Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Mirosław Salwowski
Porządki w szafie


"Przyjdą mody, które bardzo będą obrażać Pana Boga. Najwięcej dusz idzie do piekła z powodu grzechów nieczystości" - Najświętsza Maryja Panna w Fatimie, 1917 rok.
"Spośród potępionych, którzy zaludniają piekło, nie ma ani jednego, który by nie grzeszył przeciwko szóstemu przykazaniu, a dziewięćdziesięciu dziewięciu na stu wprost za ten grzech zostało potępionych" - św. Alfons
"bądź dumny z tego, że umiesz się rumienić! Pan Bóg dał róży kolce, by się broniła, gdy ktoś chce dotknąć jej listków aksamitnych. Dał rumieniec, by człowiek mógł się bronić, gdy ktoś pragnie naruszyć nietykalną biel jego duszy" - biskup Tihamer Toth
Historia świata to dzieje wojny między pomiędzy Państwem Boga a tyranią szatana. Również patrząc na mody panujące w dziedzinie ubiorów, można z łatwością dostrzec tę odwieczną walkę. W ciągu stuleci, na przykładzie niemal wszystkich ludów i narodów, widać dążenie diabła do wyrwania z ludzkich serc uczucia wstydu, by móc w ten sposób łatwiej zniszczyć świętą cnotę czystości.
Skłonność do bezwstydu w kwestiach stroju, bardzo widoczna była już w starożytnej, pogańskiej Grecji i Rzymie. Manifestacjami nieskromności były zwłaszcza publiczne łaźnie, w których, między osobami tej samej płci, panowała kompletna nagość, co z kolei owocowało rozkwitem homoseksualizmu. Również starożytne igrzyska olimpijskie i walki gladiatorów, nacechowane były bezwstydem, który charakteryzował się eksponowaniem mniej skromnych części ludzkiego ciała. Z kolei wśród pogańskich ludów Afryki, obu Ameryk, Australii i Oceanii, przed przybyciem chrześcijańskich misjonarzy, nieskromność , bardzo często posuwała się niemal do zupełnego nudyzmu. Od XIII wieku, również w łonie społeczności chrześcijańskich, bezwstyd i nieskromność w ubiorach zaczęły mieć coraz więcej do powiedzenia. Dzięki Bogu, w okresie od XIII do końca XIX wieku, zjawiska te miał znacznie ograniczony wpływ na mody panujące wśród chrześcijan. Zazwyczaj niemoralność ubioru objawiała się wówczas, w głębokich dekoltach odsłaniających dużą część klatki piersiowej, przy jednoczesnym starannym zakryciu ramion, pleców i nóg. Prawdziwa inwazja nieskromności zalała chrześcijańskie i postchrześcijańskie narody, dopiero po zakończeniu I wojny światowej (rok po objawieniach w Fatimie, w których Niepokalana Dziewica zapowiedziała nadejście mód obrażających Boga). Ów wylew bezwstydu, można podzielić na dwa etapy; pierwszy z nich to lata 1918, aż do połowy lat 60 - tych ub. wieku. Czas ten charakteryzował się stopniowym skracaniem ubiorów, połączonym z nadawaniem im kroju podkreślającego linię ciała oraz przeźroczystymi tkaninami służącymi do wyrobu strojów. Powszechną modą wśród niewiast, były wówczas suknie przylegające do ciała, lekko odsłaniające kolana, odkrywające łokcie i posiadające dość głębokie dekolty. W międzywojennym dwudziestoleciu, jak grzyby po deszczu, rozkwitały też koedukacyjne plaże, pokazy mody i tzw. konkursy piękności. W tym czasie, pewne kręgi feministek popularyzowały wśród kobiet noszenie spodni, jako znaku oporu względem "męskiej tyranii".
