Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Maria K. Kominek OPs

Media a Kościół

„Podzielamy również oczekiwania wielu narodów i ludzkich społeczności pragnących większej sprawiedliwości i równouprawnienia w dostępie do systemów społecznego przekazu i informacji, aby bronić je przed dominacją i manipulacją ze strony czynników zagranicznych lub rodzimych” Instrukcja duszpasterska "Aetatis novae" Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu z 1992 r. (n. 16).

Media są nieodłączną częścią naszej rzeczywistości. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do ich wszechobecności, że nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie życia bez nich . Większość, i to zdecydowana większość ludzi, wyraża przekonanie, że koniecznie musi kupić gazetę lub obejrzeć TV, „by wiedzieć co się dzieje na świecie”. Osobnym tematem byłoby pytanie – czy istnieje prawdziwa potrzeba wiedzy o tym, co się dzieje na świecie. I jaki jest zakres tego, co naprawdę powinniśmy wiedzieć o codziennych zdarzeniach „gdzieś tam daleko”. Szczególnie, że tak naprawdę, to my nie dostajemy informacji o tym, co się dzieje, a o tylko o tym, co informatorzy uważają za istotne wśród setek informacji, a kryteria wyboru tych informacji są zależne od tego, co ktoś chce osiągnąć.

Może na początku powinniśmy postawić pytanie - czym są media? Otóż jeśli poszukamy w Internecie znajdziemy bardzo wiele definicji. Świadczyć może to albo o tym, że w samych mediach istnieje coś takiego, co utrudnia ich charakterystykę lub też o tym, że media można definiować w zależności od własnego upodobanie czy potrzeby. I z tym drugim mamy niestety do czynienia.

Filozofia katolicka, inspirowana nauką św. Tomasza z Akwinu, poucza, że w racjonalnym widzeniu świata nie ma takich rzeczy, których nie da się określić. Media więc można więc też zdefiniować.

Przyjrzyjmy się na chwilę używanym obecnie określeniom terminu media. Słownik Wyrazów Obcych Kopalińskiego podaje: „mass media socjol. media, masowe środki przekazu (jak prasa, kino, RTV).” Ciekawe w tym określeniu jest kwalifikacja jako terminu socjologicznego. Otóż jeśli termin jest socjologiczny – to odniesienie i kwalifikacja będą zależeć od metody socjologii i celu, postawionego do osiągnięcia za pomocą uprawianej socjologii. Czyli od tego jak określi się istotę mediów.

Większość ludzi przekonana jest, że media służą zasadniczo informacji, podają pewne wiadomości o zdarzeniach, a komentarze te wiadomości uzupełniają lub wyjaśniają okoliczności zaistnienia danej sytuacji. Inaczej rzecz biorąc większość ludzi jest przekonana, że media działają uczciwie. Sprawa jednak nie jest tak prosta. Nie można oczywiście stwierdzić, że wszystkie media zawsze stosują metodę manipulacji, tak samo nie można jednoznacznie stwierdzić, że są takie media, które zawsze tylko kłamią. Istota zagadnienia polega na tym, by móc w jakiś sposób zabezpieczyć się przed powszechnie stosowaną manipulacją i wykorzystywaniem mediów jako środka propagandy. Na dobrą sprawę należy przyglądać się z osobna każdemu publikatorowi.

Przytoczmy tu pewne określenie istoty mediów, zaczerpnięte z podręcznika Bogusławy Dobek - Ostrowskiej i Roberta Wiszniowskiego: „Teoria komunikowania publicznego i politycznego” (Wyd. Astrum, Wrocław, 2001)

Mass-media zachęcają obywateli do uczestniczenia w procesie demokratycznym. Poprzez rozpowszechnianie pełnego zakresu opinii politycznych umożliwiają one publiczności dokonywanie politycznych wyborów i stają się elementem życia narodu. Są postrzegane jako mechanizmy stojące na straży zasad demokratycznych i nowoczesnych społeczeństw, co wyraża się w roli „psa na łańcuchu", ustalania hierarchii ważności informacji oraz produkcji przekazów.... Można rozpatrywać media jako neutralnych obserwatorów sceny politycznej. ...jednak wieku analityków zauważa, że media występują w podwójnej roli: nie tylko widzów, ale przede wszystkim aktorów politycznych, głęboko tkwiących w procesie politycznym ... media są zdolne do kreowania lub niszczenia politycznych karier oraz stawiania politycznych kwestii.

