Stanisław Krajski
Akcja Katolicka - najlepszą obroną jest atak?
Moje dwa artykuły dotyczące Akcji Katolickiej, które ukazały się ostatnio w "Naszym Dzienniku" (31.05.04 i 9-10.06.04) wywołały pewien twórczy ferment w jej szeregach. To zrozumiałe i tego oczekiwałem. Nie zaskoczył mnie również fakt, że ich treść wywołała w niektórych środowiskach reakcje negatywne. Spodziewałem się polemiki. Wydaje się oczywiste, że jeżeli ktoś chce polemizować z artykułami zamieszczonymi w ogólnopolskim dzienniku to swój materiał publikuje na jego łamach lub, ewentualnie, drukuje go w innym czasopiśmie. Polemika powinna przecież, z założenia, co wydaje się oczywiste, dotrzeć w pierwszym rzędzie do autora z którymi się polemizuje (by mógł on, ewentualnie ustosunkować się do zarzutów), i tych, którzy zapoznali się z jego tekstem.
W tym wypadku polemika pojawiła się w tekście, który został udostępniony tylko niektórym osobom, rozpowszechnianym w Kościele w strukturach Akcji Katolickiej i poza nimi. Do mnie dotarła tylko dlatego, że wśród jej odbiorców znalazły się osoby, które uznały, że należy przedstawić mi jej treść.
W tekście tym znajdują się poważne, w znacznej mierze obraźliwe i naruszające moje dobra osobiste, zarzuty. Najpoważniejsze z nich odnajdujemy w następującym, podsumowującym ten materiał zdaniu: "Toteż podane społeczeństwu w tych artykułach treści są nieuczciwe i boleśnie krzywdzące Akcję Katolicką".
Już sam fakt takiego sposobu "polemizowania" skłaniałby do powstrzymania się od reakcji. Tekst zawiera ponadto informacje w całości nieprawdziwe, w części nieprawdziwe lub tak dalece wyrwane z kontekstu lub niepełne, że wprowadzające w błąd tych, którzy nie korzystali z innych źródeł informacji.
Oto pierwszy przykład:
"Krajski po pozytywnej nb. ocenie Stanowiska Zarządu KIAK w sprawie wyborów do Parlamentu Europejskiego (...) przeprowadza atak na KIAK oraz Zarząd i asystenta kościelnego AK Archidiecezji Warszawskiej za popieranie do Parlamentu Europejskiego kandydatury prezesa AK Diecezji Kaliskiej Zbigniewa Trybułę, którego nb. posądza o alianse z Unią Wolności, dalej jednak twierdzi, że startuje on z listy niezależnych. Równocześnie czyni zarzut AK, za to, że nie mówi o kandydatach do Parlamentu Europejskiego z listy Ligi Polskich Rodzin".
Cóż ja napisałem? Przedstawiłem tylko fakt - fragment komunikatu DIAK dla Parafialnych Oddziałów Akcji Katolickiej Archidiecezji Warszawskiej, który ukazał się pod datą 3.06 br. W punkcie VIII tego komunikatu czytamy: "Przesyłamy stanowisko Zarządu KIAK (Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej - dop. S.K.) w sprawie wyborów do Parlamentu Europejskiego. Przy tej okazji informujemy, że pan Zbigniew Trybuła Sekretarz Zarządu KIAK kandyduje do Parlamentu Europejskiego z listy krajowej nr 12".
Następnie napisałem, między innymi: "Jeden z prezesów parafialnej Akcji Katolickiej o mało nie dostał zawału, gdy udowodniłem mu, że lista nr 12 to lista... Unii Wolności. (...) Wielu członków Akcji Katolickiej w archidiecezji warszawskiej jest głęboko przekonanych, że ich katolickim obowiązkiem jest głosować na listę nr 12 - listę Unii Wolności. Niektórzy z nich zdziwili się tylko, dlaczego nie mogą znaleźć nazwiska Zbigniewa Trybuły na żadnej z dostępnych im list nr 12. Ktoś z Akcji upowszechnił taką informację, że startuje on z listy krajowej, informację, w którą część członków Akcji uwierzyła. Problem polega jednak na tym, że lista krajowa nie istnieje. Dodatkowo komplikuje sytuację fakt, że Zbigniew Trybuła nie kandyduje wcale z listy numer 12, ponieważ kandyduje z listy nr 6 w okręgu nr 7 (Wielkopolska). Lista nr 6 to lista Narodowego Komitetu Wyborczego Wyborców, utworzonego przez Macieja Płażyńskiego, dawniej AWS, potem Platforma Obywatelska, dziś niezależny."
