Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Maria K. Kominek OPs

Zagrożenia dla Rodziny Polskiej

Jakiś czas temu poproszone mnie o wykład na temat zagrożeń dla Rodziny Polskiej. Gdy zastanawiałam się nad tym, co mam ująć w temacie i zaczęłam robić sobie notatki, jakoś automatycznie napisałam Rodzinę Polską z dużej litery. Zatem istotne jest samo postawienie tematu – mianowicie zastanawiamy się nad zagrożeniami nie tylko dla rodziny w ogóle, a konkretnie – dla Rodziny Polskiej, a ta duża litera jest w pewnym sensie symbolem tego, że Rodzina Polska jest ostoją Polski i polskości.

Rodzina jako taka, nie tylko polska, jest obiektem ataków od bardzo dawna. Chcę wyraźnie zaznaczyć jeszcze na samym początku – walka z rodziną i próba zniszczenia rodziny jest wpisana nieodłącznie w całokształt walki z Kościołem, z Chrystusem. Są takie siły, chyba nikt w to nie wątpi, które od wielu lat starają się działać na szkodę kościołowi. I choć i bramy piekielne Kościoła nie przemogą, wróg liczy na to, że osłabi wpływy Kościoła i tym samym „uszczknie” wiele dusz. I coś takiego się na pewno dzieje i w pewnym sensie można powiedzieć, że słychać coraz głośniej chichot szatana. Wiemy również, że na usługach złego ducha jest mnóstwo ludzi, i to ludzi, związanych w potężnych organizacjach, wśród których nie poślednią rolę odgrywa światowa masoneria. Od co najmniej 300 lat robi się wiele, bardzo wiele, do rozbicia i zniszczenia rodziny. W tej chwili dochodzimy chyba do jakiegoś apogeum tej działalności.

Chcę zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt – w chwili obecnej atak masonerii i pokrewnych organizacji, inaczej rzecz biorąc – atak szatana – zwrócony jest ze szczególną siłą na Polskę. Starczy tylko spojrzeć w około – na inne kraje europejskie – cały Zachód został już w pewnym sensie zniszczony. (Zastrzegam się jednak, że nie mam na myśli wszystkich rodzin na zachodzie – są chlubne wyjątki!). Chodzi o pewien ogólny obraz. I tak najpierw kraje protestanckie – tam przez samo wprowadzenie nauki heretyckiej i wyrugowanie Kościoła zostały poczynione wielkie zniszczenia w umysłach i duszach ludzkich. Francja ta pierwszy córa Kościoła – została osłabiona stanowczo w czasach Rewolucji i po niej. Hiszpańska wojna domowa była rozpętana w celu zniszczenia Kościoła, rewolucja w Portugalii doprowadziła do poważnych zniszczeń i choć w obietnicach fatimskich jest zapewnienie, że Portugalia zostanie wierna dogmatom Kościoła, osłabienie wiary tam jest wielkie. Kraje byłego obozu socjalistycznego – chrześcijaństwo zostało wyrugowane z życia społecznego, obecnie wielkie sukcesy mają tam wszelakie sekty. Na tym tle pojawia się Polska, jako kraj i Naród, (Naród, z dużej litery), gdzie zakusy szatana i wysiłki zawsze były jakoś mniej udane. Nie, że nie udało się nic zburzyć i zepsuć – udało się i to nie jedno, ale w sumie Polska była zawsze katolicka. Chciałoby się zacytować tutaj poetę (Leszka Żebrowskiego): „jest i będzie katolicka”. Ufam, że tak to będzie!

Ale wracając jeszcze na chwilę do historii – wiele było prób niszczenia wszystkiego, co polskie i wszystkiego, co katolickie. Jednak Polska się ostała i w wielkiej mierze dzięki Rodzinie. Nie zapominajmy jednak o nieocenionej w tym zasłudze wielkiego Prymasa Tysiąclecia i o tym, że na obecną chwilę mamy olbrzymią podporę w radiu Maryja wraz z o. Dyrektorem i wszystkimi inicjatywami – Instytutem Edukacji Narodowej, „prawie tajnych kompletów” dzisiejszej doby i Rodziny RM, nazwa swoją drogą bardzo wiele mówiąca, bo Rodzina to jest miejsce najpewniejszego wychowania i jednocześnie miejsce bezpiecznego rozwoju.

