Stanisław Krajski
Bp Sławoj Leszek Głódź - folklor katolicki
W połowie lat dziewięćdziesiątych powiedziałem na jednym z publicznych wykładów, że program “Tygodnika Powszechnego” nie różni się od programu masonerii, że Polsce zagraża pogaństwo, że zabranie nam katolicyzmu oznacza nasze wynarodowienie. Te moje myśli podchwyciła Katolicka Agencja Informacyjna i poprosiła o ich skomentowanie ks. bpa Józefa Życińskiego. Oto fragment jego komentarza: ”Istnieje pewna granica absurdu, po przekroczeniu której komentarze stają się niepotrzebną stratą czasu. Należy ubolewać, iż funkcjonują wydawnictwa i stowarzyszenia, które ułatwiają rozwój podobnego folkloru pseudointelektualnego. Obawiam się, iż Kościołowi znacznie więcej od masonerii szkodzili ci chrześcijanie, którzy miłość bliźniego zastępowali nieodpowiedzialnymi oskarżeniami, prowadzącymi do pomówień i konfliktów wśród wierzących”.
Tę wypowiedź bpa J. Życińskiego skomentował, nota bene, w swojej książce pt. “Meandry nowej wiary czyli inwazja katolewicy”(Komorów 1998) prof. Zbigniew Żmigrodzki: “Aż dziw bierze, że ks. Biskup nie dostrzegł, iż on sam zachowuje się właśnie w sposób, uzasadniający ten zarzut: wszak i oskarża, i pomawia i potęguje konflikty. Czy oskarża odpowiedzialnie? Jakie są na to dowody, że p.Krajski nie ma racji? Takie, iż bp Życiński ma akurat inne zdanie? A czy to ładnie kierować pod adresem przeciwników ideologicznych takie inwektywy, jak folklor pseudointelektualny (...) ? Czy tak ma owocować wzorowa miłość bliźniego? A może ten bliźni, skoro sprzeciwia się jedynie słusznym poglądom na rolę Kościoła w Polsce, już bliźnim być przestaje?”
W “Życiu Warszawy” z dnia 22 czerwca 2004 r. ukazał się przeprowadzony przez Ewę Szadkowską wywiad z gen. dyw. Sławojem Leszkiem Głódziem, biskupem polowym Wojska polskiego pt. “Nie bądźmy oszołomami” i podtytułem “O konstytucji europejskiej, postawie rządu i oskarżeniach”.
Ostatnie pytanie tego wywiadu jest następujące: “A ksiądz biskup odczuł ulgę, gdy poznał skład polskiej reprezentacji w Parlamencie Europejskim?”
Bp. Głódź, pijąc w sposób czytelny do Ligi Polskich Rodzin, o której bardzo niepochlebnie wyrażał się wcześniej stwierdza: “A jeżeli chodzi o nasza reprezentację - to jest to folklor, który nie odpowiada rzeczywistości”.
Zauważmy, ze termin folklor pojawia się w wypowiedziach obu wspomnianych wyżej biskupów. To już nie jest tylko ten sam język. To jest również, śmiem twierdzić coś więcej - to jest powinowactwo “duchowe”. Mamy tu do czynienia wyraźnie z ideowymi bliźniakami syjamskimi.
W wywiadzie tym w taki oto sposób ks. Biskup ocenia postawę rządu przyjętą w Brukseli w sprawie konstytucji europejskiej: “Trudno mieć pretensje do rządu. Premier Belka i minister Włodzimierz Cimoszewicz zrobili wszystko, co mogli, walczyli uczciwie i jak Rejtan. Tyle że może nie położyli się jeszcze na progu.. (...) absolutnie nie może być mowy o żadnej zdradzie”
W swoim czasie byli tzw. księża patrioci, którzy kadzili komunistom i starali się legitymizować ich posunięcia. Jednak nigdy nie byli to biskupi i nigdy ich wypowiedzi czy działalność nie była tak spektakularna jak Ks. Biskupa.
Ewa Szadkowska dopytuje się bpa Głódzia o ocenę stanowiska Ligi Polskich Rodzin, która mówi o “zdradzie katolickiego narodu” i żąda postawienia Belki przed trybunałem stanu. Oto wypowiedź Ks. Biskupa: “Każda partia chce wygrać swoje interesy, posługując się pewnymi hasłami. Zachowajmy jednak umiar w swoich ocenach, bo jeśli zaczniemy się rzucać od ściany do ściany, licytować i straszyć trybunałem, będziemy tylko oszołomami i pośmiewiskiem, nic więcej”.
No cóż. Wynika z tego, że zdrada to patriotyzm, a patriotyzm to “oszołomstwo”. Nic nowego. Takie opinie wyrażał w dobie rozbiorów bp. Józef Kossakowski i bp. Ignacy Józef Massalski. Pierwszy z nich zawisł na szubienicy 9 maja 1794 roku skazany na karę śmierci za zdradę Ojczyzny wyrokiem specjalnego sądu kryminalnego, drugi został powieszony bez sądu na ulicznej szubienicy w Warszawie 28 czerwca tego samego roku przez wzburzony tłum mieszkańców stolicy.
Jedno z najważniejszych pytań wywiadu jest sformułowane tak: “Czy z uwagi na ów brak odniesień do Boga Polacy powinni w referendum zagłosować za odrzuceniem konstytucji?”
Pytanie to nie jest już pytaniem do Głódzia - euroentuzjasty, Głódzia - demoliberalnego polityka, czy Głódzia - lewicowego ideologa. Ale do Księdza Biskupa Głódzia. Ksiądz Biskup odpowiada na nie w sposób następujący: “Powinniśmy to przyjąć, dlatego, że konstytucja niczego w ojczyźnie nie zmieni - co dalej, to zależy od nas samych. Zachowajmy dziesięć przykazań, a przestrzegajmy nakazów bożych, a będziemy zbawieni”.
No cóż. Ręce opadają. Trzeba wyprzeć się Boga i... przestrzegać przykazań Bożych np. “Nie będziesz miał cudzych bogów przede mną” albo “Nie zabijaj” albo “Nie cudzołóż”.
Zadziwiające.
Porażające.
Chciałoby się powiedzieć: oto mamy realizację nowego hasła:
“Faryzeusze wszystkich krajów łączcie się”.
Czyż to nie jest folklor katolicki?
Jeżeli w przyszłości sąd lub tłum zagrozi bp. Głódziowi i bp. Życińskiemu będę ich bronił krzycząc wielkim głosem:
“Zostawcie tych ludzi w spokoju. Darujcie im. Przebaczcie. Toż to tylko folklor katolicki”.
23 VI 2004