Następnie napisałem: Komitet ten nie precyzuje szczegółowo swoich preferencji światopoglądowych, określa jedynie kryteria wyboru kandydatów do Parlamentu Europejskiego, wśród których, obok sprawności technicznych (znajomości języków obcych, posiadania wyższego wykształcenia itp.), znajdujemy wymóg reprezentowania poglądów "centroprawicowych". Jakie to są dokładnie "poglądy centroprawicowe", Bóg jeden wie".
Zwróciłem też uwagę, ze na tej liście znajduje się Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska.
Następnie napisałem: "Można postawić tu szereg pytań, pytań niepokojących. Oto niektóre z nich. Dlaczego Akcja Katolicka nie poinformowała np. o tym, że Filip Adwent, będący jej działaczem w Grodzisku, kandyduje do Parlamentu Europejskiego z listy Ligi Polskich Rodzin? Dlaczego w ostatnich wyborach parlamentarnych nie zamieściła, choć ją o to proszono, informacji o tym, że niektórzy jej członkowie kandydują z listy Ligi Polskich Rodzin? Jak to się stało, że w dokumencie oficjalnym Akcji znalazła się informacja, iż jeden z jej przywódców kandyduje z listy nr 12? Czy to tylko błąd drukarski? Dlaczego nikt nie prostuje tego fałszu, pozwalając w ten sposób na to, by niektórzy członkowie Akcji byli przekonani, że należy na tę listę głosować? Czy jest to "tylko" zaniedbanie? Czy jeżeli byłoby to "tylko" zaniedbanie, to czy nie należy ono do kategorii niewybaczalnych? Jaki jest sens podawania nazwiska Trybuły w komunikacie Akcji Katolickiej Archidiecezji Warszawskiej, a więc na terenie, gdzie nikt na Trybułę nie może głosować? Dlaczego podano nazwisko Trybuły, a nie Krasowskiej? Czy Akcja Katolicka powinna popierać listę nr 6, na której jest między innymi Gorzelik? Czy popierając tę listę, ma pewność, że popiera przeciwników tzw. aborcji, związków homoseksualnych, eutanazji? Czy członkowie krajowych władz Akcji Katolickiej powinni angażować się w działalność sensu stricte polityczną? Czy nie pociąga to za sobą wykorzystania autorytetu Akcji Katolickiej przez polityków w ich politycznych celach (na stronie listy nr 6 znajduje się link do Akcji Katolickiej, co sugeruje, że wspiera ona tę listę)? Czy kandydując do Parlamentu Europejskiego, członkowie władz krajowych Akcji Katolickiej nie powinni zrezygnować z pełnienia swych funkcji w Akcji Katolickiej? Czy to, co się stało, nie może być odczytane jako wykorzystanie przez nich Akcji Katolickiej w realizacji swoich partykularnych interesów politycznych? Ilu członków Akcji Katolickiej zostało poinformowanych o tym, że takie fakty mają miejsce? Czy w innych diecezjach nie było podobnie? Czy Unia Wolności nie otrzyma pewnej ilości dodatkowych głosów ze względu na wystąpienie tych faktów? Ile głosów od członków Akcji Katolickiej otrzyma lista nr 6 ze względu na to, że znajdują się na niej przedstawiciele władz krajowych Akcji? Ile takich głosów otrzyma Gorzelik, który będzie w Parlamencie Europejskim domagał się osłabienia, a potem likwidacji państw narodowych i maksymalnej autonomii dla "euroregionów"? Jakie decyzje powinni w świetle tych faktów podjąć członkowie Akcji Katolickiej i prezesi Parafialnych Oddziałów Akcji Katolickiej, szczególnie w archidiecezji warszawskiej? Czy mogą pozostawać bezczynni? Czy nie powinni podjąć takich zdecydowanych działań, które uzdrowiłyby stosunki w Akcji Katolickiej, doprowadziły do tego, by działała zgodnie ze swym powołaniem i statutem?
Tak więc w którym miejscu mojego tekstu następuje posądzenie Trybuły o alianse z Unią Wolności? Nie ma tam ewidentnie czegoś takiego. Wręcz przeciwnie. To właśnie mój artykuł informuje członków Akcji, że on z tej listy nie kandyduje.