Po tym przydługim może wstępie przechodzę bezpośrednio do obecnych czasów i obecnych zagrożeń. Jak zaznaczyłam na początku – chodzi mi o zagrożenia dla Rodziny Polskiej, a nie tylko rodziny w ogóle. Bo zagrożeń dla rodziny jest naprawdę bardzo wiele, mnożą się one z czasem, pojawiają się nowe.

Nie będę się zatrzymywać szczegółowo na takie elementy jak rozpowszechnianie się instytucji rozwodów przy jednoczesnym wmawianiu ludziom, że rozwody są czymś normalnym. Ani na modnym ukazywaniu aborcji jako coś normalnego i wręcz pożądanego. Są tematy raczej nie budzące żadne wątpliwości.

Chcę zatrzymać nad następnymi zagadnieniami i przeanalizować, jakie zagrożenia z tego wynikają: zmiana pojęć i niszczenie wartości, walka z tradycją i patriotyzmem, dekulturacja, tolerancja, bezrobocie, wynarodowienie, a temu wszystkiemu patronuje Unia Europejska i to wszystko ma prowadzić do globalizacji.

Powtarzam to jeszcze raz z całą stanowczością – wszystko to jest wpisane w walkę z Chrystusem i jego Kościołem.

Dokładne ujęcie każdego z tych tematów byłoby wystarczające na kilka artykułów i na pewno nie wyczerpię ich tutaj. Lecz zaznaczam ile ich jest i jak dużo jest tych zagrożeń, z których nie zawsze zdajemy sobie sprawę.

