Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików
Maria K. Kominek OPs
HOSTIA NA SPRZEDAŻ


Kilka dni po śmierci Jana Pawła II na internetowej stronie e-bay (czyli międzynarodowej stronie kupna - sprzedaży wszelkich przedmiotów) pojawiła się oferta sprzedaży konsekrowanej Hostii pochodzącej ze Mszy Papieskiej z 1998 roku. Sprzedający zawiadamiał zainteresowanych, że nie jest katolikiem i nie wierzy, że za taki czyn może pójść do piekła. Poza tym opisywał okoliczności, w których tę Hostię. Twierdził, że był na Mszy z okazji dwudziestolecia pontyfikatu Jana Pawła II i dostał komunię osobiście od niego. Hostię spożył, ale powrócił, podstawił rękę drugi raz i tę drugą schował. Dodawał do tego, że papież obrzucił go groźnym wzrokiem.
Moim zdaniem ta część relacji jest nieprawdziwa. Ci, który otrzymywali Komunię z rąk Papieża byli dobierani uprzednio dość starannie ze względu na sprawy prestiżowe i na warunki bezpieczeństwa Ojca Świętego. Mało prawdopodobne jest, że człowiek, który pisze o sobie, że w tym czasie był studentem we Włoszech był dopuszczony do papieża.
Nie mniej jednak jest możliwe, że Hostia ta pochodzi z Mszy Papieskiej. Student mógł być na Placu św. Piotra i bez problemu podejść kilka razy do księży rozdających komunię i odebrać tyle Hostii, ile chciał.
Hostia została sprzedana natychmiast w opcji "kup teraz" za 2000 (dwa tysiące) dolarów.
Po sprzedaży Hostii w Internecie zrobiło się "głośno". Niektórzy mówili, że Hostia mogła być nie konsekrowana i w ten sposób się uspokajali.
Zastanawiałam się nad tym, czy ten, kto sprzedał tę Hostię miał chęć oszukać i sprzedać hostię nie konsekrowaną. Jest to oczywiście możliwe. Tylko że dużo trudniejsze do wykonania. Otóż, aby zdobyć nie konsekrowane hostie trzeba wiedzieć, gdzie je znaleźć. Za zwyczaj są one gdzieś w szafkach zakrystii. Trzeba więc tam wejść, wiedzieć gdzie są przechowywane i zabrać potajemnie. Inaczej rzecz biorąc - trzeba się "namęczyć" by te hostie zdobyć.
Jeśli zaś chodzi o Hostię konsekrowaną - to zdobyć jest ją bardzo łatwo. Wystarczy pójść na mszę i podstawić rękę. Sama łatwość zdobycia takiej Hostii przemawia za tym, że ta konkretna Hostia była konsekrowana. Niekoniecznie na Mszy Papieskiej. Mogła być konsekrowana na innej mszy. A na kilka dni po śmierci Papieża, wystawiono Ją na sprzedaż jako "pamiątkę" po Zmarłym.
Jakiś czas temu znajomy, mieszkający w Stanach mi opowiadał, że przyniesiono do pracowni ramiarskiej Hostię, pochodzącą ze Mszy Papieskiej w Rzymie. Osoba, która przyniosła tę Hostię prosiła o oprawienie Jej w ramkę. Była to osoba, przedstawiająca się jako wierząca. Po prostu - była w Rzymie, nie wie czy drugi raz będzie mogła tam pojechać, była na Mszy Papieskiej i zachowała to, co najcenniejsze - pamiątkę z tego dnia! Nie wiem co dalej stało się z tą Hostią. Ważne jest jednak to, że z całą pewnością była konsekrowana.
Parę dni po internetowej sprzedaży Hostii pojawiła się w Internecie informacja pochodząca od kupca, który zapewniał, że chciał Ją uchronić od profanacji. Jest to bardzo możliwe. Nie wiadomo niestety jakie są dalsze losy Hostii.
