Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Maria K. Kominek OPs
Jeszcze raz o początkach państwa polskiego i o szatanie


Kilka dni temu do redakcji wpłynął list, w którym Autor zarzuca mi próbę manipulacji faktami w artykule: Dlaczego szatan atakuje Polskę?. Ten artykuł jest częścią zamierzonego jako dłuższy cyklu Unia i co dalej? Podkreślam to, że zamierzam ten cykl rozszerzać stopniowo i dzielić się z czytelnikami swoimi refleksjami na powyższy temat, ponieważ chcę by te artykuły były odbierane zgodnie z ich zamierzeniem. Nie jestem ani historykiem, ani socjologiem, nie roszczę sobie pretensji do publikowania na tej stronie opracowań naukowych. Moje rozważania koncentrują się zasadniczo na uchwyceniu pewnych problemów i powiązaniu faktów w całość. Można się z moim punktem widzenia zgadzać lub nie - czymś innym jest jednak zarzut o manipulację.
Mój Adwersarz zarzuca mi manipulację w następującym fragmencie artykułu:
...wraz z ustaleniem swojej państwowości, Polska przyjmuje chrześcijaństwo. Nie ma takiego okresu dziejów, gdy Polska istniała jako państwo, a nie była chrześcijańska. Podkreślmy - od samego początku Polska jest nie tylko ogólnie rzecz ujmując chrześcijańska - jest katolicka! Jest to bardzo istotny fakt, na ogół niestety pomijany.
Milenium Chrztu Polski obchodzone było w tym samym roku, w którym obchodzono tysiąc lat państwa.
Argumentuje on swój zarzut tak:
Otóż jest to częściowo nieprawda a częściowo prawda wprowadzająca w błąd, czyli manipulacja.
Nieprawdą jest, że Polska była ZAWSZE państwem chrześcijańskim. Przecież chrzest Polski był decyzją dworu książęcego, a więc ośrodka władzy państwowej. Jeżeli mówi się o chrzcie (umownie) PAŃSTWA, to oczywiste jest, że PRZED chrztem owo państwo chrześcijańskie nie było. Zgodne jest to zresztą z opinią wszystkich historyków. a i ze zdrowym rozsądkiem.
Podkreślanie katolickości państwa jest ahistoryczne: innych państw niż katolickie w roku 966 po prostu nie było. Arianizm nie istniał od dawna a Wielka Schizma miała miejsce dopiero w r. 1054.
MYLĄCA jest natomiast informacja, że milenium chrztu Polski zbiegły się z obchodami tysiąclecia państwa polskiego. Naprawdę było raczej odwrotnie. Koncepcja uczenia milenium chrztu wraz z ideą Wielkiej Nowenny była pomysłem Prymasa Wyszyńskiego zrodzonym jeszcze w okresie jego uwięzienia w latach 1953-56. To właśnie władze państwowe "podczepiły" się do tego pomysłu i obchodami tysiąclecia państwowości próbowały "zagłuszyć" obchody tysiąclecia chrześcijaństwa. To właśnie Kościół zwracał uwagę w roku 1966, że państwowość polska jest STARSZA niż chrześcijaństwo w Polsce !
Żadnej argumentacji nie należy opierać na przesłankach ewidentnie fałszywych...
Tyle Autor listu. Zachowałam wszędzie użyte przez niego duże litery.
Na początku, chcę zaznaczyć, że zacytowany przez mojego Adwersarza fragment jest oderwany od poprzedzających go słów, które osobiście uważam za bardzo istotne i za pewnego rodzaju “kod” do zrozumienia dalszego tekstu. Dla porządku przytaczam je poniżej:
Polska na mapie chrześcijaństwa europejskiego jest wyjątkowym krajem. Nie jest to stwierdzenie megalomańskie. Jest to tylko krótka refleksja nad historią. A jeśli chcemy zastanawiać się nad historią (dotyczy to również i współczesności), nie możemy tego robić w oderwaniu od działania Bożego. W żadnym wypadku nie chodzi o wyprowadzeniu jakiegoś nieuprawnionego wniosku o determinację. Wręcz preciwnie - musimy pamiętać, że Bóg wkracza w historię, ale szanuje wolność człowieka i jak pojedyncze osoby, tak i całe narody mogą odwrócić się od Boga i zmarnować swoje szanse.
