Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Maria K. Kominek OPs

Jeszcze raz o Radiu Maryja

Po raz kolejny strona „christianiatas.pl” zaskakuje zamieszczonym tekstem w rubryce „komentarz dnia”. Tym razem omówienia domaga się tekst Piotra Semki poświęcony Radiu Maryja i napisany dla „Rzeczpospolitej”. Tekst ten ukazał się drukiem 27 grudnia 2002. Oczywiste jest, że każdy publicysta może pisać dla wybranego przez siebie pisma czy gazety. Tak samo sprawą oczywistą jest i to, że gdy ktoś publikuje w wybranej przez siebie gazecie, to godzi się na prowadzoną przez nią linię polityczną. „Rzeczypospolita” jest gazetą wrogą Kościołowi, jeśli Semka, który się mieni publicystą katolickim pisze do takiej gazety, jednoznacznie można wnioskować, że godzi się na współpracę z wrogami Kościoła. Tym bardziej dziwi mnie, że Semka jest stałym komentatorem strony „christianitas.pl”. Co prawda Redakcja strony zastrzega, że poglądy autorów komentarzy nie identyfikują się z poglądami wydawców kwartalnika „Christianitas”, ale jeśli zamieszcza konkretny tekst jako „komentarz dnia”, to można wyciągnąć uprawnione wnioski, że w jakiś sposób treść akceptuje. Jest to co najmniej zaskakujące, bo strona „christianitas.pl” należy do ludzi, związanych ze środowiskiem „Tradycji” i tym bardziej należy się spodziewać, że stanie w obronie Kościoła. Ale już drugi raz publikuje tekst wrogi Radiu Maryja, zwalczający katolicyzm, który nie jest ani liberalny ani lewicowy, lecz właśnie ortodoksyjny i tradycyjny.

Czas przyjrzeć się tekstowi Semki. Otóż zadaje on sobie i swoim czytelnikom pytanie skąd wzięła się popularność Radia i czy Radio Maryja to naprawdę chwilowa anomalia? Autor stara się udowodnić, że Radio Maryja jest efektem trwającego od lat sporu pomiędzy katolicyzmem tradycyjnym a otwartym. Twierdzi on , że gdy po 1989 roku zabrakło Kościołowi polskiemu wyrazistej postaci prymasa Wyszyńskiego, który swoim autorytetem dbał, by spór między katolicyzmem ludowym a otwartym nie rozbijał Kościoła nieuchronne było pojawienie się jakiegoś ośrodka, który skupi katolików „ludowych”, tych przeciwnych otwartemu katolicyzmowi. W opinii Semki do sukcesu Radia przysłużył się również i gwałtowny spór cywilizacyjny dotyczący takich kwestii, jak wprowadzanie religii do szkół czy spór o aborcję. Dziwnie brzmi w ustach „katolickiego” publicysty określenie „spór cywilizacyjny”, gdy chodzi o tak podstawowe kwestie jak nauczanie religii czy zabijanie dzieci w łonie matki, eufemiczne zwane przez Semkę – „aborcją”. Jeśli Semka kwalifikuje „aborcję” jako sprawę cywilizacji, to chyba jest on zwolennikiem tej cywilizacji, którą Jan Paweł II określa mianem cywilizacji śmierci. Tej cywilizacji, która rozwija się bez Boga i spostrzega ludzi jako samodzielnych i niezależnych od Boga istot. Ten typ myślenia przewija się przez cały artykuł. Semki - owszem – docenia Ojca Rydzyka, ale jego sukces tłumaczy tylko tym, że jest to człowiek dynamiczny, mający głęboką wiarę w sukces, człowiek wykreowany przez Adama Michnika. Mocno to obraźliwe dla Ojca Dyrektora i dla całego zespołu Radia. Ta opinia świadczy niezbicie o tym, że Semka w ogóle nie rozumie wiary. Ojciec Dyrektor przedstawiany jako zwykły człowiek sukcesu, taki biznesmen, który dzięki wierze w sukces i w sprzyjających okolicznościach (w tym przypadku działanie Michnika) się wybił i zwyciężył. Czy Semka naprawdę nie wie, a może nie chce wiedzieć, lub udaje, że nie wie; wreszcie może po prostu nie jest w stanie zrozumieć, że Ojciec Rydzyk jest człowiekiem głęboko wierzącym w Boga, w pełni ufającym i oddającym się pod opiekę Matki Bożej. Dla każdego wierzącego sprawa jest jasna – to nie wiara w sukces, a wiara w Boga jest podstawą każdego czynu i działania, to nie kreowanie przez okoliczności, nawet tak potężne jak moce całej „Gazety Wyborczej”, a pomoc Boża jest kluczem do zagadki popularności i niezwykłej atencji kilku milionów katolików dla Radia i jego Dyrektora.

