Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Stanisław Krajski

Metody walki masonerii z Kościołem

Tekst wystąpienia w „Rozmowach niedokończonych” w dniu 28.11.02.

Problem walki masonerii z Kościołem to problem trudny. Wiele tu jest znaków zapytania, hipotez, domysłów, niepełnych danych. Temat jest też wielki, wielowątkowy. Skupimy naszą uwagę tylko na tych problemach, które dotyczą wprost Polski lub dotyczą jej w sposób istotny.

Będę tu odwoływał się do czterech książek, a mianowicie pozycji, która ukazała się przed II wojną światową wielkiego polskiego historyka Kazimierza Mariana Morawskiego pt. „Źródła rozbioru Polski” i trzech swoich książek: „Masoneria polska 1999”, „Pius IX – pogromca liberalizmu”, a przede wszystkim do swojej ostatniej książki „Unia Europejska- nowy Babilon”.

Na początek kilka informacji na temat masonerii. Jest to sekta można powiedzieć upraszczając satanistyczna, sekta, jak mówią dokumenty Kościoła będąca pomocnikiem szatana na ziemi, ściekiem nieczystym wszystkich sekt, sekta potępiona wielokrotnie przez Kościół ostatnio za pontyfikatu papieża Jana Pawła II.

Formalnie masoneria powstała w XVII wieku, ale jej korzenie europejskie sięgają również wieków poprzednich, a korzenie pierwotne wieku IV.

Doktryną podstawową, religijną masonerii jest kabała, która powstała w tych środowiskach żydowskich, które uznały bóstwo Chrystusa, ale świadomie Go odrzuciły opowiadając się tym samym po stronie szatana. Podstawowe elementy kabały to teza, że Jahwe nie jest najwyższym i jedynym Bogiem, że nie stworzył człowieka (człowiek powstał w wyniku ewolucji) i nie sprawuje opatrzności nad światem. Jahwe, według kabały przekazał już Adamowi tajne objawienie głoszące, że wybrani zostaną bogami i przejmą jego uprawnienia na ziemi i posiądą pełnie władzy nad innymi ludźmi (między innymi stworzą jedno państwo na świecie – jeden rząd światowy – dziś masoni mówią o tym głośno) stosując magię i wszelkie inne dostępne człowiekowi środki do tych najbardziej niemoralnych w tym morderstwa włącznie.

Kabała wyszła poza środowiska żydowskie prawdopodobnie dlatego, że kabaliści zostali w pewnym momencie historycznym odrzuceni przez naród żydowski. Znalazła wyznawców wśród nie żydów ponieważ głosiła to, co ludzie owładnięci skrajna pychą chętnie przyjmowali, to, że mogą zostać bogami i że należy im się boska władza nad światem. Kabała wiele też czerpała z pogańskiej, elitarnej religii starożytnych greków zwanej orfizmem. Nic też dziwnego, że kabalistami, potem masonami zostawali ci, którzy odchodząc od chrześcijaństwa zostawali siłą rzeczy poganami. Ujmując problem w ramach teologii chrześcijańskiej kabaliści, a potem masoni to ludzie, którzy dobrowolnie podjęli współpracę z szatanem.

Jedną z podstawowych związanych z masonerią postaci kabały była alchemia, a więc kabała stosująca retorykę, która można by nazwać chrześcijańską, kabała dla której chrześcijaństwo było etapem do własnej boskości. Alchemicy w okresie reformacji zyskali wpływy w Europie i przekonali do swojej doktryny wielu możnych tego świata. W jakiejś znacznej mierze, trudno dziś ją określić, stali za reformacją i byli twórcami protestantyzmu traktowanego przez nich jako jeden z etapów demontażu Kościoła. Alchemicy powołali do życia sektę różokrzyżowców, która szybko przekształciła się w znacznej mierze w loże masońskie. Różokrzyżowcy głosili, że w ramach chrześcijaństwa uduchowią się tak bardzo, że będą mogli stosując magię, okultyzm i inne techniki pogańskie stać się w pierwszym rzędzie równymi Chrystusowi, a potem go przewyższą.

Podstawową przeszkodą dla realizacji ich planów był Kościół katolicki. Uznawali go też niejako z założenia za swojego największego wroga, którego trzeba jak najszybciej osłabić, a następnie zniszczyć.

By to było możliwe masoneria musiała wcześniej zrealizować następujące zadania:

1. zmniejszyć liczbę katolików i osłabić ich wiarę poprzez rozwój protestantyzmu, poganizację i ateizację oraz skierowanie uwagi chrześcijan wyłącznie na wartości materialne. W planie było tu również stworzenie nowej formy chrześcijaństwa (można to nazwać czwartą reformacją), które byłoby jak najbliższe doktrynie różokrzyżowców, niegroźne i mające coś wspólnego z chrześcijaństwem tylko zewnętrznie. Dziś masoni nazywają je chrześcijaństwem wodnikowym. Ma ono akceptować wiele „wolnościowych” postulatów samego Lucyfera oraz wiele elementów religii stanowiącej kult boga Arymana, kult, który prowadzi do ubóstwienia rzeczy materialnych i przyjemności zmysłowych. Jednym z podstawowych etapów dochodzenia do chrześcijaństwa wodnikowego miała być akceptacja doktryny tolerancji, uznanie równości wszystkich religii oraz stawianie akcentu na człowieka (najważniejsze jest przykazanie miłości bliźniego, ważne jest tylko to by służyć ludziom, tylko to liczy się w niebie).

