Maria K. Kominek OPs
Refleksje po pielgrzymce Jana Pawła II
Ostatnia pielgrzymka Ojca Świętego Jana Pawła II, choć krótka, była pełna treści. Media przez kilka dni rozpisywały się na ten temat, komentowały, wyjaśniały. Wielu znanych i mniej znanych polityków tłumaczyło nam, co Papież powiedział i jak to mamy rozumieć. Tak samo postępowali komentatorzy, również i ci z ramienia Kościoła. Wśród wielu pouczeń udzielonych nam, zwykłym ludziom, jedno ciągle powracało: musimy zastosować się do tego, co mówił Papież. Rada, jak najbardziej słuszna. Z jedną uwagą – powinniśmy zastosować się do nauki Papieża, a nie do nauki komentatorów Papieża. Ci nie zawsze mają dobre intencje i często interpretują słowa Papieża tak, jak im jest wygodnie.
Teraz, gdy szum medialny wokół pielgrzymki ustaje, warto zwrócić uwagę na pewne elementy, bezpośrednio związane z przesłaniem Papieża, a prawie nie zauważone lub pominięte przez dziennikarzy. Tych elementów było tak dużo, że przypadkowe ich pominięcie jest mało prawdopodobne.
Media pełne były słów o miłosierdziu. W większości przypadków jednak odczytywały apel Ojca Świętego tylko jako wezwanie do akcji charytatywnych i tym samym spłaszczały całe orędzie. By nie być gołosłowną dam tylko jeden, ale jakże wymowny przykład. Lansowana przez media specjalistka od „świeckiego miłosierdzia” Janina Ochojska w wywiadzie dla radiowej Trójki powiedziała, że Papież wzywa do pomocy i „kładzie ten ciężar na nasze barki”. Chciałoby się zacytować: „Krzyż Pański, a ja noszę!” Pani Ochojska jest dobrym przykładem kompletnego braku zrozumienia, co to jest miłosierdzie. Nie każda bowiem działalność charytatywna jest przejawem miłosierdzia.
Ale wróćmy do przesłania Ojca Świętego. Media przed pielgrzymką rozpisywały się na temat tego, co Papież powie o wejściu Polski do Unii Europejskiej. A że nie padły konkretne słowa, wielu było rozczarowanych. Zaczęto więc szukać jak tu dopatrzyć się papieskiego poparcia dla Unii. Ciekawie, że właśnie ci dziennikarze i komentatorzy nie zauważyli bardzo czytelnego przekazu dla Narodu Polskiego. A może nie chcieli zauważyć?
Przesłanie pielgrzymki papieskiej wyrażone w krótkich słowach „Bóg, bogaty w miłosierdzie” w wielkiej mierze oparte było na orędziu św. siostry Faustyny. Sam fakt wybrania Łagiewnik, jako punktu centralnego uroczystości mówi wiele. I nie tylko o wezwaniu do czynienia miłosierdzia względem innych, ale i również o czerpaniu ze źródła Bożego miłosierdzia, o czym już było bardziej cicho w prasie. Nie będę się jednak zatrzymywać na samym miłosierdziu. Jest to temat do osobnych rozważań. Ograniczę się tu tylko do przekazu dla Polski.
Kto czytał Dzienniczek siostry Faustyny wie, że wielokrotnie jest tam mowa o Polsce. Sama Faustyna często modliła się za Polskę i często w swoich widzeniach słyszała Chrystusa Pana, obiecującego jej szczególną opiekę nad Polską. Otóż Ojciec Święty w swej homilii w Łagiewnikach powiedział: „Niech się spełnia zobowiązująca obietnica Pana Jezusa, że stąd ma wyjść iskra, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście”. To zdanie zawiera cytat z Dzienniczka: „Gdy modliłam się za Polskę, usłyszałam te słowa: Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ja w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje” (Dzienniczek, 1732)
Ciekawe, że to przesłanie zostało nie zauważone. W Łagiewnikach Ojciec Święty nawiązuje do tego, że Polska jest szczególnie umiłowana przez Pana Jezusa, a w przemówieniu pożegnalnym powraca do tematu cytując inny fragment Dzienniczka: „Ojczyzno moja kochana, Polsko. Bóg Cię wywyższa i wyszczególnia, umiej być wdzięczną.” (Dzienniczek, 1038) Już samo odniesienie się do tych słów z Dzienniczka jest wiele mówiące. Młodsi katolicy mogą nie wiedzieć, że objawienia siostry Faustyny nie od razu były uznane. Jednym z powodów, wysuwanych przez teologów przeciwko prawdziwości objawień był właśnie wątek Polski. Poddawano pod wątpliwość nawet kolory promieni wychodzących z Serca Pana Jezusa – blady i czerwony za bardzo kojarzył się z barwami narodowymi. W końcu jak wiemy, objawienia uznano, a siostra Faustyna dostąpiła chwały ołtarza. Treści orędzia odnośnie szczególnego wybraństwa Polski już więcej nie kwestionowano, co najwyżej – nie podkreślano. Podkreślił to jednak sam Ojciec Święty i to dwukrotnie.
