Stanisław Krajski
Jeszcze Polska nie zginęła
W dniu 1 maja 2004 roku państwo polskie przestało być niepodległe. Polska nie będzie już do końca nasza. To obcy będą decydować o naszym prawie, naszej gospodarce, naszej polityce - naszych losach. Nastąpiła sytuacja identyczna z tą jaka miała miejsce w 1793 roku po II rozbiorze Polski.
Tak R. H. Lord w książce pt. "Drugi rozbiór Polski" opisuje wydarzenia roku 1793: "Rządy w kraju o ile w ogóle o rządach można mówić - znalazły się w rękach garstki chciwców, zaślepieńców i tchórzów, pogardzanych zarówno przez mocarstwo, którego interesom służyli, jak i przez własny naród, który do ruiny przywiedli. Gdy Rosja i Prusy ogłosiły o dokonaniu nowego rozbioru, przywódcy konfederacji targowickiej pośpiesznie opuścili tonący okręt, a ci którzy pozostali - z nielicznymi wyjątkami bez najmniejszych skrupułów wykorzystywali położenie kraju dla pomnożenia własnych majątków, ochoczo wypełniając wszystkie polecenia ambasadora rosyjskiego w Warszawie".
W książce R.H. Lorda czytamy również: "Ministrowie obu państw w obcych stolicach mieli odtąd działać w ścisłym porozumieniu oraz informować się wzajemnie o wszystkich ważniejszych sprawach. Rosja otrzymywała prawo reprezentowania interesów Polski wszędzie tam, gdzie Rzeczpospolita nie miała swoich przedstawicieli. Na koniec imperatorowa gwarantowała ustrój i prawa kardynalne uchwalone przez obecny sejm, a w zamian za to król polski i władze Rzeczypospolitej zobowiązywały się nie zmieniać w przyszłości konstytucji bez jej zgody. Tak więc traktat dawał Rosji praktycznie nieograniczoną kontrolę nad armią i polityką zagraniczną Rzeczypospolitej. Pozbawiał Polaków prawa do zmiany i reformy ich podstawowych praw i instytucji według ich własnego uznania. Dawał Rosjanom sankcję prawną i nieograniczone możliwości ingerowania we wszystkie dziedziny życia w Polsce. Był istotnie pactum subjectionis et incorporationis, jak nazywali go zelanci. Katarzynie II należy się istotnie uznanie za wynalezienie lub przynajmniej doprowadzenie do doskonałości systemu zawoalowanego protektoratu, który mocarstwa europejskie tak często stosowały w ostatnich latach w Azji i Afryce, ponieważ sytuację, w jakiej znalazła się Polska po podpisaniu traktatu sojuszniczego, można porównać jedynie z położeniem Egiptu, Tunisu protektoratów w dzisiejszych Indiach [1915]. Dowodem na to, że imperatorowa nie zamierzała pozostawić Rzeczypospolitej choćby cienia wolności, jest treść reskryptu do Sieversa, wysłanego niezwłocznie po zawarciu traktatu sojuszniczego. Sojusz ten - oświadczała - był tylko wybiegiem mającym na celu takie przeprowadzenie inkorporacji resztek Polski do imperium rosyjskiego, aby nie wywołać sprzeciwu Austrii lub Prus. Pragnęła także w ten sposób zapewnić sobie prawo dyktatu wobec Rzeczypospolitej i sprawić, by Polacy musieli zawsze prosić ją o radę, a następnie ściśle wykonywać jej zalecenia. Oczekiwała też całkowitej uległości Polski wobec jej żądań, projektów i poglądów. Jej ambasador w Warszawie miał kierować wszystkimi sprawami Rzeczypospolitej i uważać siebie za głowę państwa. Sievers, dokładnie wychwytując intencje Katarzyny II, zapewniał ją, że: przyszły król polski zostanie wybrany przez Waszą Imperatorską Mość i otrzyma majordomusa w osobie ambasadora rosyjskiego, który będzie miał o wiele większą władzę niż jakikolwiek wicekról Sycylii lub generalny gubernator Waszej Imperatorskiej Mości w prowincji twerskiej".
R. H. Lord w sposób następujący skomentował skutki drugiego rozbioru: "Nie ulega wątpliwości, że drugi rozbiór Polski był wyrokiem śmierci wydanym na państwo polskie. (...) To właśnie traktat rosyjsko-pruski z 1793 r. zdecydował o ostatecznej formie rozwiązania sprawy polskiej, a drugi rozbiór przypieczętował los Rzeczpospolitej".
Czy ta historia się również powtórzy?
Myślę, że czekają nas bardzo podobne wydarzenia.
Cóż nam pozostało?
Wszyscy musimy dziś stanąć w obronie Polski i to w taki sposób, żeby następujące słowa wypowiedziane w XVIII w. nie stały się też prawdziwe w odniesieniu do XXI w.: "Wszyscy są winni...Wszędzie ruina, zgniłość, prywata, wszędzie zatracenie i ostateczna zaguba. Grzęzawisko wiecznej hańby, występków i podłości! Przekleństwo dzieciom, zaprzedającym w kajdany matkę rodzoną, przekleństwo!"
Wiadomo, że bramy piekielne nie przemogą go. Nie przemogą też Polski bo to przecież królestwo Matki Bożej, ale czeka nas godzina próby, godzina poświęcenia i heroizmu, może męczeństwa, takiego małego, średniego i być może tego wielkiego".
