Stanisław Krajski,
W polskiej szkole pierze się mózgi
Pismo nr 1
Warszawa, dnia 13.11.2002 r.
Ewa i Stanisław Krajscy
02-764 Warszawa
ul. Egejska 5 m 24
Nie trzeba dokonywać drobiazgowej analizy powyższych zdań, by uznać, że zawierają one bardzo czytelne przesłanie ideologiczne i polityczne.
Przypominamy ponownie rzecz oczywistą: stosunek Polaków do Unii Europejskiej oraz do integracji Polski z Unią Europejską jest kwestią czysto polityczną. Społeczeństwo i politycy są tu wyraźnie podzieleni. Ostatnie ostre słowa krytyki w odniesieniu do „procesu integracyjnego wyrazili bracia Kaczyńscy. Bez zastrzeżeń są „za” tylko SLD, UP i PO. Czyżby Pani Rakowska reprezentowała w szkole jedno z tych ugrupowań i podejmowała w tym miejscu, wbrew konstytucji i założeniom programowym szkoły, działania mające jednać już małe dzieci dla konkretnych partii politycznych.
Przypominamy również to, o czym pisaliśmy już w naszym poprzednim piśmie po przeprowadzeniu przez Panią Rakowską dyskusji na lekcji polskiego na temat Unii Europejskiej, podczas której przekonywała ona dzieci do idei integracji ( raczej w wersji Millera, niż Kaczyńskiego) i strofowała te dzieci, które wyrażały poglądy odmienne.
Oto cytat z naszego pisma z dnia 7.11.2002 r. który odnieść można nie tylko do działań Pani Rakowskiej z dnia 5 listopada, ale również z dnia 13 listopada br. :
”Naszym zdaniem wystąpiły tu:
1) poważne błędy dydaktyczne;
2) poważne błędy pedagogiczne;
3) naruszenie praw dziecka;
4) naruszenie praw rodziców;
5) nadużycie stanowiska nauczyciela i instytucji szkoły.
Ad 1. Problem wejścia Polski do Unii Europejskiej jest poważnym i skomplikowanym problemem politycznym, a jak twierdzą niektórzy, również niżej podpisani, poważnym problemem moralnym i duchowym. Problem ten jest bardzo trudny dla wielu ludzi dorosłych i w sposób ewidentny przekracza zakres wiedzy oraz możliwości percepcji i rozumienia pięcioklasisty; problem ten merytorycznie i metodologicznie nie pasuje do lekcji z zakresu języka polskiego; oczywiste jest, że stosowniejsza byłaby tu dyskusja na temat, któregoś z przerabianych utworów literackich, postaw moralnych czy społecznych pojawiających się w nim bohaterów, przesłania dzieła itp.
Ad 2. Skutkiem przeprowadzenia tej dyskusji może być wywołanie konfliktów na tle politycznym czy ideologicznym pomiędzy dziećmi, stworzenie podziału na tych „za” i tych „przeciw”; jeszcze poważniejszym skutkiem, który łatwo przewidzieć, będzie zmniejszenie autorytetu nauczycielki w oczach dzieci; nauczycielka zakwestionowała poglądy prezentowane przez część dzieci, poglądy, które ze względu na ich wiek i stopień percepcji nie mogą być ich własnymi, oryginalnymi poglądami, ale są poglądami wyniesionymi z domu (powtarzanymi za rodzicami). Krytyka przez nauczycielkę poglądów „przeciw” została więc odebrana przez dzieci jako krytyka poglądów ich rodziców (a w konsekwencji jako krytyka rodziców). Dzieci postawione zostały zatem w sytuacji: opowiedzieć się za nauczycielką przeciwko rodzicom lub za rodzicami przeciwko nauczycielce. Oczywiste jest, że dzieci, które nie pochodzą z patologicznych rodzin opowiedziały się za rodzicami, a przeciwko nauczycielce. Poza tym dzieci, których wypowiedzi zostały skrytykowane przez nauczycielkę poruszyły te sprawę w domu. Ich rodzice musieli poddać krytyce poglądy nauczycielki, co nie umocniło, z pewnością, jej autorytetu u tych dzieci.
Zakwestionowanie przez same dzieci czy przez ich rodziców wypowiedzi nauczycielki na jeden temat może pociągnąć, i zapewne pociągnie za sobą, taki skutek, że dzieci te będą podchodzić z rezerwą i niedowierzaniem do innych już słusznych wypowiedzi nauczycielki. Nie ułatwi to kontynuowania przez Nią procesu nauczania.
