Stanisław Krajski
Wielu ma ochotę na Polskę
W ostatnim numerze „Więzi" (2/2003) ukazał się artykuł redaktora naczelnego tego czasopisma, Zbigniewa Nosowskiego pt. „Osobisty rzecznik Pana Boga?"(został on umieszczony również na internetowej stronie onet.pl). Materiał ten jest swego rodzaju recenzją wywiadu-rzeki jakiego udzielił Ojciec Rydzyk niżej podpisanemu (Ojciec Tadeusz Rydzyk CSsR, Tak-tak, nie-nie. Z Założycielem Radia Maryja rozmawia dr Stanisław Krajski, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2002). Jest to ważny materiał stanowiący swego rodzaju świadectwo i dowód.
Zbigniew Nossowski po uważnej (zapewne wielokrotnej) lekturze książki i po jej wnikliwej analizie wychodzi ze skóry, by tylko ukazać Ojca Dyrektora w jak najgorszym świetle i uwypuklić wszystkie jego „przewiny i grzechy". Twierdzi, że dysponuje pełnym materiałem „dowodowym":
Dzięki tej publikacji otrzymaliśmy po raz pierwszy rzetelny materiał do analizy sposobu myślenia ojca dyrektora o świecie, o Polsce, o Kościele. Nie ma mowy o żadnej manipulacji, pytania stawiał przecież jeden z jego bliskich współpracowników. Nie może być też mowy o jakichś niedopowiedzeniach z powodu braku miejsca, otrzymujemy tu bowiem materiał opublikowany na 250 stronach.
Skutek jest taki, że pierwszy raz w historii przedstawiciel tego środowiska, środowiska, mówiąc delikatnie i dyplomatycznie, katolewicy wypowiada pod adresem Ojca Dyrektora i samego Radia słowa, które zawierają akceptację i pochwałę:
Na pytanie o to, czy katolikowi wolno "krytykować Kościół, biskupów czy księży", ojciec Rydzyk udziela pięknej i obszernej odpowiedzi: Katolik musi widzieć dobro i zło w Kościele. Nie może być bezkrytyczny. Trzeba rozróżniać sakrament od tych, którzy go udzielają. Trzeba rozróżniać czyn i człowieka. A krytyka, zwracanie uwagi i ich przyjmowanie to może być wyraz wielkiego wzajemnego zaufania. [.] To dlaczego nie napominać się wzajemnie? [.] Krytyka to jest forma dialogu. Jeżeli krytykujemy z miłością, to jest przecież troska o prawdę. My krytykujemy błąd, a nie człowieka [.] Toteż trzeba mówić o tych błędach, ale zachowując szacunek dla człowieka, który je głosi, do funkcji w Kościele, którą pełni (s. 40-46).Trudno się z tym nie zgodzić.
W artykule Nossowskiego czytamy również:
Istnieją sprawy, w których mógłbym mówić jednym głosem z ojcem Rydzykiem. W kilku miejscach książki pięknie mówi on o doświadczeniu spotkania z Bogiem, np.: Rzadko mówię Bogu - kocham Cię. Często powtarzam: "Zobacz, jaka nędzna jest moja miłość. Chciałbym Cię lepiej kochać" (s. 12). Całkowicie zgadzam się z nim, że Szczęście to jest dawanie z siebie, dawanie siebie, a nie jakieś cierpiętnictwo, męczeństwo [.] szczęście to owoc dzielenia się wszystkim ze wszystkimi w duchu miłości (s. 94-95). (...) Dyrektor Radia Maryja słusznie mówi o potrzebie wierności nauce Kościoła w szczegółach. Wie, że właśnie w takim klimacie wyrastają wielcy święci (s. 199). (...) Ojciec Rydzyk mówi, że często w modlitwie pyta Chrystusa: Czy Ty, Panie, chcesz tego, co właśnie teraz robię? Nie czy ja chcę, ale czy Ty tego chcesz? (s. 109). To bardzo ważne pytanie i warto, by pod tym względem każdy chrześcijanin go naśladował. (...) Można powiedzieć wyraźne "tak" pewnym aspektom działalności tej radiostacji i jednocześnie stanowcze "nie" innym. Chodzi tu nie tyle o sprawy finansowe - wywołane pod koniec ubiegłego roku bardzo niedobrym filmem Jerzego Morawskiego i niewiele lepszymi publikacjami prasowymi - ile o merytoryczny kształt nadany radiu przez jego dyrektora".
Z jakimi poglądami Ojca Rydzyka związane jest to stanowcze „nie" Nossowskiego?
