Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

FENOMEN MEDJUGORIE

Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału. Lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Ef. 6,12

Słowa św. Pawła, od których rozpoczynamy te rozważania, są jasne i zasadniczo nie potrzebują komentarza. Apostoł z całą mocą podkreśla, że nasze ż jest nieustanną walką przeciw mocom ciemności, przeciw złu, które chce się szerzyć i prowadzić do zguby dusze ludzkie. To zło jest poza naszym wymiarem czasu i przestrzeni, lecz ma dostęp do nas. Warto jednak tu zacytować istotną uwagę, którą przy wersecie Ef 6,12 umieszczono w Biblii Tysiąclecia: „mowa nie o miejscu przebywania, lecz o „wymiarze”, który chcą opanować.”

W naszej świadomości wyrażenia niebo, wyżyny niebieskie, wyższe, z wysokości itd. kojarzą się z miejscem lub mówiąc językiem bardziej teologicznym ze stanem lub „wymiarem” przebywania Boga. A tu św. Paweł na tych wyżynach umieszcza pierwiastki duchowe zła. Dlatego, jak podkreśliłam, uwaga Biblii Tysiąclecia jest niezmiernie ważna – chodzi o chęć opanowania wymiaru Boga przez siły zła. Wiemy, że ci rządcy ciemności nie mogą opanować wyżyn niebieskich, możemy mieć nawet pewność, że i te wszystkie Zwierzchności i Władze też są o tym przekonane, lecz wiemy również, że mogą one nas zwodzić i udając, że pochodzą „z wysokości” prowadzić dusze na manowce.

Jeśli tak, jeśli te wszystkie siły zła próbują opanować wyżyny niebieskie, wiedząc że nie mogą je opanować, to – biorąc na zdrowy rozsądek – nie mają innego wyjścia, jak tylko robić wszystko, by przekonać nas, biednych ludzi, że są one z wysoka. I znowu odwołując się do myślenia zdroworozsądkowego (i do obrazowego opisu) - nikt szatanowi nie uwierzy, że przychodzi z wysokości, jeśli pojawi się w oparach siarki, z widłami w ręku i wymachując ogonem. Jeśli jednak pojawi się podszywając się pod postacią anioła, grzecznie się ukłoni i gładko przemówi – zwiedzie nie jednego.

Idąc dalej tym tokiem rozumowania – musimy się zastanowić co powie taki zły duch udający anioła. Chyba nie zacznie mówić od razu: „słuchaj ja jestem szatanem, ale by cię nie przestraszyć pokazuję ci się jako anioł”. Logiczne jest, że udając anioła, będzie udawał też i styl i sposób mówienia anielskiego, a treści, które będzie przekazywać nie będą od razu budzić wątpliwości w osobie, której się ukazał. Będzie więc nawoływać do modlitwy, do pokuty, do postów, do nawrócenia i wszystko będzie brzmiało bardzo pobożnie.

Powstaje oczywiście w tym miejscu pytanie – po co zły duch ma się ukazywać pod postacią anioła i nawoływać do nawrócenia itd., jeśli jest on wrogiem Chrystusa i wszelkie nawrócenia nie są mu na rękę. Pamiętajmy jednak, że szatan podszywając się pod dobro „udaje na całego”. Znane są obrazy, na których szatan pokazany jest pod postacią małpy. Bardzo trafny to symbol, bo szatan małpuje Boga. I w tym małpowaniu dochodzi do perfekcji. Godzi się więc dopuścić do tego, by zaistniało jakieś dobro, byleby móc wyprowadzić w ostateczności pewne zło, coś, co będzie szkodziło jak największej ilości ludzi, coś co mu da możliwość na zwiedzenie jak największej ilości dusz.

Może się zdarzyć i zdarza się nieraz, że szatan ukazuje się ludziom pod postacią zwodniczą, udając anioła czy kogoś ze świętych. Jak jednak wiedzieć czy ma się do czynienia z prawdziwą wizją (wykluczając omamów psychicznych i nie o nich tu mowa), czy ze zjawą szatańską. Są na to sposoby i Kościół określił je bardzo dokładnie.

Odnosi się to oczywiście do wszystkich objawień, w tym również i do Maryjnych.

Przypomnijmy podstawowe kryteria prawdziwości objawień:

Pierwsze kryterium dotyczy zgodności głoszonego orędzia z nauką Magisterium Kościoła.

Następne dotyczy wiarygodności osoby widzącej – jeśli wykluczymy przypadki choroby umysłowej, histerii lub zwykłego oszustwa – to istotna jest postawa widzącego – jeśli jest to osoba pokorna, gotowa przyporządkować się zwierzchnikom kościelnym, w tym szczególnie biskupom – prawdopodobieństwo prawdziwości objawienia wzrasta.

Kolejnym kryterium jest posłuszeństwo. Zasadniczo, jeśli brakuje jednego z tych kryteriów wystarcza to do odrzucenia objawień. Co dopiero, jeśli wszystkie są naruszone!

Chcę zastanowić się nad fenomenem z Medjugoria. Zaznaczam, że osobiście mam bardzo negatywny stosunek do fenomenu Medjugorie. Zastrzegam się jednak, że jeśli Stolica Apostolska kiedyś orzeknie o prawdziwości objawień w Medjugorie – podporządkuję się werdyktowi z całą pokorą.

Tych z czytelników, którzy są przekonani o prawdziwości objawień proszę jednak o przeczytanie następnych słów z cierpliwością i o rozważenie podanych racji.

