Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików
Maria K. Kominek OPs
Biskup i krzyże


W lesie pobliżu pewnej drogi w okolicach Radomia znajduje się miejsce, gdzie pochowano partyzantów, którzy zginęli w walce z "utrwalaczami władzy ludowej". Przez wiele lat nie wolno było o tym grobie wspominać, tym bardziej nie pozwalano postawić na nim krzyża. Przez wiele lat rosła obok sosna. I ta sosna wyrosła tak, że jej gałęzie układają się w kształcie krzyża. Można oczywiście powiedzieć, że jest to przypadek. Taki wybryk natury. Dziwne to jednak, że akurat jedna sosna w tym lesie i akurat ta, która rośnie nad grobem ma zupełnie inny wygląd niż pozostałe. Sosny na ogół rosną inaczej. Ta jednak wyraźnie przypomina krzyż.
Teraz nad mogiłą postawiono drewniany krzyż, ale przez te wszystkie lata, kiedy nie było wolno, kiedy Krzyż jawnie prześladowano - ta jedna sosna go zastępowała i przypominała o tym, że tam zginęli bohaterowie, Polacy, którym droga była Ojczyzna.
Obawiam się, że ta sosna może bardzo nie spodobać się pewnemu Biskupowi. Wymyka się ona z jego rozumienia potrzeby symboli, a w szczególności symbolu Krzyża. Przecież ani sosna, ani inna szanująca się roślina nie powinna sobie pozwalać na takie wybryki. Nie jest to na pewno jedyny przypadek, kiedy roślina chętnie układała się w kształt krzyża. Znane są krzewy różane św. Róży z Limy, które też tak rosły. Ale Biskup na pewno powiedział by o różach św. Róży, że to wszystko dopisała ludowa pobożność, a nawet jeśli nie jest to wymysł fantazji - były to czasy dawne, inne, kiedy inaczej rozumiano symbol Odkupienia. Bo przecież tak jak powiedział Ksiądz Biskup: "Kościół od wieków nakazywał szacunek dla krzyża i na takim bardzo ogólnym stwierdzeniu zatrzymali się niektórzy księża i świeccy. Dziś jednak ten szacunek powinniśmy interpretować o wiele głębiej, np. zakazując nie tylko profanowania, ale także nadużywania symbolu Odkupienia".
Te wszystkie róże świętej z Limy i ta sosna nie wiedziały, że nie wolno nadużywać Symbolu i wyrosły tak, by ten Symbol ukazywać. Zresztą, jeśli ktoś wątpi, że u św. Róży krzewy układały się w kształcie krzyża, może pojechać obejrzeć sosnę rosnącą nad mogiłą. Chętnie wskażę to miejsce na mapie.
Przez całe lata przechowywałam w swoim domu krzyże usuwane niegdyś ze szkół. Dostałam je od pewnej osoby, która uważała, że może mi je powierzyć na przechowanie. Gdy krzyż mógł już powrócić do szkół zawieszaliśmy te krzyże w niektórych salkach do nauczania religii - zawsze uroczyście i z wielką czcią. Opowiadaliśmy wtedy młodzieży jak usuwano krzyże i jak ludzie te krzyże wykradali ze szkół i szpitali, by nie doznały profanacji. Nie wiedzieli oni wtedy, że ich serca mogą byś dotknięte "przedziwną chorobą". Nie wiedzieli, że stawianie krzyży jest niezgodne z "pożądaną" interpretacją Symbolu Odkupienia.
Podejrzewam, że nie wiedzieli o tym też ci, którzy na Górze Krzyży w Szawlach na Litwie stawiali krzyże jeszcze od czasów Powstania Listopadowego, a w okresie radzieckim musieli stawiać je po kryjomu, często po nocach. Ale dobrze znali tę interpretację "nieznani sprawcy", którzy kradli krzyże. A gdy w miejsce jednego usuniętego, pojawiało się kilka nowych, to stwierdzono, że należy przystąpić do działań radykalnych. Pod eskortą wojska, za pomocą buldożerów usunięto wszystkie krzyże. Ale kilka dni później na Górze, mimo nieustannie czuwającej straży, znowu krzyże się pojawiły.
"Bo tylko jakimś tajemniczym schorzeniem mogę wytłumaczyć sytuację, gdy człowiek jest święcie przekonany, że im więcej postawi krzyży, tym głębsza i prawdziwsza stanie się jego wiara". Tak mówi ksiądz biskup i dodaje: "A niestety, dominowała taka właśnie logika: pobożni są ci, co zwożą krzyże, a ci, co podnoszą na nie rękę - są bez serca, wiary i czci".
Można zapytać- po co taka Góra Krzyży? Po co ludzie ryzykowali zdrowie i życie, by postawić ten jeden krzyż tam prześlizgując się przez druty kolczaste i rowy pilnowane przez uzbrojonych żołnierzy. I dlaczego Jan Paweł II zamówił specjalny krzyż papieski, by stał na Górze Krzyży?
Dlaczego lud pobożny przez całe wieki stawiał i stawia do dziś kapliczki i krzyże przydrożne? Jeśli zapytamy Biskupa dowiemy się od razu - "w naszym Kościele ściera się to, co nowe, z tym, co stare." To co stare jeszcze jest gotowe uszanować dawne kapliczki i stawiać nowe krzyże na rozstajach. To co nowe, nie musi mieć znaku krzyża. Nie oznacza to koniecznie, że go się wstydzi lub nie lubi, choć ktoś mylnie mógłby tak wywnioskować widząc, że Biskup swój krzyż chętniej chowa do kieszeni, niż otwarcie nosi.
Biskup ma nadzieje na nadejście nowych czasów, gdy wierni zrozumieją, że nie warto się przywiązywać do symboli i nie będą nadużywać symbolu Krzyża. Ciekawe co stanie się wtedy z pomnikiem w Gdańsku i w Poznaniu, z pomnikiem Wywiezionych i Pomordowanych na Wschodzie w Warszawie i z innymi pomnikami, których treść wyrażona jest symboliką Krzyża. A jak będą wyglądać nasze cmentarze? Może tak jak w Związku Radzieckim, gdzie zamiast krzyża na mogile stawiano piramidkę z czerwoną gwiazdą.
Biskup wspomina o smutnej historii Żwirowiska. Oburzony tym, że ktoś odważył się bronić Krzyża mówi o tym, że "fizyczne przeniesienie krzyża w inne miejsce nie może być uważane za zamach na chrześcijaństwo". Wychodzi na to, że my wszyscy myliliśmy się i że niszczenie krzyży, to "fizyczne przeniesienie", nie jest niczym złym. Zapomniał jednak o tym, że gdyby nie obrona Krzyża Papieskiego przez zwykłego człowieka, to został by ten krzyż "fizycznie" wyrzucony, bo ktoś stwierdził, że w pobliżu Auschwitz nie powinno być krzyży. Ale dzięki temu, że znalazł się Obrońca, krzyż papieski pozostał, a oo. franciszkanie zaopiekowali się ponad trzystu krzyżami, ustanowionymi na Żwirowisku przez wierny, choć znający tylko "bardzo ogólne stwierdzenie" o szacunku do Krzyża lud.
Każdy z nas stanie kiedyś na Sądzie przed Chrystusem Ukrzyżowanym. Nie ma innego Sędziego i nie ma innej możliwości. Nie zależy to od tego, czy wyznajemy chrześcijaństwo czy inne religie. Sędzia jest tylko Jeden i wszystkich będzie sądził. Obyśmy na Sądzie nie usłyszeli pytania: "Dlaczego wstydziłeś się mego Krzyża?"



18.09.2004