2. doprowadzenie do jak największej demoralizacji chrześcijan, poddanie ich niewoli zmysłów, wygaszenie sumień, wyeliminowanie etyki z życia indywidualnego i zbiorowego, zepchniecie religii w sferę prywatności (przypomnijmy, że wielu papieży w tym Jan Paweł II potępiło zdanie: „Religia jest sprawą prywatną”).

3. Osłabienie, destabilizacja, a nawet likwidacja państw i narodów najbardziej katolickich jako filarów Kościoła Katolickiego.

4. Zepchniecie poza nawias życia międzynarodowego i państwowego Kościoła i jego likwidacja poprzez najlepiej fizyczne zniszczenie, a jeśli to się nie uda innymi metodami.

5. przejmowanie stopniowe władzy dusz ( w pierwszym etapie szkoła, potem media, tworzenie religii, sekt, organizacji, które można nazwać parareligijnymi np. YMCA oraz ideologii konkurencyjnych do chrześcijaństwa np. komunizm) oraz przejmowanie władzy gospodarczej i politycznej aż do utworzenia wszechświatowego, dziś by się powiedziało globalistycznego państwa, w którym absolutną władzę (mogłoby to być przy pozorach demokracji) sprawowaliby niepodzielnie masoni.

Jednym z podstawowych elementów polityki różokrzyżowców i masonerii było osłabienie, demoralizacja i wreszcie zlikwidowanie Polski.

W końcu wieku XVII powstał już szczegółowy plan rozbiorów Polski

Głównym inicjatorem i wykonawcą miał być August II Mocny Sas postawiony bardzo wysoko w hierarchii masońskiej i przygotowywany do odegrania tej roli już od dziecka. Jak pisze Morawski: „Jak nam wiadomo od młodu wtajemniczał się przyszły król Polski – przy pomocy najpewniej Paulego w kunszty magii, alchemii, astrologii, geomancji i kabalistyki” (s. 109)

Masonii długo i staranie przygotowywali objecie przez niego tronu polskiego. Pisze o tym jeden z nich, niejaki Manteuffel, szef centrali wywiadowczej Bruhla sprawującego potem niepodzielną władzę w Polsce w imieniu masonerii w wydrukowanym wówczas „Liście przyjaciele Prusaka do przyjaciela Holendra o zbliżającej się elekcji polskiej”: „Sprowadziłem do Berlina z Polski wyborową sforę psów swoich wywiadowczych, naradziłem się z nimi poufale,...wyposażyłem ich na własny swój rachunek kilku tysiącami guldenów i odesłałem jak najszybciej się dało, do ich prowincji”. Akcja, które potem została znacznie rozszerzona, akcja przekupstwa, szantażu, gróźb dała, jak wiemy, rezultaty.

W tym samym czasie zaczęto rozpowszechniać różokrzyżowe proroctwo, które głosiło: „Dzielne, wojownicze...nasienie Ruty saskiej za pomocą konfederacji i konspiracji wyżeniesz papieża, cesarza i pozostałych dynastów papistycznych z ich siedzib” (s. 111). W proroctwie tym była mowa również o rozbiorach Polski.

Obok niego krążył również słynny dokument różokrzyżowców pt. „Confesio Fraternitatis”, w którym było napisane: „Mamy za zadanie ustanowić w Europie nowy porządek rzeczy. Już zaatakowana została tyrania papieża (zrazu tajnie), strącono go w Niemczech, następnie rozdrapiemy go pazurami, a jego ośle ryki zagłuszone zostaną rykiem lwa”.

W tym samym czasie zapowiadał to też potępiony nawet przez protestantów za czczenia „świętego diabła” niejaki Petersen, który pisał „Sas zostaje królem polskim i pod cesarzem rzymskim z plemienia Ruty papież zupełnej doznaje zagłady”

August Mocny rozmowy na temat rozbiorów Polski zaczął już prowadzić w 1703 r. z królami Fryderykiem i Karolem (s. 141). Gotowy już projekt rozbiorów powstał w 1709 r. W 1710 r. pisał król pruski do swego posła w Warszawie, że punkt piąty podpisanej z królem polskim „pertraktacji” dotyczy rozbioru.

Jak podaje Konopczyński w 1721 z planem rozbiorów zapoznawano poszczególne europejskie dwory królewskie (143).

Odwiedzając Warszawę w 1733 r. August Mocny powiedział publicznie: „trzeba Polaków nauczyć rozumu, a że nic ku temu nie posłuży lepiej niż rozbiór”. (s. 144). Rozbiory Polski opóźniła znacznie śmierć króla, która nastąpiła w tym samym roku.

