Maria K. Kominek
Unia i co dalej
5. Kształcenie unijne
Może nie wszyscy jeszcze wiedzą, że od 1 października tego roku rusza w Krakowie Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera, powołana przez Społeczny Instytut Wydawniczy Znak. Posiada ona swoją stronę internetową, na której zachęca przyszłych studentów w następujący sposób:
Ucz się od najlepszych. Na WSE pracują profesorowie o światowej sławie, wykładający na najlepszych uniwersytetach polskich i zagranicznych (m.in. Oxford, Cambridge, Berkeley, Stanford, Columbia, uniwersytet we Fryburgu). Nasi wykładowcy z powodzeniem łączą uprawianie nauki z działalnością praktyczną: w biznesie, dyplomacji, dziennikarstwie, samorządach, fundacjach i organizacjach pozarządowych. Oni już odnieśli sukces w życiu. Teraz chcą pomóc odnieść go Tobie. (podkreślenia oryginalne)
Reklama całkiem dobra - uczyć się od najlepszych, po to by samemu odnieść sukces. Teraz najważniejsze jest odnieść sukces. To hasło jest obecnie prezentowane szczególnie młodym, jako prawdziwy ideał. Nie jest istotne czy będzie się dobrym i wartościowym człowiekiem, ważne jest zostać człowiekiem sukcesu! Wizerunek człowieka sukcesu jest zanadto często pokazywany nam w mediach, byśmy go nie znali. To jest ktoś, kto z uśmiechem na twarzy śpieszy wykonać wielkie dzieła, zawsze gotowy do pracy, młody i elegancki, zaopatrzony w telefon komórkowy i jeżdżący lśniącym samochodem. Człowiek sukcesu jest kimś, kogo warto naśladować. W jaki sposób zdobyć to, co on ma, to już inna sprawa. Ważne jest zbliżyć się do rozpowszechnianego ideału.
Nie byłoby nic może aż tak bardzo szokującego w reklamie Szkoły, gdyby nie to, że wśród członków jej Rady Patronackiej są osoby duchowne, które z racji swego powołania wydawałoby się bardziej powinni dbać o dusze i o zbawienie dusz, niż o sukces! Sukces bowiem nie jest warunkiem koniecznym do zbawienia! Nie będę tu wymieniać wszystkich członków tej Rady, zainteresowani mogą sobie znaleźć stronę i zobaczyć kto patronuje przedsięwzięciu. Nudna to wymienianka, a i nazwiska wszystkich są znane, tylko nie zawsze w tym połączeniu. I choć Radę tworzą ludzie, wydawałoby się, bardzo różni orientacją polityczną i duchową, coś jednak niewątpliwie ich łączy. Może to, że są oni ludźmi sukcesu? A może coś innego?
Szkoła ma zresztą możnych i bogatych protektorów. Ciekawe, że obok tak niesławnych instytucji jak Fundacja Batorego, są tam również i instytucje państwowe, jak Urzędy miast, które nie mają pieniędzy na drogi i ulice, likwidują miejsca pracy, ale na europeizacji nie oszczędzają.
Jak można stać się człowiekiem sukcesu? Okazuje się, że jest na to kilka sposobów. Można osiągnąć to na studiach dziennych, zaocznych lub nawet podyplomowych. Ale uwaga! Żeby zostać człowiekiem sukcesu należy mieć sukces “uprzedzający” lub bogatych sponsorów. Sukces “uprzedzający”, to takie osiągnięcia, które pozwolą opłacić czesne. A to dlatego, że sukces kosztuje: na studiach dziennych 3000 zł za semestr, na zaocznych 2400 zł. Jest tam jeszcze i jakaś opłata rekrutacyjna, ale to drobiazg, “zaledwie” 300 zł.
Kto jednak nie chce czekać za długo na sukces, może kształcić się na studiach podyplomowych. Po jakich dyplomach nie bardzo potrafiłam odczytać, bo jeśli: przeznaczone są dla kadry menedżerskiej działów marketingu i public relations firm prywatnych i państwowych, rzeczników prasowych, pracowników biur informacji instytucji, przedstawicieli firm zagranicznych w Polsce, dla kandydatów przygotowujących się do egzaminu dla urzędników UE, a także pracowników administracji publicznej, samorządu i organizacji pozarządowych zajmujących się współpracą regionalną i wykorzystaniem funduszy strukturalnych i pomocowych UE itd., itd. to widać, że każdy dyplom będzie dobry, by rozpocząć studia podyplomowe. Przecież można być na przykład przedstawicielem firmy zagranicznej w Polsce z dyplomem klasy czwartej podstawówki. Nie wspominam już nic o kwalifikacjach potrzebnych do wykorzystania funduszy UE!
Studia podyplomowe trwają dwa semestry, więc do sukcesu dojść można szybko! Ceny przystępne - najdroższe są “komunikacja w biznesie” i “kształcenie urzędników europejskich” po 3500 zł za semestr, najtaniej uczyć się na kierunku “Życie i myśl Jana Pawła II” - zaledwie 1700 zł za semestr. Nic w tym dziwnego - ten kierunek jest przeznaczony dla katechetów, dziennikarzy zajmujących się życiem Kościoła i wszystkich osób zainteresowanych pogłębieniem i systematyzacją wiedzy na temat pontyfikatu Jana Pawła II. Katecheci to raczej osoby biedne i słabo opłacane, ale może też się do nich kiedyś uśmiechnie życie i odniosą sukces!
Otóż czytam stroną internetową WSE i przypominam sobie, że te same osoby, które teraz patronują powstaniu Szkoły Europejskiej przekonywały nas, że musimy wejść do Unii, by wnieść tam ducha ewangelizacji. Mieliśmy ubogacić Europę i zanieść jej Chrystusa, o którym zapomniała. Zamiast tego tworzą oni teraz Szkołę Europeizacji, czyli wynarodowienia i sekularyzacji.
A mnie się marzy mała szkółka. Nie byłoby tam wykładowców z “najlepszych uczelni”, ale uczyliby tam najlepsi patrioci i prawi katolicy. Czesne było takie, by starsza emerytka, chcąca pomóc w wykształceniu swoim wnuczkom, mogła go sobie opłacić, a jak by nie mogła, uczyłaby się za darmo. Nikomu nie obiecywałbym sukcesu na tym łez padole, ale każdego gorąco bym namawiała, by zadbał o swoją nieśmiertelną duszę. Każdemu bym mówiła otwarcie, że wolność potrzebuje ofiar i że przyjdzie czas, gdy Polska będzie znowu wolna od wszelkich obcych wpływów. A nagroda za miłość do Kościoła i Ojczyzny będzie w niebie.