I. Zmiana pojęć:

  1. Zacznijmy od zmiany pojęć – manipulacja bardzo wykwintna i robiona w sposób wyjątkowo przebiegły. Człowiek musi być naprawdę bardzo czujny, by nie ulegał tym manipulacjom, ale pamiętajmy, że Goebels mawiał – nieważne jak, nawet łopatą wrzucać propagandę do mózgu, zawsze coś zostanie. Spójrzmy na samo pojęcie Rodzina – jak funkcjonowało kiedyś i jak funkcjonuje dziś. Mówi się dziś o „modelu rodziny”, lansuje się różne modele. I obawiam się, że u wielu słowo rodzina kojarzy się z obrazem rodzicami i dziecka lub dzieci (nie za wiele tych dzieci). Rzadko kiedy pierwsze skojarzenia będą tzw. rodziną trzypokoleniową. Ale rodzina dawniej kojarzyła się zupełnie inaczej – u naszych dziadków słowo rodzina wywoływało skojarzenia nie tylko wielodzietnego małżeństwa, ale również i dziadków i jeszcze szerzej – ciotek, wujków, krewnych – i to bliższych i dalszych. To funkcjonuje jeszcze w języku – w określeniach brat i siostra dla rodzeństwa ciotecznego, został ślad w języku, ale już nie w skojarzeniach. Choć jeszcze może w mniejszych miejscowościach i gdzie niegdzie na wsiach ktoś myśląc rodzina, pomyśli i o dalszych krewnych. Zrobiono wiele, by rodzinę ograniczyć do rodziców i dzieci. Poczynając od tego że wybudowano małe mieszkanka, gdzie z trudem daje się wcisnąć parę osób – rodziców i dzieci, tym samym sprowadzając rolę babci lub dziadka do usługi w pilnowaniu dzieci i kończąc na lansowaniu wszechobecnego modelu (na reklamach, w filmach itd.) uśmiechniętych, młodych, zdrowych, radosnych rodziców i dwójki skaczących obok dzieci (koniecznie chłopca i dziewczynki, by podkreślić, że żadna z płci nie jest uprzywilejowana). Taki plakat, to nie przypadkowe ładne zdjęcie, to praca socjotechników.
  2. Obserwuje się jeszcze jedna znamienna zmiana pojęć – tym razem dotyczy to funkcjonowania samej rodziny – chodzi o stosunki między rodzicami (rzadziej dziadkami – coraz mniej bierze się ich pod uwagę) i dziećmi. Zanika pojęcia autorytetu rodziców, zastępuje go pojęcia partnerstwa! Partnerstwo pomiędzy rodzicami i dziećmi. Jest to na pewno pomysł co najmniej chybiony – gorzej – szkodliwy. Dziecko i młody człowiek potrzebują autorytetu, a nie partnera, potrzebują pomocy do wprowadzenie w trudną dorosłość życia, nie potrzebują kumpli zamiast rodziców. Ostatnio spotkałam się w środowisku jak najbardziej katolickim z propozycją weekendu dla tatusiów i synków. Tatuś i synek wyjeżdżają gdzieś, by pod kierownictwem znawców rzeczy nauczyć się rozmawiać ze sobą! Przyjrzyjmy się dokładnej co się dzieje i jak zmienione zostaje pojęcie wzajemnej więzi między ojcem i synem. Ojciec potraktowany jest jako ktoś, kogo nie stać samodzielnie na nawiązanie kontaktu ze swoim dzieckiem i ma się nauczyć z nim rozmawiać. W tym kryje się zanegowanie naturalnej więzi ojcostwa, opartej na miłości, a nie na partnerskich rozmowach, gdzieś tam, choć niejawnie burzy się autorytet ojca, bo jeśli on ma być takim samym uczniem i uczyć się kontaktów z własnym dzieckiem, to jak może być autorytetem dla tego dziecka, a sam ojciec, korzystający z takiej formy spędzenia weekendu w pewnym sensie godzi się uznać, że jest niedojrzały do ojcostwa, co bez wątpliwości ma ujemne skutki na jego samoświadomość jako ojca. Państwo, którzy propagują tych weekendów są jak wspomniałam katolikami, idea jednak pochodzi z bliżej nieznanej mi chrześcijańskiej organizacji ze Stanów – ogólnikowe słowo chrześcijańska wskazywałoby na protestantów, lecz nie śmiem orzekać w tej materii. Dla mnie wyjątkowo wymowne jest to, że ta inicjatywa budzi zainteresowanie – oznacza to, że wśród młodych ojców jest wielu, którzy uwierzyli, że są nic nie warci i bez pomocy ani rusz, a najważniejsze dla ich synów to jest nawiązać dialog partnerski. Biorę specjalnie ten przykład – raz, że jest bardzo świeży, a po drugie, by pokazać, że w naszej mentalności już pojawiają się zmiany i że bez czujności i pracy, czyli bez rozeznania, łatwo wpadniemy w - na pierwszy rzut oka niewinne - zasadzki. Tak na marginesie w tym schemacie wpisuje się bezbłędnie wychowanie seksualne, nazywane teraz wychowaniem do życia w rodzinie (dawniej był jeszcze przymiotnik – socjalistycznej. To też zanegowanie praw rodzicielskich i nie tylko – również kompetencji, wynikających z bycia rodzicem!
  3. I jeszcze tylko jedna zmiana – bardzo poważna. Szerzący się od lat kult młodości doprowadził do wypaczenia stosunków rodzinnych. Matka, który chce dorównać córce w wyglądzie nie tylko może doprowadzić siebie do śmieszności, gorzej – nie uczy szacunku dla dorosłości, ani dla starości – skutki tego bywają opłakane.
  4. Jak odbija się to na tradycyjnej rodzinie polskiej? Najkrócej rzecz biorąc – brak autorytetu prowadzi do braku zaufania dla wartości, cenionych przez rodzinę, wartości narodowych i katolickich. Tym samym, nawet jeśli dorastająca młodzież zakłada zdrową pod względem moralnym rodzinę, jest to już rodzina otwarta na inne wartości, bo nie ma ugruntowanych wartości typowo polskich. Czy otworzy się na konsumpcjonizm, czy na serduszka owsiakowe – trudno powiedzieć. Może być nawet jak najbardziej prawidłowo żyjąca i praktykująca, jednak w wielkiej mierze nie będzie już polska.

II. Niszczenie wartości:

  1. Nie zatrzymuję się tutaj na wszystkich wartościach, które dziś zostały zanegowane. W naszych rozważaniach istotne jest zanegowanie samej rodziny jako wartość. Ukazanie związków „partnerskich” – teraz jest takie modne słowo – albo też – słowo – „para” – jako norma – prowadzi do zanegowania rodziny jako takiej. Spotykamy się z tym na każdym kroku – szczególne niebezpieczne są w tym media – filmy, pisma, obrazy, reklamy. Choć w pierwszym rzędzie dotyczy to zanegowanie małżeństwa jako takiego, odbija się na całości rodziny.
  2. Zapoznano wartość ciepła rodzinnego, ogniska domowego. Lansuje się model spędzania wszelkich wolnych dni i Świąt poza domem. Wycieczki zagraniczne, wczasy, odpoczynek (lansowany model – czynny i zdrowotny) choć dla wielu niedostępny odgrywa i dla nich olbrzymią rolę. Chociażby przez to, że czują się upośledzeni z powodu braku możliwości takiego spędzenia czasu. Wszystko to prowadzi do zapomnienia o rodzinie – po co się męczyć i szykować obiad dla iluś tam osób i jeszcze nudzić się ze starszą ciotką, kiedy można pojechać na wczasy i wszystko dostać. Perfidia takiej propagandy polega na tym, że nic nie my w tym złego. Święta poza domem możny spędzić całkiem pobożnie i odpocząć od gotowania, ale gdy to się stanie normą – rozluźnią się do końca więzi rodzinne. Młodzież nie będzie musiała słuchać przy stole wspomnień starego wujka o Powstaniu, a spędzi czas zdrowo na bieganiu, rowerze, wycieczce, tylko co zmaleją szanse dowiedzenia się czegoś o Polsce i to w ten niepowtarzalny sposób jaki jest przekazywanie atmosfery minionych dni.

