Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Stanisław Krajski

„Gazeta Polska” i masoneria

W 1997 r. przestałem kupować i czytać „Gazetę Polską”. W 1999 r. ukazała się moja książka pt. „Masoneria polska 1999”, w której jeszcze raz opisałem powody takiej mojej decyzji. Minęło trzy lata. Zapomniałem, że „Gazeta Polska” w ogóle istnieje. Ktoś mi to dopiero unaocznił pokazując te jej numery, które ukazywały się pomiędzy wrześniem, a grudniem 2002 r. W numerach tych, o dziwo bardzo dużo miejsca poświecone jest...Stanisławowi Krajskiemu. Nie ma tam oczywiście merytorycznych dyskusji tylko same kpiny drwiny i różnego typu uszczypliwości i podśmiewajki.

W jednym z numerów (nr 49/2002) znaleźć też można materiał pt. „Na politycznej fali Radia Maryja”, w którym GP przyłącza się do zmasowanego ataku na Radio Maryja i przypisuje Ojcu Rydzykowi i Radiu Maryja antysemityzm oraz podejmuje „rosyjski trop” sugerując poprzez różne „tonkije aluzje”, że za toruńską rozgłośną stoi Moskwa (rozważania te prezentowane są pod tytułem: „Rosyjski głos w waszych domach”). „Wykazuje” też, że większość współpracowników radia to ludzie służący PRL-owi, np. taki Krajski, który w PAX-owskich „Kierunkach” drukował w latach osiemdziesiątych artykuły o św. Tomaszu z Akwinu i satanizmie. W materiale tym cytowana jest obficie nasza strona internetowa. Jego autorzy „ujawniają” np. jak to Krajski stara się wyeliminować konkurencję Radia Maryja pisząc o braniu przez Radio Józef pieniędzy z Komitetu Integracji Europejskiej. Ciekawostką jest tu ukazywanie „prawdziwego”, oczywiście oszołomskiego oblicza „Naszego Dziennika” . Czytamy więc „Nasz Dziennik przekonuje:” Po dwukropku pojawia się obszerny cytat z mojego artykułu poświęconego masońskim korzeniom Unii Europejskiej.

Kilka lat temu GP wydrukowała artykuł swojego redaktora naczelnego Piotra Wierzbickiego pt. „Od Rydzyka do Michnika”, w który stwierdza, że jest dwóch reprezentujących niebezpieczne skrajności ludzi: Rydzyk i Michnik. Dziś Wierzbicki poszedł dalej w swoje ideowej ewolucji i widzi już tylko jednego niebezpiecznego człowieka w Polsce: Ojca Rydzyka. Michnik, z którym się przeprosił odwdzięcza mu się, jak się dowiedziałem, obszernymi promującymi GP w GW przedrukami.

Co się stało z Wierzbickim i „Gazetą Polską”? Wtajemniczeni uśmiechają się pod wąsem i mówią: „Gdzie diabeł nie może tam babę pośle”. Niewtajemniczeni stawiają na drugi najbardziej prawdopodobny czynnik: pieniądze. Ja zaś sądzę, że moje rozważania sprzed 5 lat mogą dostarczyć odpowiedzi na wiele pytań. Oto one:

„Masońskie olśnienieGazety Polskiej

W październiku 1997 r. „Nasza Polska” opublikowała mój artykuł pt. Masońskie popłuczyny, czyli... dlaczego nie kupuję już Gazety Polskiej(Nasza Polska nr 42 z 15.10.97 r., s. 1,4,11). Była to polemika z artykułem Piotra Wierzbickiego pt. "Epigońskie zaćmienie czyli dlaczego nie przystałem do narodowców", który ukazał się w 39 numerze "Gazety Polskiej" z 24 września 1997 r. W artykule tym Wierzbicki wylicza powody tego faktu, że nie jest i nigdy nie będzie narodowcem. Określając trzeci z nich mówi że jest "patriotą inaczej". Charakteryzując czwarty z nich stwierdza, że inaczej niż narodowcy pojmuje polskość. Polskość nie wiąże się, dla niego, tylko z katolicyzmem, a już w ogóle z towarzyszącą mu "patriotyczną frazeologią":co ma mieć wspólnego z polskością powtarzanie w kółko frazesów rodzaju Polak-katolik czy Polska dla Polaków, nie pojmuję." Polskość to, dla Wierzbickiego, również "więzieni w komunistycznych kazamatach działacze PPS", to dysydenci KOR, wiersze Bolesława Leśmiana i Juliana Tuwima, jak również pianistyka Artura Rubinstaina. Wierzbicki nie chce być również narodowcem dla tego, bo nie życzy sobie kompromitacji polskiego Kościoła. Taka kompromitacja nastąpi, według niego, gdy powstanie w Polsce katolickie państwo wyznaniowe, w którym zasady religijne wpajać by miała ludziom policja, prokuratura i bezpieka. Wreszcie redaktor naczelny "Gazety Polskiej" stwierdza, że uważa się za polskiego inteligenta i dlatego jest przeciw "narodowo-katolickiemu obłędowi", polowaniu na masonów, liberałów i kosmopolitów.

Komentując powyższe myśli Wierzbickiego zauważyłem, że głoszona przez niego koncepcja polskości została skonstruowana przez Wielkiego Mistrza polskich szkotów Jana Józefa Lipskiego w jego pracy "Dwie ojczyzny, dwa patriotyzmy", a koncepcja polskiego inteligenta utworzona przez "duchowego" syna Lipskiego Adama Michnika w materiale pt. "To ja jestem polskim inteligentem", który swego czasu ukazał się w "Polityce"(nr 6/1993) Zwróciłem uwagę na to, że jest to styl już nie tyle Michnika ale wręcz Urbana i do tego coś takiego co nie można inaczej nazwać jak "masońskie popłuczyny".

Uleganie intelektualnym czy lepiej ideologicznym wpływom masonerii to jedna sprawa, a wspieranie jej, promowanie czy choćby obrona to druga. Jaki więc jest stosunek Wierzbickiego do masonerii? W artykule "Epigońskie zaćmienie..." stwierdza on jedynie, że jest przeciw "polowaniu na masonów". Cóż to może znaczyć? Na pytanie to łatwo odpowiedzieć po lekturze jego artykułu z czerwca 1997 roku pt. "Masońskie olśnienie" (Gazeta Polska nr 26 z 25.06.97 r, s. 12-15.).

Każdemu kto weźmie ten artykuł do ręki rzuci się w oczy przede wszystkim towarzysząca mu, umieszczona w ramkach i wytłuszczona krótka informacja dotycząca masonerii. Dowiadujemy się więc, że masoni: "Kultywują cnoty etyczne w duchu ideałów Oświecenia i rewolucji francuskiej, prowadzą działalność społeczną, pomagają sobie nawzajem, mają międzynarodowe kontakty. Chcą prowadzić ludzkość drogą niwelowania narodowych podziałów, ku uniwersalnej solidarności." W artykuł wmontowane są jeszcze dwie takie ramki. W jednej z nich odnajdujemy fragmenty "Konstytucji masońskiej" z 1723 r. Dowiadujemy się z nich przede wszystkim, że masoni mają być "dobrymi i prawymi ludźmi honoru i uczciwości", że mason winien być "spokojnym poddanym władzy cywilnej, gdzie by tylko nie mieszkał, bądź pracował, gdyż mularz nigdy nie jest zainteresowany spiskami i konspiracjami przeciwko spokojowi i dobrobytowi Narodu." W trzeciej ramce znajduje się fragment "Oświadczenia konferencji biskupów niemieckich" z 1980 r., które choć odnosi się krytycznie do masonerii to jednak jest dokumentem najbardziej, spośród innych tego typu dokumentów wydanych przez lokalne autorytety kościelne stonowanym, wstrzemięźliwym, ugodowym. Można tu od razu postawić pytanie - dlaczego "Gazeta Polska" nie prezentuje oficjalnego stanowiska Kościoła lecz jeden z wielu dokumentów "lokalnych", który może mieć znaczenie tylko w danym miejscu i czasie i tylko wtedy gdy, jak głosi to najważniejszy w tej mierze dokument Kościoła, nie zmienia intencji Urzędu Nauczycielskiego Kościoła?

