Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Stanisław Krajski

To znak, że zbliża się kolejny rozbiór Polski

Mickiewicz charakteryzując czasy poprzedzające bezpośrednio rozbiory napisał: „Kiedy haniebnemu sejmowi Ponińskiego radzono podpisać akt samobójstwa (...) zaklinano obywateli aby przestali czuć po obywatelsku.(...) Rejtan po raz ostatni przemówił starym językiem, zaklinając na rany boskie, aby takiej zbrodni nie popełniać. Ludzie rozsądni okrzyknęli Rejtana głupcem i szalonym”.

Historia się powtarza. Kiedy dziś Gabriel Janowski broni podstawowych interesów Polski ludzie „rozsądni” nazywają go „głupcem i szalonym. Jedyny głos, który do mnie dotarł, jaki padł w obronie Posła spoza środowiska został wypowiedziany i to z pewnymi zastrzeżeniami w nocnej porze na antenie TVN – 24 godziny przez Lecha Kaczyńskiego, który stwierdził, że „przynajmniej w etapie początkowym Gabriel Janowski działał w sytuacji wyższej konieczności”.

Była to, oczywiście, sytuacja wyższej konieczności. Była to jednak, zarazem, próba zwrócenia uwagi polskiego narodu na zagubienie w Polsce podstawowych wartości.

Reagując na zachowanie Gabriela Janowskiego politycy i dziennikarze dużo mówili o szacunku dla prawa, powadze sejmu, państwa, marszałka sejmu itd. Te głosy świadczyły o totalnym zagubieniu i rozmydleniu wszelkich wartości jakie wiążą się z porządkiem społecznym.

Zacznijmy od prawa. Ma ono, jeśli faktycznie jest prawem, swojego ducha i swoja literę. Duchem prawa jest sprawiedliwość i obrona w tej perspektywie interesów państwa, narodu i obywateli. Litera prawa jest tylko narzędziem realizacji jego ducha. Św. Tomasz z Akwinu, wielki Doktor Kościoła dużo pisał o cnocie praworządności, która jest jedną z cnót służących sprawiedliwości. Cnota praworządności polega na wierności duchowi prawa i konsekwentnemu wypełnianiu jego wskazań. Prawo, którego litera zezwala na niesprawiedliwość, działania mające znamiona zdrady narodowej i które utrudnia lub nawet uniemożliwia przywrócenie sprawiedliwości nie jest, w tej perspektywie prawem, a tylko prawo jakoś przypomina. Św. Augustyn mówił w tym kontekście o takiej sytuacji, w której banda rozbójników przejmuje państwo i narzuca mu swoje „reguły gry” nazywając je prawem. To już nie jest państwo – mówił Biskup z Hippony – to jest nielegalna, mafijna struktura.

Powaga sejmu to wielka wartość. Sejm reprezentuje bowiem naród. Ten fakt nadaje mu wielką godność. Nie można jednak zapominać o tym, że sejm reprezentuje naród tak długo jak długo chroni jego interes i zabiega o niego. Sejm, który zaczyna postępować w sposób sprzeczny z tym interesem dopuszcza się zdrady i traci swój mandat tracąc tym samym swą powagę i godność, okrywając się tym samym szczególną postacią hańby o tak wielkim wymiarze, że traci wszelkie, najbardziej nawet podstawowe prawa. O takiej hańbie pisał Stefan Żeromski w swym opowiadaniu „Na probostwie w Wyszkowie”. Ten, jakby nie było lewicujący i skłaniający się ku masonerii, pisarz, gdy przyszło do zdrady Polski zareagował ostro tak jak powinien zareagować każdy prawdziwy Polak. Gdy w 1920 r. na probostwie w Wyszkowie otoczonym przez sowieckich sołdatów tworzył się „rząd polski”, który miał pod protektoratem Armii Czerwonej rządzić Polską Żerowski napisał: „Dla tych ludzi nie będzie w Polsce nawet tak małego kawałka ziemi, który starczyłby na ich grób”.

Gabriel Janowski i posłowie Ligi Polskich Rodzin zastosowali z istoty chrześcijańskie działanie bez przemocy. Odpowiedzią na to działanie była brutalna przemoc. Mogli być ranni. Ktoś mógł stracić życie. Przemoc w takim przypadku jest znakiem barbarzyństwa, braku wszelkich cywilizacyjnych ram. Jak czas pokazał, i tak problem został rozwiązany pokojowo i w ten sposób mógł zostać rozwiązany wcześniej. Zabrakło woli. Zwyciężyła pycha, poczucie, że siła jest najważniejsza, że w majestacie prawa można wszystko.

Działając w sprzeczności z zasadami cywilizacji europejskiej (tej prawdziwej) i w sprzeczności z duchem prawa sprawujący w Polsce władzę usytuowali się na pozycjach działających bezprawnie, gwałcących prawo, którzy używają jego litery, by wyeliminować tych, którzy pragną pozostać wierni jego duchowi.

Kościół zawsze uczył, że władza państwowa pochodzi od Boga. Jednak ta jego nauka wcale nie cieszyła rządzących. Kościół bowiem uczył również, że ten kto ma władzę od Boga ma ją tak długo jak długo realizuje wolę Boga, a więc realizuje sprawiedliwość. Gdy jakiś władca stawał się niesprawiedliwy Kościół to ogłaszał. Fakt ten oznaczał, że rządzący nie posiada już władzy od Boga, lecz tą władzę gwałci, a więc nie stoi na czele państwa tylko staje się jego wrogiem. Ogłoszenie tego faktu przez Kościół miało olbrzymie konsekwencje, zwalniało bowiem obywateli z wszelkich obowiązków wobec rządzących, co powodowało ich upadek.

Państwo polskie jest naszym państwem. Mamy dalej spełniać wobec niego obowiązki, np. płacić podatki, które przeznaczone są przecież także na podstawowe jego funkcjonowanie.

Wszystko jednak wskazuje na to, że jeżeli nie wcześniej to dziś rządzący tym państwem utracili swój mandat tak w oczach Boga jak i w perspektywie narodowej i powinniśmy ten fakt brać wciąż pod uwagę w swoim myśleniu, decyzjach i działaniach.

Naszym obowiązkiem jako Polaków jest bronić Ojczyzny i państwa polskiego, także przed tymi, którzy je formalnie reprezentują oraz używać w trakcie tej obrony wszelkich środków jakie dopuszcza katolicka moralność podczas trwania wojny obronnej.

W pierwszym rzędzie powinniśmy, co jest oczywiste, wykorzystać wszelkie środki sensu stricto pokojowe, wszelkie to znaczy nie tylko te, które dopuszcza litera obowiązującego obecnie na terenie Polski prawa.