Upominam się…….
Upominam się o Warszawę! Upominam się o Polskę! Upominam się o polskość! Upominam się o przyszłość!
Płonie ognisko i szumią knieje,
drużynowy jest wśród nas
Opowiada starodawne dzieje,
bohaterski wskrzesza czas.
Każdy chyba zna treść tej harcerskiej pieśni. Na takich pieśniach wychowywano tych, którzy 64 lata temu poszli walczyć w Powstaniu Warszawskim. Na takich pieśniach wychowywano również moje pokolenie i choć w czasach komunistycznych inne "dzieje" były sławione, jednak jeszcze można było spotkać takich wychowawców, którzy uczyli pewnego szacunku dla historii i bohaterstwa. Nie było wtedy miejsca dla Powstania Warszawskiego, ale mimo to Powstanie w naszej świadomości zostało nie tylko jako wielki bohaterski zryw, lecz funkcjonowało jako konieczność dziejową. Aż wreszcie po wielu latach wydano zgodę na wybudowanie Pomnika Powstania. Wielu na pewno nie pamięta, że władze komunistyczne przez dłuższy czas próbowały narzucić koncepcję pomnika, poświęconego powstańcom, a nie Powstaniu. Był to czas, kiedy mówiło się o bohaterstwie powstańców i mieszkańców Warszawy, ale ciągle deprecjonowano same Powstanie, ukazując go w najlepszym wypadku, jako błąd polityczny Rządu Polskiego na uchodźstwie. Było kilka konkursów, na koniec – chyba cudem – zdecydowano się na realizację projektu W. Kućmy i J. Budyna. Był to kwiecień 1988 r. Pomnik odsłonił 1 sierpnia 1989 r. generał W. Jaruzelski, ówczesny prezydent Polski.
Pomnik jednak ciągle był solą w oku wielu, więc na Placu Krasińskich wybudowano gmach Sądu Najwyższego, skutecznie pomniejszając wizualnie Pomnik Powstania i marginalizując go w obrębie Placu. Gmach Sądu budowano w latach 1996-99, czyli w czasach, kiedy wydawałoby się Powstaniu powinno być oddane należne mu miejsce w historii Polski.
Muzeum Powstania Warszawskiego otwarto w czasie obchodów 60 rocznicy Powstania. Dobrze, że to Muzeum jest. Chciałoby się myśleć, że już skończyły się ataki na Powstanie, że Muzeum będzie służyć wychowaniu młodego pokolenia i zachowaniu pamięci Powstania. A jednak…
Komunikat Muzeum Powstania Warszawskiego:
W niedzielny wieczór 27 lipca (2008) w Parku Wolności odbył się niezwykły koncert. Po raz pierwszy na scenie Muzeum Powstania Warszawskiego zagrała zagraniczna gwiazda – legendarny zespół Apocalyptica, który przyjechał specjalnie na ten jedyny koncert w Polsce. Na koncercie z okazji 64. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego bawiło się ponad 8 tysięcy widzów.
Z prasy:
Tysiące ludzi wzięło udział w koncercie Armii i Apocalyptiki. Tak zaczęły się obchody 64 rocznicy wybuchu walk w Warszawie. (podkreślenia moje)
To nie pierwszy raz od czasu otwarcia Muzeum jest ono miejscem koncertów nie licujących z pamięcią Powstania.
I tak na 61 rocznicę zorganizowano koncert młodzieżowy – zespoły Naiv i Lao- Che. Pierwszy z nich prezentuje wyjątkowo niski poziom kulturalny. Żeby nie być gołosłowną przytaczam tylko jeden cytat, dobrze ukazujący „filozofię” zespołu (nieprzyzwoite słowo wykropkowuję):
I szczęśliwi są niezmiernie
mają wszystko co potrzeba
TV, żarcie, sex i ferie
ciepły piasek błękit nieba
disco, wódzia, raj na ziemi
dziś nie liczy się nic więcej
żony dzieci a .... z nimi
My tu teraz pany!
Drugi zespól natomiast postarał się o ułożenie tekstów poświęconych Powstaniu i chociaż wykonanie w stylu „młodzieżowym”, ubiór i wygląd wykonawców pozostawiają wiele do życzenia, można było uznać, że zaproszenie zespołu Naiv jest „wypadkiem przy pracy”, a utwory Lao-Che mogą być próbą złożenia hołdu Powstaniu.
Dwa lata temu, w czasie obchodów 62 rocznicy odbył się koncert, którego program (jak można przeczytać na stronie Muzeum) skierowany był do młodej publiczności o różnych gustach muzycznych. Był
hip-hop, jazz i ragga.