III. Walka z tradycją i patriotyzmem.

  1. W tym schemacie wpisuje się bezbłędnie próba wyrugowania rodzimych tradycji. Wspomnę tylko o niektórych przejawach tego działania: wprowadzanie haloween w miejsce Święta Wszystkich Świętych i dnia zadusznego, wprowadzanie walentynek, sprowadzenie Świąt Bożego Narodzenia do święta handlu i kupowania, a postać św. Mikołaja do wszelkiego rodzaju krasnoludów i krasnoludek. Wreszcie wprowadzenie modelu zabawy piątkowej – zaczęło się od robienia dyskotek w szkołach w piątek ( bo sobota jest wolna), przeniosło się to na spotkania przyjacielskie, koleżeńskie, rodzinne – w piątek jest dużo czasu, w sobotę można się wyspać i posprzątać. Naruszenie świętości dnia piątkowego jest sprawą bardzo istotną, nie chodzi tu tylko o powstrzymanie się od mięsa w tym dniu, chodzi o pamiątkę śmierci Chrystusa, śmierci zbawczej. I na nic się nie zdają tłumaczenia – ale my jak w piątek zapraszamy goście. Robimy tylko postne sałatki – chodzi o wyrugowanie tego specyficznego przywiązania do Chrystusa, które jest tak wpisane w polskość.
  2. Walczy się nie tylko z tradycją rodzinną – walczy się z patriotyzmem. I nie jest to temat oderwany od zagrożeń dla rodziny polskiej. Bo mówimy o rodzinie Polskiej! Jeśli w rodzinie nie przekaże się ducha patriotycznego, nie wychowa się go w następnym pokoleniu. Mamy bardzo gorzkie doświadczenia w ostatnich latach i widać, że udało się w znaczący sposób zmniejszyć uczucie patriotyczne w nowym pokoleniu. Coraz to częściej można się spotkać z opinią – wszystko jedno gdzie i jak – byleby mnie było dobrze. Jakie konkretnie działania podejmowane są w tym celu. Są to działania dwojakiego rodzaju. Pierwszy można by określić jako zewnętrzny jak chociażby ustawienie namiotu handlowego w pobliżu Pomnika Nieznanego Żołnierza i urządzenie tam zabawy, czy programy szkolne, w których nie ma mowy o Narodzie, a nawet gorzej – skrzywienie historii, wręcz wyśmiewanie polskości. Te treści sączą się szczególnie łatwo w umysły młodociane, tak dochodzi do konfrontacji tego co przekazuje środowisko z tym, co przekazuje lub stara się przekazać rodzina – prowadzi to do zerwania więzi. Drugi rodzaj – to działanie wewnętrzne – czyli uderzające w samą istotę rodziny polskiej jako takiej – są to wspomniane modele rodziny kosmopolitów – zainteresowane sobą i uzyskaniem sukcesu, obojętne na patriotyzm. To działanie wyraża się w mnóstwie inicjatyw szkolnych – są pracownie i kluby integracji europejskiej, wzorce rodziny europejskiej. To już nie rodzina ukształtowana przez wieki jako wierna Chrystusowi i Maryi, to wspólnota osób, żyjących razem i mających wspólne interesy.
  3. IV. Dekulturacja

