W sprawie Golgoty Beskidów
W swoim czasie zwrócił się do mnie ktoś z Radziechowy czy jej okolic w sprawie powstającej tam Drogi Krzyżowej mówiąc o swoich wątpliwościach w związku z użyta w ramach tej drogi symbolika. Sprawę przekazałem Marii Kominek, która jest w tej mierze bardziej ode mnie kompetentna. Sprawę wnikliwie zbadała i doszła do niepokojących wniosków, które przedstawiła w swoich artykułach.
Po jakimś czasie zacząłem otrzymywać telefony i maile zawierające różnorodne argumenty i naciski bym materiały Pani Kominek wycofał ze strony. Nim się do nich jakoś ustosunkuję chciałbym zwrócić uwagę na kilka problemów.
Figury drogi krzyżowej są po to, by odprawiać Drogę Krzyżową. Powinny zatem całkowicie i pod każdym względem być podporządkowane swojemu celowi. Nie mogą więc w żaden sposób utrudniać odprawiania Drogi Krzyżowej czy nieść za sobą jakieś przesłanie, które będzie kierować naszą uwagę w inna stronę.
Figury Drogi Krzyżowej nie mogą w nikim budzić jakichkolwiek kontrowersji, powodować zgorszenia, wywoływać skojarzenia, które nie są powiązane z ostatnimi faktami z ziemskiego życia Chrystusa, z Jego cierpieniem, z tym, co niesie za sobą Droga Kryzowa jako taka.
Artysta wykonujący figury Drogi Krzyżowej musi o tym wszystkim pamiętać. To nie mają być dzieła sztuki oddające jego koncepcję, myśl, wizję, jego osobowość. Figury drogi krzyżowej jako dzieła sztuki ograniczone są swoją funkcją religijną. Powinny być piękne i ukazywać prawdę o Drodze Krzyżowej. Powinny ułatwiać i pogłębiać modlitwę, kierować myśl i serce do wydarzeń poszczególnych stacji. Nic więcej. Cokolwiek byłoby więcej byłoby niedobre, godziłoby w podstawowy ich cel – służenia przesłaniu Drogi Krzyżowej.
W tym kontekście Beskidzka Golgota wydaje się być poważnym nieporozumieniem. Artysta potraktował tu swoje dzieła jak każde inne swoje dzieła – uznał, że przemówi poprzez nie jego osobowość, że zawrze w nich swoje niepowtarzalne, oryginalne myśli, swoje widzenie świata i sprawy.
Traktując te figury za zwykłe dzieła artystyczne, które nie są w żaden sposób ograniczone w swym artystycznym wyrazie artysta przemówił stosując określoną wieloznaczną (lub przynajmniej niejednoznaczną) symbolikę. Spowodowało to, że jedni jej w ogóle nie dostrzegają, inni doszukują się w niej pięknego Bożego przesłania, inni zaś widzą bluźnierstwo, obrazę Chrystusa, Matki Bożej, promocję ideologii masońskiej, a nawet samego szatana.
Nie zamierzam oceniać artystycznej wartości figur. Być może w muzeum lub jakimś innym nie sakralnym miejscu warto by je podziwiać. Jednak sam ten fakt, że w wielu wypadkach powodują one zgorszenie, obrażają czyjeś uczucia religijne, powodują czyjś ból, przerażenie, niepokój całkowicie dyskwalifikuje te figury jako elementy Drogi Krzyżowej, jako figury wokół których droga krzyżowa ma być odprawiana.
Nie jest tu konieczna dyskusja i dowodzenie tego, że te figury mają przesłanie masońskie. Wystarczy, że są osoby, które tak je odczytują. Figury Golgoty Beskidów jako elementy Drogi Krzyżowej nie zdały egzaminu. Zdałyby egzamin tylko wtedy, gdyby nie znalazł się nikt, kto zarzucałby im niekatolicki charakter. To wcale nie jest takie trudne. Powiedziałbym, że to bardzo łatwe.