Drugi etap totalnej inwazji bezwstydu, rozpoczął się z końcem lat 60 - tych XX wieku, wraz z wybuchem rewolucji seksualnej, i trwa do dnia dzisiejszego. Okres ten można scharakteryzować jako szybki pęd mody w kierunku nudyzmu. Dziś, ulice europejskich i amerykańskich miast, w tym względzie mocno przypominają afrykańską dżunglę. Obecnie, powszechne i normalne są stroje prześwitujące, bardzo mocno przylegające do ciała, odkrywające nogi znacznie powyżej kolan, odsłaniające ramiona, plecy, brzuchy, dużą część klatki piersiowej, etc. Coraz bardziej modne stają się dziś, nawet ubiory które składają się z mini - spódniczki zakrywającej dolną część ciała oraz specjalnego biustonosza zasłaniającego górę. Oczywiście powszechne są też, damsko - męskie plaże, na których ludzie przebywają niemal nadzy (tzn. z okryciami ledwie zasłaniającymi najbardziej wstydliwe części ciała), nierzadko zdarzają się też kąpieliska nudystów, a tzw. konkursy piękności i pokazy mody, w kręgu kultury euro - atlantyckiej prawie nikogo już nie szokują. Każdy, kto w okresie wiosenno - letnim nie przebywa w bunkrze, albo leśnej pieczarze, może potwierdzić trafność tych obserwacji.
Po przeczytaniu powyższych wywodów, być może, wielu z Czytelników okaże swe zdziwienie. Obecnie, nawet ogromna większość katolików, nie widzi już problemu skromności bądź nieskromności strojów. Postawa, która w zdecydowany sposób, kwestionuje bezwstydne mody, jest dziś odbierana jako "ekstremizm" i "szaleństwo", stanowczo bliższe islamowi, aniżeli doktrynie katolickiej. Dziesiątki lat powszechnego bezwstydu i nieskromności, zabiły w nas, albo przynajmniej, znacznie osłabiły, poczucie przyzwoitości w ubiorze, tak, że nawet pobożni i konserwatywni katolicy, zadają sobie pytanie; Czy sprawa naszej garderoby i ubioru, może mieć jakiś związek z życiem chrześcijańskim, praktykowaniem cnót oraz walką z grzechem, szatanem i światem? Odpowiedzi na to pytania, nie możemy szukać we współcześnie rozpowszechnionych gustach i poglądach. Prawda nie zależy od większości; to, że 99 proc. ludzi uzna, iż nie istnieje słońce, nie oznacza wcale, że mają oni rację. Przeciwnie, Pan Jezus uczy nas; "Co u ludzi jest wzniosłe, obrzydliwością jest przed Bogiem", (Łk 16,15) "Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!" (Mt 7,13 - 14), "Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi" (J 15,18 - 19). Z kolei, w listach apostolskich, możemy znaleźć, takie oto napomnienia; "Oni są ze świata, dlatego mówią tak, jak (mówi) świat, a świat ich słucha." (1 J 4,5), "Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem?" (Jak 4,4). Jako rzymscy katolicy, w każdej kwestii, a więc również w sprawie ubiorów, winniśmy patrzeć na niezmienną doktryną Kościoła Katolickiego, oraz na przykład życia, jaki dali nam Święci oraz Błogosławieni.
Dla zobrazowania, jak istotna, w życiu chrześcijanina, jest kwestia skromnego i wstydliwego ubioru, przypomnijmy wpierw pewne podstawowe fragmenty tradycyjnej nauki katolickiej.
