Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Ks. Jerzy Bajda:
Recenzja książki Stanisław Krajskiego pt. „Tu chodzi o Polskę”

Autor tej książki, Stanisław Krajski, przysyłając mi egzemplarz autorski, prosił zarazem o recenzję. Trudno napisać obiektywną, czyli zimną, neutralną recenzję książki, napisanej na gorąco, sercem, pulsującym żywą krwią miłości i wiary, książki, która ukazuje drgające bólem niezagojone jeszcze serce Narodu. Jest czymś godnym podkreślenia, ze na początku swojej refleksji, Autor pyta o rolę Opatrzności w stosunku do wszystkich faktów ludzkiego życia i o światło dla odczytywania znaków z nieba. Faktycznie jesteśmy coraz częściej zachęcani do takiej postawy przez wydarzenia, które nas zaskakują. Jest to książka, którą powinien przeczytać każdy Polak, aby zrozumieć, co się stało w Polsce w kwietniu tego roku, w powiązaniu z niezabliźnioną historią Katynia, w kontekście powikłanych stosunków politycznych, na tle splotu międzynarodowych zależności, w blasku rozgorzałych emocji, w ciszy żarliwej modlitwy nagle rozbudzonego narodu, której towarzyszy echo rozpaczliwych wyskoków „usługowych” mediów przerażonych wizją odrodzenia się polskiego patriotyzmu. Trudno jest to wszystko razem ogarnąć i sprowadzić do syntezy.
Autor stara się ująć, opisać i ocenić wszystkie wątki, które w niezbadany dla nas sposób spotkały się w tym wydarzeniu, które krótko określamy słowem „katastrofa smoleńska 10 kwietnia”. Wszystkie wątki splatają się tajemniczo utrudniając symplicystyczną odpowiedź na pytanie o przyczynę katastrofy. Na przykład głęboko tajemniczy pozostaje wątek etyczny wyrażający się w haniebnym stosunku mediów do osoby Prezydenta a także całej prawicy polskiej opowiadającej się za ładem politycznym opartym na „prawie i sprawiedliwości”. Ataki na osobę Prezydenta i jego program miały często postać erupcji nienawiści połączonej z groźbami i złorzeczeniami obiecującymi Prezydentowi śmierć. Jak się czują autorzy takich napaści, z chwilą, kiedy ich złorzeczenia i groźby się spełniły w zaskakujący sposób, otwierając zarazem przed Platformą Obywatelską wolne pole działań i manipulacji po usunięciu znienawidzonego przeciwnika? W tej sytuacji nie można z góry wyeliminować pytania o moralny udział w katastrofie. Teologia moralna coś na ten temat mówi.
Wciąż pobudza do refleksji „Wymiar Katania”, jaki symbolicznie doszedł do głosu w związku z katastrofą samolotu prezydenckiego. Żałoba z powodu śmierci tych, którzy polegli 10 kwietnia 2010 w tajemniczy sposób splata się z tamtym niezagojonym bólem z powodu ludobójstwa tylu tysięcy oficerów polskich dokonanego przez siepaczy Stalina. Z kolei jest to jakiś znak dla Rosjan i zawarte w nim wezwanie, aby chcieli stanąć w prawdzie wobec własnej historii i wobec Polski. Autor nie żywi złudzeń, ze „pojednanie”, za którym tęsknią idealnie nastawieni Polacy, będzie łatwe i w ogóle stanie się faktem. Sceptycznie ocenia ten problem Wladimir Bukowski, znawca duszy rosyjskiej, ostrzegając przed naiwnością (s. 25).
