Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Co nas czeka, czyli czym nas uraczą na Wielki Post i Wielkanoc 2011

Rok rocznie w okresie przed ważnymi Świętami pojawiają się paszkwile na Kościół. Niewątpliwie i w tym roku doczekamy się jakieś rewelacji, nowego odkrycia „nikczemności” ludzi Kościoła, może kilka głośnych wywiadów, może jakiś nowy otwarty list lub list prywatny, który niewiadomo jakimi drogami trafi do Wyborczej lub innego podobnego pisma. A ponieważ zakres paszkwilanctwa się poszerza, należy spodziewać się ataku zmasowanego – jednocześnie na Kościół i na Polskę. Okazje ku temu dostarczy Rocznica Smoleńska – niewątpliwie wśród fałszywych gestów ubolewania, smutku i żalu nie zabraknie mocnego antypolskiego akcentu. Jak na razie jesteśmy przygotowywani i rozmiękczani oszczerczą książką „historyka” T. Grossa. Wspominam o książce Grossa, bo jest ona atakiem nie tylko na Polskę i Polaków, jest obrzydliwym atakiem również na Kościół, nawet na samego kardynała A. Hlonda!

Oczywiście przed Wielkanocą możemy się spodziewać coś bardziej perfidnego. Nie takie proste i jawne kłamstwo jak u T. Grossa. Cos wyrafinowanego, pełnego „troski” o Kościół i zaniepokojenia o losach wiernych, coś, w udawaną szczerość czego mogą uwierzyć zdezorientowani ludzie. Najlepiej, jeśli taka publikacja jest firmowana przez jakiegoś znanego duchownego. Może być to taki, który często występuje w programach telewizyjnych lub taki, który znany jest z dawnych swoich osiągnięć, w każdym bądź razie musi być to ktoś, o kim łatwo znajdzie się wiele informacji w Internecie. Ktoś taki jak o. Ludwik Wiśniewski OP, autor słynnego już listu do JE Nuncjusza Apostolskiego ks. arcybiskupa Celestino Migliore. List ten, przypomnijmy sobie, zaofiarowano nam w okresie Adwentu, by zamącić nastrój przed Bożym Narodzeniem. Ale u nas Boże Narodzenie jest tak obchodzone, że bardziej interesujemy się choinkami, prezentami i robieniem uszek niż dywagacjami dominikanina. I choć Wyborcza zrobiła wszystko, co mogła, by sprawę nagłośnić, choć na ten list zareagowała Hierarchia i ukazało się kilka peanów na cześć o. Wiśniewskiego (i ciągle się ukazuje, dba o to Gazeta Wyborca) i kilka porządnych krytyk listu, zwykły człowiek listem nie bardzo się zainteresował i należy się spodziewać, że w Wielkim Poście nastąpi poprawka (najlepiej jakaś głośna afera, bo to przemawia do ludzi).

Bardzo wątpię, że o. L. Wiśniewski napisze nowy list. W pewnym sensie jest on już „zgraną kartą”. Atakował Kościół ponad dwa lata temu na sama Wielkanoc 2008 – oczywiście w świątecznym wydaniu Wyborczej. Teraz wystąpił w Adwencie, więc przydałby się ktoś nowy. Nie wątpię, że znajdzie się ktoś, kto podoła temu zadaniu. Nie mniej jednak uważam, że warto jest przyjrzeć się poglądom, szerzonym przez o. Wiśniewskiego w jego dawnym wywiadzie dla Wyborczej i w nowym liście do JE Nuncjusza Apostolskiego. Te poglądy to nic nowego, są to tezy głoszone cały czas przez tzw. skrzydło odnowicielskie Kościoła. Warto więc przyjrzeć się im i być przygotowanym na następny atak. A najlepiej możemy się im przyjrzeć analizując wypowiedzi o. Wiśniewskiego.

