Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Czy katolik powinien lękać się Unii Europejskiej?

Biskup Libera się jej nie lęka.

Onet.pl podał w dniu 4 sierpnia 2002 r. za Polska Agencją Prasową następującą informację: „Sekretarz generalny Episkopatu Polski biskup Piotr Libera uważa, że sierpniowa pielgrzymka papieża Jana Pawła II do Polski skłoni rodaków do wyzbycia się lęków, a także do obudzenia w społeczeństwie nowych nadziei.

W wypowiedzi na temat zbliżającej się wizyty apostolskiej Jana Pawła II do naszego kraju, sekretarz Episkopatu podkreślił, że papież będzie starał się podczas tej pielgrzymki wyzwalać nas od różnego rodzaju lęków, które nam ostatnio towarzyszą. Prawdziwy, autentyczny chrześcijanin nie powinien się lękać i powinien mu być obcy lęk, tylko poza bojaźnią Bożą. Natomiast widzę w naszym społeczeństwie, w ludziach współczesnych wiele różnego rodzaju, nie zawsze uświadomionych lęków. Sądzę, że ta pielgrzymka przyczyni się do wykorzenienia, do zlikwidowania takich nieraz irracjonalnych, podświadomych lęków, jak również do obudzenia w społeczeństwie nowych nadziei w kontekście wejścia Polski do Unii Europejskiej, a także w kontekście tego wyzwania, jakim jest globalizacja - powiedział biskup Libera, który jest z ramienia Episkopatu przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego Pielgrzymki Jana Pawła II do Polski.”

Zakładamy, że ta informacja jest prawdziwa i nie zawiera żadnych przekłamań.

Budzi ona nasze zdziwienie i przerażenie.

Przyjrzyjmy się sformułowaniu „Prawdziwy, autentyczny chrześcijanin nie powinien się lękać i powinien mu być obcy lęk, tylko poza bojaźnią Bożą.” Gdyby nie to, że zostało użyte w tak poważnym kontekście można by uznać je za śmieszne. Lęk jest nieodzownym towarzyszem człowieka. Nieprawdą jest, że człowiek nie powinien posiadać w sobie żadnego leku poza bojaźnią Bożą. Co to byliby za rodzice, którzy nie lękaliby się o dzieci gdyby te były w sytuacji zagrożenia? Cóż to byłyby za dzieci, które nie lękałyby się o los rodziców znajdujących się np. na terenach ogarniętych powodzią? Cóż to byłby za mąż, który nie lękałby się o żonę wracającą do domu samotnie nocą przez niebezpieczne osiedle? Taki lęk jest nie tylko naszą naturalną reakcją psychiczną na zagrożenie tych, których kochamy, ale również silnym bodźcem do działań zmierzających w kierunku usunięcia tego zagrożenia. Dobry chrześcijanin zawierza swoje życie Bogu, ale nie oznacza to, iż wstrzymuje się w związku z tym od wszelkich działań mówiąc sobie: „Bóg to załatwi”.

Musimy rozpoznawać zło, lękać się go i jego przeróżnych skutków. Przecież wiemy, że jesteśmy tylko ludźmi, że jesteśmy podatni na zło, na demoralizację, na upadek. Gdybyśmy się zła nie lękali byłaby to pycha, która jest przecież śmiertelnym grzechem. Grzech rodzi grzech. Taka pycha pociągająca za sobą ignorowanie, lekceważenie zła powoduje, że to zło zwycięża.

Nie sądzę aby w polskim społeczeństwie były „irracjonalne”, „nie zawsze uświadomione” czy „podświadome” lęki. Polskie społeczeństwie lęka się pewnego zła, zła, które może dotknąć pojedynczych ludzi, całego społeczeństwa, Polski i wreszcie Kościoła, zła, które może dotknąć nas fizycznie, moralnie i duchowo.

