Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików
Maria K. Kominek OPs
Czy kardynał Ratzinger odejdzie?


W mediach pojawiła się informacja, że kardynał Joseph Ratzinger, prefekt Świętej Kongregacji Nauki Wiary odejdzie ze swego stanowiska. Podały ją 17.01.2004 radio RMF i serwis interia, powołując się na włoskie media, a za nimi powtórzyło jeszcze kilka serwisów katolickich - między innymi christianitas i fidelitas.
Kardynał Ratzinger złożył swoją rezygnację na ręce papieża nie całe dwa lata temu, gdy ukończył 75 rok życia,. Wszyscy biskupi zobowiązani się do złożenia rezygnacji po osiągnięciu wieku emerytalnego. Papież jednak może rezygnację przyjąć albo nie, przedłużając najczęściej na dwa lata okres pełnienia obowiązków. W przypadku kardynała Prefekta rezygnacji nie przyjął, a kardynał Ratzinger kończy 77 lat dopiero w kwietniu.
Nie wiemy na ile informacja o rezygnacji jest prawdziwa, a na ile oparta jest tylko na pogłoskach i spekulacjach. Nie wiadomo również jaki jest powód ewentualnego odejścia. Mówi się o złym stanie zdrowia Kardynała. Jest to oczywiście prawdopodobne, szczególnie ze względu na wiek Jego Eminencji.
Niektórzy komentatorzy uważają, że takie pośpieszne odejście może być związane z wydaniem Dokumentu o Liturgii, zapowiedzianego przez Ojca Świętego w Ecclesia de Eucharistia i oczekiwanego od dłuższego czasu. Jak donosiła prasa, kardynał Ratzinger wspominał publicznie, że pewne jego partie mogą być zmienione. Łączenie ewentualnego odejścia Prefekta z treścią Dokumentu może być bardzo daleko idącą spekulacją, nie mniej jednak warto przypomnieć co mówił on o sprawach liturgii.
Od czasu słynnego Raportu o Stanie Wiary (wywiadu udzielonego Vittorio Messoriemu w 1984 roku) Ratzinger niejednokrotnie wypowiadał się o konieczności naprawy liturgii. Zwracał uwagę na to, że zmiany liturgiczne zaszły albo za daleko, albo w wielu przypadkach (tak jak mówił w stanowczo za wielu) kapłani wprowadzają swoje "uzupełnienia" i zmieniają w ten sposób sens liturgii. Kilka miesięcy temu, gdy zaczęło się mówić coraz głośniej o przygotowywaniu nowego Dokumentu, kardynał Prefekt miał powiedzieć, że nastąpi na reszcie koniec Mszy "zrób to sam". To wyrażenie miało oznaczać, że przepisy liturgiczne mają być zaostrzone, a od kapłanów będzie się wymagać bezwzględnego ich spełniania.
Powróćmy na chwilę do Raportu o Stanie Wiary. Jest tam taki fragment wypowiedzi, w którym Kardynał zwraca uwagę na to, jak istotne jest każde słowo świętej liturgii i jak poważne mogą być konsekwencje, wydawałoby się, niewielkich zmian.
Kardynał Ratzinger wspomina o łacińskiej formule, wygłaszanej dawniej przez celebransa w każdej Mszy św. przed Komunią. Brzmiała ona: “Panie Jezus Chryste, nie zważaj na grzechy moje, lecz na wiarę Twojego Kościoła.”
Zmiana zaimka z moje na nasze, mówi Kardynał, wydaje się być niewiele znacząca, a jednak jest bardzo istotna. Jest to sprawa zasadnicza, by błaganie o odpuszczenie grzechów wypowiadać w pierwszej osobie, gdyś w ten sposób poczuwamy się do osobistej winy za grzechy, co jest koniecznie, by dokonać aktu skruchy. Tym czasem to osobiste wyznanie grzechu, a zatem i akt skruchy zostają ukryte w grupie, w systemie, w ludzkości - w rezultacie może się wydawać, że nikt nie grzeszy.