Widać, że Nossowski reprezentuje jakiś zupełnie inny świat, że nie rozumie już normalnego, ortodoksyjnego katolicyzmu, że nie rozumie polskości, że nie rozumie (i nawet nie próbuje zrozumieć) ludzi inaczej niż on myślących. Jest dogmatyczny. Ma klapki na oczach. Za oczywiste, słuszne i dobre uznaje to, co nie jest oczywiste, słuszne i dobre dla milionów Polaków. Nie ma też argumentów przeciwko. Próbuje jedynie, w sposób zresztą nieudolny, wykazać sprzeczność poglądów Ojca Rydzyka z wypowiedziami Papieża. Oto przykład:
Jan Paweł II w Parlamencie RP w czerwcu 1999 r. dziękował Bogu: Składam dzięki Panu historii za kształt polskich przemian. Ojciec Rydzyk myśli inaczej: nie ma za co dziękować. Z bólem dotykam tego zła, jakiegoś demonicznego zła, tego, co w tej chwili z Polską się dzieje (s. 230). W Radiu Maryja nie usłyszymy dziękczynnych modlitw za wyzwolenie Polski z komunizmu. Wpadliśmy bowiem z deszczu pod rynnę: na naszych oczach rodzi się idea nowego Związku Radzieckiego, tyle, że chyba jeszcze gorszego, bo sprytniejszego. Nie ma obozów koncentracyjnych, ale jest już doskonały system kontroli i zniewalania człowieka. Ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, jak to się szybko dokonuje (s. 141).Nie ma wolnej Polski, bo obce siły nas wciąż zniewalają: Widzę absolutne i planowe niszczenie Polski [.] Plan zniszczenia Polski nie jest jakimś przypadkiem [.] Jesteśmy dobrze rozpracowani jako naród po to, żeby ten naród jakoś zniewolić, żeby zagarnąć tę ziemię, żeby zrealizować jakiś plan. Są jakieś siły, są osoby, grupy interesów nam nieprzyjazne (s. 71-73).
Oto jak Nossowski w innym miejscu swojego artykułu „ukazuje" ten „rozdźwięk" pomiędzy ojcem Rydzykiem a papieżem:
Tu nie chodzi tylko o polską ziemię. Ma to związek z nowym planem dla świata, który nazywa się globalizmem ateistycznym. Unia Europejska to nie jest budowanie jedności, to przesiadka w kierunku globalizmu. To robią ci, których Bogiem nie jest Bóg Jezusa Chrystusa [.] To są te centrale ateistyczne skutecznie działające. Dlatego działanie przeciwko Polsce należy rozumieć jako działanie przeciwko Kościołowi. [.] chcą zdusić nasz naród, a przy okazji ziemię zawłaszczyć, zrobić swoje republiki. Stworzyć gdzieś na Wschodzie, jak planuje Unia Europejska, płuca Europy, miejsce polowania na niedźwiedzie. Panowie, gdy będą mieli ochotę na zwierzynę, zabawią się, a Polacy będą pachołkami do posług, których oni by się nie podjęli (s. 74).Według toruńskiego redemptorysty, jedność, jaką proponuje UE, to neokolonializm. I jeśli nawet niektórzy duchowni na ten temat się wypowiadają, agitując za Unią Europejską, to niczego to nie zmienia [.] I gdybym się zgadzał na taką Unię Europejską, to zgadzałbym się na coś, co jest przeciwne wierze i moralności chrześcijańskiej. Ja nie chcę iść do takiej Unii (s. 223-224). (...)To jest nasze nieszczęście taka Unia. Doświadczamy tego, co robią z Polską. Niszczenie absolutne przez drapieżników, czego powoli zaczynamy doświadczać.(s. 95).
Co tym poglądom Nossowski zarzuca? Według niego, jak wszystko na to wskazuje, samo ich przytoczenie kompromituje już Założyciele Radia Maryja. No bo jak można tak źle mówić o czymś co było takie „dobre?
Stwierdza też:
Nie ma, rzecz jasna, w rozważaniach dyrektora RM ani odrobiny refleksji nad chrześcijańskimi korzeniami Europy i Wspólnot Europejskich ani nad tym, dlaczego Jan Paweł II - na którego autorytet i osobistą serdeczność, czy wręcz duchową bliskość o. Rydzyk często się powołuje - tak wyraźnie, od dawna, wspiera zarówno sam proces integracji europejskiej, jak i zwłaszcza rozszerzenie Unii Europejskiej na wschód.
