Skandal na uniwersytecie La Sapienza – ignoranci czy fanatycy?
Skandal na uniwersytecie La Sapienza, rozpoczął się od listu 66 profesorów tej uczelni, którzy zapowiedzieli, że zbojkotują wizytę papieża na inauguracji roku akademickiego. Naukowców poparła niewielka zresztą grupa studentów organizując antypapieskie manifestacje i zapowiadając różnego typu protesty, między innymi blokadę wejścia do auli uniwersytetu, tak, by papież nie mógł wygłosić przemówienia.
Naukowcy napisali w swoim liście: „Słowa papieża nas obrażają i poniżają”. Chodziło im o wypowiedź Josepha Ratzingera z 1990 roku, kiedy to jako kardynał oświadczył w Parmie, że „proces kościelny przeciwko Galileuszowi był uzasadniony i sprawiedliwy”.
Przewodniczący jednej z organizacji studenckich powiedział: „Nasza uczelnia gościła Pawła VI i Jana Pawła II. Ale na rzecznika obskurantyzmu Benedykta XVI nie chcemy się zgodzić”.
W komentarzu do tych wydarzeń zamieszczonym w „Gazecie Wyborczej” można było przeczytać: „W 1633 r. inkwizycja skazała 69-letniego Galileusza na dożywotni areszt domowy. Kara byłaby surowsza, gdyby Galileusz nie potępił swych obrzydliwych błędów”.
Komentarz „Dziennika” był podobny: „Naukowcy nie mogą pogodzić się, że jeden z najwybitniejszych umysłów w historii wciąż nie doczekał się uznania w kręgach kościelnych. Galileusz, który był filozofem, astronomem, fizykiem i matematykiem, potwierdził teorię Kopernika. I zapłacił za to wysoką cenę. Jego prace znalazły się na liście ksiąg zakazanych, a sam Galileusz został skazany na dożywotni areszt domowy. Skasowano go dopiero wówczas, gdy uczony wyparł się rzekomej herezji”.
Zauważmy, że dziennikarze tych dwóch gazet podają sprzeczny „fakty”. Dziennikarz „Gazety Wyborczej” głosi, że Galileusz otrzymał wyrok jedynie dożywotniego aresztu, bo potępił swoje poglądy, a publicysta „Dziennika” mówi o tym, że ten wyrok został anulowany, gdy Galileusz się ich wyparł.
Cytowani dziennikarze są i tak bliżej prawdy niż wielu ogłupionych przez antykościelną propagandę mieszkańców Europy. Z badań przeprowadzonych przez Parlament Europejski wynika, że 30% studentów europejskich uważa, że Galileusz został żywcem spalony na stosie, a 99% wierzy święcie w to, że był poddany torturom. Jaka zaś była prawda?
Vittorio Messori wielki włoski publicysta katolicki w swojej pracy „Czarne karty Kościoła” pisze: „Galileusz nie spędził ani jednego dnia w więzieniu, ani też nie cierpiał fizycznie”.
Messori ujawnia w swojej książce następujące fakty historyczne: Gallileusz mieszkał w trakcie procesu w pięciopokojowym mieszkaniu z widokiem na ogrody watykańskie; bezpośrednio po wyroku zamieszkał w willi Medyceuszów w Pincio; następnie był gościem pałacu arcybiskupiego w Sienie; wreszcie osiadł w luksusowej willi Arcetri.
„Nie utracił – pisze włoski publicysta – ani szacunku biskupów ani uczonych, często zakonników. Nie zabroniono mu prowadzenia dalszych badań. (…) Nie zabroniono mu także przyjmowania wizyt. (…) Szybko uchylono mu także zakaz opuszczania wilii. Miał tylko jeden obowiązek: raz w tygodniu odmówić siedem psalmów pokutnych. I ta kara skończyła się po trzech latach”.
Za co sądzono i skazano Galileusza?
Messori stwierdza: „Galileusz nie został skazany za to, co mówił, lecz za to jak mówił. (…) Z braku obiektywnych dowodów, wspierał się nowym dogmatyzmem, nową religią Nauki rzucając przeciwko swoim kolegom takie inwektywy jak te, które znajdują się w jego prywatnych listach: kto zaraz i całkowicie nie zaakceptuje systemu kopernikowskiego jest (wyrażenie dosłowne) imbecylem z głową napełniona ptakami, kimś kogo „z trudnością można obdarzyć mianem człowieka”, „plamą na honorze rodzaju ludzkiego” (…). W gruncie rzeczy mniema, iż nieomylność bardziej jest po jego stronie niż po stronie władzy kościelnej. (…) Próżnością było wyciąganie na światło dzienne (między innymi z równoczesną pogardą dla wiary ludzi bardziej skromnych) hipotez, które właśnie dlatego, że nie były jeszcze udowodnione, winny być szeroko dyskutowane jedynie w kręgach uczonych”.
