Stanisław Krajski
Upadek mitu
Obejrzałem z uwagą w telewizji "TRWAM" rozmowy niedokończone z Lechem Wałęsą. Dobrze się stało, ze ten program miał miejsce. Ma on znaczną historyczną wagę.
Nigdy nie byłem zwolennikiem Wałęsy. Nie byłem nim nawet wtedy, gdy większość Polaków obdarzała go zaufaniem. Zawsze wahałem się pomiędzy opinią o jego agenturalności a opinią o tym, że po prostu nie dorósł. Teraz wiem jedno - na pewno nie dorósł.
Wałęsa ukazał w tym programie swoją prawdziwą twarz. Obnażył się do końca. Zauważyła to przeważająca większość telewidzów i radiosłuchaczy. Tak przynajmniej wynikałoby z telefonów.
Wałęsa obrażał tych którzy dzwonili i wielu innych Polaków, każdego, kto nie uznawał w nim nieskazitelnego bohatera narodowego. W swoim mniemaniu nie popełnił żadnego "istotnego błędu". Wszystko robił idealnie. Wszystko, co dobre było jego dziełem. Michnik i Geremek to były świetlane postacie, jego świadomy i jedyny możliwy wybór. Nikt nie dybał na Polskę. Żaden obcy kapitał ani inne czynniki. Byłoby dobrze w Polsce, gdyby słuchano Wałęsy, gdyby przeszedł na drugą prezydencka kadencję. Nie przeszedł tylko przez Gwiazdę i Walentynowicz itd., itp.
Moje konkluzje z programu są następujące. Wałęsa to mały, zarozumiały człowieczek, który niewiele rozumiał i rozumie, ktoś kogo historia z pomocą czynników obcych Polsce postawiła na szczycie i jego to przerosło. Niedokształcony, zadufany w sobie, zarozumiały, nie pojmujący najważniejszych spraw, sterowany gubił się wszędzie i we wszystkim zachowując zarazem głębokie przekonanie, ze o wszystkim mądrze decyduje.
Przerażające. Jeszcze bardziej było i jest przerażające to, że Polacy obdarzali go tak długo zaufaniem. Siła propagandy? Mistrzostwo wizerunku? A może nasza jakaś słabość, nasze zagubienie.
To powinna być dla nas dobra lekcja. Taka historia nie może się już powtórzyć. Musimy bardzo uważać w obdarzaniu zaufaniem ludzi, którzy decydują o losach Polski. Musimy umieć odróżniać ziarno od plewy. Wymaga to wiedzy i wysiłku. Tę wiedzę trzeba zdobywać. Ten wysiłek musimy podejmować.
Na przywódców wolno nam wybierać tylko ludzi nieskazitelnych, mądrych , pozbawionych pychy, o silnym kręgosłupie moralnym, myślących o Polsce, nie o sobie. Musimy takich ludzi odnaleźć, sprawdzić ich po stokroć. Musimy takich ludzi wychowywać. Naród bez głowy, nawet najwspanialszy, będzie zachowywał się jak stado matołów. Potrzebne nam jak powietrze nowe elity. Potrzeba nam zdolności do ich odkrycia, wychowania, wyłonienia.
Tak nam dopomóż Bóg!
27.01.2004