Napisano wiele książek o Medjugoriu. W każdej księgarni katolickiej można znaleźć w ciągłej sprzedaży po kilka pozycji wychwalające to, co się tam dzieje. Na próżno jednak szukać książek ukazujących stanowisko przeciwne. Odwołam się znowu do zdrowego rozsądku – jeśli od dwudziestu jeden lat obowiązuje zakaz organizowania pielgrzymek, jeśli biskupi miejsca nie uznają objawień – to są ku temu jakieś przesłanki i te przesłanki na pewno znalazły się zebrane w dokumentach i w książkach. Czyli takie książki według wszelkiego prawdopodobieństwa istnieją. Dlaczego jednak są niedostępne lub prawie niedostępne? Przecież w pierwszej kolejności powinno się udostępnić wiernym wszystkie zarzuty wobec objawień, by mogli zapoznać się z nimi i wiedzieć jaka jest opinia Kościoła na dzień dzisiejszy. Takich pozycji jednak nie ma i wielu ludzi, włączając w to również księży, tak naprawdę nie wie nic o szczegółach zdarzeń medjugoryjskich. Nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady – jest naprawdę wielu księży, którzy byli w Medjugorie i odprawiali Mszę świętą w koncelebrze z suspendowanymi franciszkanami, nie mając pojęcia o tym, że franciszkanie są suspendowani. To taki drobny przykład na uzyskanie złych owoców, pozornie wyglądających na dobre: Msza św. – rzecz piękna i najpiękniejsza – jednak gdy ją odprawia suspendowany ksiądz jest niegodna, a gdy w dziele niegodnym uczestniczy nieświadomie ksiądz, to w jakiś sposób grzech się powiększa.

Wróćmy jednak do zarzutów, stawianych fenomenowi z Medjugoria. Najpoważniejszy z nich to nieposłuszeństwo wizjonerów i opiekujących się nimi franciszkanów wobec ordynariusza miejsca.

Konflikt franciszkanów z biskupem Mostaru nie jest nowy. Ciągnie się on od lat dwudziestych XX wieku. W czasie niewoli tureckiej życie diecezjalne było bardzo trudne, Turcy doprowadzili do usunięcia księży diecezjalnych z terenów diecezji Mostaru i wszystkie parafię przeszły pod opiekę franciszkanów. Po wyzwoleniu Stolica Apostolska chciała przekazać część parafii księżom diecezjalnym, jednak franciszkanie odmówili podporządkowania się decyzjom Stolicy Świętej. Skończyło się to zasuspendowaniem oraz wydaleniem z zakonu dwóch franciszkanów - o. Prusiny i o. Vego. W późniejszym czasie, zjawa medjugoryjska, nazywająca siebie Gospa, nazwała ukaranych zakonników „prawdziwymi świętymi”, a biskupa wezwała do „nawrócenia”. Poprzedni ordynariusz diecezji Mostaru, bp Zanić, określił te słowa Gospy jako jeden z głównych dowodów na to, że objawienia w Medjugorie nie mogą pochodzą od Boga. Niewyobrażalne jest by Matka Boża mogła nawoływać do nieposłuszeństwa wobec biskupa. Powtórzył tę opinię kardynał Franjo Franić podkreślając, że franciszkanie nie mają prawa sprawować dalej sakramentów i to powołując się na Matkę Bożą.

Nie mówi się jednak we wspomianych książkach o tym braku posłuszeństwa, tak jak nie mówi się głośno o dalszych losach tak chwalonego przez Gospę o. Vego. Otóż wiadomo, że porzucił on kapłaństwo i żyje z byłą siostrą zakonną w konkubinacie.

Objawienia jak wiadomo trwają już wiele lat, są pisma, które drukują treści najnowszych przekazów, tych przekazów jest tak dużo, że łatwo zapomnieć co było kiedyś mówione, czy zapowiadane, zwolennicy Medjugoria zadawalają się czytaniem tych nowych i nowszych przekazów i nie zawsze wczytują się w ich treść teologiczną. Zacytujmy więc kilka przykładów z dawnych lat:

W orędziu z 1 października 1981 r. czytamy m.in.: „Wszystkie religie są równe i można osiągnąć zbawienie w każdej religii. To ludzie stworzyli podziały religijne, gdy Bóg panuje nad nimi wszystkimi. Należy szanować wyznanie każdego i respektować jego sumienie. Duch Boży działa we wszystkich wspólnotach, nawet jeśli nie wszędzie z taką samą mocą” Wydawałoby się, że ten cytat nie wymaga komentarza – jednak jakoś umyka uwagi rzeszy zwolenników Medjugoria. Jednak biskupi dobrze znają naukę Kościoła i dogmat: chrzest konieczny jest do zbawienia, by ograniczyć się tylko do tego. I nic więc dziwnego, że nie dają zgody na Medjugorie.

W dniu 24 lipca 1982 r. Gospa mówi: „po śmierci ciało wzięte z ziemi ulega rozkładowi i nigdy nie odżyje. Człowiek otrzymuje ciało przemienione”. Jest to bardzo podchwytliwe – doświadczenie ludzkie świadczy o rozkładzie ciała po śmierci, kościół mówi o przemianie ciała. Niby wszystko w porządku. Niestety nie całkiem nie jest w porządku, bo jest to zaprzeczenie wiary w zmartwychwstanie ciał. Kościół niezmiennie naucza, że właśnie to ciało – oddane teraz ziemi - zmartwychwstanie. Przekaz Gospy przypomina teorię ciał astralnych, głoszonej prze spitritualistów.

Inna niezgodność z nauką Kościoła: 22 sierpnia 1981 r. Gospa mówi: „Jezus był prześladowany za swą wiarę” – jest to jawne zaprzeczenie ofiary zbawczej Chrystusa i sugeruje, że Chrystus był zwykłą ofiarą prześladowań religijnych. Przykładów można mnożyć.