Po tej wiadomości przez Internet przeszła "fala uspokojenia" i o sprawie zaprzestano mówić. Można odnieść wrażenie, że sprawa została "pomyślnie" zakończona i teraz możemy odetchnąć spokojnie.
Otóż nie! Całkiem nie można odetchnąć spokojnie. Stało się coś bardzo złego. Hostia stała się przedmiotem handlu, sprawa była głośna i nie było żadnej reakcji z naszej, katolickiej strony, oprócz wzdychania i oburzenia się. Nikt nie domagał się modlitwy przebłagalnej, nikt nie pomyślał, że ten czyn domaga się ekspiacji. Wiedzieli o tym księża, wiedzieli wierni świeccy, ale to się działo "gdzieś tam daleko" i jakoś to nas jakby nie dotyczyło!
A tak nie powinno być. Jeśli Chrystus jest obrażany, to nie jest istotne czy obrażany jest w Stanach, w Azji czy w Polsce. Obraza jest zawsze taka sama i zawsze domaga się czynów pokutnych. Nasze sumienia jednak w dalszym ciągu się samouspokajają stwierdzeniem: "u nas jeszcze nie jest tak źle".
Powróćmy jednak do problemu handlowania "pamiątkami papieskimi". Jeśli zaczniemy szukać co i w jakiej cenie proponowane jest na wspomnianej stronie e-bay, przekonamy się, że Hostia nie osiągnęła zawrotnej ceny. Lepiej sprzedają się inne rzeczy. I tak różańce poświęcone przez papieża można kupić w cenie od 1000 do 3000 dolarów, podpis Jana Pawła II na kartce papieru kosztuje też 3000 dolarów, buteleczka z wodą święconą (prezentowana jako poświęcona przez papieża) kosztuje już 4000 dolarów, kawałek pluszu (5 na 5 cm) którym był wyłożony podest pod ołtarz w czasie wizyty papieża w Filadelfii kosztuje zaledwie 500 dolarów.
U nas "jeszcze nie jest tak źle". Na Allegro, polskim odpowiedniku e-bay, różaniec poświęcony przez Papieża kosztuje od 100 do 200 zł. Całkiem tanio, bo za jedne dziesięć złotych, wystawiono błogosławieństwo papieskie "dla wszystkich Drogich Braci i Sióstr należących do Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej - Wspólnoty Maryjnej z odpustem zupełnym na godzinę śmierci". Hostii w sprzedaży nie ma, a ceny innych przedmiotów są jak widać niewygórowane, na skromną polską kieszeń.
Śmierć papieża Jana Pawła II na pewno przysporzy ruchu na rynku "pamiątek papieskich". Chcę byś dobrze rozumianą. Nie ma nic złego w tym, jeśli ktoś sprzedaje obrazy z podobizną Papieża, monety, które były bite z okazji różnych pielgrzymek, talerze, kielichy itd. Problem rozpoczyna się w momencie gdy rzecz poświęcona staje się przedmiotem handlu. Jeśli ktoś sprzedaje zwykły różaniec nie robi nic, co jest poza normą. Jeśli jednak sprzedaje różaniec poświęcony przez Papieża (lub jakikolwiek inny poświęcony nie koniecznie przez Papieża przedmiot) - popełnia zwyczajnie świętokradztwo. Świętokradztwo bowiem, jak naucza Katechizm Kościoła katolickiego polega na: profanowaniu lub niegodnym traktowaniu sakramentów i innych czynności liturgicznych, jak również osób, rzeczy i miejsc poświęconych Bogu (KKK 2120). Polega ono również na znieważeniu wydarzeń świętych, miejsc i przedmiotów. Sprzedaż rzeczy poświęconej jest jednocześnie i profanacją i jej znieważeniem. Rzeczy poświęcone nie mogą być przedmiotem handlu, o czym chyba już zapomniano, bo jednak dość powszechnie handluje się nimi. Największym jednak świętokradztwem jest profanacja Eucharystii, ponieważ w tym Sakramencie jest obecne w sposób substancjalny Ciało samego Chrystusa.
