Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików
Stanisław Krajski
“Stella Maris - Gwiazdo Morza prowadź nas” - jak to teraz brzmi?


Z czym kojarzy się nam słowo “Woronicz”? Każdemu kojarzy się z powiedzeniem “na Woronicza”, kojarzy się z telewizją publiczną. Nie kojarzy się, więc z Kościołem, Polską, głęboką wiarą, patriotyzmem. Woronicz to był wielki polski Prymas, poeta, patriota. Szkoda, że jego nazwisko zostało przez przypadek uwikłane w taki kontekst.
Z czym kojarzy się nam Stella Maris? Afery, w które uwikłani są prominentni działacze SLD. Pranie brudnych pieniędzy. Oszustwa podatkowe. Stella Maris - Gwiazda Morza to zaś tytuł Matki Bożej symbolizujący, jak mówi “Encyklopedia Katolicka” Jej doskonałość - “przyświecający wzór wskazuje drogę, budzi i podtrzymuje nadzieję ludzi zdążających również do nadprzyrodzonego celu życia wśród niepewności i niebezpieczeństw”. Stella Maris jest również “symbolem Matki Bożej Orędowniczki wspomagającej w trudnych okolicznościach życia doczesnego”.
Kto szarga imię Matki Bożej, kto powoduje, że nie jest wymieniane z czcią, a tylko z pogardą. Tym razem nie są winne temu media, lewicowi dziennikarze. A kto jest winien? Ksiądz z dyrektor diecezjalnej firmy, która przybrała taką nazwę? A może ten kto za wszystko przecież odpowiada w diecezji - ordynariusz abp Gocłowski? W mediach pokazał się przedstawiciel prokuratury gdańskiej, który powiedział, że przeciwko Arcybiskupowi nie toczy się żadne śledztwo. A odpowiedzialność moralna? Arcybiskup gdański brał czynny udział w kampanii prounijnej, wypowiadał się na ten temat wielokrotnie. Jego nazwisko figuruje w spisie kierownictwa Studium Generale Europa. Pisałem przed referendum, że biskupi powinni dbać o spełniane swoich obowiązków, a nie bawić się w politykę i to politykę, którą wielu Polaków ocenia nie tylko jako antypolską, ale i jako antykatolicką. Czy bawiąc się w politykę abp Gocłowski nie zaniedbał swoich obowiązków?
Przeczytajmy, co pisze ostatnio na ten temat “Rzeczpospolita”(nr 38 z 14.02.04):
“Prokuratura Apelacyjna przedstawiła mu (chodzi o Jerzego Jendykiewicza, szefa pomorskiego SLD- dop. S. K.) zarzuty przywłaszczenia około 30 mln zł na szkodę Energobudowy, w tym wyprania prawie 14 mln zł i oszustw podatkowych na ponad 12 mln zł. Jędykiewicz jest 22 podejrzanym w aferze Stella Maris. Według prokuratury pod szyldem katolickiego wydawnictwa działała pralnia pieniędzy. Byłym szefom wydawnictwa, w tym byłemu kapelanowi metropolity gdańskiego Zbigniewowi B., zarzuca, że w latach 1998 - 2001 wystawiali faktury VAT za fikcyjne usługi doradcze. Kwota, na jaką wystawili takie faktury, sięga 65 mln zł. Wśród podejrzanych są m.in. były wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za sprawy łączności Krzysztof H. i była wiceprezydent Szczecina z ramienia SLD Elżbieta M”.
“Rzeczpospolita” pisze o “aferze Stella Maris” już od dawna. Istotne artykuły na ten temat ukazały się w niej np. 9.07.03, 6.08.03, czy 28.08.03. 4.09.03. Materiał z 28.08.03 nosi tytuł “Pranie czy brudzenie pieniędzy” i próbuje wyjaśnić mechanizm procederu.