Za fakt pojawienia się tych figur tam, gdzie one się pojawiły, odpowiadają w pierwszym rzędzie ci, którzy je tam umieścili, następnie artysta, który je wykonał oraz ci wszyscy, którzy mogliby do tego nie dopuścić lub mogliby w taki czy inny sposób spowodować ich usunięcie lub taką przemianę, by wszystkie kontrowersje znikły.
Wspomniane osoby odpowiadają również w całości za wszystkie skutki pojawienia się tych figur, tego, że w dalszym ciągu znajdują się tam, gdzie się znajdują.
W jednym z listów, które otrzymałem w tej sprawie czytamy: „Jak Pan sądzi, co na to powiedziałby Jezus? Wszak używa Pan zwrotu z Chrystusowym pozdrowieniem... Czy nasz Zbawiciel jest szczęśliwy kiedy Jego dzieci nawzajem się niszczą, opluwają, używają przeciw sobie kłamliwych słów??? Czy jako katolicy mało mamy wrogów wokół nas, którzy tylko czyhają na tego typu nasze postępowanie? Smutno mi jest, że muszę takie słowa skierować do Pana, jednak uważam, że tak postępować nie wolno, bo to co zrobiła Pani Kominek i w jakimś sensie Pan, jest gorsze niż tabun masonów. I proszę mi wierzyć w naszej wsi, aż strach mówić co się dzieje. Ciekawe kto za to wszystko odpowie przed Panem Bogiem”.
A oto fragment innego listu: „Polecam art. z Gazety Wyborczej "Ta droga krzyżowa to dzieło szatana" Ewa Furtak 2009-08-21, (ostatnia aktualizacja 2009-08-22 01:28): ,, Na drzewach w różnych miejscowościach Żywiecczyzny wiszą ulotki:
"Uwaga! Golgota Beskidów drogą krzyżową szatana. Ostrzegają katolicy!".Katolicka publicystka doszukała się natomiast w stacjach na Matysce masońskiej symboliki. - I co teraz? - martwią się górale." Ciekawa jestem czy jest Pan z tego wszystkiego dumny”.
Wiem, że Pani Kominek działała w sposób podyktowany jej przez jej katolickie sumienie. Wiem, ze włożyła wiele wysiłku w to, żeby zgromadzić całą wiedzę, która pozwoliłaby jej dogłębnie oceniać tę sprawę. Wiem, że każde zdanie każdego artykułu o Beskidzkiej Golgocie wielokrotnie i dogłębnie przemyślała.
Ja kierując się swoim katolickim sumieniem wspieram ja i uznaje, że inaczej postąpić nie mogła, że ma słuszność.
Stosuje się wobec nas swoisty szantaż moralny. Jakże bowiem potraktować przytoczone wyżej listy?
Pamiętajmy na koniec o jednym. Jeżeli mamy do czynienia z autentyczną sprawą Bożą nic jej nie zaszkodzą takie głosy jak nasze. Tym bardziej, że są głosy podyktowane troską, a nie zawierające intencję zaszkodzenia. Powtórzmy to pytanie: kto odpowiada za te wszystkie negatywne skutki? Co jest ich źródłem? Czy nie należy brać pod uwagę wszystkich tych głosów oburzenia? Co jest podłożem zgorszenia? Co powoduje konflikty? W jaki sposób można je usunąć? Czy w perspektywie prawdy ważne jest ile głosów jest „za” a ile „przeciw”? Czy w takich sprawach decyduje większość?
I wreszcie: jak ma postąpić katolik, którego sumienie się burzy, którego sumienie nakazuje mu reakcję?
Sądzę, że jedynym właściwym wyjściem jest doprowadzenie Golgoty Beskidów do takie stanu, który w nikim nie wzbudzałby sprzeciwu, do stanu, który podpowiada tradycja i nauczanie Kościoła.
Stanisław Krajski
30 sierpnia 2009