Już w początkach XVII w. masoni powołali w Dreźnie do życia specjalną lożę masońską, która miała zajmować się tworzeniem i realizacją planów mających doprowadzić do rozbioru Polski. Loża ta nazywała się „Okrągły stół”. Jego kształt miał być symbolem hasła „Wolność, Równość, Braterstwo”. Fundament ideowy tej organizacji stanowiły, jak pisze Morawski, alchemia i satanizm. Na jej czele stał poczatkowo August Mocny. Jego prawą ręka był znany już nam Manteuffell, który występował pod pseudonimem „Diabeł”. Przy okrągłym stole wiele do powiedzenia mieli Jan Klemens Branicki i jego żona oraz Jan Aleksander Lipski, potem biskup krakowski, kardynał i wreszcie Prymas Polski (125).

Podstawowe plany, których realizacja miała ułatwić rozbiory mówiły o osłabieniu gospodarczym Polski (Sasi wyciskali ja jak cytrynę), zmniejszeniu liczby wojska i osłabieniu go, demoralizacji i skorumpowaniu szlachty (co udało się w znacznej mierze), demoralizacji szlachcianek, (co również było skuteczne w znacznej mierze), rozbiciu i demoralizacji Kościoła polskiego (co także się powiodło).

Tak pisze o tym Morawski: „Naród okazuje się zazwyczaj tyle wart, ile wart jest jego episkopat, którego przecie starożytna nazwa grecka mówi o zadaniach czuwania, nadzorowania nad społeczeństwem. A jakże rzecz ta się miała z naszym społeczeństwem polsko-saskim, jakich tuzów ascezy – jeżeli tak paradoksalnie wyrazić się wolno – liczył Kościół polski w dobie Augusta konwertyty?”

Tu Morawski wymienia długą listę znanych z nieprawości, niemoralności i zdrady narodowej dostojników Kościoła.

Wiele miejsca poświęca prymasowi Lipskiemu cytując obficie Askenazego, który pisał miedzy innymi: „Lipski...człowiek małego serca, równie malej świątobliwości infułat...intrygant,... bez żadnych podstaw moralnych...karciarz i smakosz, który bawiąc się, robiąc politykę, robiąc przede wszystkim własna karierę...dawał gorszący przykład nieposzanowania dla wysokiej godności Księcia Kościoła i podniosłych obowiązków duszpasterza”. (s. 67).

Wiele pisał też Morawski o innym prymasie Polski Gabrielu Podoskim określając go jako „ucznia Bruhla” i jako „zmorę następnego panowania” i ujawniając, że był pod pełną kontrolą swojej utrzymanki, luteranki z Gdańska. Jeden z dzisiejszych masonów polskich poświęcił w „Wolnomularzu Polskim” artykuł Prymasowi Podoskiemu. Jako wybitnemu masonowi. W następnym artykule w tym samym masońskim piśmie przyznaje, że Podomski był zdrajcą, ale broni go pisząc, że przecież był „do śmierci wierny swej kochance”, „miał szerokie europejskie horyzonty” był człowiekiem „myślącym, postępowym, liberalnym choć błądzącym”. (WP bez daty wydania). Morawski charakteryzując przedstawicieli polskich elit politycznych tamtych lat przedrozbiorowych podaje za ich przykład niejakiego Przebendowskiego, który zwykł mawiać: „Niech diabli wezmą Rzeczpospolitą, skoro mnie w niej źle”.

Oczywiście Kościół miał wtedy swoich wielkich i świętych biskupów i księży. Zdrowy też w znacznej mierze był naród polski. Tak pisze Morawski: „Ten naród, który instynktownie bał się Niemca, który zdradę pierwszego Sasa przeczuł, jak ten młody Potocki, co w obozie królewskim naszedł z towarzyszami namioty wielkiego hetmana koronnego Jabłonowskiego, wołając „Tyś dał nam Niemca Króla, tyś nas Szkotom zaprzedał” czy warszawiacy, co grozili Niemcom „nieszporami sycylijskimi” i strzelali do karocy królewskiej na Krakowskim Przedmieściu”.

I wreszcie przyszedł pierwszy rozbiór Polski, ledwie zauważony. Tak go opisuje jeden z historyków Józef Gierowski: „Pierwszy rozbiór nie przesądzał jeszcze ostatecznej likwidacji państwa polskiego, które stało się państwem buforowym między trzema rozbiorcami. Zaciążył jednak bardzo nad możliwościami rozwoju gospodarczego Polski”. Zaborcom otwarto, jak pisze Gierowski, „możliwości szerokiej penetracji gospodarczej”, a „sejm opanowany został przez elementy najbardziej skorumpowane”. Zaborcy ograniczyli władzę ustawodawczą i wykonawczą. Okrojonej Polsce pozwolono na ograniczone reformy wewnętrzne”.

