Mirosław Salwowski
Między Sodomą a Nowym Orleanem
Kiedy pod koniec sierpnia b. roku, w Nowy Orlean uderzył potężny huragan "Katrina" w medialnych doniesieniach dominowały informacje o ogromie spustoszeń, jakie on poczynił. Wszyscy trwożyliśmy słysząc o idących w tysiące śmiertelnych ofiarach tego kataklizmu, setkach tysięcy ludzi, których domy zostały zniszczone przez potężne połączone siły wiatru i wody, bandach szabrowników i rabusiów wykorzystujących to nieszczęście do siania anarchii i bezprawia. Zagłada Nowego Orleanu szybko została oceniona jako "największa katastrofa naturalna w historii USA".
"Katrina" jako Boży bicz?
Przeglądając artykuły w prasie poświęcone tragedii Nowego Orleanu uważny czytelnik mógł jednak wychwycić kilka dość ciekawych wieści i spostrzeżeń, które rzucają nieco więcej światła na możliwe przyczyny tej katastrofy. Tak więc; "Tygodnik Powszechny" pisał, iż
festiwal zwany Południową Dekadencją czynił zeń (to znaczy z Nowego Orleanu - przyp. moje - MS)
... światową stolicę gejów (tamże, Radosław Korzycki, "Ludzie z umarłego miasta", 11. 09. 2005, s. 7); "Polityka" określała to miejsce mianem
dekadenckiego Miasta Grzechu, słynącego z rozwiązłości i korupcji, w którym na dodatek rokrocznie organizowano imprezę "Mardi Gras" polegającą na tym, iż masa dziewcząt stojąc na balkonach obnażała swe piersi w zamian za kolorowe paciorki - co było jedną z głównych atrakcji turystycznych Nowego Orleanu pozwalającą ściągnąć tam wielką ilość młodzieży (tamże: Tomasz Zalewski, "W uścisku Katriny", 10. 09. 2005, s. 103). Tygodnik "Wprost" pokusił się zaś o wejrzenie na historyczne oblicze miasta (które niestety nie straciło niczego ze swej aktualności):
Nowy Orlean rozwijał się w totalnej separacji od pełnego religijnych zakazów, purytańskiego (...) Południa (...) liberalny był stosunek nowoorleańczyków do nadużywania alkoholu i hazardu. Było to miasto grzechu, a popyt na seks był ogromny (tamże: Jerzy A. Rzewuski, "Pawana dla Nowego Orleanu", 18. 09. 2005, s. 60). Do tego wszystkiego można by jeszcze dodać ogromne wskaźniki przestępczości będące wielką bolączką Nowego Orleanu, bardzo silnie rozwinięty tam okultystyczny i semi -satanistyczny kult Voo Doo. Jako ukoronowanie tych informacji odnotowujmy również fakt, iż najgwałtowniejszy atak "Katriny" nastąpił w dniach 29 i 30 sierpnia, czyli dokładnie w przeddzień, planowanego na 31 sierpnia, wspomnianego wyżej, "Festiwalu Dekadencji" - słynącej z wielkiego wyuzdania i bezwstydu wielkiej imprezy sodomitów i lesbijek.
Czy to przypadek, że niszczycielski żywioł uczynił Nowy Orlean wielkim rumowiskiem, pełnym trupów i wydanym na pastwę bandytów oraz rzezimieszków? Czy zbiegiem okoliczności jest, iż ta oaza bezbożności, rozpusty, przestępczości, bezwstydu i zboczeń stała się areną najpotężniejszej katastrofy przyrodniczej w dziejach Stanów Zjednoczonych?
Jeśli to przypadek, to uderza fakt, iż 20 wiek oraz początek 21 wieku były świadkami masy takich "przypadków".