Pierwszy warunek, by taka publikacja mogła odnieść jakiś sukces, to wykazać się zatroskaniem o Kościół i o człowieka. Mogą to być uwagi wynikające z niepokoju o losy Kościoła w Polsce lub poszukiwanie punktów wspólnych pomiędzy ludźmi, ponieważ wszyscy dążymy do pokoju, miłości, dobra1.
Po wykazaniu się dobrą wolą należy podać przyczyny niepokoju. Można niepokoić się o losy demokracji, o język polityków, albo – najlepiej o stan Kościoła. W tym można wykazać się „głęboka” troską i „uzasadnionym” niepokojem. Na przykład na temat zapłodnienia in vitro. Mówi o. Wiśniewski w odpowiedzi na pytanie dziennikarza o udział Episkopatu w pracach ustaw legislacyjnych:
W moim przekonaniu Episkopat nie powinien uczestniczyć w tworzeniu prawa państwowego. Rolą Kościoła jest jasne zaprezentowanie stanowiska: to uważamy za dobro, to uważamy za zło. Koniec, ani kroku dalej.
Bo dalej niech się martwi władza świecka. Niech rozważy, czy kierować się stanowiskiem Kościoła, jak je zapisać w paragrafach i w ustawach, ale też - czy je w ogóle zapisać. Kościół i władza to dwie rozłączne sfery. Stanowienie prawa nie jest rolą księży. W moim przekonaniu angażowanie się przedstawicieli Kościoła w proces legislacyjny jest bardzo niebezpieczne. Właśnie taka postawa dzieli Polaków, a nie łączy.


Bardzo ciekawa opinia! Najpierw wynika z niej, że Kościół wyraża swoje stanowisko przez określenie to uważamy za dobre, a to za złe. Dziwne, bo opinia ta wyrażona jest przez członka Zakonu, który ma jako swoje zawołanie VERITAS, czyli prawda. Kościół nie mówi i nie może mówić uważamy. Kościół głosi naukę, posiada pełną Prawdę i nie uważa, tylko wie co jest dobre i co jest złe. I jeśli Kościół mówi, że in vitro lub cos innego jest złe, to nie ma już żadnej dyskusji. I całkiem nie jest obojętnie czy Kościół uczestniczy w procesie legislacyjnym czy nie. Kościół musi uczestniczyć w tym procesie, bo tylko Kościół ma prawo stanowić o tym, co jest dobrem i co nie. Nie starczy chcieć obwołać Chrystusa Królem Polski, należy uznać Jego królowanie, a by to się stało, należy by władza państwowa uznała nie tylko prawo Kościoła do opiniowania praw, mających zabarwienie moralne, ale wręcz, by władza państwowa była w tym posłuszna Kościołowi. Właśnie by łączyć Polaków, którzy w swojej olbrzymiej większości złączeni są chrztem, by łączyć ich w Kościele, łączyć z Chrystusem, a nie prowadzić na manowce, twierdząc, że Kościół dzieli ludzi.

Inny powód niepokoju może być triumfalizm Kościoła. Takie rozumowanie może się ludziom spodobać. Takim, co lubią komuś pozazdrościć. O. Wiśniewski oczywiście wie, że jest Kościół Triumfujący i że to określenie dotyczy społeczności zbawionych, tych co są z Bogiem w niebie. My, jak na razie, jesteśmy w Kościele walczącym lub jak się coraz częściej określa – pielgrzymującym. Jednak pod triumfalizm, o. Wiśniewski rozumie jakieś chełpienie się, pysznienie się swoimi domniemanymi sukcesami. Sprowadza w ten sposób zadanie Kościoła tylko do rzeczywistości ziemskich – triumfalizm, bo coś zrobiliśmy, byliśmy dobrzy, ale Kościół nie rządzi się tylko li wyłącznie ziemskimi pojęciami. Kościół jest Bosko - ludzki i ten ludzki element zawsze może zgrzeszyć, ale Kościół i tak zostaje świętym. Mówienie więc o triumfalizmie Kościoła jest oczernianiem. Kościół był i jest ciągle prześladowany, teraz nawet może bardziej niż poprzednio, bo i metody są bardziej wyrafinowane, a i głos Kościoła zagłuszany jest przez ogromną ilość wrogich mediów. Dobre porównanie zrobił ks. D. Kowalczyk SJ w artykule Siedem uwag do listu dominikanina2. Otóż mówi on: Wiśniewski pozwala sobie na obrazowe diagnozy, jak ta, że Kościół w Polsce „jest sztucznie nadmuchany jak balon”. No cóż! można dyskutować przebijając się metaforami. Do metafory dominikanina dorzuciłbym uzupełnienie: Kościół w Polsce, jak żadna inna społeczność, instytucja, jest kłuty, przekłuwany, kąsany.