Zacytujmy jeszcze zdarzenie z 24 czerwca 1986 r. W tym dniu zjawa przekazała każdemu z obecnych w Medjugorie „specjalne błogosławieństwo”. Każdy pielgrzym może go udzielać innym, a ci następnym itd. „Błogosławieństwo” to polega na nakładaniu rąk na głowę lub nakreśleniu krzyżyka na czole z wypowiedzeniem formuły (jedynie w myślach): „Przekazuję tobie specjalne błogosławieństwo Matki Bożej Królowej Pokoju z Medjugorie, a ty przekaż je innym. Otrzymujesz w tym momencie łaskę macierzyńską Maryi, siłę nawrócenia, uzdrowienia wewnętrznego i fizycznego. Od dziś żyj głównym przesłaniem i orędziami”.

A więc żyj przesłaniem i orędziami (chodzi o orędzia z Medjugoria). Nie ewangelią, nie nauką Kościoła a przesłaniem o niepewnej wartości. Czy Matka Boża mogłaby tak powiedzieć? I jeszcze jedno - czy ci, którzy byli obecni wtedy i którzy z zapałem później przekazywali to „błogosławieństwo” nie mieli wystarczającej wiedzy katechizmowej, by zauważyć, że „coś tu nie gra”? Myślę, że mieli. Tylko następuje jakby pewne zaćmienie rozumowania i ludzie są przekonani, że do nich właśnie należy przekazywanie „błogosławieństwa”. No cóż – w świecie jest już wystarczająco dużo osób, które otrzymało lub i przekazało dalej to „błogosławieństwo”. Niedługo księża i biskupi nie będą potrzebni i zamiast przed księdzem, uklękniemy przed powracającym z Medjugoria, by prosić o błogosławieństwo. Czy nie widać złych zamiarów? Czy potrzeba więcej przykładów?

Minęło już ponad dwadzieścia lat od początków objawień. Na początki wizjonerzy mówili, że Gospa ma ukazać się im jeszcze tylko trzy razy. Jednak końca tych objawień nie widać. Bodajże dwa lata temu wizjonerzy zapowiedzieli, że objawienia będą trwały do końca ich życia – długi termin, bo najstarszy ma chyba najwyżej jakieś 37 – 38 lat, czeka nas jeszcze kilkadziesiąt lat ciągłych orędzi. Jeśli nic się nie zmieni za parę lat już możemy się spodziewać poważnych rozłamów w Kościele – tworzące się Rodziny Medjugoryjskie są coraz liczebniejsze i coraz częściej prowadzą swoje własne życie, oddzielone od parafialnego kościoła.

Sprzeczności i owoce Medjugoria

Zatrzymaliśmy się w naszych rozważaniach na zapowiedziach końca objawień. Wspomnieliśmy, że Gospa wyznaczyła długi termin na dalsze ich trwanie. Jednak nie jest to jedyna zapowiedź Gospy. Istnieje jeszcze jedna – sprzeczna z poprzednio cytowaną. Otóż widzący otrzymują tajemnice – każdy z nich z osobna i wszyscy razem. Ponoć każdy z nich ma otrzymać dziesięć tajemnic, które mają kiedyś (kiedy?) być ujawnione. Z tych dziesięciu tajemnic tylko trzy są jednak wspólne. Oprócz tego każdy z nich otrzymał tajemnice dotyczące ich własnego życia. Gdy otrzymają ostatnie tajemnice objawienia mają się zakończyć. Obliczono, że wraz z już podanymi, widzący mają otrzymać aż czterdzieści pięć tajemnic!

Gdy otrzymają oni ostatnie tajemnice Gospa przestanie się im objawiać. Jednak i tu jest sprzeczność. Dwie wizjonerki Mirjana i Iwanka otrzymały wszystkie dziesięć tajemnic, a Gospa nadal im się objawia - Mirjanie w dniu urodzin, a Iwance w rocznicę pierwszego objawienia. (Mirjana otrzymała ostatnią tajemnicę 25 grudnia 1982 r. a Iwanka - 7 maja 1985 r.) Wydaje mi się, że termin objawień nie wymaga komentarza – „Matka Boża” przychodzi w goście na urodziny Mirjany, Iwanka wie dokładnie kiedy ma rozpocząć ekstazę, by ujrzeć Gospę. Tłumy ludzi żądnych sensacji i religijnego przeżycia wiedzą kiedy i gdzie mają być, by ujrzeć objawienie. To samo już wygląda bardzo niepoważnie, sprzeciwia się elementarnemu zdrowemu rozsądkowi – jednak ludzie idą i wierzą w prawdziwość objawienia.

Wypada zapytać jak te tajemnice są lub będą objawione. Zacytujmy tu fragment z arcyciekawej książki „Medjugorie widziane z bliska” autorstwa ks. Vittorio Guerrera:

25 czerwca 1985 r. Mirjana zapytała (Gospę) w jaki sposób tajemnice będą objawione:

 Gospa (Nasza Pani) dała mi specjalną kartkę, na której spisano dziesięć tajemnic. Nie potrafię opisać z czego jest zrobiona. Wydaje się, że jest z papieru, ale to nie jest papier. Jest jak jedwab, ale to nie jest jedwab. Jest widoczna, można jej dotknąć, ale nie widać pisma. W odpowiednim czasie wręczę ten papier, czy tę rzecz kapłanowi, którego sobie wybiorę. On otrzyma wtedy łaskę odczytania jedynie pierwszej tajemnicy, później następnych. Mój krewny, który jest inżynierem w Szwajcarii zbadał to, ale nie był w stanie określić materiału.”