  1. Wszystkie opisane wyżej działania chcą doprowadzić do dekulturacji. Nie ograniczają się jednak tylko do tego. Chcą podać pod wątpliwość wszystko co w jakiś sposób związane jest z polskością. Kilka przykładów – specjalnie dobranych z różnych na pierwszy rzut oka dziedzin i różnej wagi, różne – ale tylko na pierwszy rzut oka! Pierwszy przykład to ostatni film o Szopenie – ukazano tam Szopena jako bohatera skandalików i kochanka George Sande. Nie jest to wielki muzyk, który w swej tęsknocie tworzy genialne dzieła, w których słychać wiatr w gałęziach wierzb mazowieckich – tylko taki sobie kapryśny geniusz. Mając na uwadze cały ciąg takich filmów, od lat wielu – jak Wesele Wajdy z jedynym przekazem: Miałeś Chamie złoty róg czy sprowadzenie przez tego samego Wajdę Pana Tadeusza do ckliwej historyjki miłosnej. I drugi przykład – jak wspomniałam na pierwszy rzut oka oderwany od pierwszego – spędzanie czasu w rodzinie i wśród znajomych. Wszechwładny telewizor jest wielką konkurencją dla rozmów i kontaktów, ale nawet jak go się wyłączy – ile razy na przykład śpiewa się wspólnie – nie chodzi mi tylko o pieśni patriotyczne, ale o zwykłe polskie przyśpiewki czy kolędy.
  2. Jak rodzina spędza wolny czas ze sobą – nie jest to pytanie bagatelne – idzie do supermarketu na wspólne zakupy, czy do pubu na piwo. Chcę byś dobrze rozumianą – nie ma nic moralnie złego we wspólnych zakupach, ale lansuje się model zakupów niedzielnych – wybitnie uderzający w naszą tradycję i pobożność, nie ma nic złego we wspólnym wyjściu do kawiarni, jeśli się da znaleźć jeszcze gdzieś, bo więcej jest pubów, ale gdy idziemy na pizzę i do Macdonaldsa godzimy się podświadomie na to, że tak należy jeść, tak należy żyć. Już pojawia się zapraszanie na urodziny dziecka do Macdonaldsa, wraz z zakładaniem specjalnych czapeczek – to nie jest nasza polska tradycja – to amerykanizacja, już buduje się centra rozrywkowo - handlowe ze sztucznymi drzewkami i ławeczkami, wodotryskami, kawiarenkami i pubami – wszystko pod jednym dachem, taki model spędzania czasu wolnego, wyzuty ze specyfiki narodowej, model globalistyczny, ujednolicający zachowania.

V. Tolerancja

  1. Podejmowałam ten temat w rozmowach z młodymi ludźmi – najczęściej są znudzeni i odpowiadają – należy mieć tolerancję dla różnych upodobań. No więc tolerancja – wymagana od nas na każdym kroku i ukazywana w najbardziej fałszywym świetle. Nie będą się zatrzymywać na temacie tolerancji jako takiej – co to słowo oznacza, a jak podawane jest nam dzisiaj. Zaznaczam, że od nas wymaga się ciągle tolerancji – do wszystkiego – a szczególnie do wynaturzeń wszelkiego rodzaju. Ostatnio w całej Warszawie pojawiły się reklamy jakiegoś brukowca z dwoma „gejami”. Zasadniczo nie było protestów – po dobrych liku latach rozmiękczania mózgów przyzwyczailiśmy się do oglądania wszystkiego na plakatach i reklamach, już się nie oburzamy, już nie protestujemy. Do czego ma nas doprowadzić ta tolerancja – do uznania par homoseksualnych za rodzinę, do przyjęcia wynaturzenia za normę.
  2. To zagrożenia dla rodziny jako takiej – a w szczególności dla rodziny polskiej – tolerancja doprowadziła do tego, że jesteśmy pobłażliwi dla wszystkiego i wszystkich, co gorzej – dla siebie samych. Nie stawiamy już sobie wymagań, jeśli nasze dzieci idą w kierunku nieaprobowanym przez nas, nawet w takim, o którym wiemy, że jest moralnie zły, nie mieszamy się, bo to jest ich życie, ich sprawa, tego nas nauczyła tolerancja. Zapominamy przy tym, że ponosimy winę moralną, że odpowiadamy za drugiego człowieka – przed nim i przed Bogiem.

VI. Bezrobocie

  1. Nie będę zatrzymywać się na problemie bezrobocia w jego ekonomicznym aspekcie. Myślę, że każdy zdaje sobie sprawę z tragedii bezrobotnego. Interesuje mnie problem bezrobocia w aspekcie zagrożenia dla rodziny. Otóż człowiek bezrobotny póki ma siły będzie się starał o znalezienia jakiejś pracy. Czasami może ją znaleźć daleko od własnego domu, pojedzie tam ze szkodą dla rodziny. Nawet jeśli uda mu się załatwić mieszkanie i w miarę dobre warunki dla żony i dzieci – to też prowadzi do wyrwania ze środowiska rodzinnego i zerwania więzi. A to właśnie prowadzi do wynarodowienia, do wykorzenienia.
  2. Celem wprowadzenia bezrobocia jest uderzenie w rodzinę – człowiek bez pracy zostaje sprowadzony do roli niewolnika, rodzina jest uzależniona od wymagań pracodawcy, i w taki sposób po woli przestaje pełnić swojej podstawowej roli.