Popęd seksualny jest naturalnym darem Stwórcy, udzielonym człowiekowi w celu kontynuacji rodzaju ludzkiego. W skutek grzechu pierworodnego, przymioty naturalne człowieka zostały jednak zranione; wola przez złośliwość, wiedza przez niewiedzę a uczucia pożądliwe przez pożądliwość. Od tego czasu, instynkt płciowy, niepomiernie, pcha ludzi w stronę rzeczy zmysłowych, wbrew rozumowi lub z jego pominięciem, w ten sposób staje się on często największym narzędziem szatana wiodącym do zguby. Ażeby ludzka seksualność nie stała się taką diabelską bronią, musi być ona - jak to ujął św. Franciszek Salezy - jak niegrzeczny osioł, "trzymana krótko" i wciąż kontrolowana. Choć ludzka natura jest zraniona przez grzech pierworodny, to dobry Bóg raczył wpisać w nasze serca uczucie wstydu. Pius XII w 1957 roku, przemawiając do Kongresu Łacińskiej Unii Mody, wyraził to następująco: "Dziwaczny pogląd, który wiąże zmysł wstydu z tym czy innym typem edukacji, a nawet uważa skromność za wymyśloną deformacją pierwotnej niewinności lub za zgubny produkt cywilizacji, bodziec dla nieuczciwości i źródło hipokryzji, nie jest poparty żadnymi rozsądnymi dowodami...Naturalna przyzwoitość w swoim moralnym sensie, jakiekolwiek mogą być jej początki, oparta jest o wrodzoną i mniej lub bardziej świadomą skłonność każdej osoby do obrony swego ciała przed pożądaniem ze strony innych, tak by każdy mógł używać go (...) zgodnie z mądrymi celami, jakie wyznaczył mu Stwórca, chroniąc za zasłoną czystości i skromności. Ta druga cnota, skromność - samo słowo pochodzi od modus, umiarkowany lub ograniczony - lepiej oddaje funkcję rządzenia i panowania nad namiętnościami, zwłaszcza zmysłowymi. Jest ona naturalnym bastionem czystości i gwarantuje jej skuteczną obronę, reguluje zachowania ściśle związane z jej istotą. Człowiek słyszy ostrzegający głos wstydliwości od momentu, w którym zaczyna używać rozumu, jeszcze zanim zrozumienie pełne znaczenie i sens czystości. Towarzyszy mu ona przez całe życie i skłania do pewnych działań, które są dobre same w sobie, ponieważ pochodzą z ustanowienia Bożego, powinien więc być chroniony (...). Skromność więc, jako zbiór tak cennych wartości, powinna być uważana za ważniejszą niż chwilowe tendencje i kaprysy - powinna zdecydowanie panować nad modą..." Tradycyjna nauka katolicka, głosi też, że wszelkie dobrowolne i dłuższe, nieczyste myśli, pragnienia oraz spojrzenia, są grzechami śmiertelnymi, a więc czymś co czyni z człowieka dziecię szatana i wroga Boga, zasługującego na wieczne męki w ogniu piekielnym. Poza tym, w myśl katolickiej teologii moralnej, pewne części ciała tj; ramiona, nogi, plecy, klatka piersiowa, brzuch, etc, są mniej skromne, dlatego też spojrzenia na nie, łatwiej pobudza pożądliwość, niż widok dłoni czy twarzy. W związku z tym, grzechem ciężkim są także dłuższe, dobrowolne, motywowane ciekawością bądź przyjemnością, spoglądanie na mnie skromne części ciała płci przeciwnej. Odwieczne nauka Kościoła zna również pojęcie tzw. grzechów cudzych. Do tych występków zalicza się m. in; doradzanie zła, pobudzanie do niegodziwości (mieści się w tym pojęciu też stwarzanie bliźnim okazji do łamania Bożych praw), pochwalanie występku, udzielanie pomocy w popełnieniu grzechu. Grzech cudzy, ma dwie płaszczyzny; subiektywną i obiektywną. W tym pierwszym znaczeniu, grzeszymy, gdy wprawdzie coś, samo w sobie, grzechem nie jest, ale w danych okolicznościach stanowi złamanie Bożych przykazań, np. umiarkowane spożywanie napojów alkoholowych nie jest niegodziwością, jednak jeżeli człowieka, o którym wiemy, że jest nałogowym alkoholikiem, zachęcamy do wypicia choćby małej ilości trunku, wówczas dopuszczamy się grzechu cudzego. W sensie obiektywnym , występkiem cudzym jest, np., stwarzanie okazji, które, same w sobie, niejako ze swej natury ukierunkowane są na zło. Przykładowo, jakiś film, pismo, etc, propaguje niemoralność i fałszywe doktryny, my zaś mówimy znajomym, że to dobre dzieło, itp., albo proponujemy komuś pójście do lokalu, gdzie wykonywany jest stripteas. Innym przykładem grzechu cudzego, jest obrzucenie kogoś wyzwiskami, albowiem wiadomo jest, iż w naszej naturze tkwi silna skłonność do gniewu i takie zachowanie prowokuje agresję obrażonego. W kwestii ubiorów, grzechem cudzym jest więc zakładanie strojów które w sposób dostateczny nie zakrywają mniej skromnych części ciała. Oczywiście fakt, iż ktoś prowokuje i pobudza nas do zła, nie oznacza, iż łamiąc Boże bądź kościelne prawo, jesteśmy zwolnieni od winy, albowiem zawsze posiadamy wolną wolę i wsparcie z Nieba, które pozwala nam odeprzeć pokusę. Jednak, niewątpliwie osoba, która , w ten czy inny sposób, zachęca do grzechu, bierze udział w czynionym przez nas złu.