Wielu było takich, którzy, nawet w dobrej wierze, odebrali słowa „Ojczyzno moja kochana, Polsko...” jako sentymentalny wyraz uczuć Ojca Świętego. Stary już Papież wyjeżdża z umiłowanego kraju i żegna się z rodakami słowami rzewnymi. To jednak nie jest tak. Bo ten Papież, choć schorowany i przygarbiony wiekiem, jeszcze raz naucza swoich rodaków i pokazuje im jak mają postępować, by Polska była godna zobowiązującej obietnicy Chrystusa. Obietnica, podkreślmy jeszcze raz jest zobowiązująca, ponieważ postawiony jest warunek do jej wypełnienia: jeżeli posłuszna będzie woli Mojej. Ta iskra, która przygotuje świat na przyjście Chrystusa, ma ubogacić swą tradycją ten kontynent i cały świat. I bardzo wyraźna wskazówka – jak Polska ma być posłuszna woli Bożej: Pielęgnując te wartości, społeczeństwo polskie – które od wieków przynależy do Europy – znajdzie właściwe sobie miejsce w strukturach wspólnoty europejskiej i nie tylko nie zatraci własnej tożsamości, ale ubogaci swą tradycją ten kontynent i cały świat. (przemówienie pożegnalne)
Wśród wartości, o których pielęgnację dopominał się Ojciec Święty, znalazło się autentyczne dobro Ojczyzny. (przemówienie pożegnalne) Nauczając o życiu społecznym i miłości społecznej odwołał się do przykładu nowego Błogosławionego, arcybiskupa Felińskiego, któremu przypadło żyć w czasie zaborów. „Arcybiskup Feliński głęboko angażował się w obronę wolności narodowej. Potrzeba tego i dziś, kiedy różne siły – często kierujące się fałszywą ideologią wolności – starają się ten teren zagospodarować dla siebie” (homilia na krakowskich Błoniach) Autentyczne dobro ukazane zostało również jako obrona wolności narodowej przed siłami, które starają się zagospodarować to, co polskie dla siebie.
Dwa razy odwołał się Papież do okresu zaborów. Drugi raz w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdy wspomniał modlitwę biskupa Dunajewskiego o jedność Narodu polskiego – między sobą i z Maryją. „Te słowa nie tracą swej aktualności” powiedział Ojciec Święty „Trzeba je dziś powtarzać, prosząc Maryję, aby wypraszała jedność wiary, jedność ducha i myśli, jedność rodzin i jedność społeczną. Oto modlę się dziś razem z wami. Matko Kalwaryjska, spraw, byśmy byli między sobą jedno – i z Tobą.” (homilia w Kalwarii Zebrzydowskiej)
Te słowa, dwa razy powtórzone, co świadczy o ich szczególnej wadze, też nie zostały zauważone przez większość komentatorów. Jedność wiary – to wyraźna wskazówka – nie źle pojmowana tolerancja (niech każdy wierzy jak chce), lecz jedność wiary z Maryją. Chyba nikomu nie trzeba wyjaśniać, że chodzi o świętą wiarę katolicką. I też chyba nie potrzeba przypominać, że Papież woła o jedność z Królową Polski. „Dziś, gdy Polska stanowi terytorialną i narodową jedność” Maryja tak samo jest Królową Polski, a to zobowiązuje, zobowiązuje do wykonania Ślubów Narodu. Wolności, wiary i Ojczyzny za wszelką cenę strzec będziemy! Tak ślubowaliśmy Matce i Królowej i do takiej jedności z Nią jesteśmy wezwani!