Chyba nie jest dla nas niczym zaskakującym twierdzenie, że media mogą niszczyć lub tworzyć kariery polityczne. Znamienne jest jednak to, że w podręczniku wymienia się jednym tchem dwie zupełnie przeciwstawne funkcje mediów.

Przyjrzyjmy się jeszcze na chwilę cytowanemu podręcznikowi. Określa się tam pięć funkcji środków masowego komunikowania w idealnym typie demokratycznego społeczeństwa. Zwróćmy baczną uwagę na następne słowa, bo mowa jest tu o „idealnym typie demokratycznego społeczeństwa”, więc przy okazji możemy uświadomić sobie, czym jest ten idealny ustrój, do którego dążymy, tak jak kiedyś dążyliśmy do budowy komunizmu.

Media mają więc:

1.Funkcję informacyjną – informują obywateli o tym co się wydarzyło.

Możny by się z tym zgodzić, gdyby nie to, że w mediach, jak wiemy następuje ciągła selekcja informacji

2. Funkcję edukacyjną - muszą tłumaczyć znaczenie oraz wagę wydarzeń i faktów, wyjaśniać bądź analizować.

W tym określeniu można dojrzeć jawną pogardę dla społeczeństwa, traktowanego jako zbiór ludzi, niezdolnych do wyciągania wniosków samodzielnie.

3. Funkcję platformy dla publicznej debaty - muszą ułatwiać formowanie się publicznej opinii, pobudzać ją i wyrażać różne poglądy.

Formowanie i pobudzanie opinii jest jednoznaczne z manipulacją – użyto tu trochę innych słów, ale sens jest zupełnie jasny.

4. Funkcję prezentacyjną instytucji rządowych i politycznych - bacznie obserwują działania elit politycznych i reagują na wszelkie przejawy nieprawidłowości. Pełniąc rolę strażników interesów grup społecznych, robią dobrą lub złą prasę podmiotom politycznym.

Niewątpliwie brzmi to ładnie, praktyka jednak pokazuje, że media najczęściej są zależne od tego przez kogoś są opłacane i pełnią funkcję strażnika tylko i wyłącznie swego protektora..

5. Funkcję perswazyjną (obrona politycznych racji i przekonań) - muszą stanowić kanał artykulacji wszystkich poglądów i programów  politycznych partii oraz ich transmisji w kierunku masowego odbiorcy.

Zdanie powyższe jest dostatecznie zawiłe, by przeciętny czytelnik się zniechęcił lub stwierdził, że autor jest wyjątkowo mądrym naukowcem. Otóż przytoczone zdanie wyraża jednak tylko jedno – media muszą w odpowiedni sposób przedstawić poglądy i programy polityków i przekonać innych do nich.

Jeszcze tylko jeden cytat (też z tego podręcznika):

... instytucje medialne są zaangażowane w proces produkcji, reprodukcji i dystrybucji wiedzy, korzystając z szerokiego wachlarza symboli, odnoszącego się do doświadczenia życia społecznego.

