Maria Kominek
Europolak
Gdy w “Naszym Dzienniku” z 18 listopada 2003 przeczytałam: “Przeciw Narodowi i jego historii” prof. Jerzego Roberta Nowaka, wiedziałam, że omawiany przez Profesora artykuł (“Program dla P. Pytania o Polskę” Krzysztofa Kłopotowskiego) jest podły i antypolski. Nie zdawałam jednak sobie sprawę z tego jak bardzo jest obrzydliwy i jak przepełniony jest nienawiścią do wszystkiego, co polskie. Podziwiam spokój i rozwagę prof. Nowaka - jego polemika jest naprawdę spokojna i rzeczowa.
Ja tak nie potrafię. Postaram się jednak napisać parę słów na ten temat. Nie dlatego, że warto polemizować z Kłopotowskim, ale dlatego, że nie można pozwalać, by ktoś pluł Narodowi w twarz i nie reagować na obelgi!
Na co dzień “Rzeczpospolitej” nie czytuję. Nie mam zaufania do tej gazety, brak jej rzetelności i często ucieka się do manipulacji. Tym razem jednak odnalazłam artykuł “Program dla P. Pytania o Polskę” K. Kłopotowskiego z 31 października 2003.
“Rzeczpospolita” to taka gazeta, którą czytają ludzie, chcący uchodzić za inteligencję. Są wśród nich ludzie przywiązani do Ojczyzny i chyba głównie do nich skierowany jest ten artykuł. Bo jak można dopuścić, by ktoś, kto chce być w gronie inteligencji, chce być zbliżony do “elity”, jeszcze nazywał się Polakiem? Warto mu obrzydzić do końca wszystko i pokazać, że nadeszły nowe czasy - Polakiem być nie warto.
Kłopotowski zaczyna od pełnego zanegowania bycia Polakiem. “P.” dla niego, to lepszy skrót niż słowo Polak. A to dlatego, że słowo Polak jest “obciążone nieudaczną przeszłością”. Określenie “nieudaczna przeszłość” ma sugerować jakieś niedołęstwo narodowe. Temu jednak, według Kłopotowskiego, można dość łatwo zaradzić - wystarczy “wyzbyć się narodowej tożsamości, na tyle na ile się da, a zostawić, tylko to, bez czego nie da się zrobić kroku dalej”!
Ciekawa jestem, czym jest “to” z tożsamości narodowej, bez czego Kłopotowski nie może zrobić kroku dalej. Przecież on już tej tożsamości nie ma od dawna, a może i nigdy jej nie miał. Byś może chodzi o to, że musi legitymować się polskim dowodem, by udawać Polaka, który się nawraca na Kosmopolaka, Europolaka, Polanda czy Polena, jak zresztą sam mówi. Może gdyby miał obcy paszport, nikt by mu nie uwierzył!
W swoim artykule Kłopotowski rysuje nam obraz tego swego wymarzonego Europolaka. Jest to człowiek, który wie, że wszystko, co w jego kraju jest dobre, zawdzięcza zaborcom, a szczególnie Niemcom: miasta, zakładali Niemcy i dla Niemców, a nie dla “dziczy” słowiańskiej. Porządny Europolak wie, że Wielkopolska wszystko, co ma dobrego zawdzięcza Prusakom. Musi uznać, że zabory to hańba dla Polaków, a nie dla zaborców. Dobry Europolak musi się przystosować do Unii. Powinien uczyć swoich dzieci jakiegoś obcego języka, od polskiego nie da mu się uciec, ale niech dziecko wie, że nie tylko języki bywają różne, ale i słowa są różne i znaczenia różne, więc absolutnej prawdy nie ma.
Europolak nie boi się Unii, bo nie jest nieudacznikiem, jak ci, co trzymając się tradycyjnej polskości tworzą sobie bazę z innych nieudaczników.
Wreszcie dobry Europolak traktuje Kościół jako propozycję do odrzucenia. Religia - tak, ale w żadnym wypadku “ludowy polski katolicyzm”. Prawdziwy Europolak będzie szukał aż znajdzie, wszystko jedno gdzie - może być w innych religiach i filozofiach, byleby nie poddać się klerowi, który chcę odciągnąć go od myślenia. Dobry Europolak zostanie ateistą lub heretykiem, ale słuchać nikogo nie będzie. I będzie zmieniał odważnie swoją mentalność, by nie zostać pachołkiem w Europie.
Taka jest wymarzona przez Kłopotowskiego sylwetka Europolaka. Nie wątpię, że sam Kłopotowski osiągnął wyżyny tej europolskości czy lepiej powiedzieć euroskości. Bo po co mieszać do tego polskość i Polaków! Ten nowy “europejski” człowiek przypomina jak żywo nowego człowieka ery komunizmu - też miał być wyprany z wszelkich uczuć lokalnego patriotyzmu, miał być oddany tylko społeczeństwu komunistycznemu i stawał się trybem maszyny komunistycznej.
Taki był ideał człowieka radzieckiego, na marginesie, też miał być ateistą i to wojującym, przeciwstawiającym się zacofaniu, religijnym dogmatom i zabobonom.
Można znaleźć jakiś tekst z czasów “wielkich przemian” radzieckich i sobie porównać. Nie wątpię, że wystarczy pozmieniać słowa “radziecki” na “europejski” i “Związek Radziecki” na “Niemcy” i odczytamy to samo. Oczywiście “eurosceptyków” można zamienić na “kułaków” lub na “zaplutych karłów reakcji”!
Nie podejmuję polemiki z artykułem Kłopotowskiego. Zrobił to, jak wspomniałam profesor Nowak. Obawiam się jednak, że Kłopotowski nie przeczyta uważnie zarzutów Profesora.
Ja ze swojej strony żądam, by Kłopotowski przeprosił Naród Polski za obraźliwy artykuł i za wszystkie kalumnie, wypisane w nim.
Żądam, by przeprosił mnie osobiście za obrazę moich uczuć!