Ojciec nie mówił o chrześcijańskich korzeniach Europy, a ja o to nie pytałem, bo dla nas obu to jest oczywiste. Europę zrodziło chrześcijaństwo i Kościół. To fakt, z którym nikt nie może polemizować. Problem polega jednak na tym, czego Nossowski stara się nie zauważać, że dziś ani kontynent europejski ani budowana na jego terenie Unia Europejska tak z chrześcijaństwem jak i z samą Europą (europejskością) mają niewiele wspólnego. Co do stosunku Jana Pawła II do Unii Europejskiej. Nossowski dokonuje tu poważnego nadużycia, którego nie dokonał Ojciec Rydzyk, nadużycia przed którym przestrzegał nas Episkopat. Przypomnijmy co na ten temat pisali Biskupi:
Jan Paweł II wypowiada się często w sprawach istotnych dla jedności europejskiej. Utożsamiając się w pełni z nauczaniem Ojca Świętego w sprawach Europy, biskupi apelują, aby nie wykorzystywać w sposób instrumentalny i wybiórczy wypowiedzi papieskich dla potwierdzenia własnych poglądów.
Nossowski przyznaje, że kwestia „słuszności" integracji Polski z Unią nie jest kwestią dogmatyczną, że Chrystus nic nie mówił o takiej integracji. Pyta się jednak, jak zawodowy sofista - czy Chrystus mówił coś o Polsce? Warto mu więc przypomnieć jak należy rozumieć przykazanie „Czcij Ojca swego i Matkę swoją".
Mówi o tym choćby „Katechizm Kościoła katolickiego" przypominając, że przykazanie to określa również obowiązki wobec Ojczyzny.
Jeden z głównych zarzutów Nossowskiego pod adresem Ojca Dyrektora to oskarżenie go, że mówi „Tak, tak. Nie, nie". To, jak sugeruje naczelny „Więzi" reprezentowanie prymitywnego schematu, według którego świat jest tylko czarno-biały. Nossowski przyznaje, że „formalnie" jest to postępowanie według wskazań Chrystusa, ale twierdzi zarazem, że słowa Chrystusa trzeba rozumieć zupełnie inaczej. Jak? Tego nie tłumaczy. Jego poglądów w tej materii można się jedynie domyśleć. Według nich, jak wszystko na to wskazuje, Chrystusa należy rozumieć bardziej po „europejsku".
Nossowski twierdzi więc:
Kłopot w tym, że takie rozumienie klarowności to biblijny fundamentalizm charakterystyczny raczej dla wolnych Kościołów protestanckich niż katolicyzmu. Kościół katolicki zdaje sobie doskonale sprawę, że powyższych słów Jezusa nie można bezpośrednio odnosić np. do sfer polityki czy ekonomii.
Tym samym Nossowski twierdzi, że polityka i gospodarka, i to według Kościoła, nie podlegają ocenie moralnej. Dokonuje też nieprawidłowej interpretacji tak wypowiedzi Ojca Rydzyka jak i samego Chrystusa, tak jakby zupełnie nie rozumiał o czym jest tu mowa. W „Katechizmie Kościoła Katolickiego" czytamy: „Jezus poucza swoich uczniów o bezwarunkowym umiłowaniu prawdy: „Niech wasza mowa będzie: tak, tak; nie, nie" (2153).
W efekcie Nossowski przypisuje więc Kościołowi poglądy sprzeczne z tym, które ten Kościół wprost i oficjalnie wyraża.
Naczelny „Więzi" zarzuca też Ojcu Rydzykowi sprzeczność z nauką Soboru Watykańskiego II. Pisze:
Niestety, dyrektor RM całkowicie nie zna lub odrzuca jeden z kluczowych elementów nauczania Soboru Watykańskiego II - zasadę konstytucji "Gaudium et spes" o autonomii porządku doczesnego. W odpowiedzi na pytanie: Jaka powinna być ta Polska z marzeń Ojca? czytamy: Chrystusowa. Jeśli Chrystusowa, to i szczęśliwa. [.] To sens najgłębszy tej Polski i Polaków [.] Ale Chrystusowa Polska to Chrystusowe państwo, Chrystusowa polityka, Chrystusowa gospodarka, Chrystusowa szkoła, Chrystusowa kultura (s. 243). Nawet jeśli za dobrą monetę weźmiemy dopowiedzenie: Chrystusowe państwo to nie jest żadne państwo wyznaniowe, którego inni mogliby się bać, to i tak widać, że do autora tych słów nie dotarło nauczanie Kościoła, w tym posoborowych papieży, że nie można mówić o chrześcijańskiej polityce czy ekonomii, że politycznym ideałem katolików przestało być państwo chrześcijańskie!
