Maria K. Kominek OPs
Zaglądnąć Panu Bogu w rękawy
Czy można w każdej konkretnej sytuacji życiowej wiedzieć jaka jest wola Boża? Z całą pewnością wiemy, że Bóg pragnie zbawienia każdego człowieka. W codziennym postępowaniu, poucza nas Kościół, mamy kierować się nauką Magisterium, a nie zgadywać jaka jest wola Boża, bo grozi to nam odczytaniem zamiast woli Bożej - woli własnej.
„Rzeczpospolita" zamieściła 19 lutego 2003 wywiad Ewy K. Czaczkowskiej z Prymasem Polski ks. kardynałem Józefem Glempem pod tytułem „Bóg chce, abyśmy weszli do wspólnej Europy". Ksiądz Prymas określa tam siebie jako „eurofatalistę". Uznaje bowiem, że Polska w jakimś sensie jest „przeznaczona" do tego, by wejść w struktury Unii Europejskiej. Należy to rozumieć jako optymistyczne spojrzenie na „fatum", które jest „chrześcijańskie" i które kieruje nas nieuchronnie ku Unii.
Oto co mówi Ksiądz Prymas:
„Wierzę, że taka jest wola Boża, że Bóg chce, abyśmy weszli do wspólnej Europy. Byłoby źle, gdyby tak się nie stało. Wierzę, że to jest Boży zamysł, aby narody europejskie, po doświadczeniach tylu wojen, wreszcie zaczęły ze sobą współpracować. Kontrastuje to często z tym, co się dzieje w świecie, gdzie jest walka, agresja i terroryzm. Nasze zbliżenie, choćby tylko na płaszczyźnie ekonomicznej, stara się temu zapobiec. I to jest bardzo pozytywne działanie."
Wynika z tego, że Ksiądz Prymas jest osobiście przekonany, że Bóg życzy sobie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Oczywiście, Prymas, jak każdy człowiek, ma prawo do swoich osobistych przekonań, zaskakuje jednak trochę, że wyraża je w wywiadzie dla poczytnej gazety. Gdy o swoich przekonaniach publicznie mówi Prymas, może to zostać odczytane jako głos Kościoła.
Ksiądz Prymas jest wielkim optymistą, uważa on bowiem, że proces powstawania i tworzenia mocarstwa europejskiego będzie taki, że wcześniej lub później będzie ono chrześcijańskie. Choć widzi, że struktury, które tworzy się obecnie są bardzo dalekie od chrześcijaństwa, wierzy on w rychłe naprawienie tych struktur. Przekonany jest, że „proces, z którym mamy obecnie do czynienia, to instytucjonalne rozszerzenie wspólnoty rynkowej większości krajów europejskich, a nie integracja europejska. Unia Europejska jest w fazie przebudowy i tworzenia stosunków polityczno-ekonomicznych, które, gdy się zakończą, mogą być etapem do integracji rozumianej jako łączność duchowa."
Można wywnioskować z tych słów, że łączność polityczno-ekonomiczna może stać się podstawą do łączności duchowej. Zastanawiając się nad tym, czy taka integracja gwarantuje lub co najmniej umożliwia łączność duchową, przypomniałam sobie jak powstają wspólnoty katolickie. Można jako przykład wziąć jakąkolwiek wspólnotę zakonną. Z reguły zakony i zgromadzenia powstają najpierw jako wspólnoty duchowe, złączone duchowością założyciela i dążeniem do realizacji życia w tej właśnie duchowości. Praktyka pokazuje, że wspólnota majątkowa zakonów i zgromadzeń jest potrzebna tylko do realizacji zadań duchowych, jest jakby pomocą w urzeczywistnianiu wybranego modelu życia. Nie jest ona nigdy celem w samym sobie, jest środkiem, pomocnym lub czasami nawet przeszkadzającym (gdy majątek rozrasta się nad miarę), ale nigdy nie jest celem, ani nie jest początkiem. Powstaje pytanie czy może zaistnieć struktura chrześcijańska (nawet niekoniecznie katolicka), jeśli zacznie się od tworzenia wspólnego majątku i jeśli łącznikiem dla członków tej wspólnoty będą sprawy ekonomiczne i polityczne. Historia nie zna takich przypadków. Nawet Zakon Najświętszej Maryi Panny, znany powszechnie pod nazwą „krzyżacki", który prowadził wielce upolitycznione działania wojenne, zmierzające do podporządkowania sobie ziem polskich i litewskich, na początku swego powstania był zakonem o bardzo wyrazistej duchowości, która przyciągała rycerzy i dla której oni rezygnowali ze swoich osobistych dóbr i pragnień. Wiemy, że upadek Zakonu rozpoczął się właśnie w chwili, gdy nadmiernie się upolitycznił.