Prawdziwa reforma polegałaby na uczynieniu wszystkiego, co doprowadzi do zniknięcia z Kościoła tego, co jest nasze, aby lepiej było widoczne to, co jest JEGO, Chrystusa. Tę prawdę dobrze znają święci - oni rzeczywiście i dogłębnie reformowali Kościół, nie przez wznoszenie nowych struktur, ale przez odnowę siebie samych. Powiedziałem już i nigdy nie dosyć powtarzać: świętości, a nie nowych urządzeń (management) potrzebuje Kościół...
Tak mówił w roku 1984 Joseph Ratzinger ostrzegając przed tym, co dziś stało się normą - przed samowolnymi zmianami i wszelkimi “działaniami menedżerskimi”. Te ostatnie stały się rzeczą powszednią - kapłani czują się już niemalże w obowiązku być atrakcyjnymi dla ludzi (szczególnie dla młodych), zapominając o tym, że atrakcyjny jest sam Chrystus! Doprowadziło to po woli do kształtowania się w umysłach wiernych nowej koncepcji Kościoła, w której akcent został przeniesiony z Chrystusa na Lud Boży.
W czasie tych dwudziestu lat, które upłynęły od udzielenia wywiadu Messoriemu, Prefekt Świętej Kongregacji Nauki Wiary wypowiadał się nie raz o konieczności “ reformy reformy”. Jedną z ciekawszych wypowiedzi na ten temat można znaleźć w wywiadzie, udzielonym Raymondowi Arroyo dyrektorowi Amerykańskiej Katolickiej Stacji Telewizyjnej EWTN, 5 września 2003 (w czasie, kiedy trwały prace nad Dokumentem o liturgii).
Myślę, że warto zacytować obszerne fragmenty, szczególnie, że ten wywiad nie jest znany w naszych mediach.
Raymond Arroyo: Porozmawiamy na chwilę o Drugim Soborze Watykańskim, a szczególnie o wprowadzaniu wskazań Soboru. Wasza Eminencja pisała i mówiła wielokrotnie na ten temat. Przypuszczam, że w rozumieniu ludzi mojego pokolenia, to, co najbardziej wiąże się z wiarą pokolenia naszych ojców i dziadków, jest liturgia Mszy. Wasza Eminencja mówiła o “reformie reformy”. Jak można to uczynić? Jaki konkretny kształt, jakie konkretne działanie można wskazać na przyszłość?
Kardynał Ratzinger: Ogólnie rzecz biorąc, rzekłbym, że reforma liturgii nie była wprowadzona dobrze, była to tylko ogólna idea. Obecnie liturgia stała się sprawą społeczności. Społeczność reprezentuje samą siebie i w ten sposób przez twórczość (creativity) duchownego lub innych(wiernych), grupy tworzą swoje własne liturgie. Jest w tym więcej obecności ich własnych doświadczeń i pomysłów niż prawdziwe spotykanie się z Bogiem, obecnym w kościele. Przez tę kreatywność i samoprezentację społeczności znika istota liturgii... I tak, myślę, że musimy przywrócić nie tyle pewne ceremonie, ile podstawowy sens liturgii - zrozumieć, że w liturgii, nie reprezentujemy samych siebie, ale otrzymujemy łaskę dzięki obecności Boga w Kościele. Uniwersalność liturgii, zdaje mi się, jest wartością podstawową.
Dalej Arroyo pytał w jaki konkretny sposób ma być przywrócony w liturgii sens ofiary i uwielbienia. Czy powinno się powrócić do postawy zwrócenia się ku wschodowi, czy kapłan w czasie Kanonu nie powinien być zwrócony plecami do ludzi, czy potrzeba powrotu do łaciny.
Oto jak odpowiedział Kardynał:
“Versus orientem”. To jest prawdziwa tradycja apostolska, ale jest to też i wymiar; to nie jest tylko norma, ale jest to wyrażenie tak kosmicznego, jak i historycznego wymiaru liturgii...
