Stanisław Krajski
Non possumus
03.05.2003
Jeszcze w lutym 2003 r. Prymas Polski Kardynał Józef Glemp mówił w wywiadzie dla “Rzeczpospolitej” (19.02.2003 r.):
To, że dzisiaj w różnych środowiskach wewnątrz Kościoła są wahania w kwestii naszego przystąpienia do Unii, to bardzo dobrze. Nie martwię się o to, że są różne głosy. Trzeba bowiem odpowiedzieć dogłębnie na wiele pytań.
Im bliżej referendum tym wahań takich coraz mniej. Nie waha się więc już np. Akcja Katolicka. Zarząd Krajowy Instytutu Akcji Katolickiej określił swoje stanowisko wobec integracji z UE 12.04. 2003 r.:
1.Domagamy się uwzględnienia w Konstytucji Unii Europejskiej wartości religijnych, w tym przede wszystkim "Invocatio Dei". Oczekujemy również zagwarantowania w przyszłym projekcie prawnego statusu Kościołów z uwzględnieniem ich obecności w życiu publicznym.
2. Domagamy się od Rządu RP, aby w umowie akcesyjnej Polski z Unią Europejską, w dołączonej deklaracji, zawarł następujące żądania: ochronę życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, ochronę małżeństwa rozumianego jako trwałego związku mężczyzny i kobiety, ochronę rodziny, jako podstawowej komórki społecznej, zabezpieczenie praw rodziców do decydowania o wychowaniu swoich dzieci.
3. Domagamy się przy tym, aby dołączony aneks gwarantował poszanowanie i nienaruszalność prawa polskiego w tym zakresie.
Nie akceptujemy Europy, w której nie ma miejsca dla Boga, w której nie jest zagwarantowane życie ludzkie od poczęcia do naturalnej śmierci, w której brak jest prawa do obecności wiary, religii i Kościoła w życiu publicznym, gdzie rodzina i małżeństwo, rozumiane jako trwały związek mężczyzny i kobiety, nie będzie ustawowo chronione.
Takiej koncepcji Europy nie możemy poprzeć.
Nie wahali się również polscy obrońcy życia (a przynajmniej ich część), którzy wydali oświadczenie (drukowane między innymi w “Naszym Dzienniku”) głoszące, że nie mogą poprzeć integracji Polski z UE ponieważ życie nienarodzonych nie jest tam chronione.
Nie waha się również sam Prymas. Jak można się dowiedzieć choćby ze strony internetowej KAI (15.04.2003): “Kard. Józef Glemp w wywiadzie dla Radia Zet powiedział, że opowiada się za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Przyznał równocześnie, że nie będzie namawiał eurosceptyków. Poproszony o komentarz dla swej wypowiedzi dla "Rzeczpospolitej", że "Bóg chce, żebyśmy weszli do wspólnej Europy" kard. Glemp wyjaśnił, że rozumie integrację europejską jako proces historyczny, który zmierza ku jednoczeniu ludzi i dlatego jest zgodny z Opatrznością Bożą. (...) Prymas powiedział, że na pytanie o zgodę na przystąpienie Polski do Unii Europejskiej odpowiedziałby pozytywnie. "Prosto bym powiedział, że tak, bo widzę, że ma to swoją logikę dziejową". Nie będzie jednak przekonywał księży do podzielania jego stanowiska”.
Następnego dnia KAI doniosła: “Kościół docenia fakt podpisania Traktatu Akcesyjnego Polski z Unią Europejską- powiedział KAI Prymas Polski kard. Józef Glemp. Jego zdaniem akt akcesji otwiera przed Polską nowe możliwości, jednak dopiero przyszłość pokaże na ile przyszłość spełni pokładane w niej nadzieje, dotyczące wymiaru duchowego. Ksiądz Prymas dodał, że w zbliżającym się referendum odda głos na "tak" - za integracją Polski z Unią.
W wywiadzie udzielonym KAI Prymas otrzymał następujące pytanie: “Jakich działań ze strony Kościoła możemy się spodziewać w czasie przed referendum? Czy Kościół zabierze głos, aby wyjaśnić wiernym wagę tej sprawy?’
Jego odpowiedź była następująca:
“Zabieranie głosu w tej sprawie, nie jest ściśle zadaniem Kościoła, gdyż referendum jest faktem politycznym. Naszym zadaniem jest mówić o katolickiej nauce społecznej i ukazywać potrzebę stosowania jej przez wiernych - tej nauki, która mówi o sprawach społecznych w perspektywie Ewangelii. Kościół więc w swym nauczaniu przed referendum nie będzie wyrażał zdania adekwatnego do politycznych oczekiwań. My biskupi będziemy mówić o referendum jako o obowiązku obywatelskim, który należy poprzedzić sumiennym zbadaniem sprawy. Będziemy zaznaczać, że każdy głos winien być oddany zgodnie z sumieniem.”