Artykuł Wierzbickiego zaczyna się od przypomnienia słów papieża Jana Pawła II o "posłudze myślenia". Wierzbicki wyciąga z tego taki wniosek, że papież przeciwstawia się w ten sposób wszelkim zabobonom w tym również zabobonowi, który każe oskarżać o wszystko masonów i tropić ich na każdym kroku. Zabobon ten jest, według Redaktora Naczelnego "Gazety Polskiej" zabobonem politycznym zrodzonym z "totalnego braku zaufania", nakazującym "taki sposób patrzenia na rzeczywistość, w którym wiedzę zastępuje pogłoska, książkę napisaną przez specjalistę propagandowa broszura lub ulotka, logikę emocja". "Żywiołem" tego zabobonu jest "oparte nie na faktach, tylko na maglu i umocnione bezgraniczną wiarą w ten magiel podejrzenie". Zabobon taki, jak stwierdza autorytatywnie Wierzbicki, "wykazuje pogardę dla prawdy". Efekt "zarażenia się" takim zabobonem przez jakiegoś człowieka ma wyglądać w sposób następujący: "Gdy jacyś tam ludzie spierają się, strzępią języki, szukają, uśmiecha się pobłażliwie. Posiadł prawdę. Właściwie to stał się Bogiem."

Efekt ten w Polsce dotyka, według Wierzbickiego, wielu środowisk: "Oto grono osób, na ogół z marginesów ugrupowań i koalicji antykomunistycznych, doznało właśnie olśnienia i w jednym przenikliwym błysku ujrzało przyczynę wszystkich nieszczęść naszej ojczyzny i wszystkich draństw tego świata w tajnej międzynarodowej organizacji, w której panowie w rytualnych fartuszkach spotykają się przy świecach, by pociągać za sznurki spraw światowych. Dowiadujemy się od owych posiadaczy "całej prawdy", że diabeł nie interesuje się już żadnym innym miejscem ani zakątkiem tego świata: uwił sobie gniazdko w lożach masońskich i przebywa już tylko tam. (...) Powiadają nam owi odkrywcy, że ten diabeł już właściwie rządzi całym światem: Organizację Narodów Zjednoczonych założyli masoni, Unię Europejską założyli masoni, sekretarzem NATO jest pewnie mason. Co gorsza ten diabeł rządzi już również naszą ojczyzną. Myśmy myśleli, że unijno-eseldowski układ polityczny, nomenklatura poskomunistyczna w gospodarce, postkomunistyczna agentura. Okazuje się, że byliśmy w błędzie."

Wszystko to więc bzdury i urojenia. A jaka jest prawda? Wierzbicki oczywiście ją zna, zna ją do końca i jest pewny, że jego wiedza jest rzetelna i pełna. Stwierdza więc: "Przykro odzierać ze złudzeń ludzi, którzy żyją w euforii olśnienia, ale masoni nie trzęsą Polską. (...) Przykro psuć przyjemność ludziom, którzy sądzą, że posiedli prawdę, ale masoni nie trzęsą światem." Polską rządzi lewica, światem różne międzynarodowe, konkurujące ze sobą organizacje finansowe. A co z masonami? Jan Józef Lipski, co prawda należał do masonerii ale "loża masońska nie była nigdy potrzebna jako ewentualny ośrodek krystalizacyjny" i "nie masońskie powiązania J.J. Lipskiego stanowiły o jego atrakcyjności jako członka KOR, tylko jego akowski rodowód." A poza tym, przecież, stwierdza Wierzbicki, komuniści prześladowali zawsze masonów w całym komunistycznym świecie, masonom zaś sprzyjał Piłsudski. Masonami byli wybitni Polacy tacy jak Walery Sławek, Kazimierz Bartel Edward Rydz-Śmigły, Andrzej Strug, Adam Koc itd.

Ci, co tropią masonów, mówi Redaktor Naczelny "Gazety Polskiej" znajdują ich tylko w "maglu" na zasadzie plotki pomówienia, "dowodu" typu "był kolegą Lipskiego" albo jego "dziadek walczył w Legionach Piłsudskiego". Tak więc, konkluduje Wierzbicki: "Zabobon nie daje swym ofiarom żadnych szans."

