Szanowna Redakcjo!

Jestem jedną z osób, które od 10 kwietnia nieprzerwanie , każdego dnia Modlą się pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Reprezentuję Ruch Obywatelski SOLIDARNI 2010 .

Pragnę w wielkim skrócie przekazać to czego doświadczamy od przeciwników Krzyża przed Pałacem Prezydenckim.

Gdy gromadziliśmy się tam wspólnie około godziny 17 i drugi raz o 21 – na Apelu Jasnogórskim -od początku zdarzało się, ze ktoś z przeciwników wyrażał swoja pogardę ,ale to czego doświadczamy od 4 lipca nabrało już znamion zorganizowanego ataku.

Każdego dnia często ci sami „dyżurni” wielokrotnie „przechadzali” się obok nas, by kierować pod naszym adresem obelżywe słowa i agresję.

Gdy 12 lipca pojawiłam się pod Krzyżem poza naszymi godzinami modlitw, by zbierać podpisy pod protestem przeciwko homoparadzie i wspomóc Rodziny Ofiar Smoleńska w zbieraniu podpisów zostałam wylegitymowana przez BOR i spisana, gdy spytałam dlaczego mnie spisują usłyszałam, że mają takie polecenie. Gdy po wpisaniu się ludzi z Płocka na wspomnianych listach powiedziałam, żeby przyszli następnego dnia, ponieważ Prezydent-elekt ogłosił zabranie Krzyża i będziemy mieli Apel o pozostawienie Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, nagle zjawili się „najemnicy” czterech elegancko ubranych mężczyzn i kobieta, która zaczęła krzyczeć „babo, obrażasz głowę państwa, znieważasz prezydenta”. Powtarzała to jak obłąkana i z nienawiścią w oczach zaczęli się do mnie zbliżać, gdy powiedziałam, że przecież to, co powiedziałam, zostało ogłoszone w mediach, jest w gazetach, wściekłość zaczęła narastać. Ponieważ owi agresorzy zaczęli się do mnie zbliżać, zawołałam owego borowca na pomoc. Zjawił się także nagle policjant.

Wtedy „najemnicy” zaczęli krzyczeć „niech pan zastrzeli tą babę, niech pan do niej strzela i sprzątnie ten śmietnik, dlaczego pan nie strzela.?” Zero reakcji BOR czy policjanta – pozostawiam bez komentarza.

Wczoraj spędziłam pod Krzyżem całą noc, nie da się opisać w kilku zdaniach agresji jakiej doświadczyliśmy. Pijani, znarkotyzowani młodzi ludzie wpychający się w nasze szeregi,  spokojnie modlących się ludzi., dmuchanie nam prosto w twarz nikotyna, obelżywe słowa, gesty, szyderczy rechot, szarpanie, wycie, wyzwiska. Gdy do moich uszu, bo wzrok miałam skupiony na Krzyżu, dochodziły te głosy –miałam jedno skojarzenie – jakbym słyszała odgłosy szatana, demonów uwalniających się z opętanych. Modliłam się za te osoby – o  nawrócenie, opamiętanie, bo idą prostą droga ku przepaści...Boli mnie to szczególnie, ponieważ 33 lata uczyłam religii...

 

Mirka Zielińska