Na stronie Onetu czytamy w dniu 12.02.04:
“Metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski, poproszony o komentarz w sprawie afery wydawnictwa Stella Maris, powiedział, że jest zdumiony, iż tyle ludzi chciało wykorzystać instytucje kościelne, by robić własne interesy z krzywdą nie tylko dla Kościoła. Zaznaczył, że nie ocenia tego zjawiska, bo tym zajmuje się prokuratura. Abp Gocłowski podkreślił, że należące do archidiecezji gdańskiej wydawnictwo, a jeszcze bardziej Kościół, jest w tej całej sprawie stroną pokrzywdzoną. Byłym szefom wydawnictwa, w tym byłemu kapelanowi metropolity gdańskiego Zbigniewowi B., gdańska Prokuratura Apelacyjna zarzuca, że w latach 1998-2001 wystawiali faktury VAT za fikcyjne usługi konsultingowe i doradcze. Jak ustalono, kwota, na którą wystawili takie faktury, sięga 65 milionów złotych. Stella Maris, działając jako podmiot gospodarczy w ramach archidiecezji gdańskiej, była zwolniona z podatku dochodowego od osób prawnych w części przeznaczonej na cele statutowe Kościoła.
Godził się na to człowiek, który tym wydawnictwem kierował. Nie ulega wątpliwości, że ksiądz, który za to był odpowiedzialny, podejmował pewne działania, które ułatwiały takie czy inne sytuacje, którymi teraz zajmuje się prokuratura - dodał abp Gocłowski”.
Kilka słów na temat głównego kościelnego bohatera afery. (podaję za Onet z dnia 12.02.04):
“Tymczasem pierwszym podejrzanym był ksiądz. W styczniu 2003 r. do aresztu trafił były kapelan metropolity gdańskiego Zbigniew B., który do lata 2002 r. był szefem wydawnictwa gdańskiej kurii Stella Maris. Do początku stycznia 2003 r. był dyrektorem gdańskiego Radia Plus. W latach 1984-1993 był kapelanem abp. Tadeusza Gocłowskiego. Postawiono mu zarzuty dotyczące udziału w malwersacjach finansowych w wydawnictwie Stella Maris, na których Skarb Państwa stracił ok. 30 mln. zł. Został zwolniony z aresztu w marcu po wpłaceniu 100 tys. zł kaucji”.
Czyżby Arcybiskup do dnia aresztowania swojego podwładnego nie wiedział nic na temat tego, co działo się w Stella Maris? Możliwe? Arcybiskup, pomimo, że na ten temat dużo już mówiły media, twierdził jeszcze pod koniec 2003 roku, że nic takiego złego tam się nie działo.
31 grudnia 2003 znajdujemy na stronach KAI następujący opis komentarza wydarzeń 2003 roku jaki abp Gocłowski dał dla tej agencji(i jest to jedyna wzmianka na temat Stella Maris jaką znalazłem w mediach katolickich):
“Dla niego osobiście trudną sprawą były problemy ekonomiczne Wydawnictwa Archidiecezji Gdańskiej Stella Maris. Jak zauważył ta bardzo ważna inicjatywa gospodarcza, gdyż zatrudnia wiele osób, przeżywa teraz pewne kłopoty. Ludzie nieprzychylni Kościołowi próbują robić z nich sensację. Tymczasem nie jest to żadna sensacja, lecz konsekwencja trudności życia gospodarczego, które dotykają wielu innych tego rodzaju inicjatyw w Polsce - tłumaczy Metropolita gdański”.
Czy ludzie nieprzychylni Kościołowi biją pianę w sprawie Stella Maris? Wydaje się, że nie, że wręcz odwrotnie. We wszystkich tych informacjach nazwa Stella Maris pojawia się jakby na marginesie i w zasadzie bez komentarza. Nikt tu o nic nie oskarża Arcybiskupa czy Kościoła. Wyobraźmy sobie co by się działo w mediach, gdyby ta afera dotykała w jakikolwiek sposób jednego z antyunijnych biskupów czy np. Radia Maryja.
Jakie wnioski wyciągam z tego wszystkiego?
Takie sytuacje nie mogą się powtórzyć.
Kościół i wierni powinni o to zadbać.
Aby się to nie powtórzyło trzeba głośno z miłością do prawdy i Kościoła dyskutować o tym, co dzieje się w polskim Kościele i jakie czynniki oraz kto powoduje, że Jego autorytet narażany jest na szwank.
Za pewne błędy trzeba płacić.
Pewni ludzie powinni odejść.
Kto?
To już najbardziej zainteresowani powinni określić.
Sądzę, że trzeba będzie wracać do tej sprawy.
Jest to jakiś wierzchołek góry lodowej.
Co się stanie, gdy na powierzchnię wyłoni się cała góra?