Ad 3. Naturalne jest, iż autorytetem dla dzieci są w większości spraw rodzice. Dzieci mają prawo do identyfikowania się z rodzicami i głoszenia tych samych, co oni poglądów we wszystkich dziedzinach. Autorytet rodziców stwarza dziecku poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Dzieci, ujmując ten problem inaczej mają prawo jak każdy człowiek, do posiadania swoich poglądów w tym sensie, że mają prawo w sprawach światopoglądowych opowiadać się za czy przeciw. Ta sfera nie należy do kompetencji nauczyciela polskiego. Wkraczając w te sferę narusza prawa dziecka do poglądów, identyfikacji z rodzicami, pewnej światopoglądowej prywatności. Pośrednie podważanie w oczach dziecka autorytetu jego rodziców godzi również w jego prawa, bo jakoś godzi w nie samo. Nie można w taki czy inny sposób, wykorzystując nieprawnie nauczycielski autorytet skłaniać dziecka (czy nawet pośrednio zmuszać) do zmiany jego stanowisk, poglądów i ocen.
Ad 4. To prawem rodziców i ich obowiązkiem moralnym jest kształtowanie światopoglądu dziecka w tych sferach, w których występują pomiędzy ludźmi zasadnicze różnice. Rodzice wychowują dziecko w wybranym przez siebie duchu i określonej przez siebie hierarchii wartości, prawo to przysługuje im szczególnie w perspektywie moralnej i religijnej. Dla wielu Polaków, również dla niżej podpisanych, problem integracji Polski z Unią Europejską jest problemem dotykającym w istotny sposób tych perspektyw. Nauczycielka naruszyła tu więc prawa rodziców próbując ingerować w prowadzony przez nich proces wychowawczy i to w tych jego porządkach, które mają charakter światopoglądowy.
Ad 5. Problem integracji Polski z Unią Europejską ma być poddany ogólnospołecznej ocenie za pośrednictwem referendum. Taka jest norma cywilizowanego państwa demokratycznego. Obywatele dzielą się i mają prawo dzielić się tu na tych, którzy są „za” i tych, którzy są „przeciw”. W referendum okaże się, którzy są w większości i to ich wola zadecyduje. Opowiedzenie się po jednej ze stron ma dziś w przededniu referendum znamiona działania sensu stricto politycznego. Ani nauczyciel, ani szkoła nie jest uprawniona w żaden sposób do podejmowania takich działań i to w stosunku do dzieci. Takie działania podejmowano na terenie szkoły, przypomnijmy, tylko w państwach totalitarnych, w Polsce ostatnio w okresie stalinowskim (po 1956 r. działania takie były bardzo rzadkie i nie posiadały z reguły jednoznacznej wymowy)”.
Po raz drugi wyrażamy swoje oburzenie. Jeżeli historia będzie się powtarzać zaczniemy interweniować gdzie indziej poczynając od Kuratorium i Wydziału Oświaty Urzędu Dzielnicy Mokotów
Pismo nr 2
Warszawa, dnia 12.11.2002r.
SZKOŁA PODSTAWOWA Nr 307
im. Króla Jan. III Sobieskiego
ul. Barcelońska 8
02 - 762 WARSZAWA
tel. 842-42-61. 842-18-98
Ewa i Stanisław Krajscy
ul. Egejska 5 m 24
02 - 764 Warszawa
W odpowiedzi na państwa pismo uprzejmie informuję, że tematyka europejska realizowana jest w ramach ścieżki międzyprzedmiotowej „edukacja europejska", a także jest elementem ścieżki „edukacja regionalna - dziedzictwo kulturowe w regionie". Realizacja tych ścieżek jest obowiązkowa w szkołach podstawowych, gimnazjach, liceach oraz technikach. Zakres tematyczny określa podstawa programowa zawarta w rozporządzeniu MEN i S z 26 lutego 2002r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego, oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół (Dz. U. Z 2002r. Nr 51, póz. 458). Organizacja procesu kształcenia w omawianym zakresie pozostaje w gestii dyrektora szkoły. W naszej szkole treści ścieżki „edukacja europejska" podzielone są pomiędzy przedmioty nauczania takie jak: język polski, historia, sztuka, język angielski, przyroda (w zakresie elementów geografii).