Jest to wspólny kierunek - kapłan i wierni są zwróceni do Boga... Zewnętrzne gesty nie są środkiem same dla siebie, ale mogą być pomocne, taka jest klasyczna interpretacja czym jest kierunek celebracji liturgii... Dobre było przetłumaczenie liturgii na języki narodowe, ponieważ rozumiemy teksty, daje to możliwość włączenia naszego myślenia. Ale większa obecność elementów łacińskich dała by uniwersalny wymiar, uświadomiła by we wszystkich częściach świata, że jesteśmy w tym samym Kościele...
Na pytanie o pracach nad Dokumentem o liturgii i miejscu w nim dla Mszy tradycyjnej Ratzinger odpowiedział:
Odróżniałbym między przyszłym dokumentem i problemem dyspensy. Przyszły dokument nie jest nową legislacją, ale interpretacja istniejących norm. Trzeba wytłumaczyć i wyjaśnić, co jest nadużyciem, a co naprawdę należy do liturgii. W pewnym sensie zakres tego dokumnetu jest bardzo ograniczony - tylko do wyjaśnienia nadużyć i norm... Generalnie, stara liturgia nigdy nie została zakazana. Potrzebujemy tylko normy takie, by reformowana liturgia była normalną liturgią społeczności kościoła, ale ta druga (czyli Msza Trydencka) jest zawsze ważna i może być używana (celebrowana), ale w zgodzie z biskupami i Ojcem Świętym.
Największe niebezpieczeństwo widzę w tym, że jesteśmy już tylko społecznym stowarzyszeniem i zanika wiara w Boga. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ważne jest to, co robimy. Ale jeśli wiara zanika, wszędzie wkrada się zamieszanie. Myślę, że największym niebezpieczeństwem jest to, że oddani działaniu(activities) i zewnętrznym przejawom nie doceniamy znaczenia wiary i zagubimy sens wiary.
Pod koniec tego wywiadu padło pytanie na temat kilkakrotnie wyrażanej przez Ratzingera chęci odejścia.
Oto co odpowiedział:
Zapragnąłem odejść w 1991, 1996 i 2001. Mógłbym napisać jakieś książki i powrócić do swoich prac naukowych, tak jak zrobił kardynał Martini... Ale z drugiej strony, widząc cierpienia papieża, nie mogłem mu powiedzieć. “Odejdę. Napiszę moje książki.” Widząc jak on siebie rozdaje, muszę kontynuować.
Tak mówił Kardynał Prefekt jeszcze kilka miesięcy temu - we wrześniu 2003. Wtedy oczekiwano, że Dokument pojawi się pod koniec października. Potem termin zaczął się przesuwać i jak na razie jeszcze nie wiemy kiedy się ukaże.
Z tym Dokumentem wiązano wiele nadziei, było również i wiele domysłów, mniej lub bardziej uprawnionych. Mówiono o stanowczym zaostrzeniu wymagań co do spełniania norm liturgicznych, mówiono o zdecydowanym zakazie występowania ministrantek i tańców w czasie liturgii. Doszło do tego, że Prefekt Świętej Kongregacji Kultu Bożego kard. Arinze dementował te pogłoski i obiecywał, że nie dopuści do żadnych przecieków na temat Dokumentu. Jakie są losy oczekiwanego Dokumentu na razie nie wiemy. Wydaje się jednak, że coraz mniejsza jest nadzieja, że postawi tamę nadużyciom liturgicznym w sposób zdecydowany.
Nie wiemy również czy Kardynał Ratzinger odejdzie. Być może znowu zdecyduje się trwać przy Janie Pawle II. Przyszłość pokaże. I nic innego nam nie zostaje, jak podzielać nadzieję Kardynała Prefekta, że “reforma reformy” jest nie tylko konieczna, ale i możliwa!