W powieści Władysława Reymonta „Rok 1794” pojawia się taka rozmowa prowadzona w sejmie przed II rozbiorem Polski:

„A cóż na sejmie? Jedno i toż samo: rozbiór kapłona – obejrzał się na czerwone kontusze posłów – już mu obcięli nogi, odrąbali skrzydła, wygryźli piersi, że pozostał tylko kuperek, ale smakoszom wciąż mało, wyciągają pazury po resztę...Tutaj na sejmie sprzedają już ojczyznę en detail, na funty i żywej wagi”.

Dokonana przez Polskę skuteczna obrona chrześcijaństwa pod Wiedniem była dla masonerii nauczką. By zaatakować Kościół wprost musieli wyeliminować Polskę. Zaatakowali go więc w XIX w. gdy Polski już nie było, gdy osłabiona, rozdarta i spoganizowana była inna wielka córa Kościoła Francja.

Armia masońska pod przywództwem dwóch liderów europejskiej masonerii Mazziniego i Garibaldiego, wspierana przez masonów całego świata atakowała kilkakrotnie Rzym zdobywając go, zmuszając papieża Piusa IX do ucieczki, bezczeszcząc Kościoły, mordując księży. Masoni wywierali olbrzymią presję na papieża Piusa IX, także przez media, by się ugiął, by uznał postęp, by zamilkł, by uznał świeckość państwa, szkoły, oddzielenie polityki i gospodarki od etyki. Papież się nie ugiął. Potępił ideologię, która legła później u podstaw Unii Europejskiej. Francja broniła go do czasu wysyłając swoja armię. Polska nie mogła go obronić. W ostatniej bitwie, po której papież został więźniem Watykanu tylko kilkuset Polaków broniło Rzymu gotowych oddać śmierć za wiarę i Kościół. Dokonując rozbioru Polski masoneria otworzyła sobie drogę do budowy masońskiej, pogańskiej Europy i pod koniec XIX w. to się jej udało. Kościół został zepchnięty na margines i przestał liczyć się w płaszczyźnie cywilizacyjnej. Masoni zeświecczyli państwa, zateizowali szkoły, uczynili z mediów narzędzie demoralizacji i rozpoczęli realizować skutecznie wielki plan, który św. Maksymilian Maria Kolbe określił krótko: „Zniszczyć Kościół zepsuciem obyczajów”.

Jednak dalej bali się Polski. Dwóch masonów stojących na czele najpotężniejszych Państw Zachodu sprzedało więc Polskę w Jałcie Stalinowi-zbrodniarzowi, by ją zniszczył ostatecznie. Gdy już w 1956 r. okazało się to niemożliwe zaczęto powtarzać realizację planu Sasów, przygotowywać się do nowego, kolejnego rozbioru Polski. Plan powstał w KC PZPR i w lożach masońskich. Realizowali go komuniści i masoni z Klubu Krzywego Koła. Przyłożył do niego rękę Edward Gierek uzależniając Polskę od Zachodu i Mieczysław Rakowski, który przygotował projekt Traktatu o Stowarzyszeniu Polski z Unia Europejską.

Okrągły stół Augusta Mocnego odnowił się i to pod tą samą nazwą. Zapoczątkowany przez niego rozbiór gospodarczy Polski przypominający w każdym szczególe pierwszy rozbiór Polski miał, z założenia trwać 15 lat i zakończyć się kolejnym rozbiorem – wejściem Polski w struktury Unii Europejskiej.

Unia Europejska – nowy Babilon to realizacja marzeń masonów, marzeń trwających ponad 200 lat o Państwie Człowieka – Stanach Zjednoczonych Europy.

W swojej książce „Unia Europejska –nowy Babilon” ukazuję zaskakującą zgodność tego superpaństwa ze strukturą opisywanego w Piśmie Świętym i przez Doktorów Kościoła Babilonu – państwa Księcia tego świata - szatana. Dlatego masoni polscy pisali w początkach lat dziewięćdziesiątych, że Polska będzie ich własnością gdy gwiazda masońska zajaśnieje nad nią jako nowa gwiazda betlejemska dla Polaków, a zajaśnieje wtedy, gdy na fladze Unii Europejskiej pojawi się nowa gwiazda masońska symbolizująca wejście Polski w struktury Unii i poddanie jej w pełni i do końca zasadom masonerii.

Co to jest Babilon? Pisze o tym dużo św. Augustyn, który w takim Babilonie już żył. Żył przecież w pogańskim państwie wyznaniowym – Cesarstwie Rzymskim – Unii Europejskiej starożytności.