Po sprowadzeniu Radia Maryja do zwykłej instytucji, która rozwija się tylko dzięki różnym splotom okoliczności i energii swego Dyrektora, autor decyduje się pokazać czytelnikom, co to jest za instytucja. Otóż jest to miejsce dla różnych frustratów i nieudaczników życiowych, dla ludzi, odstających od współczesności , dla takich, co nie mogą się odnaleźć w dzisiejszym świecie. Zacytujmy, jacy są ci słuchacze: Dla tradycyjnych katolików Radio Maryja stało się szybko punktem odniesienia. Semka nadaje określeniu „tradycyjni” ukryty sens pejoratywny. Przypomnijmy dla porządku, że autor związany jest ze środowiskiem tradycjonalistów, czyli ludzi, którzy manifestują przywiązanie do tradycji katolickiej, starają się o indulty na uczestnictwo we Mszy św., odprawianej w rycie trydenckim, używają innego kalendarza liturgicznego niż obecnie jest używany, w miarę możliwości korzystają z sakramentów (chrzty czy śluby) udzielanych w rycie dawnym. Cieszą się zresztą szacunkiem i zrozumieniem i nie słyszałam nigdy, by ktoś wyrażał opinię, że „tradycjonaliści to nieprzystosowani i oszołomy”. Dlatego tak bardzo oburzający jest atak na Radio Maryja właśnie ze strony tego środowiska.

Atak to niewybredny, bo w dalszym ciągu swego artykułu Semka pisze tak: Wtedy to raczej na zasadzie przypadku niż namysłu do toruńskiego Radia zbliżyli się publicyści w rodzaju profesora Jerzego Roberta Nowaka czy Stanisława Krajskiego. Jedni mieli za sobą przygody z instytucjami katolickimi kontrolowanymi przez władze PRL, inni nie znaleźli dla swego tradycjonalizmu miejsca w innych mediach katolickich. Nadali oni specyficzny styl polemikom radiowym, ale też na sprzeciw mediów liberalnych wobec Radia Maryja wpłynęła nie tylko forma, ale i treść polemik.

Gratulować można Semce. Ten pasus godny jest samego Michnika. Jednym zdaniem załatwia się parę spraw – sugeruje się, że w Radiu doszli do głosu ludzie, którzy nie powinni mieć głosu, bo mieli jakieś bliżej nieokreślone przygody w PRL, co ma naprowadzić czytelnika na trop czegoś brzydkiego, czegoś nieczystego, o czym się nie mówi. Czytelnik ma sam sobie dopowiedzieć. Jest to znany sposób manipulacji – rzuca się jakiś cień, niech się czytelnik sam domyśli, że autor wie dobrze, ale nie mówi z wrodzonej delikatności. I druga sugestia – dobrali się do Radia ludzie przegrani, którzy nie mogli znaleźć miejsca w innych mediach katolickich. Ci przegrani to oczywiście znowu tradycjonaliści. Taki tradycjonalista to Stanisław Krajski, który nadaje wraz z innymi specyficzny styl polemikom. Termin „specyficzny” użyty jest w zabarwieniu negatywnym. Dalej autor artykułu wyjaśnia na czym polega ta specyfika. Co prawda stwierdza on, że jest to reakcja na liberalne media, ale swej wypowiedzi nadaje formę nagany: Sprzeciw wobec takiej postawy przekraczał jednak nierzadko roztropne granice i przejawiał się w Radiu Maryja w formie walenia na odlew.