Rzeczowa i wnikliwa jest ocena nastrojów wśród polskiej oligarchii politycznej i medialnej, która szuka nowych sposobów dla uzasadnienia swojej władzy „nad” narodem polskim. Z ich wypowiedzi wynika, że nie identyfikują się duchowo z narodem, który przeżywa ból i żałobę po katastrofie, modli się i dokonuje refleksji nad swoim życiem i życiem Polski, czyli jej dalszą przyszłością. Owa „oligarchia” jest wyraźnie zdenerwowana i zdeprymowana objawami patriotyzmu, religijności i wszystkich związanych z tym emocji. Niektórzy z nich chcieliby, by Polaków poddać jakiejś terapii psychoanalitycznej, ale wydaje się, że im taka terapia byłaby bardziej potrzebna. Jest to wyraźny dowód, że osoby te nie dokonały prawdziwego rachunku sumienia i owo sumienie nie rozumiejąc źródła cierpienia, wyje z bólu i złorzeczy Polakom, posądzając ich o histerię i różne zboczenia, także o jakąś „polityczną nekrofilię”. Postawa tych „elit” świadczy, że ci ludzie nie żyją życiem narodu i dlatego czują się nieszczęśliwi. Autor logicznie podpowiada im, by może zmienili miejsce pobytu? (s. 65).
Autor sporo uwagi poświęca pozytywnym możliwościom, jakie ujawniły się w związku z tym wybuchem patriotyzmu w dniach kwietnia 2010. Autor wzywa do pełnego uaktywnienia politycznego Polaków. Pisze: „Wydarzenia 10-18 kwietnia 2010 roku powinny nam wszystkim w Polsce uświadomić, że nie można w nieskończoność polityki strusia chowającego głowę w piasek i osobnika, który wciąż daje diabłu świeczkę a Panu Bogu ogarek”. I wzywa wszystkich: „Polacy odważcie się być sobą”. „Polacy odważyli się być sobą w dniach 10-18 kwietnia 2010 roku i zobaczyli, że to jest piękne, że to jest coś, co powoduje, iż ich życie nabiera nowego, wspaniałego wymiaru, zaczyna być życiem autentycznym, polskim. Polacy odnaleźli w tych dniach swoją tożsamo przede wszystkim odkryli swoją, polską, siłę. To może zaprocentować po stokroć, zmienić historię” (s. 67). Autor poświęca sporo refleksji zagadnieniu, jak tę się rozwijać i pomnażać, czerpiąc z duchowych źródeł, z których w najtrudniejszych momentach historii czerpali Polacy. Ważne jest, abyśmy poczuli się gospodarzami we własnym kraju (s. 77). Trzeba być gotowym do walki politycznej, ponieważ panujący obóz polityczny, tęskniący za władzą totalitarną, nie myśli rezygnować ze swoich ambicji, „wykazując głęboką pogardę dla zasad i wartości demokracji, dla Polski i dla Polaków. Po 19 kwietnia 2010 roku nic się nie zmieniło. Raczej wszystko wskazuje na to, że Platforma Obywatelska jeszcze usztywniła swoje stanowisko i planuje wykorzystać sytuację w sposób bezwzględny, co może oznaczać, że wybuchnie i będziemy musieli być gotowi na konfrontację największą po roku 1989” (s. 87). Autor uzbraja Polaków do tej walki przez przypomnienie cennych wypowiedzi kardynała Stefana Wyszyńskiego, które są niezwykle aktualne (bo z tym samym wrogiem mamy wciąż do czynienia), a które to wypowiedzi powinny być czytane codziennie jak katechizm. Cenne są także nawiązania do poprzednich książek, na przykład do książki „Polska, Kościół, święta demokracja” (s. 88), jak i z książki: „Zawsze Polska” (s. 109). Jestem osobiście wdzięczny Autorowi za przypomnienie roli Matki Bożej w dziejach naszego Narodu i za to, że upomniał się, iż w wydarzeniach kwietniowych jakby o Niej zapomniano. (s. 93 nn). Może nie wszyscy zapomnieli, ale w wymiarze publicznym Jej rola jako Matki i Królowej nie została ujawniona się w sposób czytelny i adekwatny.
Książka, mówiąc całościowo, zawiera bogaty ładunek faktograficzny, historyczny, duchowy, kulturowy, pedagogiczny, a wszystko pod katem pogłębienia i umocnienia patriotyzmu Polaków. Powtarzam, że książkę tę powinni przeczytać wszyscy Polacy: bo „Tu chodzi o Polskę”.