Przypadki Bożego Gniewu
Wymieńmy tylko kilka z najbardziej rzucających się w oczy kataklizmów, które dotknęły miejsca i rejony wybijające się w swych zniewagach czynionych Wszechmogącemu:
Martynika - 8 maja 1902 r., w święto Wniebowstąpienia Pańskiego, wybuch wulkanu Pelee w mgnieniu oka niszczy miasto Saint - Pierre, pochłaniając niemal 40 tys. ze 100 tys. dusz, jakie na ten czas liczyła ta wyspa. Z samego miasta dotkniętego tragedią nie ocalał nikt (oprócz jednego więźnia, który w czasie erupcji wulkanu umiejscowiony był w więzieniu pod ziemią). Wszyscy mieszkańcy giną w skutek spalenia, uduszenia, porażenia prądem. Fotografie zniszczonego miasta przywodzą na myśl sceny rodem ze zrujnowanej przez bombę atomową Hiroszimy. Niewiele wcześniej, bo w czasie karnawału 1902 roku, Saint Pierre staje się widownią licznych antyreligijnych. szyderstw. Uczestnicy przebrani za zakonników i zakonnice kpili sobie z wiary katolickiej. Apogeum przypada na 28 marca, Wielki Piątek tegoż roku. W tym szczególnym dla chrześcijan dniu - pijany wznosząc przeróżne plugawe i bluźniercze okrzyki do parodiuje 14 stacji Drogi Krzyżowej, używając przy tym figury Chrystusa wleczonej na sznurze. Na końcu obraz Pana Jezusa zostaje wrzucony w przepaść.
Messyna (1908) - jej mieszkańcy lubowali się w bluźnierstwach i rozpuście. Najpoczytniejsze pismo messyńskie, 24. 12. 1908 r. zamieszcza skrajnie bezbożny wiersz naigrywający się z Dzieciątka Jezus. Kończy się on zuchwałym zawołaniem do Boga:
Boże, jeżeli jesteś, ukarz nas trzęsieniem ziemi!. Parę dni później, bo 28 grudnia, całe miasto zostaje powalone w gruzach w skutek trzęsienia ziemi. Spośród 183 tyś. mieszkańców, śmierć ponosi 83 tyś.
"Titanic" (12. 04. 1912) - ten owiany legendą statek, o losie, którego nakręcono już dziesiątki filmów, miał być najbardziej bezpiecznym okrętem świata. Jego twórcy byli tego pewni aż do tego stopnia, że na kadłubie umieścili bluźniercze wyzwanie:
Nikt, nawet sam Jezus Chrystus, nie zdoła zniszczyć tego statku. Na to jak bardzo mylne były te zapewnienia nie trzeba było czekać. Masa pogrążonych w uciechach i rozrywkach pasażerów, z godziny, na godzinę, zostaje postawiona twarzą w twarz, z szalejącymi falami oceanu wdzierającymi się na pokład. W krótkim czasie, to arcydzieło sztuki konstruktorskiej zostaje pochłonięte przez wielką wodę, a dla ogromnej większości spośród 1503 pasażerów, podróż ta okazała się ostatnią.
Mexico City (1986) - w skutek trzęsienia ziemi ginie ok. 10 tys. ludzi. Kataklizm niemal doszczętnie niszczy dzielnicę, w której nieco wcześniej odbywał się zjazd satanistów i okultystów.
Los Angeles (17.01.1994 r.) - silne trzęsienie ziemi dotyka miasto i jego okolice. Jego epicentrum znajduje się w dzielnicy Northridge - centrum amerykańskiego przemysłu pornograficznego, gdzie - biorąc pod uwagą USA - rocznie produkowano ok. 95 proc. tego rodzaju filmów. W gruzach zostają pogrzebane kosztowne wyposażenia, kamery i urządzenia kopiujące , kartoteki klientów, archiwa, zamówienia, etc.
Czy to wola Boża, czy też nie, nie ulega wątpliwości, że spustoszenie w kalifornijskiej Video-Sodomie posiada nieomal rysy apokaliptyczne... Większe szkody poniosła, bez wyjątku każda firma, a wiele z nich zostało sparaliżowanych - donosił później "Times Advocate". Pilot przelatujący nad Northridge, miał trudności z opisaniem ogromnych zniszczeń - w gruzy runęły wielkie gmachy, sprasowany został olbrzymi budynek parkingowy. Audycja radiowa "Put Murphy Show" nadając bezpośrednią relację z Northridge, opisywała je jako miasto duchów, którego teren został zaryglowany drucianą siatką, tak by nikt niepowołany nie mógł tam wejść.