Jestem głęboko przekonana, że nie wolno widzieć historii w oderwaniu od działania Bożego. Dla tego jeszcze raz powracam do analizy początków państwowości polskiej i samego państwa.
Powstaje takie pytanie: Czy przed Chrztem istniało państwo polskie, czy inaczej rzecz biorąc można mówić o istnieniu pewnej państwowości, która dawała podstawy do tworzenia nowego państwa.
Zobaczmy w wielkim skrócie, co mówią historycy. Pozwolę sobie zacytować obszerne fragmenty z opracowania: "Dzieje Polski" pod redakcją Jerzego Topolskiego, które ukazało się w wydawnictwie PWN w 1976 roku (podkreślenia w tekście moje):
Do tego, aby dostrzec w kształtowaniu się państwa polskiego nie tylko proces polityczny (polegający na scalaniu dzięki pokojowemu popieraniu przez różne plemiona polityki scaleniowej czy też drogą podboju wewnętrznego licznych małych organizmów państwowych), lecz równocześnie proces przekształceń gospodarczych, społecznych i ustrojowych, dochodziła nauka historyczna stopniowo. W miarę też postępu badań (nie tylko ściśle historycznych, lecz również językoznawczych, etnograficznych i innych), do których doszły w ostatnich latach fundamentalne wielotomowe “Początki Polski” Henryka Łowmiańskiego, będące podstawą wielu naszych stwierdzeń, proces powstawania państwa ukazywał się w coraz bardziej skomplikowanej, zarazem jednak, coraz wyraźniejszej i jaśniejszej formie. Mnożyły się jednocześnie próby ujmowania procesu integralnie, a więc uwzględniając zarówno szerokie tło porównawcze, jak i wszystkie najważniejsze czynniki wpływające na kształtowanie się procesów państwowotwórczych. ...Najbardziej zgodny z rzeczywistością model kształtowania się państwa na ziemiach polskich zarysowany został, jak podkreślił H. Łowmiański, w syntezie dziejów Polski M. Dobrzyńskiego z 1879 r. Autor ten mianowicie wskazywał na istotne dla rozwoju państwa przejście od demokracji plemiennej z instytucją wiecu, czyli zgromadzenia ludzi, któremu przewodziła starszyzna, do organizacji wielkoplemiennej. Przejściu temu towarzyszyło wzmocnienie władzy książęcej i tendencja do podboju sąsiednich plemion w celu połączenia ich w jeden organizm polityczny. Taka ewolucja mogła, rzecz jasna, dotyczyć różnych ośrodków plemiennych na ziemiach polskich, tzn. tych, które osiągnęły określony poziom rozwoju. Była to wszakże tylko możliwość. Dlaczego jednak możliwość ta przekształciła się w rzeczywistość w odniesieniu właśnie do wielkopolskich Polan-jednego z siedmiu wielkich plemion wschodniolechickich - a ściślej mówiąc do ich ośrodka lednicko-gnieźnieńskiego ?
... Obecnie niektórzy uczeni podkreślają, że na terenie Małopolski już o wiele wcześniej niż w Wielkopolsce, bo w IV i następnych wiekach, istniały twory przedpaństwowe, dość wysoko zorganizowane, które przejawiały zdolności państwowotwórcze. W Wielkopolsce mamy do czynienia z prężnym, stale rozwijającym się ośrodkiem plemiennym, znanym pod nazwą państewka Polan. Droga rozwoju tego organizmu rysuje się wyraźnie dzięki przekazowi Kroniki Galia. Na Jej podstawie możemy wnosić, że w bliżej nie znanych warunkach doszło do połączenia się plemion polańskich. Co najmniej od potowy IX w. obserwujemy stały, nie zakłócony rozwój wewnętrzny państwa plemiennego Polan.
Z podanych wyżej urywków daje się wyraźnie wyczytać, że przed Mieszkiem nie ma mowy o istnieniu jakiegoś państwa. Historycy używają nawet określenia: państwo plemienne, działania państwowotwórcze, twory przedpaństwowe. To wszystko świadczy, że nie można mówić o istnieniu państwa przed Mieszkiem I. Oczywiście można postawić pytanie - na ile lat przed Chrztem księstwo Mieszka może być uważane za państwo, które już istnieje na mapie i w świadomości. I na ile, w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, można mówić o państwowości ówczesnego państwa Piastowskiego. Historycy wydają się zgodni, co do jednego - Polska zawdzięcza swoją państwowość działalności państwowotwórczej dynastii piastowskiej, a tę wywodzą od Mieszka I.