Jest tutaj wiele takich zagrożeń, zagrożeń we wszystkich perspektywach. Jest wiele zagrożeń, których powinien lękać się Kościół, zagrożeń moralnych i duchowych. Czyżby Biskup Libera tego nie wiedział? Zadaniem Kościoła, jednym z podstawowych jego zadań, jest wskazywanie na takie zagrożenia, podejmowanie odpowiednich kroków, aby albo całkowicie uniknąć tych zagrożeń albo przynajmniej przygotować wiernych w taki sposób, by byli na nie maksymalnie odporni.

Kościół działa w porządku wiary i moralności. Jeśliby nawet założyć, że w tych perspektywach nie ma żadnych zagrożeń to pozostaje jeszcze perspektywa polska, kwestia państwowości, suwerenności, niepodległości, tożsamości narodowej. Te problemy nie leżą w kompetencjach Kościoła. To już jest sprawa Narodu i Historii, Patriotyzmu i Honoru. Trzeba by tylko pamiętać o jednym. Fakt, że ktoś jest księdzem, zakonnikiem czy biskupem nie zwalnia go z obowiązków obywatelskich i narodowych. Ksiądz, zakonnik, biskup może być nienaganny w perspektywie obowiązków wyznaczonych przez jego powołanie, ale jako obywatel może być kimś, kto nie wypełnia swoich podstawowych obowiązków, a jako Polak może być zdrajcą.

Czy papież Jan Paweł II może spowodować obudzenie „w społeczeństwie nowych nadziei w kontekście wejścia Polski do Unii Europejskiej, a także w kontekście tego wyzwania, jakim jest globalizacja”? Tak może. Jakie to jednak byłyby nadzieje. Czy polityczne? A może gospodarcze? Czy związane z polityczną i gospodarczą strukturą jaką jest Unia Europejska? Oczywiście, że nie. Papież nie jest politykiem. To mogłyby być tylko nadzieje związane z naszą wiarą, z Chrystusem.

Jakie tego typu nadzieje mogą pojawiać się w kontekście wejścia Polski do Unii Europejskiej?

Po pierwsze. To Bóg stworzył świat i sprawuje nad nim swoje rządy. Bóg zwycięży.

Po drugie. Jeśli będziemy wierni Bogu nikt nam nie zrobi krzywdy w perspektywie duchowej i moralnej. Mogą zetrzeć Polskę z mapy Europy. Mogą ubezwłasnowolnić naród polski, pozbawić go praw, postępować wobec niego niesprawiedliwie, wykorzystywać go, ograbiać, ale nie pozbawią go ducha, nie złamią jego kręgosłupa moralnego.

Po trzecie. Popatrzmy na historię Europy i Kościoła. Było ongiś pogańskie superpaństwo wyznaniowe, państwo, używając języka św. Augustyna, szatana. Nazywało się Cesarstwo Rzymskie. Było wielkie i silne. Nowoczesne i postępowe. Miało wielką kulturę i wyrafinowaną, wysoką cywilizację. Na jego terenie mieszkali chrześcijanie, był Kościół. Wielu chrześcijan cierpiało w Cesarstwie Rzymskim moralnie i duchowo (jak również fizycznie). Wielu moralnie i duchowo zginęło, spoganizowało się, zdradziło Chrystusa, ale i chrześcijanie przetrwali ten Babilon i przetrwał go Kościół. Mało tego Cesarstwo Rzymskie legło w gruzy, a jego miejsce zajęła cywilizacja chrześcijańska, cywilizacja, która zbudowała Europę, która krok po kroku zmierzała do zbudowania Królestwa Chrystusowego na ziemi. Historia się powtarza. Możemy mieć nadzieję, wielką nadzieję, że i Unia Europejska legnie w gruzy, a obudzeni duchowo chrześcijanie zbudują na to miejsce cywilizację miłości.

Módlmy się o to. Módlmy się też za biskupa Liberę. Żeby był dobrym biskupem, dobrym katolikiem, dobrym Polakiem.