Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików


List otwarty Rafała Brongiela do S.Krajskiego oraz odpowiedź S. Krajskiego


Nowy Sącz, dn. 29.09.2003

List otwarty do Pana dr Stanisława Krajskiego.


Wielkie zaskoczenie.

Szanowny Panie doktorze. Na wstępie chciałem wyrazić ogromny podziw i sympatie dla Pańskiej osoby, które miałem i mam nadzieje, że nadal będę miał jeśli rozwieje pewne wątpliwości , które wkradły się i zachwiały moje skostniałe już nieco pozytywne zdanie o Panu.
Od dawna śledzę Pańskie dokonania na polu obrony zasad i wartości katolickich i narodowych. Pański dorobek pisarski i naukowy w dziedzinie kształtowania myśli i światopoglądu u niejednego nawet przeciwnika ideowego musi budzić szacunek , poważanie , a myślę, że niejeden z nich jest pod wpływem Pańskiej ogromnej erudycji i wiedzy .
Niestety jednak, ten idealny wizerunek zamąciła ostatnio wypowiedź jakiej udzielił Pan dn. 25 .09.03r. na antenie RM.
Przypomnę, był to wykład na temat masonerii i jej wpływu na kształtująca się obecnie Konstytucję Europejską. A cóż mnie tam tak zaskoczyło? .Sprawa dotyczy Pańskiej wypowiedzi, czy raczej przedstawienia Pańskiego stanowiska w sprawie obecności odwołania się do Boga w Konstytucji Europejskiej. Znając Pana poglądy tym bardziej nie uwierzyłbym wcześniej, że mógłby Pan być przeciwnikiem odwołania się do Boga w preambule konstytucji, która będzie miała osiowe znaczenie dla przyszłego kształtu i podstaw organizacji społeczeństw i prawa w przyszłej Europie, a przy tym i w Polsce.
Moje zaskoczenie jest tym większe, gdyż znam krytykę wypowiedzi Prymasa Glempa, którą przeprowadził Pan w swoim artykule pt. " Prymas chowa głowę w piasek", a chodzi o wywiad udzielony przez Prymasa dla Radia Zet. Cytuję słowa Prymasa, które tak bardzo (uważam, że słusznie) Pana zirytowały: "I to co się mówi o Invocatio Dei, jest dotknięciem jakiegoś wielkiego tematu. Ja sam nie jestem takim entuzjastą, żeby za wszelką cenę było Invocatio Dei, bo "nie będziesz wzywał Pana Boga twego nadaremno" to jest przykazanie" .Po tym cytacie następuje Pana polemika z tą wypowiedzą. Cytuję pańskie słowa: "To jest dopiero majstersztyk. Nowa, bardzo oryginalna , interpretacja. Czy określanie w konstytucji Boga jako kogoś najważniejszego w życiu ludzkim można uznać za "wzywanie Pana Boga nadaremno"?". Dalej Pan pisze: "Z jakich jeszcze tekstów mamy usunąć słowo " Bóg", by móc z ręką na sercu powiedzieć: "Nie wzywałem Pana Boga nadaremno"?".
Byłem wtedy bardzo dumny z takiej postawy, bardzo podbudowany. I co mogło się stać, że kilka miesięcy później gorący, żarliwy obrońca obecności Boga w konstytucji zmienia zdanie. Powiedział Pan, że jest przeciwny umieszczeniu Boga w tej ustawie z dwóch powodów. Pierwszy to to ,że nawet gdybyśmy się bardzo starali to i tak tego nie mamy szans osiągnąć. Drugi , nawet gdybyśmy to wywalczyli to czyż nie byłby to tylko zapis w rodzaju atrapy, martwy, niemożliwy do zrealizowania w dzisiejszym, zepsutym świecie i prawie unijnym, że byłoby to cos w rodzaju obrazy Boga (przepraszam, że nie cytuje dokładnie, ale jest to sens Pańskiego uzasadnienia-nie mam przy sobie oryginału wypowiedzi).To dopiero majstersztyk , że Pana zacytuje, tu przebił Pan Prymasa. Wypowiedź Prymasa można tłumaczyć złą, opaczną interpretacja słowa Bożego, Pan zaś stara się dorównać mistrzom sofistyki. Dwa sofizmaty i to jeden przeczy drugiemu zaraz po sobie, bo skoro nie mamy szans na wprowadzenie Boga do konstytucji to dlaczego przedstawia Pan drugi powód?. On, co wynika z pierwszego nie mógłby zaistnieć!
Najdziwniejsze jest jednak w tym wszystkim to, że i Prymas Glemp i Pan zmieniliście swoje pierwotne stanowiska o 180 stopni. Obecnie on broni umieszczenia Boga w konstytucji, a Pan jest temu przeciwny. I nie ważne tu są powody tych przemian. Ważne jest zamieszanie jakie wspólnie (mam nadzieje , że niezależnie od siebie) robicie.
Co ma sobie myśleć przeciętny człowiek widzący co się dzieje. Czym się ma kierować? Co wybrać i komu zaufać. Kto, jaki autorytet ma go prowadzić?. Czy nie widać tutaj pewnego sposobu działania , pewnej metody, (zapewne dobrze Panu znanej) które maja na celu zasianie totalnego chaosu. Proszę mnie źle nie zrozumieć: nie zarzucam Wam świadomego używania masońskich metod dezorientacji opinii społecznej. Czy jednak to tak nie wygląda?. Czyż nie napisał Pan gdzieś , że nie najważniejsze jest czy ktoś należy formalnie do masonerii, czy nie, najważniejsze jest czy postępuje tak jak postąpiłby prawdziwy mason.
Reasumując, twierdzę, iż pańska wypowiedź (i to niestety w RM) musiała być ogromnym szokiem i zaskoczeniem dla wielu ludzi , a co najważniejsze i najgorsze wprowadziła wielkie zamieszanie w wielu umysłach i przyczyniła się do podziału wśród polskich katolików szczególnie tych związanych z Radiem Maryja.
Piszę to wszystko w trosce o jedność i prawdę tak bardzo dziś -odpowiednio - rozbijaną i fałszowaną. Mam nadzieję, że zechce Pan ustosunkować się do moich (i chyba nie tylko moich) wątpliwości , a może nie wątpliwości tylko trudności w zrozumieniu tego co ostatnio zaszło z Pańskim udziałem.
Życzę opieki Bożej i dalszej owocnej pracy w służbie Bogu i Ojczyźnie.