Pierwsza cecha Babilonu to „pomieszanie”. Prawda miesza się z fałszem, dobro ze złem. Św. Augustyn pisze: „ Jakiż lud, jaki senat, jaka władza czy godność publiczna w państwie bezbożnym postarała się kiedykolwiek o rozpoznanie ich, aby jedno uznać i przyjąć, drugie potępić i odrzucić, nie zaś bez wyboru i bez żadnego rozeznania utrzymywać w łonie państwa mieszaninę rozbieżnych i sprzecznych ludzkich poglądów, dotyczących nie pół i domów lub jakichś spraw pieniężnych, lecz tych rzeczy, od których zależy nieszczęśliwe lub szczęśliwe życie? Chociaż głoszono w nich niektóre prawdy, z tą samą jednak swobodą wypowiadano twierdzenia fałszywe, tak, iż nie darmo państwo to otrzymało mistyczna nazwę Babilon. Toć Babilon oznacza pomieszanie

O tym samym pisał tysiąc pięćset lat później u progu ery, która jest naszą erą błogosławiony Pius IX w swojej encyklice „Quanta cura”: „Dobrze bowiem wiecie, Czcigodni Bracia, że w naszych czasach wielu jest takich, co stosując do ludzkiej społeczności przewrotną zasadę tak zwanego naturalizmu ośmielają się głosić, iż najlepsza struktura społeczeństwa i rozwój państwa zgoła wymagają, by ludzka społeczność była kształtowana i zarządzana bez żadnego uwzględnienia religii, jakby ona w ogóle nie istniała, a przynajmniej nie czynią żadnego rozróżnienia między religią prawdziwą a fałszywą. Ponadto nie wahają się twierdzić, wbrew nauce Kościoła i Świętych Ojców, że najlepszą jest taka struktura społeczeństwa, w której władzy państwowej nie przyznaje się obowiązku nakładania ustalonych kar na tych, co występują przeciwko religii katolickiej, z wyjątkiem sytuacji, w których domaga się tego spokój publiczny. Na podstawie tego całkowicie fałszywego pojęcia o władzy w społeczeństwie nie cofają się przed popieraniem owego błędnego poglądu, ze wszech miar zgubnego dla Kościoła katolickiego i narażającego dusze ludzkie na utratę zbawienia, a przez świętej pamięci Grzegorza XVI, Naszego Poprzednika, nazwanego szalonym pomysłem, a mianowicie, że wolność sumienia i kultu jest własnym prawem każdego człowieka, które powinno być ogłoszone i sformułowane w ustawie w każdym właściwie ukonstytuowanym społeczeństwie. A nadto że obywatele mają prawo do wolności w każdej dziedzinie życia, które nie może być ograniczane przez jakąkolwiek władzę, czy to świecką czy to kościelną. Dzięki temu prawu mogą oni swoje poglądy jawnie i publicznie głosić, zarówno poprzez ustne wypowiedzi jak też za pośrednictwem publikacji, czy w jakikolwiek inny sposób. Tak zaś nierozważnie twierdząc, nie zważają zupełnie na to i nie biorą wcale pod uwagę tego, że głoszą swobodę zatracenia i że, jeśliby zawsze wolno było bez ograniczeń wygłaszać ludzkie opinie, to nigdy nie zabraknie takich, którzy ośmielą się sprzeciwiać prawdzie i ufać w słowa ludzkiej mądrości, podczas gdy z samej nauki Pana Naszego Jezusa Chrystusa wiara i mądrość chrześcijańska winna wywnioskować, jak należy unikać tej, ze wszech miar szkodliwej, próżności”.

To był już koniec XIX w. I można powiedzieć, że stało się to, o czym pisał św. Augustyn: „diabeł, zwierzchnik bezbożnego państwa” swoje wojska „poruszył” przeciw „pielgrzymującemu w tym świecie państwu Bożemu”.

I w ten sposób ugruntowało się w Europie pod koniec XX w. pod nazwą Unii Europejskiej państwo wymarzone przez masonerię, państwo „tych, którzy żyją podług zasad ludzkich” – ludzka społeczność przeznaczona „do ponoszenia wiecznej męki razem z diabłem”.

św. Augustyn stwierdza, że w Babilonie nie jesteśmy „jako obywatele”, ale „jesteśmy trzymani w niewoli”. Niewola ta jest jednak jakoś fizyczna. Można przebywając w niej zachowywać wierność Bogu. Trzeba tę wierność zachowywać w każdej dziedzinie, w najdrobniejszych nawet sprawach. „Kto jest wierny w małych rzeczach – św. Augustyn przypomina tu słowa Chrystusa – ten i w wielkich jest wierny”.

Św. Augustyn przestrzega przed rzekami Babilonu. Papież Jan Paweł II nazywa to strukturami grzechu. „Rzekami Babilonu – mówi Biskup z Hippony – jest to wszystko, co tutaj się miłuje, a co przemija”. Pojawiają się tu zależności od rzeczy i bogactw. Najgorsze są wszelkie zależności od innych ludzi, takie zależności, że ludzie ci zyskują nad nami prawdziwa władzę, taką, jaką posiadać może tylko Bóg. (takie zależności rodzą dziś media, ale też gospodarka i związana z nią konsumpcja). Św. Augustyn przestrzega: Ta rzeka Babilonu jest „bardzo głośna”, a „pęd wody porusza kamienie”.