Jeżeli Polska nie powinna być, zdaniem Nossowskiego, Chrystusowa. Państwo nie powinno być Chrystusowe, polityka nie powinna być Chrystusowa, szkoła i kultura nie powinny być Chrystusowe to jakie powinny być? Nie Chrystusowe? Na czym ma, według niego, polegać ta autonomia porządku doczesnego. Na budowaniu wszystkiego bez Boga, a w konsekwencji w znacznej mierze przeciwko Bogu? Myślę, że tak Nossowski sądzi. Wolno mu. Niech jednak takich poglądów nie przypisuje Kościołowi i nie upowszechnia wśród katolików.
Ojciec Rydzyk mówiąc o Chrystusowej Polsce, polityce, gospodarce, kulturze, szkole ma, o oczywiście, na myśli Polskę, politykę, gospodarkę, kulturę, szkołę, które podobałyby się Chrystusowi, były zgodne z Jego nauką. Czy katolik może powiedzieć, pozostając nadal katolikiem, że należy budować Polskę, politykę, gospodarkę, kulturę itd. w taki sposób żeby się to Chrystusowi nie podobało, żeby to pozostawało w jakieś sprzeczności z nauką Chrystusa?
Nossowski nie mogąc się do niczego „przyczepić" ucieka się do pomówień. Pisze:
Krajski pyta, czy o. Rydzyk kocha również przeciwników Kościoła, masonów, ateistów. Czytamy: Trzeba do nich odnosić się tak, jak do dzieci szczególnej troski. Tak bym wyraził tę miłość do nich (s. 85). Odpowiedź to - jak przystało na ojca Rydzyka - niby prosta, ale jednak tajemnicza. Co to znaczy "odnosić się do nich jak do dzieci szczególnej troski"? Od dwudziestu lat spotykam się blisko z osobami upośledzonymi umysłowo we wspólnotach ruchu "Wiara i Światło"; nie potrafię jednak zgadnąć, co ojciec dyrektor miał na myśli. Są bowiem różne modele traktowania dzieci specjalnej troski - można je odizolować od społeczeństwa i zamknąć w wyspecjalizowanych instytucjach opiekuńczych, można z poczuciem wyższości litować się nad nimi i użalać nad ich ciężkim losem, można oferować im rozmaite specjalistyczne działania terapeutyczne stymulujące rozwój, można też się z nimi po prostu zaprzyjaźnić i towarzyszyć im w ich życiu. Którą z postaw sugerował ojciec Rydzyk w odniesieniu do niewierzących?
Odpowiedź Ojca Dyrektora na to pytanie jest prosta i zaprezentowana, wbrew sugestiom Nossowskiego, w książce. Masoni, ateiści, reprezentanci katolewicy związani z „Tygodnikiem Powszechnym" i „Więzią" to dzieci specjalnej troski, a więc, po prostu, istoty wymagające miłości i opieki - troski, która pomoże im wyjść ze stanu zagubienia i destrukcji, udać się tam, gdzie jest Prawda, Droga i Życie.
Oddajmy jeszcze na koniec głos Nossowskiemu:
Nie zdziwi już zatem czytelnika wyznanie: nie wyobrażam sobie, że można nie kochać Polski. Tego nie da się wyrazić w języku. W żadnym języku nie da się wyrazić miłości, jaką trzeba obdarzać Polskę. Można by potraktować to wyznanie tylko jako figurę retoryczną, gdyby nie fakt, że bezpośrednio po nim następuje najbardziej przerażające zdanie całej książki: Ci, którzy jej nie kochają, powinni się wyprowadzić z tej ziemi. Kto nie kocha Polski, ten jej szkodzi (s. 68).
Cóż takiego przerażającego widzi Nossowski w tym zdaniu? Ojciec nie mówi - „trzeba ich usunąć z Polski". Ojciec mówi „powinni się sami wyprowadzić". Czy nie jest to logiczne? Nikt nikogo nie trzyma w Polsce siłą. Nikt nie ma prawa dostosowywać Polski do swojego „widzi mi się", przerabiać jej „na własne kopyto". Nikt na takie działania nie pozwoliłby np. w Izraelu. I gdyby czynnie tam na to nie pozwalano Nosowski, by tego stanu rzeczy na pewno nie skrytykował.
Polska jest Polską. To trzeba przyjąć do wiadomości. Nie Węgrami, Francją, Niemcami, USA czy Izraelem lecz Polską. I taką, miejmy nadzieję, pozostanie. Będziemy o to walczyć. Dla tego celu będziemy pracować.
Na koniec warto przytoczyć następujące słowa Ojca Rydzyka, słowa, które Nossowski również cytuje być może dlatego, że odnoszą się również do środowisk, które reprezentuje:
Właściwie Polska ma wszystko. W Polsce jest jak w raju. Tak, tak sobie wyobrażam raj. (...) Zresztą właśnie dlatego wielu ma ochotę na Polskę.