Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Stanisław Krajski
Co się stało z Krajskim?
18.07.2003



Po referendum moje artykuły przestały się w zasadzie pojawiać na naszej stronie. Oprócz tych dwóch materiałów bardzo ponadczasowych, przygotowanych wcześniej związanych z Kuncewiczową i Orzeszkową nie pojawiło się nic. Przez pewien czas strona nawet zanikła. Pod adresem www.krajski.com pojawiła się strona firmy rejestrującej domeny. Wszystko to spowodowało niepokój wielu osób i rozmnożyło różnego typu domysły. Odpowiadam więc teraz i wyjaśniam. Nic się nie stało. Zaniknięcie strony było spowodowane nie dotarciem odpowiednich przelewów między bankami na czas. Nikt z nas się też nie załamał, nie wpadł w rozpacz czy depresję. To była jakoś naturalna kolej rzeczy.
Już rok temu miałem pełna świadomość tego, że na 90 % przegramy to referendum. Wynik więc choć mnie trochę zaskoczył (liczyłem jednak na pięćdziesiąt parę procent za wejściem) to jednak mnie nie załamał. Cały czas wzorem tych, którzy w 1793 r. walczyli o Polskę walczyłem cały czas i do końca, nawet po pamiętnym przemówieniu Papieża. Napisałem książkę “Unia Europejska - nowy Babilon” i broszurę “Czy grozi nam nowy rozbiór Polski?” i cały szereg artykułów. Pobiłem rekord liczby publicznych wystąpień. Jeżdżąc od morza do tatr odbyłem ponad 100 spotkań licząc od stycznia. O spowodowało, że wieczorem w dniu referendum zasypiałem ze spokojnym sumieniem. Zrobiłem wszystko na co mnie było stać. Praca ostatnich miesięcy odbiła się jednak na mojej kondycji fizycznej. Nadal jestem zmęczony tym bardziej, że przez te miesiące narosło szereg zaległości w różnych perspektywach. Na nic innego nie było przecież wtedy czasu. Czas czerwcowy i lipcowy był to więc czas nadrabiania tych zaległości, ale i czas odpoczynku i nadrabiania zaległości rodzinnych. Byliśmy całą rodziną w Stoczku Łukowskim i na Mazurach. Byłem z samymi dziećmi na Słowacji i z samą żoną w Kazimierzu. Jutro wyjeżdżamy całą rodzina na Mazury, potem w Pieniny i jeszcze gdzieś, niewiadomo teraz gdzie.
Do naszej redakcji przyszło sporo listów z prośbą o odpowiedź na pytanie dlaczego tak się stało, dlaczego tylu Polaków opowiedziało się przeciwko Polsce i przeciwko sobie?
Można powiedzieć, że wynik referendum jest znakiem zaniku instynktu samozachowawczego narodu. Ten instynkt zanikł zresztą też w Czechach, na Węgrzech, na Słowacji itd. Jest więc jakimś znakiem czasów. Tak jak znakiem czasów jest nowe wynarodowieniem, zanik moralności, odwagi, innych cnót. To wszystko nas jako wspólnotę dotknęło. I oto są skutki.
Niektórzy pytają się o rolę papieskiego przemówienia. Sam spotkałem ludzi, którzy mówili głosowałem za wejściem Polski do UE, bo przekonał mnie papież. Od kiedy to Polacy są tacy wierni Kościołowi i tacy pobożni? Dlaczego tak mało polskich katolików chodzi na Mszę Św. w niedzielę? Dlaczego tak wielu jest za aborcją, pornografią? Dlaczego tyle kobiet nie widzi nic złego w środkach antykoncepcyjnych? Dlaczego jest w Polsce tylu zwolenników eutanazji, swobody dla homoseksualistów? Dlaczego tylu Polaków kwestionuje wiele dogmatów i moralnych prawd chrześcijańskich? Przecież, podobno, tak bardzo kochają Papieża i tak się go słuchają. Wcale go tak nie kochają, taka jest prawda i wcale go tak się nie słuchają. Słuchają go jak chcą, słyszą to co chcą i są posłuszni wtedy gdy im to pasuje. Dlaczego UE im pasuje? Czy na pewno pasuje? Dlaczego to zrobili Sądzę, że w znacznej mierze z lenistwa i ze strachu, z bezmyślności i bezradności. Straszono ich Białorusią i innymi “potworami”, klęskami itd. Spotkałem takich, którzy mówili będzie źle jak wejdziemy do URE, ale jak nie wejdziemy to dopiero nam dokopią. Trochę to przypomina sytuację zapisywania się w swoim czasie do PZPR. Ci, którzy to robili mieli świadomość, że szkodzą Polsce i sobie, ale wiedzieli też, że jak się nie zapiszą to mogą zostać ukarani i tej kary (niezależnie od tego na ile była realna) się bali i się zapisywali. Robili też inne rzeczy. Nie wchodzili jeszcze w latach siedemdziesiątych, podczas wyborów, za kotarę, by glosować przeciwko, lecz głosowali za komunistami dla świętego spokoju. Szli na wybory, bo bali się, że wyrzucą ich pracy jak nie pójdą albo zabiorą im np. emerytury, co było przecież już wtedy strachem irracjonalnym i absurdalnym.
Jesteśmy narodem słabym w tej historycznej chwili moralnie i duchowo i płacimy wciąż za to wysoka cenę.
Z drugiej strony naród to zawsze elity i masy. Masy zawsze były bierne i słabe, często zdemoralizowane. Szły ślepo za elitami. To elity podnosiły je moralnie i duchowo, skłaniały do działań heroicznych, budziły w nich wyższe uczucia, gasiły ich egoizm. Elit nigdy nie było więcej niż 15%. Gdy one upadały masy najczęściej szły ich śladem. To elity doprowadziły w swoim czasie do rozbiorów Polski. Wtedy z mas wyłoniły się nowe elity, które rozpoczęły proces odbudowy Polski.
Gdzie teraz są polskie elity? Może stanowią je ci wszyscy, którzy głosowali przeciwko lub nie poszli na referendum w ten sposób próbując chronić Polskę? A masy? Trzeba je poruszyć, obudzić. Nie można tylko liczyć na to, że jak im dopieką, zatrują życie, zabiorą podstawy egzystencji to się obudzą.
Potrzebna nam nowa konfederacja Barska takie wartości jak Wiara, Ojczyzna, Tradycja, Szlachetność, Wolność. Trzeba tworzyć świadomość, plany, programy, organizować się i mobilizować. Sfera polityczna w miarę jak będziemy tracić niepodległość będzie coraz mniej ważna. Ważne staną się za to innego stowarzyszenia i organizacje - pracy u podstaw, samo organizacji, samoobrony - wszystkie te, które będą zstępować zanikające instytucje państwowe oraz spełniać zadania, których instytucje państwowe po 1989 r, nie spełniały. Musimy bronić wiary, polskości, kultury, gospodarki polskiej, polskiej przedsiębiorczości itp.
Pierwszym krokiem jest zawsze zamysł, plan, taktyka. Wyprzedzać je i towarzyszyć im musi prawidłowa formacja. Ważne też i pilne jest organizowanie się, bycie razem, rozpoznawanie się w obojętnym tłumie. To wszystko trzeba przemyśleć, bo jak się nie przemyśli to dobre, mądre i skuteczne nie będzie. Będziemy o tym myśleć na naszej stronie.