Nie uczyniłem zarzutu, że Akcja nie poparła kandydatów z LPR-u. Zauważyłem tylko, że poparła jedną listę, a innej nie. Na tej samej zasadzie można by napisać, że zarzucam Akcji, iż nie poparła Krasowskiej - członka Zarządu KIAK, która również znalazła się na liście nr 6.
Nikogo w moim tekście nie atakuję wprost, a tym bardziej Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej. Stawiam tylko niepokojące pytanie. Ktoś powie, że są one sugerujące. Zgoda. Sugerują kierunek refleksji dokonanej w oparciu o podane przeze mnie gołe fakty. Jaki byłby ten, narzucany przez logikę, kierunek? Komu można by postawić zarzuty w oparciu o mój materiał? Wyłącznie niektórym członkom zarządu Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej Archidiecezji Warszawskiej i asystentowi AK z tej diecezji oraz dwóm członkom Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej. Jakie zarzuty można by postawić odpowiadając na te pytania w sposób najbardziej nieprzychylny dla tych osób? Oto te zarzuty: zarzut zaniedbania mogącego wywołać znaczne straty moralne i społeczne oraz zarzut wykorzystania swoich stanowisk w strukturach Akcji dla celów politycznych i zarazem osobistych.
Drugi przykład.
"Dalej Krajski pisze: W Radzie Centrum {im. Adama Smitha} jest też....O. Maciej Zięba OP znany nie tylko jako prowincjał dominikanów, ale również np. jako członek polskiej Grupy Komisji Trójstronnej...O związkach Komisji Trójstronnej z masonerią pisałem niedawno w "Naszym Dzienniku"...Czy wszyscy członkowie Akcji Katolickiej wiedzą, że jest ona we wspomnianej koalicji? (AK nie jest w Radzie Centrum; żadnego pisma w tej sprawie zarząd KIAK nie podpisywał...)"
Oto cytowany wyżej fragment mojego tekstu, ale w całości:
W Radzie Centrum znajduje się pięć osób, w tym czterech ekonomistów. Jej przewodniczącym jest Cezary Józefiak, członek Rady Polityki Pieniężnej. Do Rady należy też Stanisław Wellisz z Uniwersytetu Columbia, który przynajmniej w latach dziewięćdziesiątych był członkiem Rady Fundacji Batorego. W Radzie Centrum jest też... o. Maciej Zięba OP znany nie tylko jako prowincjał dominikanów, ale również np. jako członek Polskiej Grupy Komisji Trójstronnej. Do grupy tej obok niego wchodzą: Andrzej Olechowski, Jerzy Baczyński ("Polityka"), Wanda Rapaczyńska (Agora) oraz Zbigniew Wróbel, prezes zarządu PKN Orlen. O związkach Komisji Trójstronnej z masonerią pisałem niedawno w "Naszym Dzienniku" (15-16 maja).W deklaracji programowej Centrum czytamy, że "bada i propaguje zasady i etykę wolnego rynku". Z dokumentu tego dowiadujemy się też, że swoją działalność zainaugurowało, organizując konferencję "ekonomistów orientacji liberalnej z kraju i z zagranicy", która była poświęcona programowi Balcerowicza. Jak oceniono ten program, dziś trudno się dowiedzieć. Należy jednak przypuszczać, że bardzo pozytywnie. Ze strony internetowej Centrum dowiadujemy się między innymi, że w 1994 r. otrzymało ono nagrodę w dziedzinie edukacji ekonomicznej od Fundacji Edukacji Ekonomicznej "pod przewodnictwem prof. Leszka Balcerowicza". Przewodniczącym Komitetu Honorowego Fundacji Odpowiedzialność Obywatelska jest prof. Andrzej Blikle, prezes A. Blikle sp. z o.o. Pisałem o nim w książce "Masoneria polska i okolice", wymieniając członków masońskiego przedszkola - Rotary Club. Powoływałem się tam
na artykuł Iwony Bączek: Połknąłem bakcyl Rotary. Rozmowa z Andrzejem Blikle, członkiem warszawskiego Klubu Rotariańskiego, "Express Wieczorny" z 26.05.1995 r. W Komitecie Honorowym Fundacji Odpowiedzialność Obywatelska jest również Maciej Jaxa-Kwiatkowski, nieukrywający swej przynależności do Rotary Club. Na stronie internetowej Fundacji Odpowiedzialność Obywatelska znajdujemy listę organizacji wchodzących w koalicję popierającą omawiany tu projekt ustawy. Na pierwszym miejscu tej koalicji jest wymieniona Akcja Katolicka i podany link do niej".