Powyższe wywody, stanowią pewnego rodzaju, ogólną podstawę, którą niektórzy mogą uznać za niewystarczająca podstawę do wyznaczania jakiś obiektywnych standardów skromności w ubiorze. Przypatrzmy się więc, bardziej szczegółowo nauczaniu katolickiemu, odnośnie wstydliwości.
Na kartach Biblii widzimy, iż ukazywanie nagości pokazane było jako coś złego i wstrętnego, np., w Księdze Kapłańskiej podobne zachowanie było surowo karane jako przestępstwo i grzech. Bardzo wymowna jest biblijna scena, kiedy to synowie Noego znaleźli go obnażonego w czasie snu, wówczas to podeszli do niego, odwróceni tyłem, aby go okryć. Podobnie, św. Piotr, pracując przy sieciach, gdy spostrzegł nadchodzącego Chrystusa Pana, natychmiast narzucił tunikę, aby Zbawiciel nie ujrzał go w takim stanie. Św. Paweł w liście do Tymoteusza pisze: "Podobnie kobiety - w skromnym odzieniu, niech się przyozdabiają ze wstydliwością i umiarem, nie przesadnie zaplatanymi włosami albo złotem czy perłami, albo kosztownym strojem, lecz przez dobre uczynki, co przystoi kobietom, które się przyznają do pobożności" (Tym 2, 9 - 10). Zaś, św. Piotr radzi niewiastom: "Ich ozdobą niech będzie nie to, co zewnętrzne: uczesanie włosów i złote pierścienie ani strojenie się w suknie, ale serce człowieka o nienaruszonym spokoju i łagodności ducha, który jest tak cenny wobec Boga" (1 P 3, 3-4). Także, w pismach Ojców Kościoła, możemy znaleźć wiele podobnych ostrzeżeń. Nastające po pogaństwie, chrześcijańskie średniowiecze przyniosło śmierć bezwstydnym i gorszącym strojom, łaźniom, igrzyskom i teatrom. W tym okresie typowym strojem niewiasty, była długa suknia, w całości zakrywająca nogi, ramiona, ręce (oprócz dłoni), bez dekoltu, o kroju nie przylegającym do ciała. Kobiece włosy były zaś, zazwyczaj okryte welonem. Największy katolicki teolog - św. Tomasz z Akwinu nauczał, iż ciężko grzeszy niewiasta, która upiększa się w celu pobudzenia pożądliwości mężczyzny, który nie jest jej mężem. Patron teologii moralnej, św. Alfons Maria Liguori uczył zaś, iż grzeszą kobiety, które odkrywają nogi i piersi. Z kolei, patron proboszczów - św. Jan Maria Vianney często gromił niewiasty za nieskromne i zbytkowne stroje, mówiąc, iż stają się one w ten sposób przyczyną wiecznego potępienie dużej liczby dusz. W żywocie tego Świętego możemy przeczytać, jak to goszcząc w pewnym arystokratycznym domu, spostrzegł on malowidło przedstawiające wydekoltowaną damę. Na ów widok, Proboszcz z Ars zareagował uwagą "...co to za dama z takim nieskromnym dekoltem?...Odkrywa szyję, jakby ją przygotowała pod topór katowski". Chyba największa liczbę wypowiedzi Kościoła odnośnie przyzwoitości strojów odnotowujemy jednak po zakończeniu I wojny światowej, a więc w czasie gwałtownej inwazji bezwstydu. Tak więc, w roku 1921, Papież Benedykt XV pisał: "Pod tym względem nie możemy dość silnie wyrazić Naszego ubolewania nad zaślepieniem tak wielu niewiast różnego wieku i stanu, które odurzone chęcią podobania się, nie zdają sobie zupełnie sprawy, że ich bezwstydne ubiory nie tylko budzą wstręt u każdego szlachetniejszego człowieka, ale ponadto obrażają Boga. Nie dość bowiem, że w takich strojach, przed którymi wiele z nich dawniej ze wstrętem by się odwracało, jako zbyt przeciwnych skromności chrześcijańskiej, pokazują się publicznie, lecz nie boja się tak ubrane wstępować w progi świątyń i brać udziału w nabożeństwach, a nawet przystępować do Uczty Eucharystycznej