Dalej autor cytuje o. R. Laurentina, mariologa, który jest wielkim zwolennikiem Medjugoria i który swym wielkim autorytetem przyczynił się wybitnie do rozpowszechniania pozytywnej opinii o Medjugoriu. Jednak nawet on nie był w stanie przyjąć bezkrytycznie wiadomości przekazane przez Mirjanę.

O. Laurentin pisze o pergaminie Mirjany:

 Ten jeden punkt wprawił mnie w zakłopotanie, ponieważ taki środek objawienia bardziej przypomina magię, niż normalne działanie Boga, znane z tradycji kościoła. Trzeba w tym miejscu potraktować to z rezerwą. Widzący nie są całkiem nieomylni.”

 Jeśli Mirjana zbłądziła w tej sprawie, to jak potraktować oświadczenie, że nie tylko jej krewny - inżynier ze Szwajcarii - widział „dokument”, ale także druga krewna i jej matka ? Czy te osoby pytano o „szczególną kartkę” ? Ale o to dalszy ciąg rozmowy o. Laurentina z Mirjaną:

1 stycznia 1986 r. o. Laurentin rozmawiał z Mirjaną na probostwie.  

„Pytałem ją o cudowny papier, który wydawał mi się nie na miejscu. Spokojnie potwierdziła jego istnienie. ‘Ja mogę go przeczytać, inni nie’ powiedziała. ‘Pokazałaś go krewnemu ? Dlaczego nie kapłanowi z parafii ?’ zapytałem. Nie otrzymałem odpowiedzi na to pytanie zarówno od niej jak i od księdza.”

Co ciekawe Mirjana nie chce pokazać tego przedmiotu żadnemu księdzu zaangażowanemu w Medjugorje, Łącznie z o. Pero, którego Mirjana wybrała do odczytania pergaminu, kiedy nadejdzie czas. Jeśli jest ona jedyną osobą, która może przeczytać ów „papier”, to cóż przeszkadza, aby go zbadał jeden z kapłanów, skoro i tak zobaczy czystą kartkę ?

No coż – pojawia się element nie tylko magiczny, ale i otoczony pewnym odium tajemnicy. Oczywiście należy zapytać czy taki papier w ogóle istnieje. Być może Mirjana przedobrzyła w chęci uprawdopodobnienia obietnic Gospy. Gdyby tak – to byłoby tylko „pół biedy”. świadczyłoby to tylko o tym, że Mirjana kłamie. Gorzej jeśli rzeczywiście zaistniał jakiś przedmiot – wskazywałoby to niezbicie na działania szatańskie. W tym konkretnym wypadku jestem bardziej skłonna uważać, że dziewczyna chciała po prostu przedobrzyć, a że małe ma rozeznanie, nie wiedziała, że taki przedmiot „z wysoka” nie może zaistnieć. Dla mnie dowodem kłamstwa jest powoływanie się na inżyniera ze Szwajcarii. Kto żył w czasach realnego socjalizmu dobrze wie, że taki argument był wtedy nie tylko wystarczający, ale i ostateczny. Taka była typowa psychika ludzi z krajów demokracji ludowej.

Dlaczego twierdzę, że nie może zaistnieć nieziemski przedmiot z nieznanej materii i przekazany przez ukazującą się wizjonerom Zjawę Wszystkie znane i otaczane czcią przedmioty, które w jakiś sposób dotknęło niebo są ziemskie. Taki jest Całun Turyński, Chusta Weroniki, tilma Juana Diego z postacią Matki Bożej, taki jest cudowny korporał, święte cudowne hostie. Tak jest i ze źródłami leczącymi, cudownymi obrazami, figurami. Są to zawsze przedmioty ziemskie – dobrze znane, rozumowo rozpoznawalne, nic dziwacznego. Bóg nie jest wrogiem rozumu, wręcz przeciwnie – zawsze domaga się od nas wiary rozumnej. Nie ma racji pojawienia się przedmiot nieznanego pochodzenia i o nie nadającej się do zbadania materii.

Załóżmy jednak na chwilę, że Mirjana nie oszukała i że posiada taki przedmiot, że otrzymała go w jakiś sposób od zjawy, wraz z dziwacznym nakazem nie ujawniania nikomu, tylko wybranemu księdzu i to w bliżej nieokreślonym czasie. Co to może oznaczać? Do czego ma służyć ten przedmiot? Do przechowania tajemnicy? Przecież prościej było by nakazać Mirjanie zapisanie tajemnicy i oddanie ją na przechowanie, tak jak zrobiono w przypadku Łucji? Wiele pytań bez odpowiedzi! Jedno jest pewne – jeśli taki przedmiot istnieje wskazuje to na materialne działanie złego ducha, a wiemy, że takie przypadki bywają.

W ostateczności nie wiemy czy Mirjana będzie chciała, by ktoś odczytał tajemnicę, nie wiemy kiedy inni mają dostać swoje tajemnice, nie wiemy kiedy Gospa zakończy swoje objawienia. Sprzeczności w zapowiedziach są aż nadto widoczne.