Właśnie tak: Kościół w Polsce jest kąsany, przekłuwany, kłuty. Z różnych stron. Kościołowi odbiera się prawo do pełnienia swojej funkcji, swego posłannictwa. Posłannictwem Kościoła jest głosić Chrystusa, głosić Prawdę, a nie zamykać się w zakrystii. Ale według o. Wiśniewskiego uczciwy katolik powinien być antyklerykałem.

Przeczytajmy urywek z wywiadu „na Wielkanoc”:
Uważam, że w Polsce, ale nie tylko w Polsce, uczciwy katolik powinien być antyklerykałem. Rola kleru jest przecież ograniczona. Gdy duchowni próbują rozpychać się, rządzić, sterować władzą, wchodzić na nie swoje pola, zaczyna być niebezpiecznie. Rozmawiałem z ludźmi znającymi Holandię. Zastanawiali się, co tam się stało, dlaczego opustoszały kościoły. Mieli w zasadzie jedną odpowiedź. To efekt klerykalizmu: proboszcz wiedział o wszystkim, we wszystko się wtrącał, o wszystkim chciał decydować. Klerykalizm to postawa, wedle której ksiądz traktuje świeckiego jak bezradne, głupie dziecko. Duchowny powie, gdzie jest zło, gdzie jest dobro, duchowny objaśni, wyjaśni, nakieruje, bo świecki niczego nie wie. Duchowny zna prawdę, świecki jest ślepy. A kto duchownemu dał do tego prawo? To musiało się źle skończyć.

Antyklerykalizm – przypomnijmy – to postawa krytyczna wobec istnienia i działania duchowieństwa w przestrzeni publicznej poza miejscami kultu. Innymi słowy – to chęć zamknięcia działalności Kościoła do kruchty. Do tego dążyły władze komunistyczne, do tego dąży obecnie władza liberalna, do tego dążyła Rewolucja Francuska, do tego dąży masoneria. Taka postawa została stanowczo potępiona przez Piusa IX w Sylabusie.
Co do Holandii – nie wchodzi to do tematu tego artykułu, więc tylko na marginesie wspomnę, że nie klerykalizm, a właśnie antyklerykalizm przyczynił się do odejścia wiernych od Kościoła. Trzeba by było przypomnieć sobie niechlubna rolę Katechizmu Holenderskiego, odszczepieńca dominikanina E. Schillebeeckx’a i niestety samych filarów Kościoła – dominikanów i jezuitów, którzy wpadli na pomysł „mszy” bez udziału kapłana, podczas której wszyscy obecni „konsekrują” wokół „stołu”, który jest otwarty dla ludzi różnych tradycji religijnych.

Podkreślmy jeszcze, że właśnie duchowny ma powiedzieć nam gdzie jest dobro i gdzie jest zło. Duchowny przekazuje naukę Kościoła, rolą duchownego jest nauczać. Inaczej bylibyśmy jak owce bez pasterza.
Co jeszcze można zarzucić Kościołowi? Oczywiście podział. Podział w Episkopacie, podział wśród księży. I podkreślić, że to Kościół dzieli! I że podział jest gorszący!

Pisze o. Wiśniewski w liście do JE Nuncjusza Apostolskiego:
Nastąpił gorszący podział w polskim Episkopacie. Nie znam sprawy od wewnątrz. Nie mam wglądu w prace odbywające się podczas Konferencji Polskiego Episkopatu. Patrzę na Episkopat od zewnątrz, a od tej strony podział jest naprawdę gorszący. Ten gorszący podział objawia się poprzez popieranie inicjatyw i dzieł formalnie katolickich, a w rzeczywistości pogańskich, bo jątrzących i dzielących społeczeństwo i Kościół. Aby nie być gołosłownym, dam przykład: oto część biskupów pozwala drukować swoje wypowiedzi, a nawet pisze i drukuje swoje artykuły w dzienniku ("Nasz Dziennik"), w którym roi się od oszczerstw.