i w ten sposób rozsiewać ohydne podniety zmysłowe tam, gdzie przyjmuje się Boskiego Twórcą czystości." W 1928 r., Rzymska Kongregacja ds. Duchowieństwa wydała instrukcję, w której jasno określono standardy przyzwoitości w ubiorze, czytamy tam więc; "Przypominamy, że strój nie może być nazwany przyzwoitym, jeśli posiada dekolt większy niż szerokość dwóch palców mierząc od szyi, jeśli nie zakrywa ramion co najmniej do łokci i nie sięga przynajmniej trochę poniżej kolan. Ponadto niedopuszczalne jest odzież z materiałów przeźroczystych oraz rajstopy w kolorze cielistym, sugerującym, że nogi są nagie". Dwa lata później, 12 stycznia 1930 roku, na polecenie Piusa XI, Kongregacja Soboru wydała kolejny dekret dotyczący omawianej kwestii. W dokumencie tym, stwierdza się, iż niemoralne mody są chorobą, którą trzeba wykorzenić ze społeczności ludzkiej, gdyż prowadzą do doczesnej ruiny i wiecznego potępienia. Dekret przypomina też, iż rodzice winni "trzymać swoje córki z daleka od publicznych zawodów gimnastycznych i konkursów; a jeśli zmuszone są one do uczestnictwa w takich pokazach, niech dopilnują, aby były w pełni i skromnie ubrane. Niech (rodzice) nigdy nie pozwalają swym córkom na noszenie nieprzyzwoitych strojów". Odnośnie kapłanów, instrukcja z 1930 r., zakazuje udzielania Komunii św., dziewczętom i kobietom nieskromnie ubranym, zaś, "jeśli zgorszenie jest poważne, można im nawet zabronić wstępu do kościoła." Z kolei Pius XII nakazał kardynałowi Ciraci publikację specjalnego listu nt. skromności strojów, w którym czytamy: "wszyscy wiemy, że szczególnie w miesiącach letnich zobaczyć można stroje, rażące każdego, kto posiada jeszcze choć trochę szacunku i zrozumienia dla cnót chrześcijańskich oraz zwykłej ludzkiej skromności. Na plażach, w miejscowościach wypoczynkowych - niemal wszędzie, na ulicach wielkich i małych miast, w miejscach prywatnych i publicznych, a nierzadko również w budynkach poświęconych Bogu, dominują stroje nieskromne i nieprzyzwoite. Z tego powodu zwłaszcza młodzież, będąca w wieku szczególnie podatnym na pokusy zmysłowe, wystawiona jest na wyjątkowe niebezpieczeństwo utraty niewinności, które jest najpiękniejszą ozdobą ich duszy i ciała. Stroje kobiece, o ile mogą one być nazywane jeszcze strojami, ubiory, (Seneka), sprawiają niekiedy wrażenie, że mają raczej pobudzić lubieżność niż przed nią bronić. Problem, o którym mówimy, jest z pewnością jednym z najpoważniejszych, jako ze dotyczy on nie tylko cnót chrześcijańskich, ale zdrowia moralnego całej społeczności ludzkiej. Jak słusznie pisał starożytny poeta: < Prywatna rozwiązłość prowadzi zawsze do obecności nagości w życiu publicznym> (Enniusz)". Ojciec święty Pius XII w mowie z 17 lipca 1954 oświadczył zaś "O matki chrześcijańskie, gdybyście tylko znały przyszłość pełną nędzy, niebezpieczeństw i wstydu, na jakie skazujecie swoje dzieci przez nieroztropne przyzwyczajanie ich do życia ledwo ubrane, co powoduje, że zatracają one zmysł wstydu, zawstydzilibyście się swojego postępowania i krzywd wyrządzanych maleństwom, które Bóg powierzył waszej opiece, dla wychowania w chrześcijańskiej godności i kulturze." We wspomnianym już powyżej , przemówieniu do Kongresu Łacińskiej Unii Mody z 1957 r., Pius XII, wyznaczył pewne zasady, którymi winna kierować się moda. Są nimi;
a) nielekceważenie "niebezpieczeństw i duchowej ruiny, do jakiej prowadzą nieprzyzwoite mody, zwłaszcza w życiu publicznym."