Po pierwsze więc, nie twierdzę, że Akcja Katolicka jest w Radzie Centrum. Nie twierdzę nawet, że jest w zawiązanej przez to centrum koalicji. Podaję jedynie fakt: na stronie internetowej wspomnianej wyżej fundacji znajduje się informacja, ze Akcja Katolicka do tej koalicji należy. Informacja ta znajduje się tam nadal (przynajmniej była jeszcze 20.06. 04). Mogłoby wynikać z tego, że nikt z Akcji Katolickiej nie domagał się jej usunięcia czy sprostowania.
Po drugie, z cytatu zaczynającego się od słów "Dalej Krajski pisze" należałoby wyciągnąć wniosek, że jedyna moja wątpliwość, związana z działalnością Centrum i wspomnianej fundacji dotyczy osoby o. Macieja Zięby OP. Wniosek ten będzie fałszywy. O. Zięba jest tam wspomniany niejako na marginesie. Oczywiste jest, że chciałem zwrócić uwagę czytelników na inne osoby, których kojarzenie z Akcją Katolicką może jej przynieść szkody.
Trzeci przykład:
W tekście podany jest, bez komentarza, następujący cytat z mojego artykułu:
"W koalicji tej znajdują się ponadto wiele małych organizacji określających się jako prawicowe... Jest w niej również np. Samorząd Studentów Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Diecezji Płockiej - Czy warto likwidować bezrobocie wyzbywając się polskiej podmiotowości gospodarczej? Czy nauczanie Kościoła nie sugeruje, że państwo powinno sprzyjać gospodarce rodzinnej, gospodarce małych i średnich firm? Czy pytania te nie powinni zwiększyć naszego niepokoju?
Cytat ten sugeruje, że nie ma żadnego problemu, a ja tylko, nie wiadomo dlaczego, jak się to mówi, "biję pianę".
A oto moja zacytowana wypowiedź bez skrótów:
"W koalicji tej znajdują się ponadto wiele małych organizacji określających się jako prawicowe takich np. jak Fundacja "Orientacja", Stowarzyszenie KoLiber. Jest w niej również np. Samorząd Studentów Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Diecezji Płockiej. Jest tam także np. Ruch Autonomii Śląska domagający się od dawna uznania Ślązaków za mniejszość narodową, w którego deklaracji programowej czytamy, że opowiada się on "za Europą zjednoczoną, Europą stu flag, w której znikną państwa narodowe większość kompetencji przekazując historycznym regionom. Będzie to Europa ludów: Ślązaków, Morawian, Szkotów, Basków...".
Strona internetowa Fundacji Odpowiedzialność Obywatelska reklamuje stronę Instytutu Ludwiga von Missesa na której czytamy, ze Instytut ten odwołuje się do tradycji Austriackiej Szkoły ekonomii, dorobku klasycznego liberalizmu oraz libertariańskiej myśli politycznej", itp., itd. Wydaje się, że wystarczy tych informacji żeby się zaniepokoić. Można zadać również następujące pytania: Dlaczego Ruch Autonomii Śląska, który chce żeby Polska była wymazana z mapy Europy i dlaczego inne "ciemne siły" chciałyby drastycznego obniżenia podatków w naszym kraju? Jaki mają w tym interes? Dlaczego takie obniżenie podatków jest zgodne z dyrektywami Unii Europejskiej? Czy nie jest tak, że dyrektywy te określają przecież zawsze to, co zgodne z jej interesami? A może chodzi o to, że taka sytuacja podatkowa spowodowałaby, że swoją działalność w Polsce podjęłoby wiele firm z Zachodu? Czy nie spowodowałoby to upadku wielu, jeżeli nie większości, polskich firm, przede wszystkim firm małych i średnich? Czy powinno być jak najwięcej polskich podmiotów gospodarczych czy jak najwięcej najemnych pracowników? Czy warto likwidować bezrobocie wyzbywając się polskiej podmiotowości gospodarczej? Czy nie lepiej byłoby obniżać podatki tylko dla małych i średnich firm? Czy nauczanie Kościoła nie sugeruje, że państwo powinno sprzyjać gospodarce rodzinnej, gospodarce małych i średnich firm? Czy pytania te nie powinni zwiększyć naszego niepokoju?"
Omawiany tu tekst w sposób wyraźny pomija najbardziej istotne fragmenty moich artykułów unikając tym samym ustosunkowania się do podanych tam faktów, sugerując, że ja bez wyraźnego powodu w sposób tendencyjny, niesprawiedliwy, krzywdzący i nieuczciwy godzę w dobre imię Akcji Katolickiej.
