Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików
Dariusz Kosiur
Głos przeciw liberalizmowi

Nasz Dziennik z dn. 05.01.2007 zamieścił artykuł Redaktora S. Michalkiewicza pt.”Głos za liberalizmem”, jako polemikę z poglądami prof. W. Bojarskiego. Red. Michalkiewicz pisząc o liberalizmie ograniczył się tylko do sfery gospodarczej, choć ideologia ta wyciska swoje niekorzystne piętno także, czy zwłaszcza na sferze kulturowej i moralnej. Pozostańmy jednak przy gospodarce
Liberalizm gospodarczy - gospodarcza wolność z definicji oznacza dążenie do swobodnego, nieograniczonego gospodarowania i pomnażania dochodów. Logiczne jest, że największe efekty (dochody) takiego działania będą po stronie ludzi (podmiotów gospodarczych) najsprytniejszych i najsilniejszych. Liberalizm jest walką egoizmów - najlepsi osiągną najwięcej. Jest, więc systemem sprzecznym z zasadami demokracji i prowadzi prosta drogą do totalitaryzmu. Czy katolik może popierać system sprzeczny z nauką społeczna Kościoła Katolickiego?
Red. Michalkiewiczowi nie podoba się konfiskowanie w podatkach części cudzych dochodów, którymi państwo wspiera ubogich, mniej zaradnych, mniej sprytnych, słabiej wykształconych oraz sfery nieprodukcyjne, np. ochronę zdrowia, oświatę itp. Obawiam się, że pogląd ten wynika z pewnego niedostatku wiedzy ekonomicznej, a także ze słabej znajomości nauki społecznej Kościoła. Państwo jest organizacją społeczną. Jeżeli każdy członek społeczeństwa miałby żyć w odizolowaniu i sam zaspokajać własne potrzeby, produkcja całkowita wszystkich w takiej organizacji (państwie) byłaby znacznie mniejsza od tej, jaką mamy obecnie dzięki podziałowi pracy. Funkcjonowanie zorganizowanego społeczeństwa wydatnie zwiększa, wiec zdolności produkcyjne całości.
Jednocześnie w wyniku postępu technologicznego nie zachodzi potrzeba zatrudniania w procesach produkcyjnych wszystkich członków społeczności. Czy istnienie tak zorganizowanego społeczeństwa jest dobrem prywatnym, czy wspólnym, z którego powinni korzystać wszyscy? Każdy człowiek będący członkiem zorganizowanego społeczeństwa, poza naturalnym prawem do życia, posiada również prawo do części dóbr wytworzonych w tej społecznej organizacji. Czy w takim razie mamy prawo pozbawiać dochodów (zasiłków) tych, którzy nie biorą udziału w procesie wytwarzania dóbr? Jest to pytanie nie tylko z zakresu etyki chrześcijańskiej, ale też zagadnienie czysto ekonomiczne.
„„Sprawiedliwość społeczna” to po prostu inna nazwa kradzieży”, pisze Red. Michalkiewicz mając na myśli redystrybucję dochodu (od bogatych do biednych) poprzez system podatkowy. Rozumiem, że przepływ kapitału od biednych do bogatych, bo jakiś przepływ zawsze ma miejsce, nie budzi już zastrzeżeń redaktora. Jako prawnik, pewnie nie wie, że dzięki tej „kradzieży” ci, którzy nie biorą udziału w procesie wytwarzania (więc nie otrzymują wynagrodzeń), mogą być jednak konsumentami. To z kolei pozwala zwiększyć produkcję i w konsekwencji zwiększyć dochody wytwórcom (tym bogatym). Są to znane makroekonomiczne prawidła, które legły u podstaw likwidacji wielu kryzysów gospodarczych w świecie. O sprawiedliwości społecznej tak pisze Benedykt XVI w encyklice „Deus caritas est” n.28: „…Sprawiedliwy porządek społeczeństwa i państwa jest centralnym zadaniem polityki. Państwo, które nie kierowałoby się sprawiedliwością zredukowałoby się do wielkiej bandy złodziei.(…) Sprawiedliwość jest celem, a więc również wewnętrzną miarą każdej polityki…”
W gospodarce liberalnej ulegają degeneracji również jej główne zasady, „wolny rynek” i „wolna konkurencja”. Zarówno rynek, jak i konkurencja są podporządkowane najsilniejszym podmiotom, a więc przestają funkcjonować powszechnie. Dziś np. nie istnieje rynek konsumenta, tylko rynek producenta, jak w socjalizmie. Stąd liberalizm jest inną jego formą, czego Red. Michalkiewicz nie spostrzegł.
Na dowód okrutnego fiskalizmu państwa przytacza dane z Centrum A. Smitha, że już w 1995 r. 83% dochodu rocznego rodziny pochłaniały podatki. Istotnie, tak było i jest. Jednak, jeśli odnieść ogólna wielkość tych podatków do PKB lub do produkcji sprzedanej i porównać ten wskaźnik z innymi państwami, to okaże się, że polski fiskalizm jest bardziej mały niż przeciętny. W Polsce występuje natomiast zjawisko drastycznego zaniżania wynagrodzeń za pracę i ono właśnie dało ten wynik wysokiego fiskalizmu. Szkoda, że Centrum A. Smitha tego nie objaśniło, może nie potrafi? Żeby lepiej zrozumieć istotę liberalizmu można posłużyć się prostym przykładem. Załóżmy, że likwidujemy kodeks ruchu i znaki drogowe, wprowadzając całkowitą swobodę poruszania się pieszych i pojazdów - całkowity liberalizm w ruchu drogowym. Czy bylibyśmy zadowoleni z takich zasad w ruchu drogowym? Ilu jego uczestników by się ostało?
Istniejące w naturze mechanizmy regulacyjne są darem Stwórcy. W systemach mechanicznych, politycznych, gospodarczych tworzonych przez ludzi mechanizmy regulacyjne (bezpieczeństwa) muszą tworzyć sami ludzie. Liberalizm tych mechanizmów nie posiada z założenia, gdyby je bowiem, posiadał nie byłby liberalizmem, a bez tych mechanizmów nadmiar wolności przeradza się w niebezpieczne zniewolenie, więc dokąd nas zawiedzie, a raczej zwiedzie?
Cenię poglądy polityczne i humor felietonów Red. Michalkiewicza, w których broni on naszych interesów narodowych. Z jego poglądami na temat liberalizmu pogodzić się jednak nie mogę, są nadmiernie przepojone duchem młodzieńczego idealizmu.


14.02.2007