Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Sojusz przeciwko Polsce?

W odpowiedzi Janowi Marii Jackowskiemu

Zaskoczył mnie, zdumiał i w znacznej mierze przeraził artykuł Jana Marii Jackowskiego pt. „Sojusz dla Polski?” zamieszczony w sobotnio-niedzielnym wydaniu „Naszego Dziennika” z 17-18 listopada br. Jest to materiał niejednoznaczny, niejasny, zawierający wiele mało czytelnych podtekstów, sugestii, niedomówień, który nie udziela wprost odpowiedzi na pytania, które w nim się pojawiają czy mogą pojawić się u czytelnika w trakcie jego lektury. Trudno odczytać jego wymowę. Nie jest to tekst, o którym można powiedzieć, że został napisany w duchu „Tak, tak – nie, nie”. Czytając go odniosłem wrażeniem że stanowi swoisty koniunkturalny ukłon pod adresem nie tylko PSL, ale i PO. Już samo pytanie postawione w tytule, a odnoszące się do sojuszu PO i PSL – „Sojusz dla Polski?”, zawiera sugestię, że to może być sojusz, który przyniesie Polsce jakieś i to nawet wielkie dobro. Czy w środku materiału odnajdujemy odpowiedź na to pytanie? Wprost nie. Są tylko jakieś półsłówka i niedomówienia. Podchodząc do sprawy bardzo ostrożnie sformułuję to tak: odnoszę wrażenie, że J. M. Jackowski głosi, że ten sojusz może być dla Polski czymś bardzo pozytywnym. Do tego problemu jeszcze wrócę analizując bardziej szczegółowo zakończenie tego materiału.
W tym miejscu chciałbym skupić uwagę na dokonanej przez J. M. Jackowskiego charakterystyce PO, w której odwołuje się do programu tej formacji. Oto fragmenty jego tekstu ją zawierające: „Szef PO w końcówce kampanii podjął szereg zobowiązań, takich jak: przyspieszenie wzrostu gospodarczego, radykalny wzrost płac w budżetówce, wzrost emerytur i rent, polityka prorodzinna, budowa sieci dróg ekspresowych (autostrad i obwodnic), gwarancja bezpłatnego dostępu do opieki medycznej, szybkie wypełnienie polskiej misji w Iraku. A wszystko to - według liderów PO - spowoduje, że już wkrótce wrócą Polacy z emigracji, bo praca w Polsce zacznie się opłacać, będą nas leczyć dobrze zarabiający lekarze i pielęgniarki, a dobrze zarabiający nauczyciele będą uczyć nasze dzieci. Dobrze opłacani policjanci będą lepiej dbać o nasze bezpieczeństwo. (…) W Deklaracji Ideowej PO z 21 grudnia 2001 r. zapisano, że fundamentem cywilizacji Zachodu jest Dekalog, łamanie praw w nim zawartych jest pozbawianiem godności i praw innych osób, a rolą państwa jest sprzeciw wobec działań sprzecznych z Dekalogiem. Partia sprzeciwia się wprowadzeniu w prawie rejestrowanego związku partnerskiego dla par osób tej samej płci oraz niemałżeńskich par heteroseksualnych żyjących w konkubinacie. Ponadto PO przeciwna jest legalizacji eutanazji, zmianom w prawie dotyczącym przerywania ciąży i legalizacji tzw. miękkich narkotyków, a także planom przywrócenia kary śmierci”.
Z tej charakterystyki można by wyciągnąć wniosek, że PO, to katolicka i propolska formacja zasługująca na poparcie. Dlaczego J. M. Jackowski nie pisze o tym, że jeszcze niedawno PO nic o takich sprawach nie wspominało, że jej deklaracje w tej mierze można wiązać tylko z taktyką przejmowania katolickiego elektoratu i mającego podtekst jedynie polityczny flirtu z niektórymi biskupami? Czy J. M. Jackowski jakoś tę charakterystykę koryguje lub uzupełnia? Czy próbuje ukazać inne oblicze PO, skrytykować tę partię? Jego krytyka PO, jeżeli w ogóle można to nazwać krytyką, sprowadza się do następującej wypowiedzi: „Trzeba jednak stwierdzić, że chadecki i konserwatywny profil, tak mocno akcentowany w dokumentach ideowych i programowych, nie zawsze współgra z wypowiedziami najbardziej wpływowych polityków PO, zwłaszcza tych wywodzących się z dawnego Kongresu Liberalno-Demokratycznego”.
