Stanisław Krajski
Konserwatyści, PiS, władze państwowe i sprawa Abp. Stanisława Wielgusa
Otrzymaliśmy drogą elektroniczną „O ś w i a d c z e n i e”
Klubu Konserwatywnego w Łodzi. Oto jego najbardziej interesujące nas fragmenty (wytłuszczenia S. K.)
(...) Ostrzegamy przed wykorzystywaniem zaistniałego dramatu dla intensyfikowania prób dalszego zaszczepiania Kościołowi Świętemu trucizny demokratycznej. Jednakowoż czujemy się w obowiązku stwierdzić, że szatańska pokusa zastępowania apostolskiego mandatu hierarchii, czerpiącej swoją władzę z nadania Boskiego Założyciela Kościoła, nie ma już dzisiaj tylko jednego oblicza, modelowanego przez frywolnych, liberalnych postępowców. Objawiła się ona obecnie również w „kapuściano-konserwatywnej”, naprawdę ochlokratycznej masce prymitywnej tłuszczy, znieważającej swoim wrzaskiem Świątynię Pańską. Dlatego trzeba powiedzieć jasno: motłoch (i jego trybuni) „katolicki” czy złożony z „prawdziwych Polaków” nie ma żadnej moralnej wyższości nad jakimkolwiek innym motłochem i musi zostać na powrót ujęty w karby surowej dyscypliny.
Wyrażamy najwyższe uznanie polskim władzom państwowym, a w szczególności JE Panu Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, z powodu podjęcia stanowczych i skutecznych, a jednocześnie należycie dyskrecjonalnych, działań w obronie honoru i suwerenności Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Musimy przypomnieć, że kwestia doboru osób na najwyższe godności w Kościele lokalnym należy bez wątpienia do sfery res mixtae (sprawa mieszana – dop. S. K.) pomiędzy kompetencjami władzy duchownej i świeckiej, ze względu na bezpieczeństwo państwa. (...)
Prezes
Dr hab. Jacek Bartyzel
Sekretarz
Marcin Paszkowski
Łódź, 8 stycznia AD 2007
Dr hab. Jacek Bartyzel i Marcin Paszkowski zadziwiają tutaj jako konserwatyści brakiem ogłady, kultury, dobrego smaku, szacunku dla drugiego człowieka i poszanowanie ludzkiej godności. Określenia „kapuściano-konserwatywna”, „prymitywna tłuszcza”, „wrzask”, „motłoch” to określenia niegodne, wulgarne, określenia, których ludzie honoru i kultury nie używają. To określenia rodem spod budki z piwem lub brukowej prasy.
Trudno polemizować z „tezami” postawionymi w takim języku. Brak w nich obiektywizmu. Jest tylko emocjonalna, pełna pogardy postawa. Brak zrozumienia i choćby próby zrozumienia. Jest mentorski, prokuratorski ton, przypisywanie sobie prawa do pozbawionej racjonalności, autorytarnej i ostatecznej oceny. Brak sprawiedliwości i powtórzmy to jeszcze raz dobitnie całkowity brak kultury.
Zauważmy na marginesie, że biskupi, który wypowiedzi można znaleźć na łamach „Naszego Dziennika oceniło reakcję ludzi w Katedrze pozytywnie, całkiem w innym duchu niż duch omawianego oświadczenia.
Warto tu jedynie jeszcze zwrócić uwagę na jedną sprawę. „Oświadczenie” ustosunkowuje się do postawy władz państwowych. Jeżeli przyjmiemy, że jego autorzy prawidłowo oceniają ich postawę, to należałoby również przyjąć, że władze te zachowały się w sposób niegodny władz polskich i sprzeczny z zasadami katolicyzmu.
Prawdziwie Polskie władze mające na sercu interes Polski i Kościoła mogłyby zając tylko jedno stanowisko – dać wyraz przekonaniu, że tylko Kościół jest kompetentny w tej sprawie i zadeklarować poparcie dla wszelkich jego stanowisk i działań – a więc stanowiska Prymasa i, następnie Episkopatu. Aktywność władz w tej sprawie powinna być konsultowana z Kościołem i uzależniana od jego stanowiska. Wszelkie mniejsze lub większe naciski czy mieszanie się w tę sprawę władz państwowych należy traktować jako zamach na autonomię Kościoła i naruszanie konkordatu.
12 I 2007