Co prawda problem integracji Polski z Unią Europejską ma być dopiero poddany ogólnospołecznej ocenie za pośrednictwem referendum, jednak już dziś Polska uczestniczy we wspólnej polityce edukacyjnej Unii Europejskiej. Od roku 1990 podejmowane są działania reformatorskie polskiego szkolnictwa. Znaczący wkład w unowocześnienie systemu edukacji wniósł program TEMPUS, dzięki któremu Polska rozwinęła współpracę z krajami członkowskimi Unii, szczególnie w sferze szkolnictwa.
Kolejnym krokiem było przystąpienie Polski w 1998r. do edukacyjnych programów wspólnotowych „Sokrates”, „Leonardo da Vinci” i „Młodzież”. Otworzyły one możliwości szerokiej współpracy między naszymi szkołami i uczelniami oraz ich odpowiednikami w krajach unijnych. Rada Pedagogiczna SP 307 podejmuje poważne rozmowy na temat przystąpienia naszej placówki do programu „Socrates – Comentius”, którego celem jest poprawa jakości kształcenia i nadania edukacji wymiaru europejskiego.
Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, któremu podlega nasza placówka, jasno wyraża swoje stanowisko w sprawie roli szkoły w obecnej dobie. Zgodnie z wypowiedzią Ministra Edukacji Narodowej i Sportu p. Krystyny Łybackiej „informacyjne i edukacyjne przygotowanie młodzieży do integracji europejskiej to oczywiście obowiązek szkoły’ (Miesięcznik Unia Europejska, marzec 2002). Jednak nie tylko władze świeckie wskazują polskim szkołom kierunek działania w tym zakresie. Decyzje na temat stanowiska Kościoła i papieża w aspekcie integracji europejskiej zostały przedstawione na Forum Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, 11 XI 1988r. Jan Paweł II w swych wypowiedziach, spotkaniach z prezydentem, pielgrzymkach wielokrotnie wyraża pozytywną opinię na temat UE. Pragnie scalenia państw europejskich, wspólnie prowadzonych polityk ekonomicznych, przemysłowych, ujednolicenia gospodarki. Upatruje w tym wiele korzyści, gdyż scalane kraje będą żyły w pokoju, we współpracy. Biorąc pod uwagę wszystkie wyżej wymienione argumenty oraz informacje pani Iwony Rakowskiej na temat treści lekcji, założonych celów oraz toku prowadzonych zajęć, stwierdzam, że nie znalazłam naruszania praw dziecka, naruszania praw rodziców, nadużycia stanowiska nauczyciela i instytucji szkoły.
Z racji tego, że nie byliście Państwo uczestnikami lekcji ani nie rozmawialiście na ten temat z nauczycielem, a opinie swoje opieracie Państwo na relacji dziecka, istnieje obawa, że w zarzutach tych jest więcej emocji niż argumentów.
Placówka nasza ma świadomość, że referendum i akt zjednoczenia Polski z Unią to sprawa zaledwie kilku lat. My zaś musimy przygotować dzieci, młodzież do życia w Europie w następnych dziesięcioleciach. Chcemy nauczyć nasze dzieci uczciwie dyskutować, analizować i porównywać, słuchać głosów zwolenników ale i głosów przeciwników, bo one też są ważne, one też czegoś uczą. Wprowadzenie zagadnień edukacji europejskiej do procesu dydaktyczno-wychowawczego jest więc naszym obowiązkiem.
DYREKTOR SZKOŁY
mgr Teresa Szewczyk
Pismo 3
Warszawa, dnia 22.11.2002 r.
Ewa i Stanisław Krajscy
Ul. Egejska 5 m 24
02-764 Warszawa
Do Dyrektora
Szkoły Podstawowej nr 307
w Warszawie
w miejscu
W Pani piśmie z dnia 12.11.2002 r. stanowiącego odpowiedź na nasze pismo z dnia 7.11.2002 r. stwierdza Pani, że opisane przez nas fakty dotyczące promocji Unii Europejskiej na lekcji polskiego w klasie Vc były elementem ścieżki międzyprzedmiotowej „edukacja europejska”. Powołuje się Pani na różne dokumenty i wypowiedzi Ministra Edukacji Narodowej. Z dokumentów tych i wypowiedzi wynika jedynie, że młodzi ludzie mają być przygotowani do integracji europejskiej i informowani o niej. Z dokumentów tych i wypowiedzi nie wynika, że szkoła ma być terenem konfrontacji ideologicznej, a dzieci przedmiotem ideologicznych zabiegów i czegoś co można by nazwać „praniem mózgów”.