Wypowiedź tę uzupełnia tak: „Odrębną kwestią jest profil ideowy i programowy PO. Wobec nurtu rozliczeniowego w PiS i pojawiającej się ostatnio tendencji zawężania tej partii do dawnego PC, Platforma, jeżeli chce być największą formacją centroprawicową, musi zabiegać o budowanie silnej frakcji konserwatywnej i chadeckiej. Jest to niezbędne, by neutralizować liberalny wizerunek PO i jednocześnie by marginalizować PiS. Musi zatem otworzyć się na te środowiska, już zresztą obecne w PO, i zmienić wizerunek przywództwa kojarzonego z dawnym KLD. Platforma będzie też wspierała inicjatywy prawicowe wyodrębniające się z PiS”.
Charakter tego uzupełnienia jest niejasny. Czy J. M. Jackowski prezentuje tu tylko swoje tzw. pobożne życzenia czy przewiduje w sposób jakoś realistyczny i uzasadniony przyszłe działania PO?
Z tego uzupełnienia wynikałoby jednak, że zakłada on, iż przekształcenie się PO w formację autentycznie konserwatywną i chadecką jest możliwe. Pod znakiem zapytania jest tutaj sposób rozumienia terminów „konserwatywny” i „chadecki”. Czy należy je rozumieć literalnie czy tak jak rozumiane są przez polityków zachodnich. Zachodni konserwatyzm i chadeckość to z naszego polskiego punktu widzenia najczęściej coś, co bardziej zasługuje na określenia liberalny i lewicowy.
Swoje rozważania J. M. Jackowski kończy kilkoma znamiennymi myślami. Oto pierwsza z nich: „Jak będzie rządziła Polską nowa koalicja? Czy podejmie gigantyczny trud modernizacji kraju i przygotowania go do wyzwań związanych z globalizacją i integracją europejską, czy ograniczy się do horyzontu bieżącej kadencji i administrowania krajem?”
Wynika z tego, że albo koalicja ta zrobi wiele dobrego dla Polski albo będzie robić coś, co nie pociągnie za sobą żadnego dobra, ale i żadnego, przynajmniej większego zła.
Jeśli chodzi o to dobro, to ma nim być taka „modernizacja kraju”, że przygotuje go to do „wyzwań związanych z globalizacją i integracją europejską” Co to dokładnie znaczy?
Druga myśl J. M. Jackowskiego jest taka: „Ważą się losy Polski i trwa bitwa o nasze miejsce we wspólnocie międzynarodowej. Od jakości najbliższych rządów będzie bezpośrednio zależało, czy wybijemy się na pozycję na miarę naszych aspiracji i możliwości, czy zostaniemy zepchnięci do roli podwykonawców, rynku zbytu gorszych towarów, zaplecza tańszej siły roboczej i staniemy się peryferyjną prowincją państwa europejskiego”.
Znowu mamy tu do czynienia ze swoistym „albo albo”, z wyborem pomiędzy jakimś dobrem i jakimś złem.
Czy naprawdę dla Polski głównym dobrem ma być właściwe „miejsce we wspólnocie międzynarodowej” na miarę „naszych aspiracji i możliwości”? Jakie mają być według M. J. Jackowskiego te aspiracje i możliwości, aspiracje i możliwości, których realizację może nam zapewnić PO? Z cytowanej wypowiedzi J. M. Jackowskiego wynikałoby, że nie zakłada on w ogóle, iż właściwym celem PO jest właśnie tylko zepchnięciem nas „do roli podwykonawców, rynku zbytu gorszych towarów, zaplecza tańszej siły roboczej” doprowadzenie do tego byśmy się stali „peryferyjną prowincją państwa europejskiego”.
A tak przy okazji czy J. M. Jackowski nie zakłada, że po wprowadzeniu Polski w pełne poddaństwo UE PO przyzna, że realizacja zawartych w jej programie postulatów związanych z wartościami chrześcijańskimi nie jest możliwa w świetle prawa UE i jej polityki?
