Strona główna
Internetowej
Gazety Katolików

Św. p. ojciec Mieczysław Albert Maria Krąpiec OP

Moje wspomnienie o św. p. o. Albercie Krąpcu OP ukazuje się parę dni później, niż wszystkie pozostałe. Zasadniczo nie byłam pewna czy powinnam pisać, bowiem napisało o Nim wielu ludzi i to lepiej niż ja to zrobię. Jednak mają słuszność ci, którzy nam zarzucają, ze na naszej stronie nie pojawiło się nic po śmierci wielkiego dominikanina. Dlatego napisze parę słów, tylko parę, bo dla mnie, jako dla tercjarki dominikańskiej, która Ojca znała jest bardzo trudno i jednocześnie boleśnie pisać.
Jak wspomniałam wiele ukazało się artykułów i wspomnień o Ojcu, jako o wielkim naukowcu, filozofie, wychowawcy pokoleń. Bardzo mało - o dominikaninie, zakonniku. A był to wielki zakonnik! Nie był wielkim w Zakonie, nie był głośnym dominikaninem, jak wielu, którzy zakładają habit po to by móc w mediach pouczać na każdy temat. Nie pouczał, wychowywał ludzi do umiłowania prawdy i nie potrzebował budować swego autorytetu za pomocą mediów. On po prosty autorytet miał.
Kochał Zakon i mocno ubolewał nad każdym zakonnym kryzysem. Był w tym Zakonie zakorzeniony, z zakonności czerpał siły i żył przeniknięty zakonnością. Tą zakonnością, która poznał, gdy jako młody człowiek wchodził do Zakonu, którą pokochał i co do której był pewien, że jest nośnikiem doskonalenia osoby i drogą do świętości. Chciał to przekazać innym, młodym.
Dobrze się stało, że o. Albert mógł wychować wielu ludzi do umiłowania prawdy. Jego studenci, uczniowie, przyjaciele, współpracownicy czerpali ze skarbów jego wiedzy i jego osobowości. Szkoda, że tak mało młodych dominikanów poznało Jego naukę. Szkoda, że nie wychowywali się na myśli tomistycznej, przekazywanej przez o. Krąpca, na Jego wykładach i na Jego dziełach. Teraz czas wrócić do jego spuścizny, lecz nigdy słowo pisane nie będzie takie, jak mówione. A o. Alberta słuchało się z zapartym tchem i (dosłownie) otwartymi ustami! Słuchało się z zachwytem, niezależnie od tematu na którym mówił. Czy opowiadał o Zakonie, o św. Tomaszu, czy poruszał zagadnienia filozoficzne – zawsze było to niezmiernie ciekawe i przekazane tak, by zapadło głęboko w sercu.
Wraz z o. Krąpcem odchodzi już chyba w całości pokolenie ludzi wielkiego formatu, wielkiej wiedzy i kultury, pokolenie ludzi do wielkości których my, pokolenie następne, a tym bardziej pokolenia idące po nas, nie mamy żadnych szans dojść. Było to pokolenie ludzi bardzo starannie wykształconych, pracujących gorliwie, oddanych Bogu i Ojczynie. O. Krąpiec miał ponadto niezwykle rzadko spotykaną cnotę – był pokorny. Był pokorny w stosunku do nauki, w stosunku do Zakonu, w stosunku do prawdy, a nade wszystko w stosunku do Prawdy, której służył całe życie.
Requiescat in pace

M. Kominek OPs
20.05.2008