Wszystko jest tu jakieś zagmatwane. Można się pogubić. Na szczęście Ksiądz Prymas wyjaśnia problem do końca:
Oddam głos na "tak". Na podstawie tej analizy, którą jestem w stanie dokonać odpowiadam: "tak". Jest to moje prywatne, a zarazem obywatelskie stanowisko.
Warto tu jeszcze, aby wszystko już było jasne, przytoczyć odpowiedni fragment dokumentu wystosowanego na zakończenie obrad 322. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, który ma zostać odczytany w kościołach w niedzielę 1 czerwca 2003:
Biskupi mają świadomość, że z samej wiary katolickiej nie można bezpośrednio wyprowadzić stanowiska w sprawie referendum akcesyjnego.
Stanowisko Prymasa to więc, podsumowując, jego prywatne stanowisko, które nie jest wyprowadzone “z samej wiary katolickiej”. Po co więc ogłasza je publicznie? Czy nie nadużywa w ten sposób stanowiska Prymasa? Czy lansowanie prywatnych poglądów politycznych przy wykorzystaniu autorytetu Kościoła nie stanowi aktu, który należy określić przynajmniej jako dwuznaczny moralnie?
Prywatne poglądy Prymasa są, podkreślmy, z natury poglądami, z którymi mamy prawo nie zgadzać się i polemizować. Głoszenie tych poglądów publicznie z pewnością nie buduje w Kościele jedności. Jest, powiedzmy to wprost, zarzewiem sporu, jakiegoś rozbicia. Wierni dzielą się, poza porządkiem wiary, na dwa obozy, a Prymas opowiada się za jednym z nich i przeciwko drugiemu. W ten sposób wzmacnia jedną opcję polityczną, a neguje drugą.
Poglądy, które wyraża podziela lewica i wrogowie Kościoła. Prymas reprezentuje tu to samo stanowisko, co np. Miller, Michnik, Kwaśniewski, Urban. Stanowisko to, jak podpowiada mi to moje sumienie, sprzeczne jest z polską racją stanu, godzi w państwo polskie, w interes narodowy, , również, moim zdaniem, w interes polskiego Kościoła i w wartości, które ten Kościół ma reprezentować.
W cytowanym powyżej dokumencie Episkopatu Polski czytamy również:
Człowiek wierzący powinien oddać głos zgodnie z możliwie pełnym rozeznaniem i sumieniem uformowanym przez wiarę oraz przez wypływające z niej obiektywne moralne kryteria.
Bp Edward Frankowski, sufragan sandomierski postępując zgodnie właśnie z “możliwie pełnym rozeznaniem i sumieniem uformowanym przez wiarę oraz przez wypływające z niej obiektywne moralne kryteria” powiedział 9 marca 2003 r. na Jasnej Górze:
Nie! Dla bezbożności w Unii Europejskiej. Nie oddać ziemi w obce ręce! Nie poddamy się naszym krzywdzicielom, tym, którzy nam szkodzą. Naszym zadaniem jest pójść do czerwcowego referendum. Skoro nie ma w Unii miejsca dla Boga, tym samym nie może tam być miejsca dla mnie.
Ja, kierując się swoim sumieniem myślę i mówię to samo. Prymas mówi coś przeciwnego. Jest moim ordynariuszem i Prymasem. W tej perspektywie okaże mu szacunek i posłuszeństwo, ale tylko, oczywiście, w tych ściśle zakreślonych przez Kościół ramach. Poza tą perspektywą nie jest już dla mnie (to smutne i to mnie boli) autorytetem, przewodnikiem. To ktoś obcy, jeden z tych, z którymi się nie tylko nie zgadzam, ale z którymi będę walczył, walczył o wizję Polski i wizję polskiego Kościoła
Cóż mogę więcej powiedzieć?
Bądźmy z Kościołem. Bądźmy posłuszni Kościołowi w porządku wiary i moralności. Budujmy go i wzbogacajmy. Nie pozwalajmy jednak na to, by ktoś z wnętrza tego Kościoła manipulował naszymi sumieniami, manipulował samym Kościołem, manipulował Polską i fundamentalnymi wartościami.
Tak się nie godzi.
Tak nie wolno.
Non possumus.