b) Świadomość ludzkiej godności, która powoduje wyzwolenie się "przy pomocy oświeconego sumienia od pewnych narzuconych z góry gustów..."
c) "wyczucie właściwej miary, albo raczej umiarkowanie we wszystkim co jest związane z modą... Umiar właśnie musi być zasadą, która pozwoli powściągnąć żądzę luksusu, ludzkie ambicje i kaprysy. Styliści, zwłaszcza projektanci, muszą kierować się umiarem przy projektowaniu kroju i linii ubiorów (...) przekonani, że równowaga jest najważniejszą cechą prawdziwej sztuki." W tym miejscu warto też wspomnieć przykład św. Pio z Petrelciny, który spowiadając ludzi w konfesjonale, niepozwalał przystąpić do sakramentu pokuty, niewiastom odzianym w krótkie sukienki i spódnice. Święty Pio mawiał: "Kobiety, których ubiór cechuje próżność, nigdy nie przyobleką życia Jezusa Chrystusa. Co więcej, tracą one piękno swej duszy, gdy to bożyszcze wkroczy do ich serca". Katolickie nauczanie w kwestii wstydliwości i skromności, zasadniczo, nie ma charakteru wybiórczego, dlatego odnosi się ono do większości sytuacji w naszym życiu. Jedynymi osobami, które mają prawo wywoływać względem siebie seksualne pożądanie są małżonkowie, tak więc wstydliwość winna być zachowana wszędzie tam gdzie zachodzi realne niebezpieczeństwo rozsiewania grzesznych pragnień. Zasada ta wyklucza, tworzenie jakiś specjalnych enklaw i okazji, w których katolickie standardy mogłyby być lekceważone. W związku z tym, Kościół święty zawsze, gdy wypowiadał się w temacie kąpieli, niezmiennie potępiał wspólne kąpiele kobiet i mężczyzn. Jako jeden z wielu przykładów takiej postawy możemy tu przytoczyć orzeczenia hiszpańskiego kardynała Pla y Daniela, arcybiskupa Toledo, który w 1959 roku, stwierdził: "Specjalne zagrożenie dla moralności reprezentowane jest przez wspólne kąpanie się na plażach...wspólne kąpanie się kobiet i mężczyzn, jest prawie zawsze bliską sposobnością do grzechu i zgorszenia." Istotnie, od zakończenia I wojny światowej, wszystkie bez wyjątku, stroje plażowe są niemoralne, i w dodatku są one publicznym eksponowaniem ciała, które nieraz jest jeszcze bardziej bezwstydne i niebezpieczne, aniżeli zupełna nagość. Plaże, były by może dopuszczalne, gdyby nie wiązało się z nimi wymieszanie płci, niestety w obecnej sytuacji istnieją tylko koedukacyjne kąpieliska, dlatego też nie mogą być one zaakceptowane. Podobną, co do koedukacyjnych plaż, postawę Kościół Katolicki przyjął wobec tzw. konkursów piękności. Jak zapewne każdy wie, widowiska te polegają na publicznym eksponowaniu fizycznej atrakcyjności niewiast, z czym wiąże paradowanie przed jury i zebranymi widzami, w sukniach zdecydowanie bezwstydnych, oraz w tzw. stroju bikini (jest to dwuczęściowy ubiór plażowy, ledwie zakrywający tylko najbardziej wstydliwe części ciała kobiety a odkrywający całą resztę, tzn; ramiona, plecy, nogi, brzuch, dekolt, itp.). Konkursy piękności stanowią oczywiste pogwałcenie tradycyjnej nauki katolickiej w sprawie skromności i godności kobiety, bez żadnego wahania, należy przyrównać je do handlu bydłem czy niewolnikami. Nie jest wiec niczym dziwnym, iż w swym czasie wielu biskupów odmawiało udzielania sakramentów świętych, uczestnikom i organizatorom takich imprez. Kościół święty piętnował też, promowany przez feministyczne lobby, zwyczaj noszenia spodni przez niewiasty. Moda używania przez kobiety, spodni jest godna potępienia z dwóch względów: a) albowiem spodnie produkowane specjalnie z myślą o płci pięknej, brutalnie gwałcą cnotę wstydliwości i skromności, gdyż ich krój ściśle przylega do ciała, b) niewiasty używają czasem spodni, które nie eksponują linii nóg, jednak one z kolei, zazwyczaj, swym wyglądem przypominają spodnie typowo męskie, co stanowi oznakę transwestytyzmu, który jest surowo potępiony przez Boga, m.in., w Księdze Powtórzonego Prawa 22, 5: "Kobieta nie będzie nosiła ubioru mężczyzny ani mężczyzna ubioru kobiety; gdyż każdy, kto tak postępuje, obrzydły jest dla swego Boga, Jahwe".