Wierzbicki przyznaje, że stanowisko Kościoła wobec masonerii jest krytyczne bo masoneria "jest ruchem wolnomyślicielskim" bo "wchodząc dość bezceremonialnie w rejon specjalnych zainteresowań i powinności Kościoła (sfera życia duchowego, obyczajów, moralności), musiała wywołać krytyczną reakcję i wywołała." Kościół podtrzymuje to negatywne stanowisko jednak złagodził "formę swych wypowiedzi na temat wolnomularstwa, nie prowadzi przeciwko niemu krucjaty, podejmował nawet (w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych tego wieku) próby rewizji stosunku do masonerii".

Tak na marginesie. To wszystko półprawdy. Szczególnie ta ostatnia informacja. Kościół w takim kontekście to Urząd Nauczycielski Kościoła. Ten zaś nigdy nie dokonywał "próby rewizji" swojego stosunku do masonerii. W pewien dialog wchodziły z nią tylko nieliczne Kościoły lokalne. Dialog ten jednak udowodnił, że o żadnym zbliżeniu czy "rewizji" nie może być mowy.

W dalszej części swojego artykułu Wierzbicki zaczyna już walić z najgrubszej rury. Słowo "mason" to w Polsce eufemizm. Zastępuje ono po prostu słowo "Żyd" Tak więc: "Jeżeli masonami byli Abraham, Józef z Nazaretu i św. Piotr, jeżeli masonkami była Rachela i Maria Magdalena, to nareszcie się wyjaśnia, w jakim celu i w czyim imieniu "Żyd" Józef Piłsudski polecał "Żydowi" Edwardowi Rydzowi Śmigłemu umacniać w samym środku Rzeczypospolitej macki straszliwej masońskiej ośmiornicy."

Przeciwnicy masonerii to więc antysemici i kompletne oszołomy. Z tego wynika, że stać ich na zrobienie najbardziej piramidalnej głupoty i bzdury. Jak to byłaby głupota i bzdura? Ano taka, stwierdza Wierzbicki, że mogą żądać lustracji antymasońskiej.

"Propagandziści masońskiego olśnienia" tworzą sektę "mimo woli" - "sami zamieniają się w sektę, zamkniętą, hermetyczną, nie kontaktującą się z otoczeniem, posługującą się własnym sekciarskim dialektem, fanatycznym, krzykliwym, egzotycznym." Dowodem na to, że jest to taka zaślepiona sekta są, twierdzi Wierzbicki, słowa i zachowania Jana Pawła II, "któremu wszyscy przyznajemy prawo do wypowiadania się w imieniu wspólnoty" i który "zna bardzo dobrze realia współczesnej rzeczywistości", jest "najlepiej poinformowanym człowiekiem na świecie" O jakie słowa i zachowania Papieża tu chodzi? O te, których nie wypowiedział i nie podjął: "Czy jeżeliby Jan Paweł II podzielał pogląd, iż wolnomularstwo rządzi światem i że jest największą ze współczesnych plag, to by nam o tym nie powiedział?"

Ta antymasońska sekta, stwierdza wreszcie Wierzbicki, jest bardzo szkodliwa. Po pierwsze dlatego, że otumaniła tysiące Polaków. Po drugie, bo to źródło kompromitacji dla Polski. Po trzecie, bo to rozbija "duchową jedność obozu antykomunistycznego", a co za tym idzie utrudnia "ukrócenie dominacji postkomunistów". Po czwarte, służy to interesom Moskwy i przez nią jest inspirowane bo wymierzone jest "przeciw atlantyckim aspiracjom Polski", bo jest to akcja "dyskredytowania Zachodu, ukazywania go jako gniazda wszelkiego zła". Po piąte, jest to "zagrożenie dla zasad, które powinny regulować w społeczeństwie strukturę politycznej sceny" bo ludzie "powinni się różnić poglądami, poglądami, a nie wyglądami, przewidzeniami, strachami i urojeniami".

Jakie wnioski powinni, według Wierzbickiego, rozsądni ludzie z tego wszystkiego wyciągnąć?