Jak na razie objawienia trwają. Przyjrzyjmy się czego żąda Gospa od widzących. W tym jest też mnóstwo sprzeczności (i niezgodności z praktyką i tradycją Kościoła). Oto Gospa w końcu maja 1984 roku powiedziała Iwanowi, że jej urodziny przypadają 5 sierpnia (jest to rocznica poświęcenia rzymskiej Bazyliki NMP). Przeczy to całej tradycji Kościoła, który od końca VII wieku obchodzi narodziny Maryi w dniu 8 września. Jakkolwiek Kościół nie twierdzi, że zna dokładne daty narodzin Jezusa i Maryi, to zostały one przyjęte na podstawie naturalnego rytmu ludzkiego. (Przy okazji polecam lekturę ostatnio wydanej książki kardynała Ratzingera „Duch liturgii”. Kardynał wyjaśnia w niej jak doszło w tradycji Kościoła do wybrania odpowiednich dat na obchodzenie głównych świąt.) Tak więc Zwiastowanie NMP obchodzimy 25 marca, a w równe dziewięć miesięcy później, w dniu 25 grudnia, świętujemy Boże Narodzenie. Na tej samej zasadzie uroczystość Niepokalanego Poczęcia przypada na 8 grudnia. Zjawa medjugoryjska sugeruje przeniesienie świąt Maryjnych z uznanych już od dawna dat na inne. W jakim celu? Czy to mogłoby się przysłużyć Kościołowi?

Podobnego gatunku jest żądanie ustanowienia święta Królowej Pokoju na 25 czerwca w rocznicę pierwszego objawienia. Ciągłe nawoływanie do nazywania Gospy Królową Pokoju jest sprzeczne z tradycją Kościoła. Kościół od dawna uznał Matce Bożej tytuł Królowej Pokoju i wierni zawsze w Litanii Loretańskiej zwracają się do niej tym wezwaniem. Czyżby Zjawa medjugoryjska nie wiedziała o tym? Zwolennicy objawień jednak nie zwracają uwagi na te sprzeczności. Powstało już mnóstwo pism i książek pod nazwą „Królowa Pokoju”. Propagowane tam są „orędzia” medjugoryjskie. Powstała również i Wspólnota Królowej Pokoju.

Przyjrzyjmy się początkom powstania tej wspólnoty.

Opowiada o. Vlasic:

„7 grudnia 1986 r, w wigilię Niepokalanego Poczęcia, odmawialiśmy różaniec, rozważając tajemnice radosne. Jezus skierował przesłanie do Agnes, w którym zapowiadał stworzenie nowego zakonu. W nim oboje mieliśmy ofiarować siebie Bogu, podobnie jak Św. Klara i Franciszek. Oboje byliśmy zdziwieni”( por. E. Michael Jones, Medjugorje: Przemilczana historia)

Chodzi tu o pielęgniarkę z Monachium, Agnes Heupel, która w maju 1986 r, ponoć została uzdrowiona w Medjugorje z częściowego paraliżu. Zapowiadana wspólnota miała skupiać młodzież i dorosłych, mężczyzn i kobiety, żyjących na co dzień przesłaniami z Medjugorje. Podkreślam to zdanie, by jeszcze raz zwrócić uwagę na to, że życie wspólnoty ma być oparte nie o tradycyjne wartości – błogosławieństwa czy rady ewangeliczne, a o przesłania! Wydaje się, że w zapowiedziach Gospy ta wspólnota ma rozprzestrzenić się na cały świat. Pierwsza powstała w okolicach Parmy, w północnych Włoszech. O. Vlasic przy wielu okazjach oczekiwał od Marji Pavlovic przesłań popierających jego misję. W końcu 21 kwietnia 1988 r. doczekał się i Gospa zatwierdziła wspólnotę, zachęcając Mariję, aby do niej wstąpiła.

Oto co opowiada Marija:

„Przyszła Madonna. Była radosna. Pomodliła się nad nami i powiedziała: ‘Drogie dzieci! Dzisiaj daję wam szczególny dar wolności, który możecie ofiarować Bogu. Błogosławię wolną decyzję każdego z was’. Wtedy zrozumiałam, że mogę przyjąć tę drogę, bo czekałam na okazję, aby się poświęcić modlitwie w samotności. Jak widzicie, Madonna dała program dla wspólnoty ‘Królowej Pokoju’ i prowadzi nas przez o. Tomislawa i Agnes, przez którą przekazuje przesłania dla nas.”

Część zwolenników Medjugorja zauważyła niestosowność pomysłu stworzenia wspólnoty koedukacyjnej pod jednym dachem. Sprawa dotarła do Prowincjała – o. Jozo Wasilija. Ten z kolei zdecydował się na wyjazd do Rzymu wraz z o. Vlasicem i biskupem Parmy, msr. Cochi. Watykan nie wyraził zgody na utworzenie takiej wspólnoty i o. Vlasic otrzymał polecenie jej rozwiązania. Wtedy Marija Pavlovic zmieniła swoje przesłanie. 11 lipca 1988 r. wyznaje:

Czuję się moralnie zobowiązana do oświadczenia przed Bogiem, Naszą Panią, i Kościołem Jezusa Chrystusa:

1) Treść tekstu ‘Zaproszenie na Rok Maryjny’ i oświadczenie, na którym widnieje mój podpis, stwierdza, że przekazałam odpowiedź Naszej Pani na pytanie Brata (sic) Tomislawa Vlasica. Miała ona rzekomo brzmieć ‘To jest Boży plan’. Innymi słowy wynika z tekstu, że przekazałam Bratu Tomislawowi Vlasic potwierdzenie Naszej Pani i wyraźną aprobatę tych działań....

2) Oświadczam, że nigdy nie prosiłam Naszej Pani o potwierdzenie działalności rozpoczętej przez Brata Tomislawa Vlasic i Agnes Heupel ...

3) Moje wcześniejsze oświadczenie... nie odpowiada prawdzie.

No cóż – mamy do czynienia ze zwykłym kłamstwem.