„Eurofatalistyczny optymizm" Prymasa zakłada jednak, że możliwy jest odwrotny kierunek rozwoju: Najpierw powstaje wspólnota ekonomiczna, potem duchowa. Być może swój optymizm Ksiądz Prymas czerpie z przekonania, że „90% Europejczyków wierzy w Boga". Ciekawe na jakich statystykach opiera się wiedza Prymasa? Powszechnie wiadomo, że kościoły w Zachodniej Europie są puste, powołań zakonnych i kapłańskich brakuje, wspólnoty protestanckie dogorywają, mnożą się sekty, które stanowią coraz poważniejszy problem dla rządów, a na dodatek buduje się meczety, szerzy się New Age itp., itp. Czyżby Prymas uważał, że ci ludzie wierzą w Boga. Jeśli tak, to o jakiego Boga (czy może bóstwa) chodzi?
Od wielu lat Jan Paweł II apeluje o nową ewangelizację chrześcijańskiej kiedyś Europy. Ewangelizacja, to nie nic innego, tylko zanoszenie Dobrej Nowiny tym, którzy jej nie znają, to głoszenie Chrystusa i to ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Dzisiejsza Europa zapomniała zupełnie o Chrystusie.
Ksiądz Prymas ma też pewne obawy, co do kształtu przyszłej Unii. Obawia się, że bliżej nieznana mu ideologia zastąpi w konstytucji unijnej miejsce Boga. Mówi bowiem: „Sam sobie stawiam pytanie, jaką ideologią kierują się twórcy przyszłej konstytucji? Jeżeli z traktatu konstytucyjnego wycofuje się trwałe zasady prawa naturalnego i usuwa się imię Boga, to taka postawa wskazuje na obecność ideologii". Jeśli chodzi o losy wierzących, Prymas obawia się, że: „nie zaakcentowanie w traktacie konstytucyjnym ich postaw wyznaniowych będzie odepchnięciem ich od udziału w procesie tworzenia podstaw integracji."
Dziwi to, że Ksiądz Prymas nie zna odpowiedzi na pytanie, jaką ideologią kierują się twórcy przyszłej konstytucji. Wiele już napisano na temat masońskich korzeni całej idei i co za tym idzie ideologii Unii. Nasuwa się również jeszcze jedna refleksja - czy Bóg w preambule konstytucji potrzebny jest tylko po to, by nie odepchnąć wierzących od współpracy w integracji. Jeśli tak, to lepiej, by nie było odwołania się do Boga w przyszłej preambule. Bóg nie jest do wykorzystywania w osiągnięciu celów ludzi i wspólnot, nawet jeśli te ostatnie są jak największe obszarowo i jak najmocniejsze ekonomicznie. Bóg, sam w sobie jest najwyższym celem człowieka, celem ostatecznym, nie jest żadnym środkiem do żadnego celu! Boga nie potrzeba akcentować, Boga należy przyjąć!
Nie wiem na czym Prymas opiera swój optymizm i swoją pewność. Być może na osobistym, głębokim, przekonaniu, że Bóg pragnie integracji europejskiej. Jednego jestem całkowicie pewna ogłoszony przez Sobór Watykański I dogmat o nieomylności Papieża nie rozciąga się na innych biskupach, a nawet i Papieżowi przysługuje nieomylność tylko w sprawach wiary i moralności. W sprawach politycznych żaden dogmat nikomu nie zapewnia nieomylności.