Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Stanisław Krajski

Bush - brat Saddama Husajna

11 września 2002 kiedy na całym świecie składano hołd ofiarom zamachu terrorystycznego sprzed roku i wygłaszano szumne mowy o wolności, godności i prawach człowieka w amerykańskiej bazie wojskowej na Kubie przebywało w dalszym ciągu w żelaznych, niewielkich klatkach, już zresztą od ośmiu miesięcy 550 mężczyzn z 40 krajów uwięzionych tam po wojnie w Afganistanie.

W styczniu 2002 roku napisałem w swoich „Notatkach o kulturze” w „Naszym Dzienniku”: „W połowie stycznia br. mass media przyniosły wiadomość o przetransportowaniu przez Amerykanów z Afganistanu do amerykańskiej bazy wojskowej na Kubie pierwszych 20 talibów. Jeńcom ogolono głowy i brody. Dlaczego? Czy były to jakieś względy bezpieczeństwa? Oczywiście, że nie. Jedynym powodem mogła tu być chęć upokorzenia. Długie włosy i brody mają dla talibów ważne, z tego, co wiem religijne, znaczenie symboliczne. Jeńców, czy raczej więźniów, nie tylko skrępowano, ale ubrano w specjalne pomarańczowe stroje, założono im worki na głowy, skuto ze sobą łańcuchami, nafaszerowano odurzającymi środkami i otoczono strażnikami (trzech strażników na jednego taliba). Miały to być środki bezpieczeństwa. Czy jednak nie za przesadne? Więźniów umieszczono na Kubie w stalowych klatkach trzy na cztery metry każda przykrytych blaszanymi dachami i znajdujących się na świeżym powietrzu W każdej klatce jest betonowa podłoga, na której znajduje się jedynie materac. To warunki dokładnie takie jak w schronisku dla psów. Dodatkowo każda klatka oświetlona jest przez 24 godziny na dobę halogenową lampą. Nic dziwnego, że zaprotestowała przeciwko temu Amnesty International, organizacja zajmująca się przypadkami łamania praw człowieka i obywatela”.

11 września 2002 r. stacje telewizyjne podały gdzieś na marginesie głównych wiadomości, że więźniowie ci zapewne nie wiedzą, że jest właśnie okrągła rocznica zamachów ponieważ nie mają dostępu ani do telewizji, ani do radia ani do prasy. Nie mają nawet kalendarzy. Przy okazji poinformowano nas, że żadnemu z tych mężczyzn nie postawiono jeszcze jakiegokolwiek zarzutu.

U nas w Polsce wymiar sprawiedliwości jest tak „cywilizowany”, że nawet skazani za najcięższe przestępstwa mają nie tylko dostęp do prasy, radia i telewizji, ale nawet telewizory w celach, możliwości „intymnych” spotkań z kobietami nie mówiąc o innych przyjemnościach i rozrywkach. O ile wiem w USA jest podobnie. No bo przecież obowiązują prawa człowieka i obywatela.

W całym cywilizowanym świecie obowiązują takie normy, które powodują, że ludzi, którym nie udowodniono jeszcze winy i nie skazano ich prawomocnym wyrokiem sądu traktuje się lepiej niż skazańców.

Mężczyźni umieszczeni jak zwierzęta w klatkach traktowani są gorzej od nich. Dziś przecież pieski i kotki są na specjalnych prawach i gdyby ktoś tak je traktował „opinia publiczna” zareagowałaby bardzo ostro. Stacje telewizyjne, gazety itd. podniosły by wielki krzyk.

12 września 2002 r. w przemówieniu w ONZ George Bush nawołując „cywilizowany świat” do nowej wojny krzyczał gromko o 600 traktowanych nieludzko więźniach politycznych w Iraku.

Gdy Stany Zjednoczone napadły na Afganistan jedna z syryjskich, chrześcijańskich dziennikarek napisała artykuł pt. „Bush - brat Bin Ladena” Dziś zapewne siedzi nad materiałem pt. „ Bush - brat Saddama Husajna”.