Jak widzieliśmy wcześniej, kłamstwa nieustannie towarzyszą przydługiej historii objawień w Medjugorju. Można by sądzić, że ktoś, kto otrzymuje nadprzyrodzone przesłania nie powinien kłamać. Pamiętajmy zresztą, że jedno z kryteriów prawdziwości objawień dotyczy prawdomówności widzących. Po tym wszystkim, co tu przytoczono, wydaje się, że każdy przekona się o trwającym oszustwie w Medjugoriu. Jednak tak nie jest – liczba zwolenników wzrasta z roku na rok, a gdy przekłada im się dowody wyżej przytoczone i im pokrewne (tych dowodów jest dużo więcej niż tu zacytowanych), oni odpowiadają niezmiennie – należy sądzić po owocach.

Jakie więc są owoce Medjugoria?

Zwolennicy mówią o nawróceniach, powrotu do życia sakramentalnego i modlitewnego u wielu osób, jak również pojawienia się nowych powołań. Tego nie można negować.  

Trzeba jednak pamiętać, że „dobre owoce” nie są jedynym kryterium stosowanym przez Kościół do rozeznawania objawień. Jeśli nawet pielgrzymi przeżywali w Medjugorju prawdziwe osobiste nawrócenie, to jeszcze o wiele za mało, aby te objawienia zatwierdzić.

Nawrócenia można wytłumaczyć w sposób prosty i w pełni wiarygodny. Pielgrzymi przyjeżdżający do Medjugoria jadą z chęcią oddania czci Matce Bożej, myśli ich i modlitwy skierowane są na rozważanie Jej roli w tajemnicy zbawienia i tak jak na każdej pielgrzymce, mają czas i sposobność zastanowić się nad własnym życiem i zadecydować o jego przemianie czy o większym poświęceniu się Chrystusowi. Są to zwykłe owoce pobożności, w żadnym wypadku nie mogą być uzależniane tylko od miejsca. Zresztą warto zwrócić uwagę i na to, że w prawdziwym nawróceniu musi zaistnieć element wolitywny – wybór drogi życia z własnej woli. Nie ma więc przeszkód by nawrócenia odbywały się przy okazji wyjazdów do Medjugorija. Nie jest to jednak wystarczające do zatwierdzenia objawień.

Kardynał Ratzinger stwierdza:

... znakiem czasu są dziś masowe doniesienia o ‘objawieniach Maryjnych’ na całym świecie... Dobrym sprawdzianem ... jest oddzielenie aspektów prawdziwej lub rzekomej ‘nadprzyrodzoności’ objawień od ich duchowych owoców. Pielgrzymki starożytnego chrześcijaństwa koncentrowały się wokół miejsc, których tradycje z punktu widzenia dzisiejszego krytycznego spojrzenia na świat przerażają niedostatkiem ‘naukowej prawdy’. Mimo to, ówczesne pielgrzymki przynosiły wspaniałe owoce, obfitowały w błogosławieństwa i odgrywały istotna rolę dla życia Chrześcijan. (Vittorio Messori, Raport o stanie wiary)

Bóg może bowiem wyprowadzić dobro nawet z miejsc fałszywych objawień. Nie oznacza to jednak zgody na bezkrytyczne odwiedzanie każdego miejsca, gdzie mówi się o rzekomych objawień. Chrystus mówi: „... jeśliby wam kto powiedział: ‘Oto tu jest Pan’ albo ‘Tam’, nie wierzcie”! (Mt 24,23) Szatan może udawać anioła (por. 2 Kor 11,14). Jeśli spróbuje udawać Jezusa lub Maryję, zadba też o uwiarygodnienie przez niektóre pobożne praktyki. Ukazując się w postaci Maryi, nie zapomni więc o różańcu. Zgodzi się na pewne dobra, aby w końcu osiągnąć swój nędzny cel.

Drugim  często wspominanym przykładem dobrych owoców są domniemane uzdrowienia. Zaznaczam domniemane, bo nie ma dowodów na cudowne uzdrowienia.

Przeczytajmy co pisze na ten temat biskup Zanic:

„Gdyby można ujawnić wszystkie „brudy”, to negatywne stanowisko stałoby się dla wszystkich jasne i zrozumiałe. Nadal jednak Laurentin, Rupcic,, Vlasic i Barbaric, skrzętnie ukrywają prawdę. Osoba zachowująca sceptycyzm wobec wydarzeń w Medjugorje naraża się na odizolowanie i oskarżenie o niepoczytalność, tak jak to miało miejsce w przypadku J. L. Martina. Pobożna większość nieświadomych pielgrzymów ulega często propagandzie przekonującej do istnienia objawień i uzdrowień. Staje się wówczas orędownikiem wydarzeń, nie dopuszczając myśli, że prawda została przed nimi ukryta w rozmyślnym kłamstwie. Nie zdają sobie również sprawy z dyskusyjnej wartości cudownych zjawisk, których nie mogłaby zaakceptować żadna fachowa komisja w rodzaju np. Biura Medycznego w Lourdes.... Wiadomo przecież, że mały Daniel, stary Jozo Wasilij, Wenka Brojcic i inni cytowani w książkach o Medjugorje, nie zostali uzdrowieni.(por. Swetozar Kraljewic, OFM. Objawienia Naszej Pani w Medjugorje 1981-1983)

Biskup Zanic zalecił przesłanie wyników badań wszystkich domniemanych uzdrowień do Biura Medycznego w Lourdes, najbardziej kompetentnego w sprawach oceny uzdrowień. Na jego polecenie przygotowano dokumentację 56 przypadków i wysłano je do doktora Mangiapana z Lourdes, w celu sprawdzenia ich wiarygodności. Opinia doktora Mangiapana została zamieszczona w czasopiśmie Association Medicale Internationale de Lourdes, z kwietnia 1984 r, w której stwierdza:

Spis przypadków przeprowadzony został pobieżnie, najczęściej w oparciu o dowody ze strony osób głęboko zaangażowanych. Nie były one jednak potwierdzone ... wynikami obiektywnych badań medycznych (...) rzadko wspomina się o czasie trwania uzdrowienia... brakuje też diagnozy, opisu leczenia i podstaw do dalszego prognozowania. Podsumowując, gdyby zastosować kryteria obowiązujące w Biurze, dostarczone materiały nie mają żadnej wartości praktycznej i nie stanowią podstaw do wyciągania wniosków na korzyść objawień

Jakie więc są owoce Medjugoria? W zacytowanej wypowiedzi biskupa Zanica mowa o podziale – przeciwnicy Medjugoria są traktowani jak oszołomy i nie bardzo mają odwagi się ujawniać. Może ktoś zarzucić, że od cytowanej wypowiedzi biskupa minęło bez mała dwadzieścia lat. Czy coś się zmieniło? Chyba nie – nastąpiło tylko pogłębienie negatywnego stosunku do tych, co mają odwagę wątpić w prawdziwość fenomenu medjugoryjskiego. Mimo kilkakrotnie powtarzanego zakazu organizuje się pielgrzymki i wyjazdy. Zmaga się nieposłuszeństwo. Zmaga się również pewna niezdrowa ciekawość i chęć ujrzenia na własne oczy czegoś cudownego. A tego w Medjugoriu nie brakuje. Zdrowy rozsądek jakby zamilkł i nie odzywa się nawet gdy ludzie przeżywają takie zjawiska jak „zasypianie w Duchu Świętym”. Tym, którzy nie wiedzą o co chodzi, podaje krótki opis – w trakcie modlitwy ludzie padają jak nieżywi, czasami towarzyszą temu konwulsje, czasami po przebudzeniu mają uczucie zmęczenia, bólu głowy itd. Można sobie obejrzeć takie zdjęcia – jest w tym coś przerażającego.

Oprócz tego powstają grupy i rodziny medjugoryjskie, mniej lub bardziej jawne, słychać w tych grupach o podejmowaniu starań o ponowne rozpatrzenie objawień z Garabandal, uznanych przez kościół jako szatańskie. W tym wszystkim gdzieś znika prawdziwe przesłanie uznanych objawień. Najbardziej niechciane przez Zjawę z Medjugoria jest chyba objawienie fatimskie.

Ks. Jan Wójtowicz w swojej książce „Problem: Medjugorie”, jedna z niewielu dostępnych w Polsce pozycji przedstawiających rzeczową analizę „objawień medjugoryjskich” (niestety już wyczerpana) dochodzi do wniosku, że „ objawienia” pochodzą od złego ducha. Ks. Wójtowicz pisze, że bezpośrednim celem medjugorskich objawień „jest zdominowanie, usunięcie w cień i pomniejszenie znaczenia Fatimy i Lourdes przede wszystkim przez ciągłe, aktualne trwanie objawień, które wzbudzają ustawicznie sensację, grającą na ciekawości ludzkiej zwłaszcza do rzeczy nadzwyczajnych, i organizowaną coraz szerzej aktywną propagandę” (por. ks. J. Wójtowicz, Problem: Medjugorie. Fragmenty książki, „W drodze”, nr 6 (298), 1998, s. 28)

Jaki jest tajemny cel Zjawy z Medjugoria? Często ona wspomina, że ma „plan, którego nie odgadniecie” Czy ten plan to odwrócenie pobożności od Fatimy? I od innych sanktuariów Maryjnych? Warto się zastanowić ile osób organizuje pielgrzymki do Gietrzwaldu, naszego rodzimego sanktuarium z uznanymi oficjalnie objawieniami. W Polsce jest wystarczająco dużo sanktuariów Maryjnych, do których można pojechać i modlić się do Matki Pana. Jeszcze są pielgrzymi, którzy je odwiedzają, ale jeśli się porówna ogłoszenia, wiszące na tablicach parafialnych niewątpliwie wygra Medjugorie. Choć obowiązuje zakaz organizowania pielgrzymek!

A może ten plan mieści w sobie również rozbicie jedności Kościoła przez stworzenie nowych grup wyznawców Wiatru Medjugoryjskiego? Te rzeczy już się dzieją. Ostatnio coraz więcej słychać o spotykaniu się takich grup na wspólnym różańcu, nawet na adoracji Najświętszego Sakramentu. Pozornie wszystko jest w porządku, tylko że to się dzieje w oddzieleniu od parafii i zaczyna być konkurencją dla Fatimy. Tym, którzy nie wierzą, że Fatima zaczyna być po woli odsuwana na korzyść Medjugoria podaję świeży przykład: W poznańskim kościele oo. dominikanów 13 maja 2002 nie odprawiono nabożeństwa fatimskiego, które było już nabożeństwem tradycyjnym. Powód – mało ludzi przychodzi na nabożeństwo fatimskie, więcej przychodzi na wieczory medjugoryjskie. Komentarz jest chyba zbyteczny.

Na koniec tych rozważań umieszczam orzeczenia władz kościelnych w sprawie Medjugoria. Warto chyba wiedzieć co obowiązuje i jak wygląda praktyka.

Bp Pavao Zanić zarządził przeprowadzenie badania kanonicznego w Medjugorie. Pierwsze badanie, przeprowadzone przez komisję diecezjalną, miało miejsce w latach 1983-1984. Pierwsze rezultaty badań przedstawiono 24 marca 1984 r.; czytamy tam m.in.:

  1. Unikać oświadczeń i publikacji niekrytycznych i pochwalnych na temat „objawień”
  2. Nie powinno się organizować pielgrzymek do Medjugorie.
  3. Nie wyróżniać w jakiś sposób świadków „objawień” i nie pozwalać, by występowali w kościołach, zanim nie ukaże się oficjalne orzeczenie.
  4. Powstrzymać się od udzielania wyjaśnień prasie.