Chyba ten ostatni cytat wyjaśnia wszystko – produkcja, reprodukcja i dystrybucja wiedzy – to oznacza, że cała ta wiedza produkowana jest gdzieś na biurko i służy określonym celom polityków. W ten sposób media stają się już nie środkiem informacji i komunikacji, ale zagrożeniem cywilizacyjnym. Przywodzą na myśl świat Orwellowski, w którym odpowiednie ministerstwa kreują historię i teraźniejszość. Przypomnijmy, że wszystkie wymienione funkcje przynależą mediom w idealnym społeczeństwie demokratycznym. Wizja, która się zarysowuje, jest więcej niż ponura – cała demokracja ma polegać na tym, że media wyjaśniają ludziom co dla nich jest dobre i co złe i kierują ich życiem i ich myśleniem.

To jest wizja przyszłościowa – wszak jeszcze tego „idealnego” społeczeństwa nie „zbudowano”. By osiągnąć jednak ten cel, należy najpierw ludzi odzwyczaić od myślenia. Środkiem do tego jest demoralizacja, w szerokim tego słowa znaczeniu. Temu celowi służy wiele mediów, zwanych potocznie polskojęzycznymi, ponieważ nie służą one Polsce i sprawie polskiej, choć posługują się językiem polskim. Do ich istoty i posłannictwa należy nie tylko działanie przeciw Polsce, ale również i walka z Chrystusem, a co za tym idzie z Kościołem. Ich możni władcy i protektorzy wiedzą dobrze, że jedyna siła, która może ich powstrzymać jest Kościół i dlatego zaciekle z Nim walczą. powtórzmy – podstawowym celem manipulacji medialnej jest podporządkowanie sobie dusz ludzkich. Tak jak podkreśla bp. Lepa sterowanie społeczeństwem jest przedmiotem marzeń każdego manipulatora.

Nie sposób wymienić tu wszystkich mediów, stosujących techniki manipulacji. Zatrzymam się tylko na tych, które oddziałują na szerokie kręgi społeczeństwa: wszechwładna telewizja i najbardziej poczytna gazeta – Wyborcza. Zresztą należy dołączyć do nich Rzeczpospolitą , Wprost i Newsweek. Od 1989 roku te media zajmują się nieustannie propagandą antykościelną. W odróżnieniu od osławionego „Nie” czy od (niestety też dość poczytnego) pisemka „Fakty i Mity” te media atakują Kościół w sposób przebiegły i zakamuflowany. Nie jest to prostacki atak, lecz manipulacja sprytna i fachowa. Przybiera ona charakter „obrony” interesów Kościoła, udaje zatroskanie, powołuje się na „dojrzałą demokrację”. Ta manipulacja stanowi bezpośrednie zagrożenie dla Kościoła. Celem jest marginalizacja Kościoła i wyeliminowanie go z życia publicznego. Ciągle wmawia się społeczeństwu, że Kościół nie powinien się mieszać do polityki, że religia powinna być zamknięta w kruchcie. Rozprzestrzenia się teorię, że religia jest prywatną sprawą każdego. Są to próby wyłączenia katolików świeckich z życia publicznego, a ponad wszystko – odebrania prawa Kościołowi do ocen moralnych. By ta manipulacja była skuteczna angażuje się w ten proceder ludzi, ukazywanych społeczeństwu jako światłych i postępowych katolików, których się przeciwstawia „oszołomom, ciemnogrodzianom, fundamentalistom. Same wprowadzenie w język potocznych tych pojęć, jako negatywną charakterystykę katolika, jest już wielkim sukcesem manipulacji antykościelnej. Funkcjonuje jeszcze jedno niebezpieczne określenie – tolerancja – używa się to pojęcie zawsze tam, gdzie chce się zmniejszyć wpływy Kościoła. Na przykład nikt dzisiaj nie zabrania zawieszenia krzyża w salach szkolnych lub innych miejscach publicznych. Jednak bardzo często de facto krzyża zawiesić nie można –tłumaczy się, że należy w imię tolerancji uszanować poglądy niewierzących czy należących do innych wyznań.

