Stanisław Krajski
Formacja dziennikarzy – czy mamy do czynienia z poganami czy z barbarzyńcami?
W moim materiale pt. „Stańmy w obronie ks. abpa Stanisława Wielgusa” znalazło się następujące zdanie: Zdaję sobie sprawę z tego, że dziennikarze, szczególnie wielkich mediów, to najczęściej ograniczeni umysłowo poganie, którzy niewiele co rozumieją i najczęściej nie wiedzą co czynią, ale w tym wypadku miara została przekroczona w taki sposób, iż nawet oni powinni zdawać sobie z tego sprawę.
Kilku czytelników naszej strony uznało, że sformułowanie ograniczeni umysłowo poganie to emocjonalne określenie obelżywe, które nie powinno znaleźć się w moim tekście. Po przemyśleniu tych uwag dochodzę do wniosku, że podtrzymuję stanowczo to sformułowanie uznając zarazem, że jest ono nieprecyzyjne i skrótowe i że może być w związku z tym źle zrozumiane. Wymaga ono zatem dopowiedzenia. Oto ono.
Kto to jest poganin? Pisałem o tym w wielu swoich tekstach. Warto jednak pewne rzeczy tu powtórzyć i podkreślić.
Pogaństwo miało różne etapy rozwoju. Pisząc poganie nie miałem oczywiście na myśli tego etapu, w którym jakiś dziki oddawał część jakiemuś konkretnemu drewnianemu bałwanowi. Pogaństwo dojrzewało. W swym końcowym, najbardziej dojrzałym stanie, który pojawiał się w starożytnej Grecji i starożytnym Rzymie i który występuje również dzisiaj poganie reprezentowali postawę antropocentryczną – to człowiek jest najwyższą, najdoskonalszą istotą we wszechświecie – to właśnie on i tylko on zasługuje na miano Boga. Stąd reakcja pogan na chrześcijaństwo było, bo musiała być, jednoznacznie negatywna. Świetnie ujął to Porfiriusz w swoim dziele „Przeciwko Galilejczykom”, w którym stwierdził mniej więcej tak: „Wszystkie religie są sobie równe i wszystkie powodują uduchowienie człowieka i podnoszą go na jakieś wyżyny z wyjątkiem chrześcijaństwa, które należy zniszczyć, bo godzi w człowieka”.
Dlaczego według pogan chrześcijaństwo było i jest nie do przyjęcia?
Ponieważ sytuuje człowieka nisko – poniżej Boga i kwalifikuje go jako istotę słabą, niedoskonałą i grzeszną oraz w drastyczny sposób ogranicza jego autonomię i wolność (człowiek w swoim zbawieniu zależy od czynników od niego zewnętrznych oraz ma się podporządkować wskazaniom wiary i moralności oraz woli Bożej).
Dla pogan starożytnych i współczesnych człowiek to istota niczym nieskrępowana będąca jedynym prawodawcą i stanowiąca autorytarnie o tym co jest prawdą a co fałszem (przynajmniej w perspektywach pojawiających się poza naukami szczegółowymi), co dobrem a co złem.
Dzisiejsi poganie atakują zatem chrześcijaństwo szczerze i w zgodzie ze swoją wiarą (a można powiedzieć i sumieniem) jako czynnik, który godzi w ich podstawowe wartości.
Wielu dziennikarzy wielkich polskojęzycznych mediów (a praktycznie wszyscy ci, którzy pisali o sprawie abpa Stanisława Wiegusa) to tacy właśnie poganie. Są wśród nich co prawda osoby, które deklarują się jako katolicy, ale ich katolicyzm ewidentnie (sami dają o tym świadectwo) nie obejmuje ich formacji intelektualnej i światopoglądowej oraz aksjologicznej. W tych perspektywach są niekiedy bardziej pogańscy niż sami poganie.
Ujmując problem w tej perspektywie można traktować ich dwojako: jak zagubione dzieci (zagubione dzieci należy kochać i wychowywać i pilnować, aby dopóki nie dorosną nie wychodziły z piaskownicy); jak reprezentantów pewnej starej i prymitywnej formacji religijno-kulturowo-cywilizacyjnej takiej jak np. formacja pigmejów czy aborygenów, których należy traktować wyrozumiale i z szacunkiem, ale nie pozwalać im mieszać się w sprawy naszej wysokiej kultury i cywilizacji, nie mówiąc już oczywiście o kwestiach religijnych (czy kościelnych).
Trzeba tu też podkreślić jedną kwestię. Jest pewna zasadnicza różnica pomiędzy poganami starożytnymi a poganami współczesnymi.
Tamci żyli w wytworzonym przez siebie świecie, świecie do którego wtargnęli nagle chrześcijanie. Można zatem zrozumieć ich oburzenie, agresję i brak zrozumienia dla chrześcijan.
Dzisiejsi poganie to ludzie, którzy wtargnęli w nasz świat – w zbudowaną przez chrześcijan cywilizację i kulturę. My nie mordujemy ich i nie negujemy tak jak kiedyś poganie mordowali i negowali nas. Jednak mamy prawo wymagać od nic, by nas rozumieli i szanowali i współżyli z nami pokojowo. Możemy jeszcze zrozumieć, że idą na konfrontację, że chcą nas zniszczyć i przekabacić, ale wymagamy zrozumienia, szczerości i uczciwości.
Pisząc o współczesnych poganach „ograniczeni umysłowo” niejako brałem ich w obronę i próbowałem usprawiedliwić, a zatem przyjmowałem hipotezę, ze wielu z nich jest szczera i uczciwa tylko po prostu niczego nie rozumieją, a to jest właśnie stan, który można określić jako ograniczenie umysłowe.
Stan ten trudno usprawiedliwić. Wychowali się w cieniu kultury chrześcijańskiej, powinni ją znać, a co za tym idzie i rozumieć, a więc rozumieć również katolicyzm jako taki,. Postawy wyrastające z wiary i prawa rządzące Kościołem. Jeśli tego nie rozumieją to nie można inaczej tego nazwać niż ograniczenie umysłowe. Starożytni poganie w pewnym momencie zaczęli rozumieć chrześcijaństwo. Prawda, że to się dla nich jako pogan źle skończyło – zostali chrześcijanami.
Poziom umysłowy (i kulturowy) współczesnych pogan jest, moim zdaniem ewidentnie niższy niż pogan starożytnych. Niekiedy zadaję sobie pytanie: a może to jednak nie są poganie, może to są po prostu zwykli pozbawieni kultury i jakiejkolwiek aksjologii barbarzyńcy?
12 I 2007