Realizacja każdego programu w szkole, a więc i każdej ścieżki międzyprzedmiotowej musi być dokonywana zawsze w zgodzie z obowiązującymi w szkole podstawowej zasadami metodologicznymi, dydaktycznymi i pedagogicznymi. Nie może pociągać za sobą żadnych negatywnych dla dziecka, szkoły i rodziców skutków.
Dokonywane przez Panią Rakowską zabiegi mają nie tylko, jak pisaliśmy, znamiona działania sensu stricto ideologicznego (a to już nie mieści się w ramach metodologii i dydaktyki szkoły), ale łamią zasady dydaktyki ponieważ ujmują problematykę w sposób nie odpowiadający możliwościom percepcyjnym ucznia V klasy. Łamią też zasady pedagogiki rodząc konflikty między dziećmi, obniżając autorytet nauczyciela i godząc w prawa rodziców.
Oczywiste jest, że dzieci powinni być informowane w szkole o Unii Europejskiej, ale informacja polega na zapoznawaniu z jej strukturami i sposobem funkcjonowania, a nie na doprowadzenie do ideologicznego identyfikowania się ze wszystkimi działaniami UE i akceptowania wszystkich skutków integracji. Trwa proces negocjacyjny i ogólnonarodowa dyskusja na temat co leży tu w interesie Polski i Polaków, a co nie. Nawet przedstawiciele rządu mówią o pewnych negatywnych skutkach i wymiarach takiej integracji. Nie wolno w szkole prezentować UE jako swego rodzaju raju (to jest ujęcie ideologiczne), jako czegoś co niesie tylko plusy, a żadnych minusów.
Edukacja europejska nie może polegać na przyswajaniu przez dzieci jednej politycznej opcji związanej z nią, ale ma przygotowywać dzieci do rozumienia teraźniejszości i przyszłości, akceptowania pewnych „idei europejskich”, ale w wymiarze kulturowym i cywilizacyjnym, a nie politycznym, a więc w takim np. wymiarze w jakim ujmuje problemy papież Jan Paweł II, a nie w wymiarze prezentowanym przez ideologów.
W ramach tej, bezstronnej przecież, z założenia informacji i edukacji należy mówić o plusach i minusach, poglądach za i przeciw, aby stwarzać pole dla właściwego i pełnego rozumienia i wolności jednostek, które decyzje powinny podejmować samodzielnie i w oparciu wystarczający materiał. Jakakolwiek wybiórczość ma już znamiona manipulacji.
W dniu 13 listopada br. na lekcji języka polskiego prowadzonej przez Panią Rakowską w klasie Vc, do której uczęszcza nasz syn Piotr Damian Krajski, już zresztą po raz drugi, pojawiły się elementy propagandy politycznej.
Omawiając zakończenia rzeczowników na „ia” w dopełniaczu, celowniku i miejscowniku Pani Rakowska nie odwołała się do przykładów znajdujących się w podręczniku (Libia – Libii, Biblia-Biblii) ani do tekstu tam zamieszczonego, lecz używała, bez żadnego dydaktycznego czy pedagogicznego powodu, nazwy „Unia Europejska” dyktując dzieciom następujące zdania:
Nie należy bać się Unii Europejskiej.
Trzeba przyjrzeć się Unii Europejskiej.
Wszyscy Polacy powinni rzeczowo dyskutować o Unii Europejskiej.
Zarówno przesłanie zdania pierwszego jak i sposób jego prezentacji stanowią klasyczny przykład manipulacji. Wystarczy zajrzeć do jednej z najbardziej kompetentnych książek na temat manipulacji - ks. bpa Adama Lepy pt. „Świat manipulacji”, Częstochowa 1995, aby się o tym przekonać. Jednym z elementów manipulacji jest, jak czytamy w tej książce, stereotyp czyli specjalnie skonstruowana „gotowana forma myślenia”, która poprzez przekazywanie i powtarzanie bez komentarza staje się czymś tak codziennym, wrytym w ludzką pamięć, że zaczyna być traktowana jako oczywistość.
Co to znaczy bowiem, że nie należy bać się UE? A czy Rosji należy się bać albo USA? O co chodzi w takim zdaniu? Czy nie o to aby bezkrytycznie i bez zastrzeżeń traktować wszystkie polityczne akty związane z integracją i przyspieszające ją za wszelka cenę?
