Relacja z manifestacji w obronie Krzyża
Atmosfera w Katedrze - podniosła i
patriotyczna. Czuło się namacalnie jedność ludzi tam zgromadzonych oraz to, że
w obronie Prawdy, w obronie Polski i krzyża, znaku zbawienia gotowi są na każdą
ofiarę.
Wątek ten poruszały także czytania i
kazanie. Po Mszy św. zgromadzeni odśpiewali "Boże, coś Polskę", jak
jeden mąż wybierając wersję "Ojczyznę wolną RACZ NAM ZWRÓCIĆ PANIE".
Odczytany został manifest, ponoć czytany tego wieczoru także w wielu innych
miastach Polski.
Padły bardzo stanowcze żądania
ujawnienia i ukarania winnych katastrofy smoleńskiej, również ukarania tych,
którzy znieważali i nadal znieważają dobre imię ś.p.
Prezydenta.
Po wyjściu z katedry uformowała się
spora kolumna, myślę, że ponad 1000 osób, bo kiedy później przód minął już Pl.
Zamkowy, tył jeszcze wyłaniał się ze Świętojańskiej. Ludzie starsi, młode
małżeństwa z wózkami i dziećmi, młodzież. Po przeżegnaniu się ruszyliśmy z
zapalonymi pochodniami, z flagami narodowymi, odmawiając Litanię do Wszystkich
Świętych. Na czele - duży transparent w barwach narodowych ze znakiem Polski
Walczącej i napisem "Ruch Oporu Solidarni". Przed wymarszem padł
komunikat, że przed krzyżem zgromadziła się grupa ok.
200 przeciwników i że możemy być
atakowani. Jakaś grupa młodych ludzi, kojarząca mi się po twarzach z Frondą czy
Rebelyą rozwinęła duży transparent z m.in.
radykalnymi żądaniami politycznymi - dymisja rządu, postawienie premiera przed Trybynał Stanu. Po drodze dużo gapiów z aparatami,
pstrykających manifestacji zdjęcia. Jakiś przechodzień z Krakowskiego
Przedmieścia: "dziękujemy wam, że jesteście, kochani!". W miarę
zbliżania się do krzyża coraz więcej policji, nadal ustawione barierki
oddzielające obie strony ulicy.
Manifestacja weszła w lewy chodnik,
przylegający do krzyża, a będąc w przodzie, znalazłem
się praktycznie parę metrów od niego. Wokół mnie bardzo różni ludzie, dużo
młodych. Jakaś niewidoma dziewczyna. Matka z dwojgiem dzieci, jedno spało w
spacerówce. Rozpoczęliśmy modlitwę - pieśni maryjne, "my chcemy
Boga", "Chrystus królem", Różaniec, modlitwa do św. Michała
Archanioła, o 21.00 Apel Jasnogórski.
Parokrotnie zaczynano skandowanie
"chcemy prawdy!", ale było przerywane przez
organizatorów, ponieważ to była część modlitewna. O
21.15 rozpoczęto
czytanie apelu wygłoszonego wcześniej w Katedrze i wtedy musiałem już zbierać
się do domu.
Jeżeli chodzi o tłum po drugiej
stronie barierki, już w czasie modlitw krzyczał od czasu do czasu "Spiep..j dziadu",
wykrzykiwali też coś jeszcze, ale w czasie głośnej modlitwy nie dawali rady się
przez nas przebić. Większość ludzi, ja również, zwrócona była w stronę krzyża i
nie zwracała uwagi na ich zaczepki. Zauważyłem tylko, że odbijali jakąś
dmuchaną piłkę plażową. Przy wyjściu z obszaru obstawionego przez policję jakiś
człowiek skarżył się patrolowi, że wyrwano mu komórkę i rzucono w tłum.
Widziałem wracające do domu małżeństwo z maleństwem u ojca niesionym "na
barana", z polskimi flagami z kirem.
Czułem się bardzo zbudowany, że tak
wielu zwykłych ludzi przyszło wspólnie zaświadczyć, że są gotowi stanąć w
obronie krzyża, po stronie prawdy i miłości.