Biskup z Hippony przestrzega: „Siedź nad rzeką, a nie w rzece, ani pod rzeką”. Pisze: „A wielu płacze łzami Babilonu, ponieważ i cieszą się radością Babilonu. Zarówno radość z powodu zysku jak i płacz z powodu straty pochodzi z Babilonu. Masz płakać, ale na wspomnienie Syjonu. Jeżeli płaczesz na wspomnienie Syjonu, to wypada żebyś płakał nawet wtedy, kiedy zgodnie z zasadami Babilonu jest ci dobrze”.

Stwierdza też: „Oto w Babilonie są piękne rzeczy, które zatrzymują: niechaj nie trzymają, niech nie zwodzą. Czym innym jest pociecha niewolników, a czym innym radość ludzi wolnych”.

Wyżej przedstawione wypowiedzi św. Augustyna dotyczą dwóch wymiarów naszego życia: wymiaru chrześcijańskiego i wymiaru czysto ludzkiego.

W tym pierwszym wymiarze państwo szatana, Babilon, wymarzone państwo masonów – Unia Europejska jest strukturą, która w sposób wyraźny oddziela od Boga, zwraca uwagę człowieka na to, co leży na przeciwnym biegunie, przywiązuje go do dóbr i wartości powodujących, że życie duchowe zamiera, że chrześcijanin łamie pierwsze przykazanie Boże, zaczyna posiadać „innych bogów”.

W tej perspektywie Unia Europejska jest klasycznym państwem szatana, swego rodzaju Babilonem nawiedzonym przez powódź, Babilonem, którego rzeki są wszechobecne tak, że trudno usiąść nad ich brzegami, bo gdzie chrześcijanin się nie ruszy zanurza się w nie, chce tego czy nie, po szyję.

W tej perspektywie szatańskość Unii jest podwójna. Z jednej strony ma postać strukturalną. Człowiek, na co zresztą zwrócił uwagę papież Jan Paweł II podczas swej IX pielgrzymki do Ojczyzny, zajmuje miejsce Boga i to w porządku społecznym, państwa i prawa. Zachowuje się bowiem jak Pan Świata i Najwyższy Prawodawca wkraczając wciąż w porządek moralny, a nawet duchowy, w sprawy, które dla chrześcijanina stanowią istotne elementy jego wiary i moralności. Głoszenie równości wszystkich religii. Kwestia życia nienarodzonych, eutanazji, homoseksualizmu itp., ale przede wszystkim sama fundamentalna zasada głosząca, że to człowiek stanowi o wszystkim. Gdyby sam diabeł tworzył państwo ściśle według swoich zasad i wartości zacząłby od tych zasad i wartości, które leżą u podłoża Unii Europejskiej i stanowią o jej charakterze i funkcjonowaniu.

Z drugiej strony Unia Europejska rządzi się pewnym etosem, można by powiedzieć eschatologią, posiada swoisty program dla życia jednostek, receptę na szczęście. Królują tu dwie zasady mające charakter zasad najwyższych, pierwszorzędnych, zasad, którym wszystko inne jest podporządkowane: zasada dobrobytu i zasada wolności.

Zasada dobrobytu każe na co dzień i zawsze czcić złotego cielca, uznawać go za najwyższe bóstwo, bóstwo, któremu wszystko można i należy, nawet wolność, podporządkować, bóstwo, dla którego należy o wszystkim innym zapomnieć, wszystko inne zdradzić, odrzucić.

Dla chrześcijanina jest to diabelskie pokuszenie, zdrada Boga i odrzucenie świata wartości zaproponowanego przez Ewangelię.

Zasada wolności odrywająca, mówiąc językiem Papieża, wolność od prawdy (jak również, oczywiście, od dobra) głosi, że człowiekowi, przynajmniej w porządku indywidualnym wszystko wolno, że może o wszystkim decydować jak chce i kiedy chce. Wielu myślicieli chrześcijańskich zwracało uwagę na to, że jest to specyficznie pojęta wolność, wolność dla grzechu, a niewola dla cnoty. Tworzy się tu struktura grzechu skłaniająca do niego, a utrudniająca dobro. Tworzy się świat, w którym pokusa jest wszechobecna, gdzie wiele postaci zła przedstawiane jest w sposób możliwie najbardziej atrakcyjny i wciąż proponowane, podtykane, wręcz narzucane.

Taka sytuacja jest dla chrześcijanina nie do przyjęcia. Twierdzenie, że ani on ani jego najbliżsi nie muszą z tych propozycji korzystać jest bałamutne. Okazja czyni złodzieja. Okazja do grzechu rodzi grzesznika. Zmaza grzechu pierworodnego powoduje, że jesteśmy podatni na zło, że powinniśmy, w związku z tym, go unikać. Chrześcijanin, który z własnej woli wynajmuje sobie pokoik w domu publicznym i przebywa w nim cały dzień jest złym chrześcijaninem, chrześcijaninem, którego cechuje pycha, chrześcijaninem, który świadomie i dobrowolnie naraża się na upadek. Chrześcijanin, który, wbrew swojej woli, musi mieszkać w domu publicznym żyje w środowisku sobie obcym, w środowisku, które zagraża jego wartościom, jego tożsamości, utrudnia (lub nawet uniemożliwia) realizację jego modelu życia. Chrześcijanin powinien żyć w świecie sobie przyjaznym, świecie, w którym wyeliminowane lub przynajmniej usunięte w cień jest wszystko to, co mu wrogie, a wyeksponowane to, co chroni i umacnia jego wierność Bogu i umożliwia oraz ułatwia jego chrześcijański rozwój.