Ocenę Messoriego potwierdzałyby słowa papieża Jana Pawła wygłoszone 31 października 1992 r., na sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk. Według papieża Galileusz „odrzucił sugestię, jaką mu podsunięto, by system Kopernika przedstawił jako hipotezę, dopóki nie znajdzie on potwierdzenia w niezaprzeczalnych dowodach. Chodziło zatem o wymóg narzucony przez metodę eksperymentalną, której on sam był pionierem”.
Peter Bielik w swojej książce pt. „Przeciwko Kościołowi. Fałszerze prawdy-lewica-masoni” opisuje szczegółowo wszystkie błędy i nadużycia Galileusza dokonane przez niego przed 1633 r. Pisze między innymi: „Wykorzystując wyniki swoich badać głosił, że obowiązujący dotychczas wypracowany przez Ptolemeusza geocentryczny model układu słonecznego jest fałszywy. (…) Swoje poglądy przedstawił Galileusz jako udowodnioną prawdę. Ich słuszność miało potwierdzać mające związek z grawitacją księżyca zjawisko przypływu i odpływu oceanów. Z tego związku ówcześni naukowcy już zdawali sobie sprawę. Braki w swojej argumentacji Galileusz równoważył mocnymi określeniami przeciwko tym, którzy zajmowali inne stanowisko, a takich było wielu. Nazywał ich głupcami, duchowymi krasnoludkami itp. W ten sposób polemiki naukowe stały się bardzo emocjonalne. Galileusz postępując niezgodnie z zasadami naukowymi domagał się od swoich przeciwników, a by udowodnili, że głoszona przez niego teoria jest fałszywa. Gdy oni powoływali się na Biblię ogłosił, że Biblia nie jest miarodajna w zakresie nauk przyrodniczych. Przyjmując taki stosunek do interpretacji Pisma Świętego wciągnął w ten spór Kościół. Kościół był skłonny przyjąć nową interpretację Biblii w takim jednak wypadku, gdyby Galileusz był zdolny udowodnić swoje twierdzenia. Z tego jednak powodu, że nie udało mu się tego dokonać inkwizycja rzymska potępiła w 1616 roku jego poglądy związane z Pismem Świętym i zabroniła mu ich propagowanie na piśmie. (…) Galileusz nadal zachowywał się niepoprawnie w stosunku do Kościoła. W roku 1632 wydal książkę „O dwóch głównych systemach świata“, w której bronił heliocentryzmu. Książka ta nie wnosiła nic nowego i była słaba patrząc z naukowego punktu widzenia. Galileusz próbował w niej bowiem dowodzić słuszności heliocentryzmu odwołując się nadal do zjawiska przypływów i odpływów oceanów oraz istnienia plam na Słońcu, które odkrył jezuita K. Steiner, profesor matematyki na uniwersytecie w Ingolstadcie, a które w istocie nie miały nic wspólnego z poruszanymi przez Galileusza problemami. Niezależnie od tego, że naruszył w ten sposób zakaz kościelny propagując heliocentryzm (w dalszym ciągu nie pisał o nim tylko jako o hipotezie), dopuścił się jeszcze fałszerstwa godzącego w Kościół, a mianowicie umieścił samowolnie, chcąc podnieść wiarygodność swoich poglądów, na swojej książce imprimatur czyli znak aprobaty kościelnej dla jej zawartości wskazujący na to, że reprezentuje ona stanowisko Kościoła. Książkę tę dał, co prawda, wcześniej do aprobaty kościelnemu cenzorowi, ale nie uwzględnił żadnej dokonanej przez niego poprawki”.
Wypowiedź Josepha Ratzingera z 1990 r., że „proces kościelny przeciwko Galileuszowi był uzasadniony i sprawiedliwy” ma zatem swoje dobrze umotywowane w faktach historycznych uzasadnienie i każdy zwolennik wolności słowa i wolności przedstawiania swoich poglądów nie powinien go za nią atakować.
Profesorowie i studenci protestujący na uniwersytecie La Sapienza dali świadectwo temu, że cenią wolności słowa, wolność poglądów, tolerancję o tyle tylko o ile odnosi się to do osób reprezentujących opcję, którą akceptują.
Stanisław Krajski
30.01.2008