ul.
Nowolipie 2, 00-150 Warszawa,
tel. 022 603-66-26
Podczas ostatnich nocy nasiliły się działania sprzeczne z prawem zagrażające zdrowiu i życiu oraz godzące w godność osobistą i stanowiące obrazę publiczną i posiadające znamiona profanacji działania podejmowane przez różne osoby w pobliżu krzyża stojącego pod pałacem prezydenckim na Krakowskim przedmieściu w Warszawie. Obecni tam policjanci nie reagują na te fakty, jawne łamanie prawa.
Prosimy o interwencję w tej sprawie, o zwiększenie liczby patroli, po świecenie szczególnej uwagi temu miejscu, o chronienie osób przebywających i modlących się pod krzyżem.
Jeśli taka sytuacja będzie trwać może spowodować tragiczne skutki (ktoś może zostać ranny czy zabity).
Załączamy relację naocznego świadka z datowaną na 8 sierpnia
br.
Do wiadomości:
Prezydenta m.st. Warszawy - sekretariatprezydenta@um.warszawa.pl
Kancelarii Prezydenta RP - adres mailowy: listy (wstawic małpę) prezydent.pl
Relacja naocznego
świadka: „Stoję już czwartą noc pod
krzyżem pod pałacem prezydenckim. To czego tam
doświadczamy, przechodzi granice wszelkich wyobrażeń. Oto tylko ułamki tego, co
dzieje się co noc: około 21:00 przychodzi ks.
Małkowski i wspólnie ze zgromadzonymi tam wiernymi odmawiamy apel jasnogórski.
Z pobliskiego Gesslera (wino, wódka, piwo wszystko za
4 zł) natychmiast przybliża się grupa około 60 osób, podpitych, z nową
prowokacją. Wciskają się, między stojących tam ludzi i tubalnymi wrzaskami
skutecznie zakłócają każde słowo modlitwy. Okrzyki są niewybredne: "precz
z krzyżem", "zimny Lech na krzyż", "krzyż do
kościoła", wszystko obficie pokraszone
przekleństwami: k..., h..., pierd...,
kut... i
inne. Wrzaski nasilają się i łączą tak, że nie słychać ani jednego słowa
kapłana. Od 23:00 do 9:00 Gessler jest tak pełen
ludzi, że nie mieszczą się w lokalu. Niestety nie przychodzą do niego, ale... po odpowiedniej dawce piw, wódki i prawdopodobnie jakiś
narkotyków, wszyscy udają się pod... krzyż. Wczoraj
młoda dziewczynka, lat może 17, podchodziła do modlących się, po kolei
wrzaskliwym głosem krzycząc: "Masz penisa? Nie?, to
powiedz: penis, penis, kur... penis, takie trudne?" Nie ważne, że nam
przeszkadza, że się pakuje, podchodzi non stop przez około 3 godziny do każdego
z nas z tym samym tekstem. Oczywiście każde jej zachowanie spotyka się z
gromkim aplauzem kolegów z pod Gesslera.... Po chwili
upity w belę mężczyzna, około 40 lat, włazi po krzyżach, depcąc palące się znicze,
tratując kwiaty i leżące zdjęcia osób poległych w katastrofie pod
Smoleńskiem... Takie wejście wywołuje wśród towarzystwa spod Gesslera wprost euforię radości. Nagle ze wszystkich stron
pojawiają się kamery i aparaty fotograficzne, pilnie nagrywając zajście.
Mężczyzna woła przepitym głosem: "Ruchać się pod
krzyżem!" i zaczyna robić obsceniczne gesty. Po
chwili zatacza się, zadeptując lezące krzyże, które ludzie tam położyli. Gdy
podchodzi 2 policjantów (na nasze błagania o interwencję), towarzystwo skanduje:
"on nic nie robi! on nic nie robi! nie można go aresztować!", i
zalęknieni policjanci odchodzą. Ktoś z tyłu rozrywa krąg modlących się ludzi na
różańcu i w kółko woła zachrypniętym głosem: "gdzie trzymacie ręce, jak
się modlicie, ręce trzyma się na piersiach, a nie na jajach" Oczywiście
wybucha lawina histerycznego śmiechu. Dwóch młodych mężczyzn podchodzi do
krzyża i zaczynają się całować jak zakochani oraz obmacywać. Starszy człowiek
podchodzi do mnie i z całej siły wali mnie pięścią w
ramię.
Zapytacie, czy na to pozwalamy... Gdzie jest policja, gdzie służby porządkowe...
Podczas tych nocy, zwracamy się co sekundę do
stojących murem uzbrojonych policjantów przed krzyżem, błagamy o pomoc,
upominamy, krzyczymy... I co? Mur zaciętych twarzy patrzy na nas bez słowa,
obojętnie przyglądając się zaistniałym zajściom”.