63 rocznica - zespoły Habakuk, Maleo Reagge Rockers oraz T.Love. Zacytujmy kilka tekstów tego ostatniego:
Ojcze Rydzyku
Gdzie jest Twój Bóg
Piszę do Ciebie mój list
Skąd tyle jadu w Tobie za dwóch
O czym naprawdę dziś śnisz
Chyba to nie jest siła miłości
Jezusa nie jest to krok
Lub (z tekstu pieśni o Warszawie):
Zielony Żoliborz, pieprzony Żoliborz
Rozkwita na drzewach, na krzewach
Ściekami z rzeki kompletnie pijany
Chcę krzyczeć, chcę ryczeć, chcę śpiewać
To już nie wypadek przy pracy. To świadomie obrany kierunek. Ale ponieważ było cicho, ponieważ nikt nie protestował, mało tego, ponieważ prasa chwaliła, to w tym roku kierownictwo Muzeum zaprosiło wspomniane wyżej zespoły Armia i Apocalyptica. A to już nie jest zwykłe poniewierania i znieważanie pamięci Powstania, to jest po prostu świętokradztwo!
Oto jak relacjonowany jest koncert na oficjalnej stronie Muzeum:
Ten niezapomniany wieczór rozpoczęła polska legenda sceny niezależnej - zespół Armia. Po brawurowym wykonaniu „Warszawskich dzieci” w punkowej stylistyce, zespół zagrał zarówno najnowsze kompozycje, jak i przeboje ze swych starszych albumów. Dzięki żywiołowej reakcji publiczności i zbiorowemu odśpiewywaniu tekstów publiczność bawiła się ponad godzinę.
Przypomnijmy dla tych, którzy nie znają historii zespołu Armia. Powstał on w latach 1984/85 jako zespól mający wyrazić sprzeciw młodzieżowy przeciw wojsku. Nazwa Armia była wybrana z przekory, a zespół mógł działać (mimo deklarowanego sprzeciwu), ponieważ był traktowany przez władze komunistyczne jako wentyl na upust młodzieżowego niezadowolenia. Był więc to, zespół koncesjonowany przez ówczesną władzę.
Z prasy:
Po przerwie na scenę wszedł główny gość wieczoru zespół Apocalyptica. Połączyli instrumetrium charakterystyczne dla muzyki klasycznej z mocną muzyki rockowej i metalowej. Muzyka, światło oraz przede wszystkim niesamowicie żywiołowi członkowie zespół stworzyli niezapomniane show. Apocalyptica zagrała 1,5- godzinny show i trzykrotnie bisowała. Muzycy wykonali nie tylko swoje najbardziej znane utwory, a także covery Metallicy
Tu już mamy do czynienia z satanistycznym treściami muzycznymi. "Covery Metallicy" rozwiewają wszelkie wątpliwości. Wbrew temu, co czasami próbują wmówić młodzieży obrońcy metalu, wiadomo, że jest to muzyka o zabarwieniu satanistycznym. Wiadomo, że takie zespoły są promowane przez wielkich tego świata i to tylko w jednym celu – demoralizacji młodych. Na marginesie przypomnijmy, że wstęp na koncert był bezpłatny. Ale zespołom ktoś zapłacił. Nie ma w prasie informacji jak ceni się
Apocalyptica. Ale na pewno drogo. Z doniesień prasowych można się dowiedzieć, że zespól nie miał ochoty zboczyć ze swojej trasy koncertowej do Warszawy. Musiało im się opłacić, jeśli to zrobili. Nie zrobili tego dla uczczenia Powstania! Powstanie ich nie interesowało. Chociaż w Internecie jest informacja, że przed koncertem część zespołu zwiedziła Muzeum. Ciekawie jaka część, jeśli zespól liczy 3 osoby!
Przeczytajmy też jaki był odbiór koncertu i jak to „upamiętnienie” przyczyniło się do patriotycznego wychowania młodzieży. Cytuję kilka wypowiedzi (zachowując pisownię i słownictwo):
Kurcze, polowa widzów zachowywała sie, jakby przyszła na koncert Wodeckiego. Nie licząc tych sztywniaków z VIP sektora, którzy naprawdę wygadali jakby juz zaczęli obchody rocznicy PW, publiczność (ta stojąca dalej od sceny) wyglądała jak przedstawicielstwo Partii Emerytów i Rencistów.
Zachowanie osób było godne zespołu metalowego, i przez wspomniane krzyki, publika pokazała wsparcie zespołu, który był na scenie, i to jest pozytywne traktowanie gości zza granicy.
Ja jak przyszedłem to było luzacko. Dopchałem się pod scenę i razem pogowaliśmy. Fajne są opisy osób co widzą chyba pogo pierwszy raz. Na apocalyptice było całkiem przyjemnie, bezpieczniej jeśli chodzi o pogo :) Chociaż i tak później było masakrycznie.
Jeśli ktoś nie wie o to jest
pogo – chodzi o taniec charakterystyczny dla punków, metalowców i skinheadów. Polega on na rytmicznym podskakiwaniu i obijaniu się o siebie nawzajem. Jak podają źródła „w większości przypadków nie zawiera elementów groźnych dla zdrowia”.