Tak, mniej więcej, wygląda tradycyjna katolicka nauka i dyscyplina odnośnie skromności ludzkich ubiorów. Niektórzy z Czytelników, być może oskarżą ją o jednostronność, albowiem w cytowanych przemówieniach, orzeczeniach i dekretach, mowa jest głównie o strojach niewiast. Czy oznacza to, iż mężczyzn nie obowiązują żadne kryteria przyzwoitości w ubiorze? Musimy pamiętać, iż niemoralność strojów męskich jest zjawiskiem stosunkowo nowym i jeszcze 30 lat temu, przedstawiciele płci brzydkiej, prawie zawsze, zakrywali swe nogi, klatkę piersiową, ramiona, plecy i brzuchy. Poza tym, należy pamiętać, iż kobiety pociągają w mężczyznach elementy bardziej psychiczne, zaś mężczyźni bardziej wyczuleni są na fizyczne cechy niewiast. Oczywiście, płeć piękna również zwraca uwagę na fizyczność mężczyzn, jednak popęd seksualny kobiet jest słabszy. Nie wyklucza to jednak, konieczności stosowanie się chrześcijańskich mężczyzn do pewnych standardów wstydliwości. Musimy pamiętać, iż także niewiast nie wolno pobudzać do grzechów nieczystości, a w obecnych czasach jest coraz więcej kobiet, które same kierują swe pożądliwe spojrzenia na mężczyzn. Również homoseksualizm wychodzi z podziemia i dla praktykujących to zboczenie osobników, nieskromne męskie stroje są wielką zachętą do niemoralności. Tak więc, analogicznie stosując katolicką doktrynę do mężczyzn, odrzucić należy takie męskie ubiory jak; szorty, koszulki siatkowe, koszulki bez rękawów lub posiadające wycięcia odkrywające brzuch, obcisłe T - shirty. Jeszcze inni mogą, wobec nauki Kościoła, wysunąć zarzut, iż jest ona faryzejska, gdyż wyznacza długość i krój strojów, a nawet materiał z jakich winien ubiór winien być wykonany. Tymczasem wstydliwość wypływa z serca, dlatego też, rzekomo, nieporozumieniem są takie dyrektywy. Na to, trzeba odpowiedzieć, iż rzeczywiście cnota skromności musi być zakorzeniona w ludzkiej duszy, i bez tego nawet przywdziewanie długich klasztornych habitów, będzie pustą grą pozorów. Jednak czy fakt, iż istnieją ludzie, którzy dla ludzkiego poklasku spowiadają się i przystępują do sakramentów, oznacza, ze należy zrezygnować z tych środków uświęcenia, jakie dał nam Bóg. Taki wniosek byłby absurdalny. Podobnie, fakt, iż pewni ludzie skromnym strojem pragną ukryć swą zepsutą duszę, nie znaczy, iż wstydliwość, sama w sobie jest faryzeizmem. Z drugiej strony, można ukrywać swe wnętrze za pomocą zewnętrznych pozorów, jednak czymś niemożliwym jest aby np. człowiek o czystych myślach, wylewał z siebie potoki plugawych i sprośnych słów. Podobnie, osoba miłująca cnotę wstydliwości, świadomie, nie będzie nigdy wystawiać swego ciała na pożądliwe spojrzenia innych. Również, nie należy się gorszyć faktem, iż Kościół święty ustanowił specjalne przepisy odnośnie stroju. Nasza Matka, Kościół Katolicki jest pełen, mądrości i wie, że po grzechu pierworodnym, walka z grzechem, szatanem i światem, jest trudna, dlatego też wymaga ona ścisłej dyscypliny. Doświadczenie uczy, iż o wyniku wojny często może zadecydować choćby jedna przegrana potyczka. Przykładowo, ile to razy