Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Ewa Krajska

Indoktrynacja w szkole

Rozpoczął się kolejny rok szkolny. I oto mój syn - uczeń piątej klasy szkoły podstawowej przyniósł do domu ulotkę, którą otrzymał w szkole. Taką samą ulotkę otrzymali wszyscy uczniowie klas 1 - 5.

Z ulotki tej dowiedziałam się, że szkoła objęta jest programem „Mądre dziecko” - kurs efektywnej nauki dla dzieci w wieku 7 - 12 lat. Program kursu to „ekscytująca podróż w krainie olbrzymich możliwości Twojego dziecka”. Jak piszą autorzy ulotki, kurs ma wyposażyć dzieci w skuteczne narzędzia przyswajania wiedzy poprzez zdobywanie następujących umiejętności:

  1. Techniki szybkiego i efektywnego czytania;
  2. Zapamiętywanie informacji przy pomocy Technik Pamięciowych;
  3. Umiejętne koncentrowanie się;
  4. Kreatywne, twórcze myślenie;
  5. Nielinearny sposób notowania przy pomocy Map Myśli;
  6. Trening podnoszący wiarę we własne możliwości oraz pewność siebie;
  7. Kinezjologia Edukacyjna - czyli ruchy ciała usprawniające pracę umysłu;
  8. Indywidualne Wzorce Myślenia

Kurs trwa 9 miesięcy /dwa razy w tygodniu/ i obejmuje dwie grupy wiekowe: klasy 1 - 3 i klasy 4 - 5.

Informacje zawarte w ulotce przeraziły mnie. Oto bowiem kolejny przykład wtargnięcia do szkół programów, które niewiele mają wspólnego z tradycyjnym modelem szkoły, której zadaniem było kształtowanie, a więc przekazywanie pewnej wiedzy oraz wychowanie poprzez promowanie takich wartości jak koleżeństwo, posłuszeństwo wobec przełożonych, pilność, systematyczność itp. Tymczasem od kilku już lat obserwuję, z pozycji rodzica, jak szkoła coraz gorzej wypełniając sobie właściwe zadania, staje się miejscem, w którym dzieci poddawane są różnorodnej manipulacji.

W drugiej klasie próbowano „nauczyć” moje dziecko umiejętności samooceny. Program polegał na cotygodniowym wypełnianiu przez dzieci formularza z różnymi pytaniami, m. in. czy jestem koleżeński, czy jestem prawdomówny itp.

Gdy na zebraniu rodziców nazwałam to świecką spowiedzią powiedziano mi: „Wy macie swoja spowiedź, dlaczego nie może być takiej dla wszystkich”. Dopiero interwencja u dyrektora szkoły zwolniła moje dziecko z obowiązku wypełniania tych formularzy, ale i tak pani wychowawczyni zadawała mu co tydzień pytanie czy nie ma ochoty wziąć udziału w tym programie (dziecko ma „swój rozum” i jest „wolną jednostką” i mamie nic do tego).

W klasie trzeciej poinformowano rodziców o kolejnym nowatorskim pomyśle, tym razem bezwzględnie obowiązkowym dla wszystkich dzieci, gdzie m.in. przeprowadzono w czasie lekcji tzw. „burzę mózgów”, a więc dyskusję, w ramach której nie ma żadnych zasad, a liczą się tylko „oryginalne” poglądy i oceny dzieci.

W tym roku proponuje się naukę twórczego myślenia, a nawet indywidualne Wzorce Myślenia.

Proces myślenia, a zwłaszcza twórczego myślenia nie jest tylko procesem technicznym, sprawnościowym tak jak np. umiejętność czytania i pisania. Myślenie jest zawsze myśleniem o czymś, jest zdolnością wyciagania prawidłowych wniosków, stawiania pytań i szukaniem odpowiedzi. Myślenie powinno być dochodzeniem do jakiejś prawdy. Powinno dawać rozumienie, a więc w efekcie jakąś mądrość, a ta nie jest zwykle sprawnością dającą się „wyćwiczyć”. Jakiej prawdy, jakiej mądrości mogą uczyć „specjaliści” od „kreatywnego myślenia”? Tego nie wiem i nie chcę wiedzieć, bo nie zgadam się na eksperymenty dokonywane na umyśle mojego dziecka. Chcę żeby dla niego „szkołą myślenia” był, przede wszystkim, rodzinny dom. Uczeń pierwszej klasy, czy nawet piątej nie nauczy się samodzielnie myśleć. Jeżeli nawet jest w stanie przyswoić sobie „wzorce myślenia” na kursie to będzie to myślenie ludzi prowadzących ten kurs, a to już jest manipulacja.

Zachęcam wszystkich rodziców do aktywności i czujności. Interesujmy się dla dobra naszych dzieci szkolnymi „nowinkami”. Reforma szkolnictwa wprowadzając stopnie awansu zawodowego nauczycieli wymusza na nich poszukiwanie oryginalnych metod wychowawczych, wprowadzanie nowości, wykazywanie się coraz to innymi pomysłami. O dobro dzieci nikt już nie pyta. Nauczyciel, który „tylko” po prostu dobrze uczy swojego przedmiotu, tak jak robił to przez całe lata, nie ma szans na awans. Skutki tego systemu, już teraz widoczne, będą się nasilać. Interesujmy się szkołą, aby nie okazało się, że „wzorce” myślenia naszych dzieci będą miały niewiele wspólnego z naszymi.