Wydaje się, że wystarczająco opisaliśmy fakty związane z koncertem zafundowanym przez Muzeum młodemu pokoleniu. I chyba nie jest trudno spostrzec jaki jest przemyślny plan deprecjacji i poniewierania samego Powstania przy jednoczesnym wprowadzaniu elementów demoralizujących młodzież. To, co robi Muzeum (a zasadniczo dyrektor Jan Ołdakowski) przypomina akcję J. Owsiaka – ten ostatni pod pozorem zrobienia dobra, robi wiele zła. Podobnie Muzeum, które służy do uczczenia pamięci Powstania, wykorzystywane jest przez Ołdakowskiego do znieważania tej pamięci i powtórzmy –
demoralizacji młodych.
A co na ten temat sam J. Ołdakowski? W rozmowie z J. Karnowskim w Sygnałach Dnia (31.07.08) powiedział, że Muzeum to tylko tak naprawdę
kryptonim pewnego zespołu, zestawu działań promocyjnych, edukacyjnych, popularyzatorskich, które przybliżają temat. Zacytujmy:
Autentyzm przeżycia jest osiągany w ten sposób, że opowiadamy o Powstaniu Warszawskim w dwóch płaszczyznach. Jedna płaszczyzna to jest absolutny szacunek dla tych wydarzeń, przywołanie wydarzenia historycznego. Szkoda, że nie powiedział jaka jest ta druga płaszczyzna. Do końca rozmowy nie padło o tym żadne słowo! Jak jest więc ta druga płaszczyzna musimy domyśleć się sami. Chodzi na pewno o takie wydarzenia jak wspomniany koncert i chwalony przez Ołdakowskiego komiks z elementami
science fiction.
Wszystko staje się jaśniejsze gdy usłyszymy co mówi na ten temat Minister Kultury Bogdan Zdrojewski. W Polskim Radio powiedział on, że
rocznice ważnych wydarzeń z historii Polski powinny być obchodzone bardzo pogodnie, gdyż przygnębiające sposoby przedstawiania odpychają młodzież. Podkreślił również, że
zmianę w sposobie obchodzenia świąt narodowych zapoczątkowało Muzeum Powstania Warszawskiego.
Więc pod
kryptonimem Muzeum podejmuje się działania promocyjne, edukacyjne i popularyzatorskie. Promocja zlej, nawet satanistycznej muzyki, promocja – w najlepszym wypadku – złego gustu, subkultury, bezmyślnego podchodzenia do spraw najważniejszych. Czy Rocznica Powstania jest okazją do tego, by kilka tysięcy młodych mogło skakać i
pogować? Czy ci młodzi są naprawdę tak bezmyślni, że nie potrafiliby usłyszeć i zrozumieć głębszych treści? Czy to nie wyraz pogardy dla młodzieży? Pogardy, ponieważ traktowana jest ona jak zbiorowisko bezmyślnych istot, zdolnych tylko do wyżywania się przez krzyki i podskoki!
Mamy do czynienia z pogardą dla wszystkiego, co polskie! Pogarda dla rocznic, które nie mogą być smutne, dla przelanej krwi, dla ideałów o których walczono, dla własnej historii, dla Narodu i dla jego przyszłości. Nie jest bowiem możliwe wychowanie młodego pokolenia w szacunku dla Ojczyzny i dla Jej Historii, jeśli z okazji tak ważnej rocznicy, jaka jest każda rocznica Powstania, serwuje się papkę komiksów i koncerty rockowe.
Tegoroczne Obchody jeszcze raz wskazują na to, że daleko jest czas, gdy Powstanie zajmie należne sobie miejsce w historii. Górnolotne słowa przywódców Państwa są tylko próbą ukrycia tego faktu. Jeśli bowiem Prezydent mówi, że Powstanie Warszawskie było największą heroiczną
bitwą partyzancką II Wojny Światowej, to chyba jedyny wniosek, który można wyciągnąć (nie podejrzewając Prezydenta o braki w wykształceniu) to, że jednak w dalszym ciągu Armia Krajowa ma być marginalizowana. Powstanie bowiem nie było bitwą partyzancką, a regularną bitwą regularnej armii. Bitwą, która w dalszym ciągu jest niewygodnym tematem.
Na koniec chciałabym zapytać panów Ołdakowskiego i Zdrojewskiego:
Czy byłoby możliwe zorganizowanie
pod Pomnikiem Bohaterów Getta w ramach następnych obchodów Powstania w Getcie Warszawskim koncert hip-hop, hard rock czy metal? Jeśli tak, jeśli uważają oni takie koncerty na upamiętnienie ofiar Getta Warszawskiego za stosowne i są w stanie zorganizować i zadedykować taki koncert ofiarom Holocaustu – wycofam wszystko i uznam, że ja się myliłam.
Maria Kominek OPs
31 lipca 2008