W swoim artykule stwierdziłam, że państwowość polska jest nieodłącznie związana z Chrztem i nie było takiego czasu w istnieniu historycznym państwa, gdy Polska nie była chrześcijańska i to katolicka. Oczywiście - Wielka Schizma zaczęła się w 1054 roku, ale podział na Wschód i Zachód zarysował się dużo wcześniej. Nie będę analizować tego zarzutu z punktu ścisłego odniesienia dat - powtarzam jeszcze raz - Polska wchodzi w chrześcijaństwo w pełni katolicka, co w tym wypadku ma uwypuklić fakt, że od samego swego początku wiąże się z papiestwem, z Rzymem, a nie na przykład z Bizancjum. Nie chodzi tu o zwykłe badanie historyczne, które w zamyśle nauk szczegółowych jest tylko badaniem faktów. Chodzi o interpretację i to interpretację z uwzględnieniem działania Bożego nie tylko w czasach dawnych, ale i dziś. Dlatego moja teza brzmi - szatan atakuje Polskę, ponieważ w Bożym zamyśle jest ona wybrana do spełnienia wielkiego dzieła. Bóg jest wolny w swoich wyborach i my nie zawsze wiemy, dlaczego wybiera tego czy innego człowieka, ten czy inny kraj lub naród do wykonania zamierzonego przez siebie dzieła. Są takie sprawy, które ukazują się oczom ludzkim dopiero po upływie wielu lat, czy nawet stuleci. Spojrzenia na historię z perspektywy czasu ma to do siebie, że pozwala nam niektóre rzeczy odkryć lub obejrzeć w świetle Bożym.
Idąc tym tokiem rozumowania, możemy powiedzieć że Mieszko nie musiał zdawać sobie sprawy z tego pod jakie państwo kładzie podwaliny. W dniu dzisiejszym jednak wiemy, że pierwszy Piast założył państwo na wskroś katolickie. Takie, które na zawsze zostało związane z Rzymem, na dobre i na złe, ale nierozerwalnie.
Daje sobie sprawę z tego, że ostatnie słowa mogą oburzyć nie jednego historyka lub sceptyka. W dalszym ciągu jednak zachęcam do spojrzenia pod kątem spraw Bożych w dziejach - nie koniecznie bezpośredniej interwencji. Otóż Mieszko, który mniej więcej od roku 960 piastował władzę książęcą, a w 966 przyjął chrzest, na rok przed śmiercią, czyli w roku 991 wydał znaczący i dość często lekceważony co do znaczenia dokument. Chodzi o Dagome iudex - znanym tylko ze streszczeń akcie oddania papieżowi pod opiekę państwa polskiego.
Dlaczego uważam, że ten dokument jest lekceważony przez historyków. Otóż cytowany jest zawsze jako najstarszy dokument, dotyczący państwa polskiego i traktowany jako fakt historyczny, który za wyjątkiem płacenia świętopiętrza nie miał innych skutków prawnych. Badania historyków ograniczają się do tego, by wnioskować o jakie konkretnie ziemie chodzi i ustalać na podstawie tego dokumentu dokąd sięgały granice panowania Mieszka. Nie ma jednak refleksji nad innymi skutkami tego dokumentu. Śmiem zatem twierdzić, że nie wolno zapominać o oddaniu ziem we władanie św. Piotra. I że ten akt, poświadczony przez Dagome iudex miał i ma wielkie znaczenie i dające się odnaleźć w dziejach skutki. Może to być oczywiście sprawa polemiczna. Jeśli dla przykładu postawimy tezę, że obrona chrześcijaństwa przed nawałą turecką pod Wiedniem na swoje korzenie w akcie Dagome iudex, niechybnie narazimy się na wyśmianie ze strony specjalistów. Jeśli jednak spojrzymy a ten sam fakt historyczny z perspektywy duchowej, z perspektywy nadprzyrodzonej - sprawa nie będzie wydawał się taka prosta. I właśnie do takiego spojrzenia zachęcam.
