Stanisław Krajski
Czy proboszczowi wolno mówić o sprawach narodowych ?
(materiał napisany na zamówienie mojego ks. Proboszcza)
W dniach 1-3 maja br. nasz Ojciec Proboszcz wspominał na Mszach św. o sprawach narodowych, o naszych patriotycznych obowiązkach, o godle i fladze polskiej, o tym, że powinniśmy wywieszać w święta państwowe flagi białoczerwone, a nie unijne itd. Spotkało się to ze sprzeciwem niektórych, nielicznych co prawda, wiernych. Jeden z nich nawet wyszedł demonstracyjnie z kościoła trzaskając drzwiami.
Czy proboszczowi wolno mówić o sprawach narodowych?
A może ma taki obowiązek?
Kim jest proboszcz:? Jest naszym pasterzem. Ma dbać o nasze zbawienie. Ma nam przewodzić w sprawach wiary i moralności. Ma więc, miedzy innymi wytykać nam nasze grzechy i błędy i przypominać o naszych obowiązkach. Ma być dla nas miłosierny, a to oznacza, że ma dokonywać uczynków miłosiernych względem duszy i ciała. Gdy zajrzymy do pierwszej z brzegu książeczki do nabożeństwa znajdziemy tam wyliczone te uczynki. Przypomnijmy te najważniejsze: "1. Grzeszących upominać. 2. Nieumiejętnych pouczać. 3 Wątpiącym dobrze radzić."
Jesteśmy grzeszni, nieumiejętni, wątpiący.
Czy w perspektywie wiary i moralności mieszczą się sprawy narodowe?
Jaka jest podstawowa perspektywa moralna?
To perspektywa sprawiedliwości. Mamy być sprawiedliwi. A co to oznacza? Oznacza to, ze każdemu mamy oddać to co mu się należy?
Czy Ojczyźnie coś się od nas należy? Oczywiście. Pisali już o tym Ojcowie i wielcy Doktorzy Kościoła.
Tak więc np.Tomasz z Akwinu - Doktor Powszechny przypominał wciąż, że przykazanie "Czcij ojca swego i matkę swoją" odnosi się również do Ojczyzny. Chrześcijanin jest zobowiązany do sprawiedliwości. Sprawiedliwość, stwierdza Akwinata, realizuje się między innymi przez wypełnianie cnoty pietyzmu. "Podobnie jak cnota religijności - pisze św. Tomasz - doskonali nas w okazywaniu czci Bogu, pietyzm ma usprawnić nas w oddawaniu czci rodzicom i Ojczyźnie. (...) Wspólnota krwi i współobywatelstwo ściślej wiążą nas ze źródłem naszego bytu niż inne stosunki i z tego względu tym bardziej powinny one stanowić przedmiot pietyzmu" (Sth 2-2, 101, 1, c. i ad. 3).
Mówi o tym i "Katechizm Kościoła Katolickiego" w komentarzu do czwartego przykazania: "Miłość ojczyzny i służba dla niej wynikają z obowiązku wdzięczności i porządku miłości"(KKK, 2239).
Pisało o tym wielu myślicieli katolickich. Tak więc np. Konrad Górski w swej pracy pt. "Nacjonalizm i katolicyzm" stwierdził: "Ze stanowiska katolickiego miłość Ojczyzny, pojęta właściwie i rozumnie, z zachowaniem hierarchii moralnych wartości, zgodnie z etyką chrześcijańską, jest cnotą i obowiązkiem".
Wieki polski myśliciel Ojciec Jacek Woroniecki napisał w swojej "Katolickiej etyce wychowawczej": "Możemy więc dojść do wniosku, że obyczaj narodowy jako całość obowiązuje nas w sumieniu i że z jego sankcją, jaką jest opinia narodowa winniśmy się liczyć. Jest on uzupełnieniem i nieraz jakby żywym komentarzem do innych praw moralnych donioślejszych w swej treści, ale nie mających tak ciągłego i bezpośredniego wpływu na nasze życie codzienne. Winniśmy mu się poddawać z wewnętrznego nakazu sumienia i wyrobić sobie w stosunku do niego coś odpowiedniego do praworządności w stosunku do państwa i jego ustawodawstwa. To wewnętrzne przywiązanie do obyczaju narodowego i gotowość liczenia się z tym wszystkim, co ma w sobie coś szlachetnego i pięknego, jest najistotniejszym składnikiem miłości ojczyzny czyli patriotyzmu; ono to decyduje o całej wartości moralnej tego tak ważnego czynnika w kulturze duchowej ludzkości".
Napisał też "Burzyć te karby, w jakie obyczaje narodowe człowieka ujmują, jest dla życia moralnego zawsze szkodliwym. (...) Utrzymanie przeto tradycji narodowych w postaci obyczajów, ma dla życia moralnego duże znaczenie i lekceważone być nie może. Próby wynarodowienia odbijają się zawsze i na charakterze moralnym jednostek i na spoistości i harmonii wewnętrznej społeczeństwa."
Ludzie wstydzą się dziś innych rzeczy i spraw niż kiedyś. Wstydzą się dziś często mówić o czystości i wierności, o miłości. Wstydzą się mówić również o swoim patriotyzmie, miłości do Ojczyzny. A to przecież takie normalne, naturalne. Kocham swoich rodziców. Kocham swoją żonę. Kocham swoje dzieci. Kocham Polskę.
Polskę można i warto kochać, kochać prawdziwie, z całego serca. Należy Polskę kochać. Polak, który jej nie kocha jest jak wyrodne dziecko, jest jakoś okaleczony, niepełny.
Dlaczego kocham Polskę? A dlaczego kocham swoją matkę, swoją żonę, swoje dzieci?
Kocham jednak Polskę nie tylko dlatego, ze jestem Polakiem. Kocham ją również dlatego, ze jest Polską, że jest wspaniała, wielka i szlachetna, choć nie zawsze wydawała i wydaje wielkich i szlachetnych synów, choć wiele jej dzieci zdradziło ją i zdradziło mnie, oszukało, okradło, skrzywdziło.
Polska to moja Matka. Jako katolik również się jej nie wstydzę. Jej Królową jest Matka Boża. Polska bez Matki Bożej nie byłaby sobą. Polska występująca przeciwko Matce Bożej występowałaby przeciwko sobie.
Powracając do uprawnień proboszcza. Celnie ten problem ujął wielki Prymas Polski Jan Paweł Woronicz pisząc w czasie zagrożenia polskiego bytu narodowego w "Odezwie do duchowieństwa obojga obrządków": "Kto dzieli sprawę religii od sprawy Narodu, kto opowiadanie prawd wiecznych różni od opowiadania szczęścia człowieka, jest nieprzyjacielem obojga. (...) Cała nauka Boskiego Prawodawcy naszego cechuje prawdziwych wyznawców i zwolenników swoich miłością bliźniego, a zaś wszystkie stopnie miłości bliźniego obejmuje razem miłość Ojczyzny".
Nasz proboszcz jak każdy polski proboszcz ma nie tylko prawo, ale i obowiązek dbać o to, byśmy pamiętali o swoich katolickich obowiązkach wobec Ojczyzny.
Nasz proboszcz o tym obowiązku pamięta i go wypełnia i za to należy mu dziękować i modlić się o to, by niezależnie od kontekstu i atmosfery, od presji zewnętrznej i opinii niektórych parafian wypełniał ten obowiązek w czasie, który nadchodzi, czasie, w którym będziemy zdawać egzamin również z naszej polskości.
4 V 2004