Od 18 stycznia 1987 r. do 10 marca 1991 r. tym problemem zajmowała się także Komisja Episkopatu Jugosławii, która uznała, że nie można stwierdzić, aby w Medjugorie miały miejsce zjawiska i objawienia pochodzenia nadprzyrodzonego.

23 marca 1996 r. zabrała głos Kongregacja Nauki Wiary, która przypomniała stanowisko Episkopatu Jugosławii z 1991 r. W liście Kongregacji czytamy:

„Z tego, co tu powiedziano, wynika, że nie należy organizować oficjalnych, tak parafialnych, jak diecezjalnych pielgrzymek do Medjugorie, rozumianego jako miejsce autentycznych objawień maryjnych, bo byłoby to niezgodne z tym, co stwierdzili poprzednio biskupi byłej Jugosławii w oświadczeniu, któreśmy tu zacytowali.”

2 października 1997 r. ordynariusz Mostaru, biskup Radko Perić odpowiedział na zapytanie redaktora naczelnego pisma „Famille Chretienne” w sprawie Medjugorie:

„Jeśli chodzi o poruszoną sprawę dotyczącą stanowiska wyżej wymienionej Kurii Diecezjalnej w odniesieniu do tak zwanych zjawień czy objawień w Medjugorie, a w szczególności co do zasady: Non constat de supernaturalitate (Nie jest pewne, że to jest nadprzyrodzone) czy Constat de non supernaturalitate (Jest pewne, że to nie jest nadprzyrodzone), mogę orzec co następuje:

  1. Druga Komisja diecezjalna, która pracowała od 1984 do 1986, wyraźnie przegłosowała zdecydowaną większością 2 maja 1986 na rzecz Non constat de supernaturalitate (11 głosów negatywnych, 2 pozytywne, 1 nieważny, 1 wstrzymujący się).
  2. Deklaracja Konferencji Episkopatu z 1991 mówi: „Na podstawie dotychczasowych badań nie jest możliwe stwierdzienie, że chodzi o zjawienia lub objawienia nadprzyrodzone”.
  3. Kongregacja ds. Nauki Wiary, cytując w całości Deklarację Biskupów byłej Jugosławii w dwu jednakowych listach przesłanych do Biskupów francuskich, mówi: „Z tego co tu powiedziano wynika, że nie należy organizować oficjalnych, tak parafialnych, jak diecezjalnych pielgrzymek do Medjugorie, rozumianego jako miejsca autentycznych objawień maryjnych, bo byłoby to niezgodne z tym co stwierdzili poprzednio Biskupi b. Jugosławii w oświadczeniu, któreśmy tu zacytowali”.
  4. Na podstawie poważnych studiów dotyczących tej sprawy prowadzonych przez 30 naszych uczonych (trzech Komisji), w oparciu o moje pięcioletnie doświadczenie w Diecezji, biorąc pod uwagę gorszące nieposłuszeństwa związane z tą sprawą, kłamstwa pojawiające się od czasu do czasu w ustach „Madonny”, niezwykłe powtórzenia „orędzi” od ponad 16 lat, dziwny sposób, w jaki „kierownicy duchowi” tak zwanych „widzących” prowadzą ich przez świat, czyniąc im propagandę, oraz praktykę, że „Madonna” zjawia się na fiat ( niech przybędzie!) „widzących” moje przekonanie i stanowisko nie jest tylko: Non constat de supernaturalitate, lecz: Constat de non supernaturalitate (zjawień i objawień w Medjugorie).
  5. Jestem jednak otwarty na badania, które chciałaby podjąć Stolica Święta jako najwyższa Instancja Kościoła katolickiego, aby wydać najwyższy i ostateczny osąd sprawy, przede wszystkim ze względu na dobro dusz oraz ze względu na cześć Kościoła i cześć dla Matki Bożej.

(-) Radko Perić

Znana jest także wypowiedź Kongregacji Nauki Wiary dla polskich biskupów przebywających z wizytą ad limina w Rzymie w kwietniu 1998 r.:

  1. Nadal obowiązuje, że niczego nadprzyrodzonego nie można się w tych objawieniach dopatrywać.
  2. Należy informować wiernych, że Medjugorje jest miejscem modlitwy, ale nie objawień.
  3. Nadal obowiązuje zakaz urządzania oficjalnych pielgrzymek.
  4. To, co mówi istota objawiająca się „Gospa” zawiera sprzeczności, jest więc niepoważne, podobnie postawa i wypowiedzi „widzących”.
  5. Aktualny ordynariusz Mostaru zajmuje stanowisko negatywne.
  6. Wobec rozpowszechnionej szeroko propagandy i popularnych pielgrzymek sprawa jest poważna i delikatna, i wymaga roztropnego postępowania.

„Jestem głęboko przekonany, że Rzym nigdy nie uzna prawdziwości objawień w Medjugorje”.

(Biskup Zanic, emerytowany biskup Mostaru)

To zestawienie wypowiedzi hierarchów mnie osobiście utwierdza w przekonaniu, że to co się dzieje w Medjugoriu jest sprawą ducha nieczystego. Podkreślam jeszcze raz, że jestem gotowa z pokorą przyporządkować się werdyktowi Stolicy Apostolskiej, jeśli okaże się on przychylny dla fenomenu Medjugorijskiego.

Na całej kuli ziemskiej, tu słabiej, tam bardziej zaciekle toczy się walka przeciwko Kościołowi i szczęściu dusz. Wróg ukazuje się w rozmaitej szacie i pod różnymi nazwami.”

Św. Maksymilian Maria Kolbe