Pozostałe zdania choć nie mogące budzić zastrzeżeń w swej treści zostały zaprezentowane w sposób mający znamiona manipulacji. Zadaniem nauczyciela nie jest przekazywanie stereotypów do podświadomości dziecka (to jest właśnie manipulacja), ale prezentowanie pewnych zasad i założeń tak, by dzieci miały świadomość, że się im, coś przekazuje, rozumiały to i akceptowały.
Sama Pani przyznaje, że „organizacja procesu kształcenia w omawianym zakresie pozostaje w gestii dyrektora szkoły. Tak więc to na Pani ciąży odpowiedzialność za to w jaki sposób realizuje się wszystkie programy i ścieżki międzyprzedmiotowe. Chce Pani ideologicznej konfrontacji pomiędzy szkołą a rodzicami? Chce Pani, aby rodzice odwołując się do należnych im uprawnień związanych z kształtowaniem programu wychowawczego szkoły występowali przeciwko Pani? Chce Pani, aby nauczyciele tracili swój autorytet wśród uczniów? Sądzimy, że nie.
Pisze Pani, że nie porozmawialiśmy z nauczycielem opierając swoje opinie na relacji dziecka. Nie są tu ważne wyjaśnienia nauczyciela i jego założenie teoretyczne. Ważne są skutki pedagogiczne, a więc skutki w psychice, umyśle i woli dziecka. To jest ważne. Nauczyciel nie może się tłumaczyć: „Chciałem osiągnąć następujący cel”. Ważne, co stanowi skutek jego zabiegów.
Cieszymy się, że zadeklarowała się Pani, że będą prezentowane głosy „przeciwników”. Oczekujemy na to (przesyłamy materiały informacyjne i argumenty przeciw). Zgadzamy się, co do tego, że należy przygotować młodych ludzi do życia w Europie w następnych dziesięcioleciach. Problem polega tylko na tym, że jakie one będą tego nikt nie wie. To nie tylko Polska jest podzielona, ale również cała Europa. Co najmniej połowa mieszkańców UE jak podają to statystyki odrzuca taką wizję przyszłej Europy jaką prezentuje dzisiejsza administracja UE i promujący ja politycy. Kolejne wybory do parlamentów krajów członkowskich mogą sytuację w UE diametralnie zmienić i spowodować pojawienie się w miejsce lewicowego superpaństwa prawicowej Europy Ojczyzn i wartości, z którą identyfikuje się tak wielu Europejczyków.
Pani wypowiedzi na temat stanowiska papieża zawierają liczne i to ewidentne błędy. Papież jako głowa Kościoła katolickiego wypowiada się (bo takie są jego kompetencje) w sprawach wiary i moralności. Wszelkie Jego wypowiedzi są zgodne ze sobą, z Jego poprzednim nauczaniem i całym nauczaniem Kościoła. Jeżeli więc próbujemy rozpatrywać jedną z jego wypowiedzi i zrozumieć ją musimy brać ja w kontekście całego Jego nauczania, a przede wszystkim Jego wypowiedzi na temat Europy Ojczyzn i wartości i Europy Ducha oraz Jego wypowiedzi na temat demokracji („Demokracja bez wartości prędzej czy później przekształca się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”.) Papież wielokrotnie krytykował różne aspekty politycznej integracji (sam mówi o integracji na innymi poziomie). Ostatnio były to wypowiedzi na temat konstytucji europejskiej i braku w jej projekcie odniesienia do Boga i tradycji chrześcijańskiej. Czy na pewno chodzi Pani o wypowiedź Papieża z 1988 r.? Wtedy nie było jeszcze UE (powstała w 1994 r.) i nie wiadomo było jaka będzie. Wielu Europejczyków sądziło, że będzie to Europa Ojczyzn i wartości – konfederacja niepodległych państw. Jeszcze po wejściu w życie Traktatu z Maastricht tak sądzono. Dopiero orzeczenie Trybunału sprawiedliwości ustanawiające de facto jedno super państwo, bo głoszące wyższość prawa UE nad prawem państw członkowskich i bezwzględną konieczność dostosowania ich prawa do prawa UE spowodowało, że UE nabrała charakteru superpaństwa i zaczęła zagrażać suwerenności i niepodległości państw członkowskich.