Wypowiedź ta bardzo dobrze koresponduje z dawniejszą, z tą z Wielkanocnej Wyborczej:
Niestety, Kościół też dzieli. Jest np. pewne katolickie radio, które w tym się specjalizuje. Przeraża mnie, jak wielu duchownym jest po drodze z Radiem Maryja, jak wielu podziela wyrażane tam poglądy. To bardzo niedobrze, że część Kościoła przykłada rękę do polskich podziałów.

No i na reszcie mamy wskazanie palcem „winnego”. Radio Maryja i Nasz Dziennik. I ubolewanie – jak wielu podziela głoszone tam poglądy. A jakie to są poglądy - prawdopodobnie pogańskie – jeśli bowiem według opinii o. Wiśniewskiego inicjatywy i dzieła są formalnie katolickie, a w rzeczywistości pogańskie – to i poglądy muszą być pogańskie. Bardzo wątpię, że JE C. Miglore uwierzy, że Radio Maryja jest pogańskie lub że Nasz Dziennik propaguje treści New-agowskie, animistyczne, hinduistyczne lub inne podobne. Wątpię, że Nuncjusz Apostolski uwierzy, że dzieła, powstałe przy Radiu Maryja, takie jak Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej czy telewizja Trwam są pogańskie. Bardzo w to wątpię!

Te oszczerstwa nie są napisane do wiadomości Jego Ekscelencji. Nie są skierowane też do słuchaczy Radia Maryja. Oni to Radio znają i nie uwierzą żadnym oszczerstwom. Są przeznaczone dla czytelników listu, który w „niewiadomo jaki sposób” w odpowiednim czasie znajdzie się w posiadanie Gazety Wyborczej. To właśnie czytelnicy Wyborczej mają się dowiedzieć, że dzieła Radia Maryja są pogańskie. Cześć tych czytelników jest programowo wroga Kościołowi. To nie oni są adresatami. List zasadniczo skierowany jest do tej drugiej części czytelników Wyborczej, kto wie czy nie większej od pierwszej. Są to ludzie na co dzień nie zaangażowani w życie Kościoła, obojętni religijnie, ale szanujący religię i spełniający elementarne obowiązki katolika. Chrzczą swoje dzieci, prowadzą ich do pierwszej Komunii św., bywają w kościele czasem w niedziele, czasem tylko w dniach wielkich świąt. Oni w każdej chwili mogą się nawrócić i stać się pobożnymi katolikami, są więc potencjalnymi słuchaczami Radia Maryja. I tych należy w jakiś sposób przekonać, ze to Radio jest powodem całego zła, że jątrzy, dzieli, mało tego – nie jest katolickie, a pogańskie! Tym ludziom należy obrzydzić próbę sięgnięcia po Nasz Dziennik, gazety, w której przeczytać by mogli o wielu sprawach nie publikowanych gdzie indziej. Jak chociażby o sprawie Obrony Krzyża, którą o. Wiśniewski nazywa walką z Prezydentem i Rządem oraz podkopywaniem ich prestiżu i godnym pożałowania politycznym awanturnictwem. Gdyby sięgnęli po Nasz Dziennik lub słuchali Radio Maryja mogli by się dowiedzieć, że ludzie modlący się co wieczór na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie bronią prawo istnienia Krzyża w przestrzeni publicznej i spełnienia Apelu harcerzy i harcerek, skierowanego do władz państwowych, by przed Pałacem Prezydenckim powstał pomnik upamiętniający Ofiary Smoleńska. Taki bowiem był napis na tabliczce, która była przyczepiona do Krzyża.