Przede wszystkim nie wolno poruszać sprawy masonerii ani robić przeciwko niej nagonki. Trzeba zostawić tę kwestię w rękach władz. Jeżeliby nawet założyć teoretycznie, że masoneria mogłaby kiedyś Polsce zagrozić to władze sobie poradzą choćby w taki sposób jak w Wielkiej Brytanii bo przecież "w państwie cywilizowanym rozwiązują ten problem nie samozwańczy inkwizytorzy, nie oddziały partyjnych żandarmerii, tylko powołane do tego legalne instytucje".

Następnie powinny tu zadziałać elity i "z pogardą odrzucić zabobon" oraz "nie dać się zakrzyczeć, sterroryzować, zaszantażować ludziom, którzy wrzaskiem usiłują przelicytować wszystkich Polaków w polskości, a wreszcie "przywołać do porządku samozwańczych inkwizytorów i lustratorów".

W zasadzie omawiany wyżej artykuł Wierzbickiego nie wymaga komentarza. Jest klasycznym przykładem propagandy w najgorszym stylu, propagandy, która ignorując fakty lub je przeinaczając próbuje zarazem sama je kreować, propagandy w sposób rzucający się w oczy służącej masonerii. Warto jednak chyba, przynajmniej, dokonać tu kilku uwag na marginesie.

Zobaczmy, problem istnienia w Polsce ludzi, którzy zauważają masonerię i którzy przeciwko niej w taki czy inny sposób występują lub choćby próbują występować uznany jest w "Gazecie Polskiej" za tak ważny, że podejmuje go sam Redaktor Naczelny rzucając tu na szalę cały swój autorytet, narażając go, zdając sobie sprawę z tego, że zostanie on, być może poważnie, uszczuplony. Mało tego artykuł poświęcony temu problemowi jest chyba najbardziej obszernym materiałem w historii "Gazety Polskiej" - obejmuje cztery pełne, bite strony.

Zobaczmy. Wierzbicki robi wszystko, dosłownie wszystko, by nastawić negatywnie swoich czytelników do tych, którzy występują przeciwko masonerii. Stosuje tu nawet najbardziej prymitywny (ale często też najbardziej skuteczny) sposób - atakując nieistniejące zabobony stara się wytworzyć nowy zabobon o istnieniu w społeczeństwie polskim jakiejś szaleńczej, wpływowej sekty, która stanowi dla Polski wielkie realne niebezpieczeństwo, która owładnięta jest jakimś szaleństwem tworząc spisek przeciwko spiskom, których nie ma. Wierzbicki dokonuje prostego zabiegu. Atakują masonerię, potrzebują wroga, dać im go w postaci łudząco przypominającej masonerię antymasonerii.

Tak na marginesie. Wierzbicki przy okazji sam się odsłania bo kreując fanatycznych tropicieli masonerii (której, według niego nie ma) prezentuje się sam jako fanatyczny tropiciel tych tropicieli (których, w istocie przecież, nie ma). Stawia więc tym samym, chcąc niechcąc, znak równości pomiędzy nimi i sobą.

Wreszcie główny cel artykułu. Jaki on jest? Nie trzeba zbyt drobiazgowo analizować tego artykułu, by dojść do wniosku, że chodzi tu nie tylko o neutralizację "antymasonów" ale również o nastawienie pozytywne czytelników do współpracy z Unią Wolności ("przeciwko komuchom i oszołomom"), do NATO i Unii Europejskiej ("dla dobra Polski i w obronie przed Moskwą"). Przy okazji mamy też do czynienia z promocją typowo masońskiej wizji demokracji - bądźcie bierni, nie bierzcie spraw w swoje ręce, zdajcie się na polityków i urzędników, to oni są uprawnieni, kompetentni itp., itd.

Wierzbicki po latach manifestowanego "płynięcia pod prąd" nagle zaczyna zachowywać się jak typowy "poputczik" ( jeden z dziennikarzy mianem "poputczików" określał rotarian jako tych, którzy są na usługach masonerii) i to swego rodzaju "superpoputczik" bo służący na kilku frontach (masoneria, Unia Wolności, NATO, Unia Europejska).

A może nie jest on takim sobie zwykłym "poputczikiem"? Może jest to po prostu jeden i ten sam front?