A koniec wspomnę o pewnym wywiadzie, który udzielił w 2000 roku prof. H. Samsonowicz Jackowi Kunickiemu, redaktorowi pisma “Salon Polski”. Wywiad jest wart wspomnienia, ponieważ w sposób pośredni potwierdza moją tezę. Oto co mówi prof. Samsonowicz podkreślenia moje):
Przez kilkadziesiąt lat przekazywałem studentom określoną wizję powstania Polski: nasze państwo zaczęło się kształtować na co najmniej trzy pokolenia przed datą chrztu, stopniowo, ewolucyjnie. Uznaliśmy ten pogląd za niejako zamknięty, ustalony ostatecznie. A tu - mnożą się wykopaliskowe rewelacje ostatnich lat, tak jednoznaczne, iż trudno nie przyjąć, że było dokładnie inaczej: państwowość polska wybuchła nagle i bardzo szybko przybrała dojrzałą formę. ...Wszystkie wielkie grody, ważne ośrodki z początków naszego państwa, od Gniezna, przez Sandomierz, Płock, Gdańsk i inne, powstały w połowie X wieku i za jednym zamachem - jakby był jeden akt woli i czynu. Dla historyka to bardzo przyjemna niespodzianka, bo otwierająca szerokie pole dociekań i domysłów. Jeśli gwałtownie zmienia się charakter osadnictwa, zabudowa kraju, a więc - i mamy tego ślady - jego kształt organizacyjny, struktury społeczne i formy władzy - to co było przyczyną?
Prof. Samsonowicz nie daje odpowiedzi na to, co było tego przyczyną. Mówi jednak o otwarciu nowej drogi do dociekań i domysłów. Dodam od siebie - i do refleksji.
Swoją drogą chcę zaznaczyć, że podziwiam odwagę i uczciwość profesora. Uznanie tego, że historia nie jest kartą zamkniętą i choć przez całe swoje naukowe życie wykładało się studentom pewną wizję, która zostaje podważona przez nowsze badania, wymaga odwagi cywilnej i tej należy zawsze podziwiać i szanować.
Powróćmy jednak do słów profesora, chociaż wydawałoby się, że nie wymagają one specjalnego komentarza. Jeśli państwowość polska wybuchła nagle i bardzo szybko przybrała dojrzałą formę to jedyna logicznie przyczyna ku temu może się wiązać z Chrztem. Nie z jakimiś sprzyjającymi warunkami, bo wiemy, że takich nie było. Do dziś pokutuje w podręcznikach szkolnych i w świadomości ludzi mniemanie, jakoby przyczyną przyjęcia chrztu była chęć ochrony młodej monarchii przed zakusami chrystianizacyjnymi Niemiec. Jak pokazał dalszy bieg wypadków, przyjęcie chrztu nie uchroniło Polski przed roszczeniami Kościoła niemieckiego, a jedynie zmieniło płaszczyznę, na której arcybiskupstwo magdeburskie, powołane zresztą dopiero dwa lata po chrzcie Mieszka, wysuwało swe pretensje. Podobnie trudno przypuszczać, by argumentem dużej wagi była dla Mieszka szansa wykorzystania kleru i posiadanej przez niego znajomości sztuki pisania w zarządzaniu państwem. Rola dokumentu pisanego w życiu społeczeństwa, opierającego się na zwyczaju, przekazie ustnym i towarzyszących akcji prawnej czynnościach symbolicznych, jeszcze co najmniej półtora wieku po chrzcie była znikoma. Pamiętać przy tym należy, że przy prawie żadnych korzyściach gospodarczych z chrystianizacji znaczne koszty utrzymania Kościoła spadły w pierwszym okresie jego funkcjonowania na barki książęcego skarbu.
Więc już chyba czas spojrzeć na historię z punktu widzenia spraw duchowych. Wtedy może będzie nam prościej zobaczyć pewne powiązania i zastanowić się nad dziejami i czasami obecnymi, by móc uwzględnić w swojej refleksji również działanie nadprzyrodzone, które na pierwszy rzut oka nie jest tak łatwe do odczytania. Bóg jednak zostawia swoje “podpisy” pod kartami historii, a nam nie wolno ich lekceważyć.