Komentarz tutaj, jak się wydaje, jest niepotrzebny. Wszystko widać jasno jak na dłoni.
Warto tylko dokonać dwóch dopowiedzeń.
W odniesieniu do mnie, a pośrednio do "Naszego Dziennika", zostało użyte słowo "nieuczciwie". Jest to bardzo poważny zarzut. Jeśli nie jest w pełni uzasadniony stanowi naruszenie podstawowych dóbr osobistych, godzi w dobre imię i honor. Słowa trzeba ważyć.
Tak więc, gdyby ktoś w tym świecie użyłby tego słowa w odniesieniu do mnie wkroczyłbym na drogę "oficjalną". W tym wypadku jednak to słowo padło w rodzinie - w Kościele. Pozostaje zatem wybaczyć, ugruntować w sobie świadomość o słabości i grzeszności natury ludzkiej i modlitwa w tej intencji, żeby nasze słowa wiązały się z prawdą, a nie były instrumentem zniesławienia.
W omawianym tekście pojawia się następujące zdaniem: "Autor nie próbował przed publikacją swych artykułów skontaktować się zarządem KIAK, względnie z krajowym asystentem kościelnym, celem wyjaśnienia swoich wątpliwości i zastrzeżeń".
Nie miałem po co kontaktować się z reprezentantami Akcji Katolickiej. Fakty, które podałem były bezsporne. Moje wątpliwości i zastrzeżenia nie rozwieją się poprzez jakiekolwiek "ciche" wyjaśnienie. Jest coś takiego jak katolicka opinia publiczna, która powinna być informowana i która powinna oddziaływać w tym kierunku żeby pewne fakty, wątpliwości i zastrzeżenia w ogóle się nie pojawiały lub nie powtarzały. Nie może być tak, że z prawa do podawania faktów i wyrażania opinii będą mogły korzystać tylko środowiska wrogie Kościołowi lub te środowiska katolickie, które określa się mianem katolewicy, katoliberałów, katolików "ale" itp. Nie może być tak, ze prawo do krytyki będą miały tylko takie środowiska jak "Tygodnik Powszechny" atakujące wszystko to, co tradycyjne, polskie, wierne w pełni nauce Kościoła. Nie może być tak, że za dobrego katolika uznaje się tylko takiego katolika, który milczy i przemilcza. Nie może być tak, że w wyniku, między innymi, tego milczenia i przemilczania nagle "wrzody" nabrzmiewają i pękają i wybuchają afery, a wrogowie Kościoła zacierają ręce.
Świeccy katolicy zaniepokojeni pewnymi zjawiskami w Kościele powinni dawać wyraz swojemu zaniepokojeniu, powinni dyskutować o tym jacy, my uczniowie Chrystusa jesteśmy i jacy powinniśmy być, abyśmy Go coraz lepiej i skuteczniej naśladowali.
Nie zapominajmy też czym jest Akcja Katolicka. Akcja Katolicka jest, jak głosi to jej statut, "stowarzyszeniem katolików świeckich, którzy w zorganizowanej formie najściślej współpracują z hierarchią kościelną w realizacji ogólnego celu apostolskiego Kościoła". Statut ten przypomina słowa Ojca Świętego o wiernych świeckich którzy ,,winni poczuć się rzeczywistymi podmiotami w życiu Kościoła".
Moje artykuły były, w znacznej mierze, skierowane właśnie do członków Akcji Katolickiej, członków najczęściej nie znających podanych przeze mnie faktów. Kierowałem do nich te artykuły jako do tych, którzy tworzą Akcję i ponoszą za nią odpowiedzialność wybierając jej władze, i kontrolując je w inny sposób i w innym trybie niż przedstawiciele hierarchii.
Nikogo w swoich artykułach nie pouczałem i nie zamierzałem pouczać. Dlatego poza faktami były tam tylko pytania. Kierowałem się miłością do Kościoła i troską o Akcję Katolicką - organizacji o którą na swój sposób walczyłem pisząc o niej książkę o znamiennym tytule "Akcja Katolicka - ostatnia szansa dla Polski" (Warszawa 1995), artykuły, wygłaszając dziesiątki wykładów i prelekcji, której broniłem przed atakami wrogów Kościoła i której nieodmiennie dobrze życzę modląc się często o to, by jak najowocniej spełniała zapisaną w dokumentach Kościoła i swojej tradycji misję.
30.07.2004