Szczególne niebezpieczne są akcje, mające na celu ośmieszenia Kościoła. Przodują w tym programy telewizyjne. Znane kabarety, w których w prostackich sposób ośmieszane są osoby duchowne są tylko jednym z elementów wielorakiej akcji naigrywania się z duchownych. O wiele bardziej niebezpieczne są filmy, w których ukazuje się w krzywym zwierciadle księdza czy zakonnicę. Warto tu przypomnieć serial o księdzu detektywie, który z pomocą uroczej zakonnicy rozwikłuje skomplikowane zagadki kryminalne. Choć główny bohater jest ukazany pozytywnie, zawsze jest tam drugi ksiądz, który jest głupkowaty i stwarza wiele sytuacji, w których można się z niego śmiać. Nie warto chyba przy tym podkreślać, że film pokazuje w całości spaczony obraz życia osób duchownych. Jest wiele filmów, w których duchowni są nie tylko ośmieszani, ale i ukazywani całkiem negatywnie. Taki obraz utrwala się w podświadomości i przygotowuje umysły do łatwego przyjęcia kolejnego ataku na konkretne osoby duchowne. Jeśli bowiem przez długi czas będziemy oglądać filmy o księdzu malwersancie, gdy media wystąpią z atakiem na księdza X czy Y – podświadomie nie będziemy zaskoczeni – w międzyczasie w podświadomości utrwalił się obraz księdza jako człowieka nieuczciwego.

Ciekawe byłoby zrobić pewną statystykę – ile filmów ośmieszających czy potępiających duchownych wyświetlono w różnych programach telewizyjnych przed zaplanowanym atakiem na Radio Maryja i Ojca Rydzyka? Nie muszą to koniecznie być filmy fabularne, wystarczy kilka wzmianek, migawki, coś, co nastawia negatywnie lub wprowadza wątpliwości. A potem emituje się film, który ma stwarzać pozory rzetelnego dokumentu.

Jaki jest cel wyemitowania takiego filmu. Otóż jest to cel podwójny - z jednej strony dąży się do zdyskredytowania Radia i autorytetu Ojca Dyrektora, a z drugiej – do odwrócenia uwagi od spraw najważniejszych dla Kościoła i Narodu.

Do osiągnięcia pierwszego celu wykorzystuje się akcję określaną przez b-pa Lepę jako „nie stawianie kropki nad i” i skierowaną w czuły punkt, zwany: „finanse Kościoła”. Widzom się wmawia, że Ojciec Dyrektor dysponuje wielkimi sumami, które wydaje według własnego uznania. Zwróćmy uwagę na takie kadry – pokazane są nogi kobiece i zwisająca reklamówka, w której niewątpliwie coś jest. Widz wyciąga automatycznie wniosek – starsze panie idą do kantoru wymieniać pieniędzy. W tych siatkach jest pełno dolarów i marek (lub euro), a nam to się kojarzy z jakimś ciemnym interesem. I mało kto się zastanowi, że od ponad 10 lat kantory działają legalnie i same korzystanie z usług kantoru nie jest karalne. To nie czasy koników i ukrywania każdego dolara. Ale nie tylko to – pokazanie tych nóg idących ulicą i szyld kantoru jest wystarczające dla przeciętnego widza, by wyciągnął wniosek, że o. Rydzyk rzeczywiście posługuje się armią kobiet – dealerek. Potem pokazuje się kilka pięknych samochodów, wyjeżdżających z bramy Radia – wniosek widz powinien wyciągnąć sam. Warto zwrócić jeszcze uwagę na mistrzowską końcówkę filmu – ojciec Dyrektor zastanawia się nad ceną helikoptera. Gdyby ta scena znalazła się na początku – nie miała by żadnej skutecznej wymowy (a wielu, bardzo wielu ludzi, ta właśnie scena przekonała). Cały film był przygotowaniem do tej sceny. Widz chcąc nie chcąc współdziała z reżyserem, śledząc treść, która go przygotowuje do wyciągania wniosków. I tu reżyser nie wyciąga wniosku. Nie mówi czy Ojciec chce kupić ten helikopter czy nie, a jeśli chce w jakim celu, on właśnie nie stawia kropki nad i, pozostawiając widzowi wnioski. Taka metoda podświadomie sprawia przyjemność odbiorcy, bo on musi wykonać pewien wysiłek intelektualny, niewielki co prawda, ale własny i to jest powodem satysfakcji. Rozmawiałam z wieloma ludźmi, nastawionymi raczej obojętnie do Radia Maryja – większość wyciągnęła pożądane przez manipulatorów wnioski: coś ciemnego w finansach tam jest! W ten sposób osiąga się jeden z celów – zasiewa się wątpliwości w uczciwość Ojca i jego współpracowników.