nasze śmiertelne grzechy miały początek w małych na pozór kompromisach; widzieliśmy witrynę z nieskromnymi zdjęciami i mówiliśmy sobie "nic wielkiego się nie stanie, jak spojrzę przez chwilę i jeden raz", za innymi okazjami powtarzaliśmy to samo, a kończyło się to tym, że nasza wyobraźnia pełzała po brudnych i śliskich tematach. Pan Jezus mówi; "Bądź wierny w małych rzeczach, a zachowasz wierność w wielkich rzeczach". Jeszcze innym zarzutem, jaki wysuwany jest przeciw tradycyjnej nauce katolickiej, jest twierdzenie, iż konsekwentne trzymanie się wyznaczonych przez Kościół standardów czystości, praktycznie jest niemożliwe i czyni z ludzi dziwaków, odludków, albo wręcz istoty z innej planety. Pozornie, można by przyznać rację takiemu argumentowi; istotnie, obecnie stroje przeźroczyste, obcisłe, odkrywające klatkę piersiową, plecy, ramiona, brzuchy, nogi powyżej kolan, w okresie wiosenno - letnim, zalewają ulice, parki, kawiarnie a nawet kościoły i trudno byłoby znaleźć niewiastę, która stosowałaby się dziś do katolickich norm przyzwoitości. Podobnie, czymś normalnym i powszechnym są damsko - męskie plaże i konkursy piękności - nierealnym może się wydawać tępienie zwyczajów, które głęboko wrosły w mentalność współczesnych społeczeństw. Pamiętajmy jednak, iż Bóg nigdy nie wystawia nas większe próby, niż zdołalibyśmy je znieść, dlatego też Boże prawa zawsze są możliwe do wykonania. Gdyby święci apostołowie, męczennicy i misjonarze, załamywali się widząc ogrom zła, do dziś wszystkie narody żyły by w ciemnościach pogaństwa, w Afryce pożerano by ludzi, w Indiach palono by wdowy na stosach, w Meksyku wyrywano by ludziom serca w ofierze dla bożków, itp. Obecnie, wiele form niemoralności i bezbożnictwa, jest (mniej lub bardziej) powszechnie akceptowanych i chwalonych, wymieńmy tu chociażby; tzw. aborcję, eutanazję, pijaństwo, masturbację, współżycie przedmałżeńskie i pozamałżeńskie, fantazje seksualne, homoseksualizm, kłamstwo, okultyzm i magię. Większość nie czyni jednak niegodziwości cnotą, dlatego też bezwstydne oraz nieskromne mody nie mogą zyskać naszego uznania. Praktycznie, niemożliwa jest obrona cnoty czystości, przy jednoczesnym lekceważeniu wstydliwości. Plugawe i nieskromne stroje są wielką zarazą ostatnich dziesięcioleci. Jest to choroba, w pewnym sensie groźniejsza od pornografii, albowiem niemoralne mody obecne są nie "tylko" w kinach, telewizji, kioskach, teatrach i sexschopach, ale rozlewają się one po ulicach, przyzwyczajając nawet dzieci do bezwstydu i niemal kompletnej nagości. Przed rzymskimi katolikami XXI wieku stoi wielkie zadanie przeprowadzenia seksualnej kontrrewolucji. Z naszych domów, nieodwołalnie zniknąć muszą wszelkie, pogardzające cnotą czystości i wstydliwości, książki, pisma, gazety, filmy, programy, kasety i stroje. Tak, jak święci musimy zburzyć wszelkie bożki w naszym życiu - zniszczmy więc też przeklętego bożka mody. Niechaj Królową naszych strojów będzie Niepokalana Królowa Niebios - Najświętsza Maryja Panna, będąca wzorem wszelkiej czystości i skromności.

Mirosław Salwowski