Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Radość i rozczarowanie

W czwartą niedziele Wielkiego Postu w kościołach warszawskich przeczytano list abp. Kazimierza Nycza zawiadamiający o mającej nastąpić beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki. Na tę beatyfikację czekamy już ponad 20 lat, więc jest to wielka radość dla nas, że doczekaliśmy się. Dla nas, pokolenia ludzi starszych, którzy w latach osiemdziesiątych przeżywali prześladowania Kościoła i Narodu, którzy chodzili na Msze św. za Ojczyznę, wznosili ręce z Krzyżem w znaku zwycięstwa, ta beatyfikacja ma pewien dodatkowy sens. Jest jakby zadośćuczynieniem za cierpienia Narodu i Kościoła w czasach komunistycznych. Jest jednocześnie potwierdzeniem słuszności naszej walki, naszej postawy w czasach prześladowań komunistycznych. Jest duchową podporą dla nas, dla tych, którzy widzieliśmy jak nasze wysiłki zostały zmarnowane i jak ubiegłe dwadzieścia już lat „wolności” przyniosły tylko nowe upokorzenia i zniewolenia. Tym razem od kryptokomunistów, lewackich socjalistów i euroentuzjastów. Jest nadzieją dla nas na wyzwolenie od nowej, tym razem europejskiej niewoli. Nadzieją, bo będziemy mieli potężnego Orędownika w niebie.

Skąd więc rozczarowanie?
Otóż wsłuchałam się uważnie w treść listu pasterskiego. Dla pewności przeczytałam go również w wydaniu internetowym. Jest skierowany do wszystkich – do młodych i do starszych. I o ile nasze pokolenie wie jakie to były czasy, bo osobiście przeżyło je, to młode pokolenie nie wiele o tym wie. List naszego Pasterza niestety nie uzupełnił tej wiedzy. Zabrakło w nim parę ważnych treści.

Zacytujmy więc fragment listu pasterskiego:
Męczeństwo uwieńczyło bezmiar prześladowań, jakie przyszło mu znosić. Boża Opatrzność, która nawet ze zła potrafi wyprowadzić dobro, dopuściła, że nienawiść osiągnęła w końcu swój cel. 19 października 1984 r. ksiądz Jerzy został bestialsko zamordowany.
Ani słowa na temat kto był prześladowcą. Ani słowa na temat kto zamordował księdza Jerzego. Czyżby służby bezpieczeństwa były jeszcze tak niebezpieczne dla Pasterza Warszawy, że nie wolno mu o nich wspominać? Owszem – arcybiskup podkreśla, że ks. Jerzy został zamordowany z nienawiści do wiary i Kościoła, ale nie mówi kto siał tę nienawiść, która osiągnęła swój cel? Była bezosobowa? Czyżby głośny ostatnio film o Towarzyszu Generale zawierał prawdę o tym, że jeszcze wszystkie sznurki są w rękach Generała i jego ludzi? Czy dlatego nie wolno nazywać po imieniu morderców księdza Jerzego?

Podobnie niepokoją przemilczenia, gdy arcybiskup wspomina o służbie wojskowej ks. Jerzego. Pisze on: Z wojska wrócił z mocno osłabionym zdrowiem. A dlaczego wrócił z osłabionym zdrowiem? Dlaczego ksiądz arcybiskup nie wspomina jak traktowano kleryków w wojsku? Dlaczego nie mówi, że władze komunistyczne wykorzystywały okres służby wojskowej do łamania charakterów kleryków. Zabraniano im modlitw, noszenia medalików, kpiono przy nich z Boga, śmiano się z „imprez spowiedzi i komunii”. Popiełuszko nie zgodził się zdjąć medalika, nie zgodził się podeptać różańca na rozkaz dowódcy, więc trafiał nie raz do aresztu czy do karceru. Modlił się na klęcząco, choć było to zabronione – więc często go bito. Kto to zrobił? Kto wydał takie zarządzenia? Bezosobowa nienawiść? Czy ludzie, konkretni ludzie, z powodu konkretnej nienawiści do Kościoła, do Chrystusa, do Jego Matki, do Polski wreszcie! Dlaczego nie pada ani razu słowo komuniści? Dlaczego nie ma ani słowa na temat zabierania kleryków z seminariów do wojska jako kara dla niepokornych biskupów. Przecież najwięcej kleryków zabierano z seminarium wrocławskiego jako kara dla niepokornego kardynała Kominka.

Męczeństwo:
Czytamy w liście pasterskim:
Kościół przez posługę papieża Benedykta XVI uznał tę śmierć jako męczeństwo za wiarę, za Kościół i w obronie godności człowieka. Dziwnie trochę brzmi to określenie męczeństwa. Męczeństwo bowiem jest uznane jako naśladowanie Chrystusa wtedy, gdy jest za wiarę (za tym idzie oczywiście i za Kościół). Nie ma jednak męczeństwa w obronie godności człowieka. Można zostać męczennikiem tak jak święty Maksymilian, oddając swoje życie za innego, ale nie w obronie godności. Co nie oznacza, że nie można zginąć w obronie tejże godności i zostać potem świętym lub błogosławionym. W takim przypadku jednak trzeba będzie przeprowadzić proces kanoniczny na udowodnienie cnót heroicznych i nie będzie to traktowane jako męczeństwo. Męczeństwo to tylko krew przelana za wiarę – tak jak przelał swoja św. Szczepan, pierwszy męczennik. Ksiądz Jerzy jest męczennikiem za wiarę a jednocześnie jest i męczennikiem za Ojczyznę. Jako męczennik za wiarę zostanie wyniesione na ołtarze Kościoła, jako męczennik za Ojczyznę ma już od dawna swoje miejsce na Jej ołtarzu.
Szkoda, że nasz Pasterz nie wykorzystał tak pięknej okazji by udzielić dobrej lekcji historii i patriotyzmu młodemu pokoleniu.

Maria K. Kominek OPs
14 marca 2010