Artykuł „Sojusz dla Polski?” kończy się w sposób następujący: „Trzeba zakasać rękawy i podjąć ogromny wysiłek. Na tym polega dzisiejszy patriotyzm, aby twórczo adaptować dziedzictwo i tożsamość narodową do wyzwań współczesności. Żyjemy w rzeczywistości, która nieustannie się zmienia. Jeżeli uważamy, że jest to nie do przyjęcia i nie potrafimy się odpowiednio dostosować do nowych warunków, by je wykorzystywać na własną korzyść, to znaczy, że tracimy zdolność uczestniczenia w głównym nurcie wydarzeń. Tym samym oddalamy od siebie perspektywę, by Polska - wierna swemu dziedzictwu - miała zdolność do odgrywania podmiotowej roli na arenie międzynarodowej”.
Ta wypowiedź to akceptujące odwołanie do programu PO. To w nim znajdujemy w punkcie pt. „Nowy kanon kultury polskiej” powyższą myśl. Czytamy tam również, że kultura polska to powinno być „laboratorium przyszłości” – zmienność, zróżnicowanie, wielość, pielęgnacja różnorodności kulturowej i dialogu kultur.
W żaden sposób nie mogę zgodzić się z tymi słowami. Nie chcę byśmy „twórczo adaptowali dziedzictwo narodowe i tożsamość narodową do wyzwań współczesności”, bo to, jakby tego nie rozumieć, oznaczać będzie, moim zdaniem, utratę tożsamości narodowej.
Dziedzictwo narodowe jest takie jakie jest. Na czym mogłoby polegać jego adaptowanie? Na usuwaniu z niego istotnych elementów? Na przemilczaniu jego części? Na takim przekształcaniu go, by mogło być akceptowane przez unijnych wielkich tego świata? Jak można adaptować tożsamość narodową? Czy to znaczy zmniejszyć ją, zmienić, przekształcić? A może, po prostu, faktycznie się jej pozbawić?
Cóż tu jeszcze nam proponuje J. M. Jackowski? Mówi, że jeżeli nie „adaptujemy” tak dziedzictwa jak i tożsamości narodowej to przegramy – „stracimy zdolność uczestniczenia w głównym nurcie wydarzeń” – „odgrywania podmiotowej roli na arenie międzynarodowej”. Co to znaczy „podmiotowa rola”? Czy PO może nam taką rolę zapewnić? Czy jeszcze będziemy podmiotem jeśli „adaptujemy” swoje dziedzictwo i tożsamość narodową?
Czy trzeba przypominać co to jest Platforma Obywatelska?
W 2005 r. ukazał się w „naszym Dzienniku mój artykuł pt. „Platforma Obywatelska – masońskie sprzysiężenie wilków”, w którym ukazałem jej liberalny charakter i to jak bardzo powiązana jest z masonerią i napisałem między innymi: „Platforma Obywatelska reprezentuje w sposób wyraźny interesy wyłącznie wilków – zachodnich przedsiębiorstw i rodzimej, najczęściej postkomunistycznej, gospodarczej nomenklatury. Stąd takie poparcie dla niej ze strony wielkich polskojęzycznych mediów, za którymi stoi wielki zagraniczny i postkomunistyczny kapitał. (…) Program PO to zatem, tak by wszystko na to wskazywało, program ubezwłasnowolnienia narodu polskiego, jego wynarodowienia i dechrystianizaji, ostatecznej likwidacji państwa polskiego, przejęcia gospodarki i wszystkich pozostałych struktur społecznych przez międzynarodowe siły negujące chrześcijaństwo i budujące pogański „nowy wspaniały świat”, w którym jedynym bogiem jest Człowiek, a w istocie tylko masońscy wybrańcy”.
Czy sojusz PO i PSL to jest sojusz dla Polski czy sojusz przeciwko Polsce? Nie mam wątpliwości co do tego, że PO działa przeciwko Polsce i jej żywotnym interesom. Być może PSL będzie próbować hamować te zapędy PO. Małe ma jednak, moim zdaniem, na to szanse.
Sytuacja jest trudna, jakoś podbramkowa. Trzeba pozostać w prawdzie, zachować wierność Bogu i Ojczyźnie, zdobyć się na heroizm.
Nie wolno nam przyczyniać się do szkodzenia Polsce.
Nie wolno samych siebie oszukiwać.
Nie wolno nam samemu upadać na kolana i pozwalać na to, by inni nas na kolana rzucali.
Nie wolno nam ustępować.

Stanisław Krajski
20.XI.2007