Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików
Ludwik Skurzak
Pierwsze ofiary epidemii


Świąteczne obżarstwo zniechęca do myślenia. Może właśnie dla tego publiczne ogłoszenie Słowa biskupów polskich z okazji przyjęcia Polski do Unii Europejskiej, uchwalonego jeszcze 18 marca 2004 roku, przełożono na połowę kwietnia.
Ten niewątpliwy akt miłosierdzia jest bardzo na miejscu, gdyż refleksja nad tym dokumentem jest doznaniem dość traumatycznym. Ma on bowiem tą dziwną właściwość, że oprócz większości myśli które powinny odpowiadać odczuciom polskich katolików, zawarte są tam fragmenty całkowicie nie pasujące. Trudno się oprzeć wrażeniu, iż do pierwotnie napisanego tekstu podopisywane zostały ustępy mające przechylić wymowę dokumentu w ten sposób, że nie będzie on kogoś drażnił.
Mnie szczególnie zachwyciło zestawienie zaraz obok siebie dwóch następujących myśli:
"Tworząc nowy porządek społeczny Europa nie może zrezygnować z tych podstawowych wartości, z których wiele - w sposób deklaratywny - znajduje się zarówno w Karcie Podstawowych Praw, jak i w Traktacie Europejskim. Nie wyklucza to w żadnym wypadku świeckiego charakteru Europy, jest jedynie domaganiem się miejsca dla pluralizmu obejmującego zarówno wartości religijne, jak i wszystkie inne wartości służące dobru wspólnemu."
I bezpośrednio zaraz po tym:
"Człowiek, w najgłębszym swym duchowym wymiarze jest istotą wartościującą i potrzebuje jasnych kryteriów rozróżnienia między dobrem a złem, prawdą a fałszem, sprawiedliwością a krzywdą. Bez tych kryteriów staje w obliczu zagrożenia nie tylko radykalnym subiektywizmem, ale także wobec nihilizmu moralnego."
Przeglądając fragmenty robiące wrażenie dopisanych jakąś sprytną ręką należy przede wszystkim zwrócić uwagę na trzy rzeczy. Po pierwsze z dokumentu wynika, że w polskim Episkopacie ktoś akceptuje nowomodną definicję suwerenności: "Dzisiaj suwerenność ma odmienne znaczenie. Państwa, decydując się na częściowe przekazanie swoich uprawnień na rzecz instytucji unijnych, otrzymują w zamian udział i prawo współdecydowania nie tylko o losach własnego kraju, ale także innych krajów europejskich. Daje to także prawo współkształtowania duchowego oblicza Europy". Po drugie, polskim Episkopaci ktoś pogodził się już z tym, że lansowany przez środowiska demoliberalne projekt konstytucji europejskiej wejdzie w życie. Przepisy tejże konstytucji są wielokrotnie cytowane, w tym również w takim kontekście, że mają dokumentować gwarancje pozycji Kościoła. Po trzecie okazuje się, że również zapis o "innych źródłach"pochodzenia podstawowych wartości cywilizacyjnych, wzięty z preambuły polskiej konstytucji, o który stoczono takie boje podczas referendum konstytucyjnego w 1997 roku - teraz komuś w Episkopacie już się podoba.
Te myśli dodane (jak się wydaje) do przesłania biskupów powodują, że oficjalna linia Kościoła zaczyna się dramatycznie rozmijać ze stanowiskiem prawej strony polskiej sceny politycznej. Pootwierane furtki dla zmiany stanowiska Episkopatu w sprawach zasadniczych powodują, że za chwilę może się okazać, iż dla części polskich biskupów nawet PO jest partią zbyt prawicową, skoro (już wszystko jedno z jakich powodów) nie wyraża entuzjazmu dla projektu konstytucji.
Obserwując działania episkopatów innych krajów unijnych nie powinno to bardzo dziwić. Żeby nie sięgać w zbyt odległą przeszłość, wyrażany przed świętami protest biskupów Niemiec i Francji przeciwko "Pasji" Mela Gibsona, są chyba podobnego pochodzenia, co pojawiające się wstawki w dokumentach polskiego Episkopatu. Powinno to stanowić poważny powód do refleksji dla wszystkich tych, którzy twierdzą, iż wejście do EU nie stanowi duchowego zagrożenia dla Polski. Chyba jednak jest takie zagrożenie, skoro wszystko wskazuje na to, że choroba jeszcze przed oficjalnym wejściem Polski do EU zaatakowała niektórych biskupów.
Dwu, trzykrotna lektura słowa biskupów pozwala bez problemu domyślić się, które fragmenty zostały najprawdopodobniej dopisane do pierwotnego tekstu. To pożyteczne ćwiczenie intelektualne umożliwia więc ujrzenie przesłania w jego niezmąconej formie. Jest ono klarowne i nie budzi żadnych zastrzeżeń.
Póki co optymiści mogą sobie tłumaczyć również, że tekst został uchwalony w połowie marca - a więc jeszcze przed wyborem abp. Józefa Michalika. To, wraz z faktem, iż z jakiegoś powodu nie opublikowano go od razu, a więc może budził kontrowersje, pozwala mieć nadzieję, że demoliberalne dopiski pojawiły się na skutek chaosu w okresie przejściowym, gdy polski Kościół oczekiwał wyboru nowych władz.
Czy po raz kolejny nie okaże się jednak, że pesymista to dobrze poinformowany optymnista?
20.04.2004