Gdyby szatan wyznaczał ramy naszego indywidualnego życia nasączyłby nasze otoczenie właśnie w taki sposób, w jaki robi się to w Unii Europejskiej brudem moralnym, grzechem i patologią.

Szatańskość Unii Europejskiej w wymiarze czysto ludzkim wydaje się być równie oczywista. Rzeki tego Babilonu w istocie uniemożliwiają (a przynajmniej utrudniają w poważnym stopniu) ludzką, po prostu ludzką, wolność. Unia Europejska to twór rodzący nowe niewolnictwo. „Czym innym – jak mówi św. Augustyn – jest pociecha niewolników, a czym innym radość ludzi wolnych”. To niewolnictwo ma trzy wymiary.

Pierwszy jest wymiar społeczny. Unia tworzy sztywne i wielorakie ramy społeczne we wszystkich możliwych porządkach, mnoży coraz bardziej szczegółowe przepisy regulując te sprawy, które należą się ludzkiej wolności. Zanika też możliwość decydowania o sprawach zbiorowych. Jeśli nawet jedno pokolenie decyduje dziś to są to decyzje jakoś nieodwracalne ograniczające możliwości decydowania jutro, uniemożliwiające decydowanie tym, którzy dotąd jeszcze nie mogli decydować (a teraz już nie mogą decydować). Wolność jest tu zabierana, gwałcona i ograniczana nie tylko przez prawo. Ginie również w perspektywie gospodarczej. Unia stwarza pole dla wielkich koncernów. Te zawłaszczają w gospodarce wszystko uniemożliwiając niepodległość, suwerenność i podmiotowość gospodarczą jednostek, czyniąc z nich swoich niewolników.

W perspektywie drugiej, perspektywie dobrobytu Unia uzależnia ludzi od dóbr materialnych, skłania ich, żeby nie powiedzieć zmusza, do pracy ponad siły od świtu do nocy, kosztem zdrowia, rodziny i osobistego szczęścia, pracy, której celem jest tylko pieniądz i to, co można za niego uzyskać. Ludzie dają się wikłać w tę pajęczynę bogactwa zapominając dla niego o wszystkim. Presja jest tu olbrzymia. Ciśnienie nie do zniesienia. Nowe wartości narzuca się ludziom od dziecka, narzuca zewsząd, wartości, które głoszą: pracuj, zarabiaj, wydawaj. Marchewce towarzyszy tu kij. Bez pieniędzy, dobrobytu jesteś niczym, zerem, istotą niższą, godną pogardy, jakoś odrzucaną, lekceważoną.

I wreszcie perspektywa trzecia – niewola grzechu. Unia prowadzi do niej, zachęca, podpowiada, kusi, stwarza dla niej idealne warunki. Tworzy, także w sensie prawnym, sytuacje, które ją ułatwiają, wywołują, pogłębiają. W żaden sposób przed nią nie broni.

Szatanowi, a co za tym idzie i masonerii chodzi w istocie o zniewolenie człowieka, o to by poprzez zachwianie hierarchii wartości, zanurzenie w grzech, przewiązanie się do niego człowiek stał się niewolnikiem szatana. Gdyby szatan planował strategię uwikłania człowieka w niewolę grzechu niczego innego by niż Unia chyba by nie wymyślił.

Polska, taka jest niestety prawda, jest dziś w znacznej mierze zmasonizowana. Masoneria przenika struktury polskiego państwa, opanowała media i gospodarkę, infiltruje Kościół polski i się w nim zagnieżdża. Jak powiedział papież Paweł VI: „Dymy szatańskie wtargnęły nawet do Watykanu”. Masoneria sprawuje kontrolę nad strukturami Unii Europejskiej i narzuciła im swoje zasady. Ich wszystkich poznacie po owocach. Teraz chce utrwalić ten stan, doprowadzić do sytuacji, w której obudzenie się Polski byłoby bardzo utrudnione, w której podjęcie działań takich jakie się Bogu podobają byłoby w zasadzie niemożliwe. Jednak pomimo tego postępu w masonizacji masoneria i jej protegowani nadal się boją. Czego? Masoni pisali o tym wprost w 1995. Tak więc np. w „Wolnomularzu Polskim” w artykule pt. „Masoneria i Kościół” (WP nr 10) możemy przeczytać: „Fakt, iż w Kościele katolickim istnieje /.../ podział na tzw. „jastrzębi” i „gołębi” jest powszechnie znany. Rzecz w tym, że niestety w Kościele polskim głos decydujący w sprawach istotnych dla wzajemnych stosunków między Kościołem a masonerią maja póki co od wielu lat głównie ci piersi.” Podstawowym siedliskiem „jastrzębi” jest, jak stwierdzają masoni – Radio Maryja, a głównym jastrzębiem o. Tadeusz Rydzyk. Kościół polski nie jest promasoński z winy o. Rydzyka i jemu podobnych. „Żywimy uzasadnioną, naszym zdaniem nadzieję, że istniejąca obecnie dominacja „jastrzębi” – pisze jeden z masonów – w episkopacie polskim oraz wśród części kleru i klerykalnych działaczy świeckich nie będzie trwała wiecznie”.