Azja Południowo - Wschodnia (26.12.2004) - w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia wielkie trzęsienie ziemi wywołuje potężne fale Tsunami, które zabijają ok. 300 tyś. ludzi. W jednej chwili tysiące, wylegujących się niemal nago na plażach turystów, zostaje pochłoniętych przez oszalałe fale morza. Ich pożółkłe, zesztywniałe trupy straszyć będą swym widokiem na plażach, gdy woda już opadnie. Dotknięte katastrofą rejony od dawna znane są jako mekka seksturystyki, szczególnie ulubiona przez europejskich i amerykańskich pedofilów. W Malezji, Indonezji, Filipinach, Tajlandii, obroty seksbranży wynoszą od 2 do 14 proc. ich produktu krajowego (por. Wojciech Rogacin, "Pieniądze, wyzysk i moralność", Newsweek Polska, 19. 06. 2005, s. 86). W samej Tajlandii liczba prostytutek szacowana jest na 200 tyś, z czego wiek 2/3 nie przekracza 16 roku życia. W Indonezji liczbę dzieci sprzedawanych do domów publicznych szacuje się na od 70 do 100 tysięcy rocznie. Cały rejon dotknięty Tsunami dawał połowę z ok. 400 tys. dzieci porywanych każdego roku na świecie. W całym tym plugawym interesie uczestniczą miejscowi urzędnicy, policjanci i celnicy gotowi za łapówkę załatwić każdy dokument pozwalający na wywiezienie dziecka za granicę, oraz - nierzadko rodzice, którzy pogrążeni w biedzie gotowi są sprzedawać niektóre ze swych pociech. Te spośród dzieci, którym oszczędzono losu płatnych prostytutek, przeznaczane są na darmową siłę roboczą w plantacjach, rezydencjach bogaczy oraz w fabrykach, które zagraniczne koncerny odzieżowe najchętniej budują właśnie w tej części świata.
Czy pójdziemy śladem Niniwitów?
Dużo by można jeszcze pisać o podobnych w wydźwięku zdarzeniach. Moglibyśmy więc wspomnieć o Matce Bożej, która w Fatimie i Akita (oba objawienia zostały oficjalnie uznane za prawdziwe przez władze kościelne) płacząc nad losem biednych grzeszników, zapowiadała równocześnie straszliwe kary w postaci wojen i "ognia z nieba, który zetrze z powierzchni ziemi wielką część ludzkości", św. Faustynie Kowalskiej i Służebnicy Bożej Rozalii Celakównie wieszczących, iż Warszawa zostanie zniszczona za liczne grzechy aborcji oraz rozpusty, św. Maksymilianie Marii Kolbe mówiącym, iż w 2 wojnie światowej zginie tylu ludzi, ile zamordowanych zostało poczętych dzieci. Wszystko to powinno umocnić nas w umiłowaniu tej wielkiej prawdy, iż Pan Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre nagradza, a za złe karze - również na tej ziemi. Lecz nawet w tych wydarzeniach winniśmy uznawać wielkość Bożego miłosierdzia. "Kogo Bóg miłuje, tego chłoszcze" - mówi św. Paweł. Poprzez ziemskie kary Wszechmogący próbuje ukazać nam marny los do którego zmierzamy brnąc i trwając w grzechu i to jest właśnie oznaką Jego miłości do nas. Do każdego z nas należy jednak wybór - czy pójdziemy śladem Niniwitów, którzy przejęci ostrzeżeniami proroka Jonasza odwrócili się od swego występku, czy też podążymy śladem naśmiewających się z napomnień Noego ludzi zgładzonych później przez Potop.
27 IX 2005