Jeśli jednak wyżej omówione argumenty okażą się niewystarczające, to zawsze można sięgnąć po argument wytrych, czyli po ksenofobię, nacjonalizm i antysemityzm. I tak według oceny o. Wiśniewskiego ponad 50 proc. duchowieństwa jest "zarażone” ksenofobią, nacjonalizmem i wstydliwie skrywanym antysemityzmem. Na jakiej podstawie o. Wiśniewski ocenia tak stan duchowieństwa polskiego nie wiadomo, bo nie mówi on o tym. Argument ksenofobii, nacjonalizmu i antysemityzmu jest prawdziwym wytrychem. Otwiera pewne drzwi – drzwi mediów, w których można zaistnieć jako ktoś postępowy, zatroskany i prawdziwie znający problemy Kościoła. Ale wytrychem można nie tylko otwierać – można tez zamykać, bo to taki klucz uniwersalny. Zamyka więc ten wytrych myślenie czytelnika, jego próby rozumowania, bo nikt nie chce być nazwanym ksenofobem, nacjonalistą i antysemitą.

No i dochodzimy po woli do ostatniego z regularnie używanych argumentów przeciw Kościołowi. Należy wskazać jeszcze jedną grupę „winnych”. Tym razem już świeckich. To grupy fundamentalistyczne, których nie należy lekceważyć.
Oto ich charakterystyka: Są najbardziej krzykliwe i dla młodego pokolenia stają się coraz bardziej "twarzą" Kościoła. Te grupy same o sobie buńczucznie twierdzą, że tylko one są wierne Chrystusowi i Kościołowi. Ta "wykrzywiona twarz" coraz większe rzesze młodych odpycha od Kościoła - w liturgii bierze udział coraz mniej młodych Polaków.

Znamy więc głównych „winnych”: Radio Maryja, Nasz Dziennik, 50% ksenofobicznego duchowieństwa, słuchacze Radia Maryja i bliżej nieokreślone grupy fundamentalistyczne. Trudno ocenić, ale chyba o. Wiśniewski w taki sposób zakwalifikował zdecydowaną większość polskiego społeczeństwa. Co prawda wspomina on o nacjonalizmie, nic nie mówiąc o patriotyzmie, ale jego reakcja na patriotyczne kazanie ks. L. Pietronia (przerwanie kaznodziei głoszenie kazania o treści patriotycznej) jest wielce znaczące. Więc jeśli dodamy do wymienionych wyżej grup i tych, co jeszcze przechowują w swoich sercach patriotyzm, będzie to całkiem pokaźna część społeczeństwa. Część, która w ocenie o. Wiśniewskiego jest nieprzystosowana i nieuświadomiona. Tylko kto ma ją uświadomić?

Kto więc według przedstawionego wyżej rozumowania ma wejść w rolę nauczyciela maluczkich? Na pewno nie kler, bo jak dowiedzieliśmy się, kler nie powinien rościć sobie praw do wtrącania się w politykę, moralność (in vitro) itd. Zostaje pewna grupa społeczna, ludzie „światli”, związani z wielkimi tego świata, z Gazetą Wyborczą zawsze gotową ubolewać nad błędami Kościoła i nad niedobrymi Polakami. Widać ta grupa ma nas pouczać co jest dobre, a co złe. Ta grupa od lat próbuje nas rozmiękczyć, ogłupić, zmienić. Metodami zawsze takimi samymi. Warto więc wiedzieć na czym one polegają.

Dostaliśmy już oszczerczą książkę T. Grossa. Prawdopodobnie będzie teraz kilka tygodni spokoju. Na Wielki Tydzień lub na samą Wielkanoc dostaniemy coś nowego. Co by to nie było – nie pozostawajmy bierni. Nie dajmy się manipulacjom.


Maria Kominek OPs
Początek Wielkiego Postu 2011

1Wszystkie cytaty, o których nie zaznaczono coś innego, pochodzą z dwóch publikacji: List o. L. Wiśniewskiego do JE Ekscelencji Nuncjusza Apostolskiego Celestina Migliore, Gazeta Wyborcza, 14.12.2010 i Wywiad Pawła Smoleńskiego z o. L. Wiśniewskim, Gazeta Wyborca (Gazeta na Wielkanoc), 22 – 24. 03.2008.
2http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,156,moich-7-uwag-do-listu-dominikanina.html