Podawanie Komunii św. na rękę niestety tylko ułatwia świętokradcze działania. Ktoś może powiedzieć, że zawsze byli tacy, którzy znieważali Chrystusa, zawsze były próby wykradania Hostii, mało tego - wiele razy dochodziło do profanacji skradzionych Hostii. To wszystko jest prawdą, tylko że nie jest to żadnym usprawiedliwieniem dla ułatwienia tego procederu.
Chcę też zwrócić uwagę na inny skutek podawania Komunii św. na rękę. Mianowicie na to, że nieuchronnie prowadzi to do zaniku wiary w Rzeczywistą Obecność Chrystusa w Eucharystii. Święta Hostia staje się "czymś zwyczajnym", zapomina się, że jest to Święte umęczone i uwielbione Ciało naszego Pana.
Jak wiadomo w grupach neokatechumenatu mimo, że nie było w Polsce dotychczas pozwolenia na taki sposób udzielania Komunii, od dawna rozdaje się "na rękę". Tłumaczy się członkom tych grup, że mają niezwykłą możliwość dodatkowej adoracji Chrystusa. Otóż opowiadała mi pewna znajoma, że była na takim spotkaniu, gdzie zachęcano do tej adoracji. Obecni tam byli również młodzi adepci neokatechumenatu, którzy zajmowali się "oprawą muzyczną liturgii". Mieli więc ze sobą różne instrumenty muzyczne, grając na nich "chwalili Pana". Gdy rozdano Komunię, pewien młodzieniec wracając na swoje miejsce z Komunią na dłoni poczuł w sobie przemożną chęć adoracji i radośnie powiedział do swego kolegi: "potrzymaj mi", podał mu swoją komunię i długo grał na swoim bębnie "ku chwale Pana". Potem wziął swoją Komunię i spożył. Obecny tam ksiądz przyglądał się z aprobatą temu "oddawaniu chwały".
Świadczy to tylko o jednym - w tej grupie i ksiądz i członkowie nie mają właściwego rozumienia co to jest Eucharystia. Ile jest takich grup w Polsce, a ile na świecie - nie sposób tego ogarnąć. Nie dotyczy oczywiście to tylko neokatechumenatu. Brak rozumienia istoty Eucharystii zaczyna się pojawiać wszędzie, gdzie jest "podawanie na rękę".
Wróćmy jeszcze na chwilę do sprzedanej w Stanach Hostii. Przyjmijmy jako pewnik to, że Hostia ta była konsekrowana. Przyjmijmy też jako pewnik to, że kupujący chciał Ją ustrzec przed pełną profanacją. Nie wiemy co stało się dalej. Być może zaniósł do swego kościoła i tam odprawiono modlitwy przebłagalne, zachowano w specjalnym miejscu i naczyniu, by każdy na wieki całe mógł oddawać hołd, podobnie jak jest w starych kościołach gdzie przechowuje się przed wiekami sprofanowane Hostie, które o dziwo nie ulegają zniszczeniu mimo upływu czasu. Obawiam się jednak, że nic takiego się nie stało, bo logicznie byłoby, by kupiec zawiadomił o tym czytelników Internetu, tak jak zawiadomił, że kupił Hostię.
Nie było też informacji o tym co stało się ze sprzedającym. Normalnym działaniem byłoby oddać go do sądu i żądać wysokiej kary. Ktoś powie: "ale on się deklarował jako niewierzący". No i właśnie dlatego można i należy oddać go do sądu. Ekskomunika go nie dotyczy, chyba że był ochrzczony w wierze katolickiej. Sąd jednak powinien osądzić go jako kogoś, kto świadomie obraża nie tylko uczucia religijne wierzących katolików, ale i poniewiera pamięć zmarłego Papieża, wykorzystując jego autorytet w celach handlowych. Niestety nie słyszymy o żadnych krokach w stosunku do osobnika, który w tak haniebny sposób zarabia. Tak samo jak nie słyszymy nawoływania do ekspiacji. Jednak zawsze możemy wynagradzać Chrystusowi Panu modlitwą indywidualną.


24.04.2005