Ale tak jak wspomniałam jest to cel podrzędny – naczelnym celem całej akcji jest odwrócenie uwagi społeczeństwa od spraw istotnych dla Kościoła i Narodu. W tym przypadku chodzi o możliwość wejścia Polski do Unii Europejskiej i o zagrożeniach, związanych z ewentualnym akcesem. Jest to sprawa nadzwyczaj istotna i jedyne medium, która otwarcie informuje o zagrożeniach i o prawdziwym stanie negocjacji – to Radio Maryja. Są takie siły, którym zależy na wprowadzeniu Polski do Unii. Mają w tym własny interes finansowy, ale nie tylko. Pamiętajmy, że cały czas trwa walka z Kościołem. Polska jest krajem, gdzie jeszcze są ludzie wierzący i jeszcze Kościół jest autorytetem dla wielu. Jeśli podważy się autorytet Radia, to jednocześnie podważa się autorytet i Kościoła. I w ten sposób też treści, przekazywane przez Radio, stają się w oczach słuchaczy mniej wiarygodne.

Tym krótkim przeglądem działania mediów nie wyczerpuje się zagadnienia – bardzo przecież rozległego. Nie wspominam tu o takich mediach jak Internet, reklamy, pisemka bezpłatne czy wszechobecne plakaty i „bilboardy”. Jest to zaledwie zarys problemu. Istotne jest, że gdy uświadomimy sobie problem, to jesteśmy w stanie w mniejszym lub większym stopniu przeciwdziałać, ochronić siebie i swoich bliskich przed manipulacją. Ale jak to zrobić?

Znawcy wskazują na postawę aktywną wobec mediów jako na pierwszy warunek ochrony przed manipulacją medialną. Chodzi o znajomość mechanizmów manipulacji i o czujność wobec przekazywanych treści. Istotne jest dokonywanie własnego wyboru tego, co się czyta lub ogląda, chodzi o wybór świadomy i rozsądny, dokonany po postawieniu sobie pytania – co i w jakim celu mam czytać czy oglądać. No i bardzo istotny element – rozważenie jak postawiony cel odnosi się do celu ostatecznego człowieka. Jeśli będziemy pamiętać, że celem ostatecznym człowieka jest zbawienie duszy, to wyłączymy ze swego wyboru wszystko, co może duszy zaszkodzić.

Takie postępowanie uchroni nas, ale nie jest wystarczające. Nie żyjemy na bezludnej wyspie i nie da się uniknąć wszystkich wpływów medialnych, a tym samym nie da się w całości uciec przed manipulacją. By zabezpieczyć się lepiej, powinniśmy wszystkie informacje czy inne treści oceniać przez pryzmat nauki Kościoła, a z tego wynika, że należy starać się o jak najlepsze jej poznanie. To pomoże nam w poznaniu prawdy.

Tak mówił papież Pius XII w 1946 r.: Prawda jest obiektywna, nie stronnicza; oparta na faktach, a nie zmyśleniach. Prawda nie jest sprzedajna; nie boi się być poznaną, ale żąda tylko, by była przedstawiona w wyraźnym, jasnym świetle obiektywnym, nie w jakimś zabarwieniu stronniczości i domysłu.