VII. Unia Europejska

  1. Temu wszystkiemu patronuje – jak wspomniałam na początku - Unia. Propaguje się wzór mający doprowadzić do ujednolicenia zwyczajów, sposobu życia, gorzej – sposobu myślenia.
  2. Jeszcze raz zaznaczam – nie wchodzę w ogóle w sprawy ekonomiczne – nawet jeśli założymy taki hipotetyczny model – Polska wchodzi do Unii i społeczeństwo uzyskuje przez to wielkie korzyści materialne – to z moralnego punktu widzenia sprawa Rodziny Polskiej jest przegrana – same założenie Unii jest antyrodzinne – wspomniane poprzednio zagrożenia wtedy mają możliwość ujawnić z całą mocą. Wymieszanie kultur nie może doprowadzić do ubogacenia jednych narodów elementami kultury innych. Tak mogło się dziać w średniowieczu, gdy Europa była otwarta i gdy kontakty prowadziły do ubogacenia. Unia ma swój model rodziny – w naszym rozumieniu nie można nawet mówić o rodzinie. Życie „rodzinne” ma być ograniczone do pary partnerskiej – nie koniecznie stałej, dla której prokreacja może pojawić się jako uboczny, a nie pożądany skutek, gdzie więzi oparte są na kontaktach – najczęściej związanych z zatrudniającą firmą, u nas się to już pojawia: wieczorki i wyjazdy integracyjne, wspólne lunche – bardzo modne teraz słowo – to wszystko już jest. Brak akceptacji dla ludzi słabych, chorych, starych, sterylne domy starców i samotność, pogrzeby „anonimowe”, z którymi można spotkać się już w Niemczech.

VIII. Globalizacja

  1. To wszystko ma prowadzić do wyrażenia moralnej zgody lub przynajmniej do przyjęcia bez sprzeciwu globalizacji. Globalizacja oznacza nie tylko ujednolicenie modelu życia i modelu rodziny. Globalizacja oznacza przede wszystkim zapoznanie chrześcijaństwa i wyrwanie dusz Chrystusowi. Obecnie przeciwnicy globalizacji, demonstrujący czasami mimo wysyłanej na nich policji, odzywają się głównie w sprawach ekonomicznych. Jednak ekonomika jest tylko środkiem do osiągnięcia niewolnictwa duchowego. Głodny człowiek myśli inaczej niż ten co ma co jeść i dlatego wykorzystywane jest materialne zagrożenie. Twierdzę jednak ze całą stanowczością i odpowiedzialnością, że tu nie chodzi tylko o pieniądze. Przyzwyczailiśmy się trochę do schematu myślowego – jeśli nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Owszem chodzi o pieniądze, ale pieniądze dla władców świata są środkiem, środkiem uzależnienia ludzi i tym samym oderwania ich od Chrystusa. W tym momencie Polska Rodzina ze swoją tradycją, ze swoim przywiązaniem do Kościoła, do Chrystusa i Jego Matki stanowi szczególne zagrożenie dla masonerii wszelkiej maści. Jeśli uda się ją zniszczyć nie będzie Polski, a jeśli nie będzie Polski padnie jeden z ostatnich bastionów wiary świętej.

Brońmy więc Polską Rodzinę! Nie dajmy się ogłupić, nie pozwólmy na wynarodowienie, na odarcie nas z tradycji i kultury. Jeszcze nic nie jest stracone. Póki będziemy stać przy Krzyżu i będziemy wierni dziedzictwu narodowemu, Polska będzie Polską. Z Bogiem jesteśmy silni – należy się jednoczyć, uświadamiać sobie zagrożenia i przeciwdziałać im – na każdym kroku, w rodzinie, w pracy, w życiu jak najbardziej prywatnym. Szatan nas nie zwycięży, dopóki będziemy wyznawać wspólnie:

Spod znaku Maryi rycerski my huf,
Błogosław nas Chryste na bój
Stajemy jak ojce by służyć Ci znów
My Polska, my Naród, lud Twój.