Według Semki profesor Nowak i dr Krajski nie robią nic innego, tylko walą na odlew. Wiadomo mówienie prawdy boli. Prawda jest niewygodna, nie przynosi wymiernych korzyści. Ci, którzy ukazują w różnych aspektach zagrożenia dla Polski, ci którzy stają w obronie polskości i w obronie Kościoła, którzy nazywają rzeczy po imieniu i nie boją się konsekwencji, obrzucani są kalumniami. Sugeruje się, że są niemądrzy, „przekraczają roztropne granice” i: nie sposób zaakceptować sytuacji, że standardy dyskusji na prawicy wyznaczać będzie na przykład profesor Jerzy Robert Nowak Jest to obrażające dla obu panów, ale nie tylko – również i dla innych prelegentów, zapraszanych do Radia, bo Semka wybrał tylko dwa nazwiska z całej plejady, wybrał jako przykład negatywny. Zresztą do końca swego artykułu nie robi on nic innego, tylko obraża. Obraża Ojca Dyrektora, ukazując go jako tego, który na tle zamieszania występującego przy zakładaniu biznesów na początku III RP ... nie wydaje się bardziej grzeszny niż inne media.

Obraża słuchaczy swoim sprytnym wyjaśnieniem dlaczego Radio Maryja jest słuchane i lubiane. Pisze bowiem: Wielu publicystów rozważa, dlaczego liczni katolicy czują sympatię dla Radia Maryja i nie budzą ich rozterek pytania o okoliczności powstania i finansowania rozgłośni z Torunia? To proste - ojciec Rydzyk to człowiek sukcesu, a tego jest tak niewiele na katolickim rynku medialnym.

Nie warto zatrzymywać się na kolejnych ustępach tekstu p Semki. Należy tylko jeszcze raz podkreślić: obraża on dosłownie wszystkich – Ojca Dyrektora, pracowników i współpracowników Radia, prelegentów i słuchaczy.

Teraz Semka powinien przeprosić i to też na łamach „Rzeczpospolitej”. Ale tego nie zrobi, bo swoim artykułem chciał przedstawić się jako jednym z „obrońców” Kościoła. Rozumiem, że ma w tym jakieś swoje cele. Wolno mu. Jednak już nie wolno mu przedstawiać się jako publicysta katolicki. Pewną, choć nie całkowitą satysfakcją dla wszystkich obrażonych będzie wyłączenie go z publicystyki na stronie „christianitas.pl”. Pozwoli to przywrócić nadszarpnięty autorytet jej Redakcji. Jeśli jednak w dalszym ciągu Semka będzie czołowym publicystą środowiska tradycjonalistów, związanego z „chrystianitas.pl”, niestety nie będzie można zaliczać tej strony do publicystyki katolickiej, a zdecydowanie do katolewickiej.

Pod koniec swego artykułu Semka ubolewa nad tym, że: próżno by szukać wśród gości "Rozmów niedokończonych" na przykład publicystów "Frondy" czy "Christianitas". Nic dziwnego – jeśli publicyści „Christianitas” atakują już po raz kolejny Radio i Ojca Dyrektora, jeśli po raz kolejny ukazują swoją niechęć do zainteresowania się sprawami Polski i włączają się w chór głosów, udających obrońców Kościoła – to nie powinno być dla nich miejsca na antenie Radiu Maryja. Radio Maryja staje w obronie Kościoła i Polski i zaprasza takich ludzi, jak właśnie prof. Nowak i dr Krajski, którzy głoszą prawdę i nie dają się zastraszyć ani kupić. Takich ludzi potrzebuje Radio, które służy Prawdzie!