Historia się powtarza. Powtarzają się haniebne sejmy. Pojawiają się znowu "ludzie rozsądni" oraz "zgraja głupców i ludzi bezdusznych". Znowu pojawia się w Polsce scudzoziemczenie. Znowu pojawia się: "Brak poczucia łączności z własnym narodem, jego tradycją i przyszłymi losami". Ponownie ukazuje się "nikczemność bez granic, wynaturzenie, wyparcie się najszlachetniejszych uczuć".
Nie możemy się załamywać i tracić nadziei. Nie możemy pozostawać bezczynni. Trzeba podjąć nową pracę u podstaw. Musimy zrobić wszystko, co w naszych siłach dla duchowego, moralnego, kulturowego, narodowego odrodzenia naszej Ojczyzny. Wtedy czekaliśmy ponad 100 lat na sprzyjającą okazję - dzień, w którym pojawiła się szansa na odzyskanie niepodległości. Teraz, jak na to wskazują wszystkie znaki, będziemy czekać o wiele krócej. Być może tylko kilka, być może kilkanaście lat. Musimy być gotowi jak najszybciej. Musimy wiedzieć jak powinna wyglądać nasza, prawdziwa Polska, żebyśmy umieli wykorzystać nową szansę.
Dziś, tak jak zresztą w 1793 roku, niewielu Polaków zdaje sobie do końca sprawę z tego, co zrobiono z Polską, w jakiej faktycznie znaleźliśmy się sytuacji. Taka świadomość pojawi się z pewnością niebawem. Wtedy będzie już łatwiej zabiegać o Polskę, zmierzać ku niepodległości.
Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy. Dożyjemy jej triumfu. Dożyjemy dnia, w którym jako Polacy będziemy dumni i szczęśliwi.
Niech nie zabraknie nam serc i ducha, nadziei i siły, byśmy mogli dać Polsce to wszystko, co potrzebne jej do odrodzenia.
Pamiętajmy, że Królową Polski jest Matka Boża. Ona nas nie opuści. Ona nie pozwoli nam zrobić krzywdy. Ona jednak, i o tym pamiętajmy, oczekuje od nas wierności. Jesteśmy Jej rycerzami. Jeśli wypełnimy to, czego żąda od nas jako nasza Królowa jutro będzie piękne i wspaniałe.
Polska jest wielka. Polska, nasza ukochana Polska, przetrwała wiele i przetrwa to co dzisiaj gotują jej obcy. Obyśmy my byli jej godni. Obyśmy umieli sprostać zadaniom jakie stawia przed nami historia. Im więcej damy z siebie tym większa i wspanialsza będzie Polska jutra i tym szybciej ziszczą się nasze marzenia i sny.
Przypomnijmy w tym miejscu odpowiednie zapisy Konstytucji Kwietniowej Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 23. 04.1935 r., zapisy, których nie da się wymazać z sumienia, bo odzwierciedlają pewną prawdę i pewne niezbywalne polskie obowiązki:
Art. l .
1. Państwo Polskie jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli.
2. Wskrzeszone walką i ofiarą najlepszych swych synów ma być przekazywane w spadku dziejowym z pokolenia w pokolenie.
3. Każde pokolenie obowiązane jest wysiłkiem własnym wzmóc siłę i powagę państwa.
4. Za spełnienie tego obowiązku odpowiada przed potomnością swoim honorem i swoim imieniem.
My też dziś odpowiadamy przed potomnością swoim honorem i swoim imieniem za Polskę. Powtórzmy: to, co wtedy było zdradą narodową będzie nią i dzisiaj i jutro i nic nie zmieni tu liczba zdrajców. Nieważne czy jest i czy będzie ich tysiące czy miliony.
R. H. Lord podsumowując swoje rozważania dotyczące II rozbioru Polski napisał:
"Lecz świat miał jeszcze usłyszeć o Polakach. Żaden naród nie pozbawiony całkowicie poczucia honoru, patriotyzmu i własnej godności nie mógłby biernie zgodzić się na podobne nieszczęścia, straty i upokorzenia. Pomimo zaskoczenia w momencie największej słabości, mimo zupełnego nieprzygotowania, a nawet oszołomienia akcją mocarstw rozbiorowych przeprowadzona wiosną 1793 r., na przekór rozpaczy wywołanej haniebnym przebiegiem obrad sejmu grodzieńskiego, najgodniejsi przedstawiciele narodu polskiego konsolidowali się, przygotowując kraj do jeszcze jednego wielkiego zrywu".
Polska jest nadal silna, silna duchem, silniejsza niż pod koniec XVIII w. Katolicyzm polski jest nadal silny, silniejszy niż pod koniec XVIII w. Jesteśmy uśpionym olbrzymem, drzemiącym wulkanem, w którym, mówiąc językiem Mickiewicza, ogień płonie. Musimy obudzić się i zaktywizować na tyle na ile to jest tylko możliwe. Musimy budzić i aktywizować innych. Trzeba obudzić Kościół polski i obudzić Polskę. Wygramy. To pewne jak słońce na niebie. Wygramy. Nie dziś to jutro. Wygramy na pewno. Tak nam dopomóż Bóg.
4 V 2004