Ojciec Święty zakończył swoją homilię w Kalwarii Zebrzydowskiej piękną modlitwą do Matki Najświętszej. Wszyscy zauważyli, że upomniał się przed tronem Maryi o biednych, bezrobotnych i opuszczonych. Jakoś umknęło jednak uwadze mediów, że rozpoczął od modlitwy za lud wierny od wieków Maryi i Chrystusowi i za Naród, który zawsze pokładał nadzieję w swojej Królowej! Powtórzył to zawierzenie Maryi na sam koniec modlitwy: Tobie polecam mój Naród! Naród, prowadzony prze Maryję nie może zginąć. Zwycięstwo, gdy przyjdzie, przyjdzie przez Maryję, mówił Prymas Tysiąclecia Stefan kardynał Wyszyński. By jednak zwycięstwo przyszło – Naród powinien być wierny.
Wejrzyj Pani na ten lud, który od wieków pozostawał wierny Tobie i Synowi Twojemu! wołał Papież, a nam przypomniał wyraźnie o przykładach wierności, o ludziach którzy poświęcili swe życie posłudze miłosierdzia.
Zaczął od biskupa Stanisława, który broniąc prawa Kościoła przed władzą świecką złożył ofiarę życia na ołtarzu Pana. Wspomniał o Królowej Jadwidze, tak bardzo zasłużonej dla Kościoła i szerzenia wiary katolickiej, o Piotrze Skardze, odważnie upominającym możnych tego świata i wreszcie o kardynale Sapiesze, nieugiętym obrońcy Kościoła. Dziedzictwo, pozostawione przez tych wielkich ludzi „nie może pójść w zapomnienie”!
Papież naucza nie tylko słowem. Naucza również czynem. Otóż potwierdzeniem i jakby przypieczętowaniem jego słów na temat zachowania dziedzictwa była modlitwa przed konfesją św. Stanisława biskupa. W czasie transmisji z Wawelu komentatorzy telewizyjni mówili ciągle o związkach Karola Wojtyły z Katedrą Wawelską. O ingresach biskupich, o tym jak bliska jest katedra sercu Papieża. Jest sprawą oczywistą, że Ojciec Święty, jako biskup jest związany ze świątynią na Wawelu. Lecz media ograniczyły się do komentarza - odwiedził miejsca dla siebie bardzo ważne. Znowu wszystko spłaszczono i wszystkiemu nadano zabarwienie sentymentalizmu. Modlitwa przed relikwiami biskupa męczennika była wielką nauką dla nas wszystkich. Odmówienie brewiarza jest wskazówką na pierwszym miejscu dla tych, komu powierzony został przez Świętą Matkę Kościół. A wybranie na tę modlitwę właśnie konfesji św. Stanisława jest bardzo wymowne. Jest jakby wezwaniem dla hierarchii – stać na straży Wiary, być tak mocnym jak św. Stanisław, nie uginać się przed władzą świecką. Papież klęknął przed biskupem, z którego wyrasta Polska. Jego to szczątki zebrały się w jedno, gdy Polska była rozdzielona. Tenże św. Stanisław, podkreślmy to jeszcze raz, zginął w obronie Prawdy przed zakusami władców. Czy to nie jest wymowne? Czy to jest sentymentalna chwila, odpoczynek w papieskiej pielgrzymce? Tak samo jak modlitwa przed cudownym obrazem Matki Kalwaryjskiej, symbolicznie związana z tą przed św. Stanisławem, nie jest chwilą prywatności. Jest uklęknięciem przed Królową Polski, oddaniem Jej wszystkiego, co drogie. Ta modlitwa została głośno wypowiedziana w parę chwil później.
Tak samo nawiedzenie grobów najbliższych, choć jest najbardziej osobistym momentem w całej pielgrzymce jest również i przypomnieniem tego, że wyrasta się z korzeni i dlatego należy do korzeni powracać, nie zapominać, być wiernym. A korzenie Polski wyrastają z ożywczej gleby Krzyża. Swoim przelotem nad Giewontem Jan Paweł II przypieczętował to przesłanie. Tam, na pokładzie helikoptera, ukłonił się przed Krzyżem, symbolem wierności Narodu Polskiego. To jak by powtarzał
słowa Wieszcza: „Tylko pod tym Krzyżem, tylko pod tym znakiem, Polska będzie Polską, a Polak – Polakiem”