Co może według masonów spowodować tę zmianę? Można ją spowodować tylko w jeden sposób: wyciszyć Ojca Rydzyka, odciąć go od Kościoła i wiernych, wyeliminować.

Co by wtedy było. Idealny, z punktu widzenia masonów, Kościół, jak go charakteryzują – „nowoczesny”, „postępowy”, „tolerancyjny”, „otwarty na świat”, liberalny, „Kościół Nowej Ery” – niegroźny dla masonerii i szatana.

W swoim czasie przyszedł do redakcji „Naszego Dziennika” list od masona z Australii będący reakcją na jeden z moich artykułów. List ten wydrukowano w „Naszym Dzienniku”. Jego autor mówił, że masonerii przeszkadzają dziś tylko dwie osoby. Cytuję. – „ten starzec w Watykanie i ten, tu wulgarne wyzwiska, Rydzyk z Polski.

Za akcją przeciwko Ojcu Dyrektorowi i Radio Maryja, która ostatnio nastąpiła ewidentnie stoi masoneria. Nie jest to akcja przeciwko tylko Ojcu czy Radiu Maryja. Jest to akcja przeciwko Kościołowi i Polsce, akcja, która prowadzi do realizacji wyłącznie masońskich interesów, która ma doprowadzić do przyspieszenia realizacji masońskich antypolskich i antykatolickich celów.

Ludzie, którzy wzięli udział w tej akcji niezależnie od tego czy chcą tego czy nie, wiedzą o tym czy nie (myślę, że jednak zdają sobie z tego sprawę) są narzędziami w rękach masonerii, służą masonerii i tylko masonerii.

Trzeba by tu też powiedzieć otwarcie, bez ogródek. Bierność, milczenie tych, którzy nie staną w obronie Ojca i Radia będzie przyjęta z radością przez masonerię, będzie w jej i tylko w jej interesie, interesie, podkreślmy to, który polega na wymazaniu Polski z mapy Europy, osłabieniu Kościoła katolickiego, stworzeniu warunków do jego pełnej eliminacji. Tacy ludzie bierni byli również w Polsce pod koniec XVIII w. Tak mówi do nich jeden z bohaterów wspomnianej tu już powieści Reymonta „Rok 1794”: „Gwałt, podłość i intryga chcą oddać w kajdany całą Rzeczpospolitą. Nie przykładajcie się do rozmnażania jęków i krzywd współbraci, nie dawajcie tryumfu gwałtowi a zdradzie. By jeszcze w późne wieki nie powiedziano, jakobyśmy dobrowolnie, z gnuśności jeno, z podłej bojaźni a sromotnego kunktatorstwa ulegli pod jarzmo”.

Wszyscy musimy dziś stanąć w obronie Ojca, Radia, Polski i to w taki sposób, żeby następujące słowa wypowiedziane w XVIII w. nie stały się też prawdziwe w odniesieniu do XXI w.: „Wszyscy są winni...Wszędzie ruina, zgniłość, prywata, wszędzie zatracenie i ostateczna zaguba. Grzęzawisko wiecznej hańby, występków i podłości!. Przekleństwo dzieciom, zaprzedającym w kajdany matkę rodzoną, przekleństwo!”

Wiadomo, że bramy piekielne nie przemogą go. Nie przemogą też Polski bo to przecież królestwo Matki Bożej, ale czeka nas godzina próby, godzina poświęcenia i heroizmu, może męczeństwa, takiego małego, średniego i być może tego wielkiego.

Polska jest nadal silna, silna duchem, silniejsza niż pod koniec XVIII w. Kościół polski jest nadal silny, silniejszy niż pod koniec XVIII w. Jesteśmy uśpionym olbrzymem, drzemiącym wulkanem, w którym, mówiąc językiem Mickiewicza, ogień płonie. Musimy obudzić się i zaktywizować na tyle na ile to jest tylko możliwe. Musimy budzić i aktywizować innych. Trzeba obudzić Kościół polski i obudzić Polskę. Wygramy. To pewne jak słońce na niebie. Wygramy. Nie dziś to jutro. Nie w 2003 i nie w 2004 to w 2005 czy 2010 roku wygramy na pewno. Tak nam dopomóż Bóg, bo to będzie Jego zwycięstwo i przegrana szatana, przegrana masonerii.