Rafał Brongiel




Odpowiedź S. Krajskiego
Warszawa, dnia 8.10.2003 r.

Z Prymasem polemizowałem o pewne meritum. Kwestionowałem jego tezę, że nie należy umieszczać w najważniejszych dokumentach państwowych czy międzynarodowych odniesienia do Boga, takich słów jak Bóg, Jezus Chrystus, Trójca Święta itd. Odniesienia te i słowa wyznaczające pewne deklaracje, które zamierza się spełnić, taka była moja teza, powinny być we wszystkich takich dokumentach. Tego katolicy powinni się dopominać.
Gdy polemizowałem z Prymasem sytuacja była inna. Toczyła się batalia o to czy Polska wejdzie do UE czy nie. Wtedy był czas stawiania warunków. Jednym z warunków byłoby, z katolickiego punktu widzenia, umieszczenie w preambule Konstytucji UE odwołania się do Boga. Teza była tu następująca; Nie chcecie umieścić “invocatio Dei to my, polscy katolicy nie możemy w żaden sposób opowiadać się za integacja Polski z UE. Stawiania takich warunków chciał zapewne, poprzez swoje słowa, uniknąć wtedy Prymas. O tym pisałem. To sugerowałem.
Nie głosiłem jednak nigdy tezy, że wystarczą tu tylko słowa, że wystarczy, że w Konstytucji UE będzie słowo Bóg, by katolicy UE zaakceptowali. Za słowami muszą iść czyny. Poza tym UE to nie tylko problem dla nas jako dla katolików, ale i dla nas jako Polaków. Jako Polacy nie możemy, takie jest moje twierdzenie, zaakceptować zrzeczenia się naszej niepodległości nawet na rzecz tworu, który określałby się jako chrześcijański. Austria, gdy była naszym zaborcą była krajem katolickim. I co z tego? Czy to miało powodować, że Polacy, by przeciwko temu zaborowi mieli nie protestować.
Druga sprawa i różnica. Przed referendum to my jako społeczeństwo, Naród i Kościół mogliśmy żądać “invocatio Dei”. Teraz możemy sobie najwyżej pokrzyczeć. O wszystkim decyduje UE i w jakiejś, ograniczonej bardzo mierze, mierze rząd eseldowski.
Myśl, którą chciałem wyrazić w programie Radia Maryja była następująca: jeśli UE, jak wynikałoby to z aktualnego projektu konstytucji i wielu innych znaków, ma być Nowym Babilonem to werbalne odwołanie się, pod jakimś naciskiem, przez tę instytucję, do Boga byłoby tylko jakimś oszustwem, manipulacją. Żadnych z tego dla nas katolików pozytywnych skutków by nie było. Byłyby negatywne. Te słowa uśpiłyby tylko sumienia niektórych katolików. Wyraziłem więc zdanie, ze chyba dobrze się stało, iż słowa Bóg w Konstytucji UE nie będzie, bo to jest znak pewnej prawdy o UE, prawdy o tym, że jest Nowym Babilonem - Państwem Szatana.
Ten brak “invocatio Dei” będzie, tak sądzę i to wyraziłem, budził sumienia katolików i uniemożliwiał podejmowanie przez niektórych z nich czy przez biskupów prounijnych działań, paraliżował np. dalsze zabiegi niektórych pro unijnych biskupów, by nastawić katolików pozytywnie do UE.
Widzę takie pozytywy. Nie oznacza to jednak, ze zgadzam się na Europę bez Boga. Moje teksty, szczególnie ten z datą 2. 10. 2003 świadczą, ze chcę o Europę Chrystusową walczyć i innych do tego namawiam.
Sądzę, że inni słuchacze Radia Maryja lepiej mnie znają niż Pan i nikt z nich nie podejrzewał mnie o to, że z jakich niskich pobudek zmieniam poglądy na takie, które bardziej pasują możnym tego świata.
Być może Pana reakcja była spowodowana tym, że za mało precyzyjnie się wypowiedziałem. Taka jest specyfika radiowej wypowiedzi. Jest ona na gorąco (w moim wypadku nie z kartki). Czasu pomimo że tak dużo wciąż za mało. Mogą więc się pojawić pewne skróty myślowe.
Pana list uznaję za dowód, że jednak popełniłem tu jakiś błąd. Nikt ze słuchaczy nie powinien, jak mi się wydaje, wyciągać takich wniosków z moich wypowiedzi. Następnym razem będę więc starał się ze wszystkich sił, by były one bardziej precyzyjne i w sposób wręcz oczywisty jednoznaczne.
Pozdrawiam Pana Gorąco i niech nas wszystkim Bóg ma w opiece przed zakusami czarta.

Stanisław Krajski